Diana Palmer - Oszukana.pdf

(765 KB) Pobierz
Diana Palmer - Oszukana
24840862.003.png
24840862.004.png
DIANA PALMER
Oszukana
Harlequin
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg
Madryt • Mediolan • ParyŜ • Sydney
Sztokholm • Tokio • Warszawa
24840862.005.png 24840862.006.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Maureen Harris juŜ ponad godzinę była spóźniona do pracy. Od rana
wszystko leciało jej z rąk. Musiała uprzątnąć wodę wyciekającą z pralki, a kiedy
się ubierała, podarła ostatnią parę rajstop. Na koniecc zapodziała gdzieś kluczyki
od samochodu. Dysząc wbiegła do biura MacFaber Corporation z gołymi
nogami, kaskadą czarnych włosów, w sukience poplamionej pitą w
gorączkowym pośpiechu kawą.
Wysoki, potęŜnie zbudowany męŜczyzna wyszedł zza zakrętu korytarza,
trzymając w dłoni napełniony kubek. Dziewczyna zderzyła się z nadchodzącym,
upadła na plecy i obserwowała z przeraŜeniem, jak kubek wolno szybuje w
powietrzu, a jego zawartość wylewa się na dywan, na stojącego męŜczyznę oraz
na jej i tak zmaltretowaną sukienkę.
Maureen usiadła, szybko podniosła z podłogi modne, połyskujące
drucianą oprawką okulary i załoŜyła je na nos, by lepiej widzieć. Spojrzała z
rezygnacją na milczącego, nieco ponurego męŜczyznę w szarym kombinezonie.
- Nie zapłaciłam w terminie rachunku za telefon - powiedziała bez
związku. - A ci od telefonów mają juŜ swoje sposoby. Wyleją ci wodę z pralki,
podrą rajstopy, wychlapią kawę i postawią na drodze kogoś nieznajomego.
Obcy uniósł brwi. Nie był ideałem męskiej urbdy. Bardziej wyglądał na
zapaśnika niŜ na mechanika, choć kombinezon, który nosił, nie pozostawiał
cienia wątpliwości co do jego profesji. Ciemne oczy mierzyły sylwetkę
dziewczyny z uwagą, połączoną z zaciekawieniem. Lekki uśmiech zmącił
kamienne rysy. Maureen spojrzała na jego usta - wydatne, pełne seksu i zadumy.
Uznała, Ŝe przypomina Rzymianina, głównie dzięki wydatnemu nosowi i gęstym
brwiom. O takich brwiach wiedziała nieomal wszystko - niegdyś uczęszczała na
kurs rysunku i spędzała długie godziny na studiowaniu rzymskich profili.
Oczywiście było to dawno, zanim proza Ŝycia zmusiła ją do przyjęcia posady
sekretarki w MacFaber Corporation.
PoniewaŜ nieznajomy nie odezwał się ani nie wyciągnął dłoni, Maureen
wstała z podłogi, spoglądając z niesmakiem na rozlaną po dywanie kawę. Przy-
gładziła dłonią rozwichrzone włosy.
- Przepraszam, Ŝe wpadłam na pana. Nie chciałam. Nie wiem, co
24840862.001.png
powinnam teraz zrobić - westchnęła. - Najlepiej będzie, jak sobie juŜ pójdę.
- Ile masz lat? – spytał męŜczyzna. Mówił bardzo głębokim, miękkim
głosem.
- Dwadzieścia cztery - odparła zaskoczona pytaniem. Myślał, Ŝe jest zbyt
młoda, by pracować?
- Ale zwykle doskonale daję sobie radę - dodała.
- Od jak dawna tu pracujesz? - spytał, patrząc nieco podejrzliwie.
- Od trzech miesięcy. To znaczy... w tym nowym budynku. Dla firmy
pracuję juŜ od pół roku.
Powinna dodać, Ŝe od śmierci rodziców. Nie uczyniła tego.
- Wybrano mnie spośród maszynistek, Ŝebym zastąpiła jedną z sekretarek.
Jestem szybka. Och... chciałam powiedzieć, Ŝe piszę bardzo szybko. BoŜe... Czy
nie powinnam znaleźć gdzieś trochę piasku i przysypać ten dywan, nim
ktokolwiek zobaczy?...
Zawiadom sprzątaczy. Za to im płacą. A sama wracaj do pracy. MacFaber
nie znosi lenistwa. Tak słyszałem - dodał chłodnym tonem.
Westchnęła.
- On chyba nikogo nie lubi. Nigdy tu nawet nie zajrzał, cud Ŝe ten koncern
w ogóle działa.
Krzaczaste brwi powędrowały w górę.
- Naprawdę? Myślałem, Ŝe ma tu swój gabinet.
- Wszyscy tak przypuszczali. Trzy miesiące temu przeniesiono nas ze
starego biurowca i zwiększono liczbę pracowników. Głównie sekretarek. Nawet
osobista sekretarka pana MacFabera, Charlene, jest nowa. Nikt więc nie wie, jak
on wygląda. Charlene przyjmuje zlecenia od wiceprezesa do spraw produkcji,
który jest kimś w rodzaju zastępcy szefa.
ZniŜyła głos, przysuwając się.
- Podejrzewamy, Ŝe MacFaber przebrał się za ten wielki fotel w sali
konferencyjnej.
- Zdumiewające - nieznajomy pokręcił głową. - Tak jakby szef był
jedynie tworem czyjejś wyobraźni! - na jego twarzy znów pojawił się cień
uśmiechu.
24840862.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin