JAK TO BYŁO Z NARODZENIEM.doc

(125 KB) Pobierz
JAK TO BYŁO Z NARODZENIEM

JAK TO BYŁO Z NARODZENIEM PANA JEZUSA

PROLOG

Muzyka  VANGELIS

Narrator - Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. A ziemia była zupełnym pustkowiem,  ciemność zalegała głębię wód, a tchnienie Boże unosiło się nad wodami. I rzekł Bóg: „Niech powstanie światło!” I światło powstało. I widział Bóg, że dobre jest światło, i rozdzielił Bóg światło od ciemności; nazwał światło dniem, a ciemność nocą. I tak nastał wieczór. I nastał poranek, dzień pierwszy.

I rzekł Bóg: „Uczyńmy ludzi na obraz nasz, podobnych do nas, a niech władają rybami morza          i ptactwem nieba, i domowymi zwierzętami, i wszelkimi płazami pełzającymi po ziemi”.

I stworzył Bóg ludzi na obraz swój, na obraz Boga stworzył ich: stworzył mężczyznę i kobietę.         I błogosławił im Bóg. I rzekł do nich: „Płodni bądźcie i mnóżcie się: napełniajcie ziemię                  i ujarzmiajcie ją. Władajcie rybami morza i ptactwem nieba, i wszystkim zwierzęciem, ruszającym się na ziemi”. I wziął Jahwe-Bóg człowieka i osadził go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i strzegł. I przykazał mu Jahwe-Bóg.

Głos Boga: Możesz jeść do woli ze wszystkich drzew ogrodu, ale z drzewa, które daje wiedzę        o dobru i złu, jeść nie będziesz! Gdybyś z niego zjadł, czeka cię pewna śmierć!

Chwila ciszy

Narrator: A ze wszystkich dzikich zwierząt, które stworzył Jahwe-Bóg, wąż był najbardziej przebiegły. I odezwał się do kobiety. 

Muzyka  VANGELIS

Głos Węża: Czy doprawdy Bóg zapowiedział, że nie wolno wam jeść ze wszystkich drzew ogrodu?

Głos Ewy: Wolno nam jeść owoce ze wszystkich drzew tego ogrodu! Tylko o owocach drzewa, które jest w środku ogrodu, powiedział Bóg: „Nie wolno wam z niego jeść, nie wolno wam go dotykać, abyście nie pomarli”.

Głos Węża: Na pewno nie pomrzecie. Ale wie Bóg, że gdy zjecie owoc z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg wiedzieli, co dobre i złe.

Ewa (widać samą rękę zza kurtyny) powoli zrywa owoc z drzewa,                                                                           nadgryza go i podaje Adamowi, który również nadgryza owoc

Po chwili słychać triumfalny śmiech Szatana

Adam rzuca owoc w głąb sceny

Głos Boga: Adamie, gdzie jesteś?

Głos Adama: Z lękiem i zakłopotaniem Usłyszałem głos Twoich kroków w ogrodzie                        i przestraszyłem się, bo jestem nagi. Dlatego się ukryłem.

Głos Boga: Kto ci powiedział, że jesteś nagi? Czy jadłeś z drzewa, z którego zakazałem ci jeść?

Głos Adama: Kobieta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem.

Głos Boga: Cóżeś uczyniła?

Głos Ewy: Wąż mnie zwiódł i zjadłam.

os Boga: Ponieważ to uczyniłeś, jesteś przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i dzikich stworzeń. Czołgać się będziesz na brzuchu i prochem karmić po wszystkie dni twego życia. Nieprzyjaźń wprowadzam między ciebie a niewiastę, pomiędzy twoje potomstwo a potomstwo jej. Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę.

Przez scenę przechodzą Mężczyzna i Kobieta ubrani w skóry zwierzęce

Muzyka.  VANGELIS

C Z Ę Ś Ć   I

SCENA 1

Muzyka VANGELIS.

Maryja wchodzi i zajmuje się pracą domową.

Narrator - W Palestynie w małej mieścinie zwanej Nazaret, w ubogim, prostym domu, mieszkała młodziutka dziewczyna o imieniu Maryja. Jej życie nie było łatwe. Podobnie jak wielu rodaków,                   z utęsknieniem oczekiwała wolności ojczyzny, która była pod panowaniem rzymskim. Poza tym, król Herod, który okazał się marionetką w rękach cesarza Augusta, sprawował rządy w sposób bezwzględny i okrutny. Zabiegał jedynie o zachowanie swojej władzy, a nie o dobro narodu. Życie w takich warunkach wymagało dużo trudu i poświęcenia oraz zaufania Bogu.

Wchodzi Filomena

Filomena: Pokój z tobą Mario.

Maryja: Pokój z tobą sąsiadko.

Filomena: Cieszę się, że wróciłaś do Nazaretu.

Pocałunek powitalny

Maryja: Chciałabym zostać w świątyni dłużej, ale myślę, że tu jestem bardziej niż tam potrzebna.

Filomena: Ja też tak myślę, że w Nazarecie jesteś bardziej potrzebna niż w jerozolimskiej świątyni. Chyba sług kapłanom nie brakuje?

Maryja: Nie! Ale pracy też jest bardzo dużo i bezczynnie nie siedziałam nigdy. Tutaj jednak jestem bardziej z siebie zadowolona, kiedy mogę pomóc potrzebującym ludziom.

Filomena: Z pewnością. Niemal codziennie ktoś przychodzi do ciebie po pomoc i często sama wędrujesz po domach, by służyć innym. Myślę jednak, że się przemęczasz Mario. Mało sypiasz, zapominasz o posiłkach. Musisz bardziej dbać o siebie, bo jeśli zachorujesz niewiele innym pomożesz.

Maryja: Trochę przesadzasz Filomeno. Ja jestem już przyzwyczajona do krótkiego snu, a głodna przecież nie chodzę.

Filomena: Mnie taką mową nie przekonasz. Mam się tobą opiekować i nie chcę niczego zaniedbać, a szczególnie tego, co tyczy się twojego zdrowia.

Maryja: Niczego nie zaniedbujesz, jesteś najukochańszą opiekunką i proszę nie martw się o mnie.

Maryja przytula się do Filomeny

Filomena: Moje drogie dziecko, zawsze jesteś pogodna, nawet mimo tych przykrości ze strony Rzymian… A wiesz, że Herod oskarża dwóch synów o spiskowanie przeciw niemu? Pewnie spotka ich tragiczny los. On nie boi się ani ludzi ani Boga.

Maryja: Nie mów tak! Nigdy nie wiadomo co kryje się w duszy człowieka. Może się nawróci?

Filomena: Mario! Zapomnij o tym by Herod kiedykolwiek się nawrócił. Pilnuje on jedynie swojej korony, by jej nie utracić.

Maryja: W takim razie to człowiek chory i potrzebuje naszej modlitwy.

Filomena: Każdy potrzebuje Mario, ale to co wyczynia ten człowiek, przechodzi wszelkie wyobrażenie. W niczym nie przeciwstawi się Rzymowi, jest na wszelkie ich rozkazy, a nas traktuje jak zło konieczne.

Maryja: A rada starszych nie próbowała coś zdziałać?

Filomena: Ależ on nie boi się nikogo. W ogóle nie dopuszcza ich do siebie i żadnych dyskusji z nimi nie prowadzi. A ostatnio kazał nawet pozamykać starców i głodzić ich przez tydzień, by mu więcej nikt nie przeszkadzał w jego ziemskich uciechach.

Maryja: To niesamowite co mówisz Filomeno!

Filomena: Nie pozostaje nam nic innego jak czekać na Boże zmiłowanie.

Maryja: Przecież nadejdzie taki czas, kiedy przyjdzie Mesjasz, aby nam pomóc.

Filomena: Tak Mario – oby się to stało jak najszybciej. Moja droga, pójdę już. Muszę odwiedzić jeszcze Annę i dowiedzieć się czy czegoś nie potrzebuje.

Filomena wychodzi; Maria bierze miotłę i zamiata dom.

Muzyka.   AVE MARIA

Narrator: Nadszedł w końcu czas by Anioł Gabriel – posłaniec Boży – przyszedł na ziemię              i objawił człowiekowi dobrą nowinę. Jako pierwsza o Mesjaszu-Zbawicielu miała się dowiedzieć Maryja. Bóg wybrał Ją już od wieków spośród wszystkich niewiast na ziemi.  Tego dnia Maryja krzątała się po domu i chociaż czasy były niespokojne, radość różowiła jej policzki bo była szczęśliwa. W sąsiedztwie mieszkał bowiem jej narzeczony, Józef. Bardzo kochali się oboje. Józef był biedny, ale dla Maryi nie miało to znaczenia, kochała go. Był szlachetny i uczciwy, darzył ją szacunkiem i miłością. Maryję cieszyły marzenia o wspólnym domu i przyszłości.

Wchodzi Gabriel

Właśnie wtedy ukazał się Posłaniec Boży, staną przed Nią.

Muzyka cichnie;  Maryja przestraszona

Maryja: Kto ty jesteś?

Gabriel: Jestem Gabriel.

Maryja: Gabriel?  Zdziwiona

Gabriel: Bądź pozdrowiona, Maryjo, Pan z Tobą…

Maryja: Pan z Tobą…  powoli i zamyślona

Gabriel: Bóg Ciebie właśnie wyróżnił wśród wszystkich niewiast.

Maryja: O Panie mój, co znaczą słowa tego Anioła? Tak bardzo chciałabym je zrozumieć…   powoli klęka

Gabriel: Nie lękaj się, Maryjo, zwiastuję Ci bowiem wielką radość. Oto wkrótce mieć będziesz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Gdy chłopiec dorośnie, będzie królem naznaczonym przez Boga, a Królestwo Jego będzie wieczne.

Podaje Maryi kwiat. Maryja wstaje.

Maryja: Syna Jezusa? Jak to możliwe, skoro nie jestem mężatką?

Gabriel: Dziecko, które się pocznie z woli Boga, będzie nazwane Synem Najwyższego. Twój syn zbawi świat... Czy poddasz się woli Boga?

Maryja: Tak! Ja, Maryja, zawsze będę służyć Panu. Niech się stanie, jak chce Bóg.

Anioł odchodzi; Maryja przygotowuje się do drogi.

Muzyka.     VANGELIS

Narrator: Anioł znikną, a Maryja postanowiła podzielić się nowiną z Elżbietą i Zachariaszem, którzy też doświadczyli Bożej łaski. Czym prędzej przyłączyła się do karawany, która wędrowała w kierunku gór Judei, rozmyślając po drodze nad najdziwniejszym zwiastowaniem. Kilka dni Maryja była w drodze.

Muzyka -  c.d.

SCENA 2

Narrator: Maryja pragnęła opowiedzieć Elżbiecie i Zachariaszowi o spotkaniu z Aniołem. Była radosna, ale jednocześnie czuła niepokój.

Maryja wchodzi do domu Elżbiety

Maryja: Pokój z tobą kuzynko.

Elżbieta: Pokój z tobą, Mario. Cieszę się, że przyszłaś nas odwiedzić.

Siadają.

Elżbieta: Widzę, że jesteś radosna, ale jednocześnie coś Cię martwi. Powiedz mi Mario, co się stało?

Maryja: Elżbieto, ty zawsze byłaś dla mnie taka dobra i zawsze mnie rozumiałaś. Proszę cię wysłuchaj moich słów.

Chwila ciszy. Maryja się zastanawia

Elżbieta: Nie bój się, mów.

Maryja: Będę miała syna.

Elżbieta: Jak to, co ty opowiadasz??!!!!

Maryja: Posłaniec Boży przyszedł do mnie i oznajmił, że będę Matką Syna Najwyższego, Króla, który zbawi świat.

Elżbieta:  Co takiego??!! Kto przyszedł?!

Maryja: Anioł Boży. I powiedział, że urodzę Króla - Jezusa, który zbawi świat.

Elżbieta: mówi bardzo powoli Króla, który będzie Zbawicielem. modląc się mówi dalej:  Dziękuję Ci, Panie, Boże Abrahama, Izaaka i Jakuba, że pozwoliłeś moim uszom usłyszeć tę wiadomość. Bądź  Panie uwielbiony na wieki.

A co odpowiedział na tak radosną nowinę twój narzeczony – Józef?

Maryja: I tu jest problem, kuzynko. Jeszcze z nim nie rozmawiałam na ten temat. Obawiam się, jak zareaguje. Ja go tak bardzo kocham, nie chciałabym go urazić.

Elżbieta: Józef jest mądrym człowiekiem. Wierzę, że odczyta Boży plan względem Ciebie. Nie obawiaj się, że go urazisz.

Maryja: Jaka ty jesteś dobra Elżbieto.

Elżbieta: Mario, teraz rozgość się u mnie. Mój dom, jest twoim domem. Odpoczniesz jakiś czas,     a potem wrócisz do swojego ukochanego. A teraz chodź, pokażę ci mój ogródek. Jest w nim mnóstwo kwiatów.

Maryja i Elżbieta wychodzą

Narrator: Maryja przez jakiś czas pozostała w gościnie u Elżbiety, a potem wróciła do domu.

Muzyka.  VANGELIS

SCENA 3

Maryja w stanie błogosławionym siedzi na krześle zajęta robótką ręczną

Narrator: Po powrocie do Nazaretu Maryja poślubiła Józefa, który tak samo jak ona z całym zaufaniem przyjął wolę Boga i poddał się jej. Uwierzył, że dziecko, które rozwija się pod sercem Maryi, jest Synem Bożym. Więc otaczał żonę opieką i troskliwą miłością.

Wchodzi Józef, podchodzi do zapracowanej Maryi

Józef: Mario… mam złą wiadomość. Oto wyszedł rozkaz cezara Augusta, aby przeprowadzić spis całej ludności zamieszkującej ziemie, którymi on włada.

Maryja: Dlaczego to ciebie martwi, Józefie?

Józef: Dlatego, Maryjo,  Józef siada obok Maