lzy_5sty2004.doc

(38 KB) Pobierz
„Łzy Jezusa”

5

 

„Łzy Jezusa” Krystyna Słoboda

 

Spektakl składa się z czterech odsłon.

Odsłona pierwsza: na scenie stoi stół i dwa krzesełka obok. W tle słychać muzykę smyczkową w ponurym nastroju. Po chwili na scenę wchodzi Pijak chwiejnym krokiem, rozgląda się po sali, czegoś szuka za pazuchą , nie znajduje, wyciąga tylko portfel i chwilę się zastanawia. W tym momencie podbiega Diabeł i zapraszającym gestem wabi Pijaka do stołu, odsuwa mu krzesełko, ten siada, a Diabeł odchodzi w kierunku drzwi. Pijak zatrzymuje go:

 

Pijak:

Ty, chodź no tu. Diabeł podbiega i kłania się nisko zacierając ręce. Pijak grzebie za pazuchą i wyciąga portfel. Masz tu dychę i przynieś setkę.

 

Diabeł:

Już się robi szefie, służę uprzejmie,  może coś jeszcze?

 

Pijak:

Nie, prędzej!

 

Diabeł:

Służę szanownemu panu. Nalewa do przyniesionego kieliszka „wódkę”.

 

Pijak:

Siadaj, napij się za moje paskudne, zmarnowane życie. Diabeł ochoczo siada i wyciąga zza pazuchy kieliszek dla siebie, nalewa i wznoszą toast, wypijają dwie kolejki w milczeniu. Bo widzisz nikt mnie nie rozumie, ciągle pretensje w domu, w pracy, ach...

 

Diabeł:

Tak, tak panie, paskudne to życie. Pan taki dobry, a życie tak go krzywdzi. Machnij pan ręką na rodzinę i pracę, jak pana nie doceniają ,to ich strata, napijmy się. Piją.

 

Pijak:

Chyba już pójdę, bo synowi obiecałem pomóc w matematyce. I tak jestem już spóźniony. Muszę też kupić choinkę......

 

Diabeł:

Przerywa mu i prawie siłą sadza z powrotem na krześle .Po co w takim razie się spieszyć, siadaj pan. Synowi pomoże pan jutro, zresztą sam sobie poradzi, niech się uczy samodzielności. Jak się pan pojawi w domu, to będą mieć zaraz  pretensje „Spóźniłeś się ,gdzie byłeś, po co, jesteś drań...”. Mówi to przedrzeźniając żonę Pijaka. A choinkę przyniosę Wam do domu, bo mam zbędną. Wszystkim się zajmę, nie ma się co martwić.

 

Pijak:

Też racja, synowi pomogę mu jutro, co tam.

Diabeł:

Jeszcze kieliszeczek? Pyta kuszącym głosem i nalewa, po czym wznoszą toast i piją. Po chwili Pijak podparty na łokciu zasypia przy stole a Diabeł zaciera ręce i w notatniku „odhacza” duszę Pijaka.

 

„Uderza” głośna muzyka heavy metalowa, bardzo dynamiczna( może być Ramstein”, Vader, itp.) na scenę wbiegają Diabli i tańczą w określonym układzie choreograficznym, taniec podkreśla tryumf zła nad dobrem, tymczasem Pijak śpi. Po zakończeniu tańca Diabli umykają, nastaje cisza i po chwili pojawia się Złodziej, w tle muzyka dęta. Na scenę za nim wchodzi po chwili Diabeł.

 

Diabeł:

A cóż to pan taki nieswój? Stara się zyskać jego uwagę i przychylność.

 

Złodziej:

Odczep się, czekam na kogoś. Odwraca się, odchodzi kawałek, rozgląda się ostrożnie, wykazuje zniecierpliwienie. Diabeł podąża za nim.

 

Diabeł:

Pewnie na tego frajera, co wraca z knajpy o tej porze. Ja też na niego czekam, ale widzę żeś równy chłop, to nie będę ci wchodzić w paradę a nawet ci pomogę. Mam pewną informację, mogę się z tobą podzielić, we dwóch raźniej.

 

Złodziej:

Nie wchodzę w interesy z obcymi.

 

Diabeł:

Ja, obcy, kumpel po fachu.

 

Złodziej:

Nie trzeba mi kłopotów.

 

Diabeł:

Żadnych kłopotów, robota jest, święta idą, pieniądz potrzebny ,prezenty kupisz, dzieci ucieszysz. To jak?

 

Złodziej:

No, nie wiem......

 

Diabeł:

Nie bądź głupi, każdy na to pójdzie co mam do zaoferowania ,pieniądz będzie szybki i łatwy. Złodziej zastanawia się, milczy, a diabeł niby z niego rezygnuje. To cześć! Diabeł odchodzi, Złodziej go zatrzymuje.

 

Złodziej:

Czekaj, co tam masz?

 

 

Diabeł:

Wchodzisz w to czy nie, bo nie będę na darmo języka strzępić.

 

Złodziej:

Wchodzę, mów.

 

Diabeł:

Obejmuje Złodzieja poufale .Bo widzisz, ten bogacz z tamtej willi wyjeżdża jutro, ale dom, samochód zostają, co ty na to... odchodzą scenę zostawiają pustą.

 

Powtarza się taniec Diabłów przy innym satanistycznym utworze i innej choreografii.

 

Wchodzi Bandyta z pałką w ręku, naładowany złością, staje, patrzy chwilę na widownię i w tym czasie jego ramienia dotyka Diabeł, który ledwo zdąża uchylić się przed ciosem. W tle bębny.

 

Diabeł:

Co ty? Swego będziesz bił?

 

Bandyta:

Chcesz w zęby, to dostaniesz.

 

Diabeł:

Na mnie to zamachnąć się szkoda, a co innego ten gość co tu idzie, jemu się należy, wyjątkowo wredny typ.

 

Bandyta:

Zły jestem, to mi w drogę nie wchodź.

 

Diabeł:

Rozumiem, najlepiej ulżyć sobie na kimś przykopmy komuś, pomogę Ci. Jesteś silny, niech wiedzą kto tu rządzi. Trzymaj się zasady. Jak się ciebie nie boją ,to się z ciebie śmieją.

 

Bandyta:

Co? Ze mnie ktoś się śmieje, kto?

 

Diabeł:

Każdy, kto się nie boi.

 

Bandyta:

Dokopię mu.

 

Diabeł:

Pomogę ci. Odchodzą zamaszystym krokiem.

 

Znowu muzyka heavy metalowa, najlepiej ballada Metallicy z dźwiękiem dzwonów. Tańczą Diabli w głębi sceny, dzwony budzą Pijaka, który wstaje od stołu, przeciąga się, zerka na zegarek i wchodzi na środek sceny. Wyskakują zza kulis Bandyta, który kopniakami powala Pijaka, potem Złodziej go okrada, we dwóch się nad nim znęcają a Diabli kibicują temu. Nagle muzyka „metalowa” zostaje przerwana i słychać donośny płacz niemowlęcia, Diabli uciekają w popłochu a trzej bohaterowie rozglądają się zdezorientowani, pomagają wstać Pijakowi i idą w kierunku głosu, napotykają Maryję z Jezusem na ręku.

 

Bandyta:

Ktoś ty? zaczepnie

 

Maria:

Maria, a to Jezus. łagodnie

 

Maria:

Do pijaka: Masz, potrzymaj go, ukołysz, potrzebuje twego ciepła, męskiej ręki.

 

Pijak:

Ja? męska ręka? Dziecko? Bierze.

 

Maria:

Patrz, uśmiecha się, ufa ci. Kolęda „ Gdy śliczna panna” Pijak nosi dziecko

 

Pijak:

Patrzy na mnie tak jak mój syn, syn, syn, ja mam syna, czeka na mnie, wierzy ,że mu pomogę. Pójdę już do domu, kupię choinkę, przeproszę. Dziękuje ci Jezusku, dziękuję ci Mario. oddaje dziecko bandycie.

 

Bandyta:

Ja nie mogę. Wzbrania się, ale bierze na ręce.

 

Maria:

Spokojnie, przytul go, zaczyna już płakać. Masz w sobie tyle miłości.

 

Bandyta:

Ja, miłość, nie, nie

 

Maria:

Tak, grzeje go twoje gorące serce. Kolęda „Lulajże Jezuniu” przestał płakać.

 

Bandyta:

Jaki on kruchutki, czy go nie skrzywdzę?

 

Maria:

Nie, wykorzystaj swą siłę, by go chronić przed złem, jego i wszystkich, którzy są słabi tak jak on. Patrz czuje się przy tobie bezpiecznie.

 

 

 

Bandyta:

Tylu niewinnych ludzi skrzywdziłem, tylu bezbronnych. Kolęda „Nie było miejsca dla ciebie” oddaje dziecko Złodziejowi.

 

Złodziej:

Drży cały, zimno mu.

 

Maria:

Tak, zimno mu, nie mam kołderki ani bucików, by otulić moje dziecko.

 

Złodziej:

Mam tu kocyk. Wyciąga z plecaka .Otula.

 

Maria:

Choć jestem uboga, nie mam majątku, to czuję się bogata, bo to dziecko to mój majątek.

 

Złodziej:

Uśmiechnął się do mnie, cieplej już mu. Co jeszcze mogę dla niego zrobić?

 

Maria:

Daj mu swe serce, podziel się nim z każdym człowiekiem a będziesz najbogatszy, bo nie ten bogaty, kto gromadzi, lecz ten kto rozdaje. Kolęda w wesołym nastroju do wyboru.

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin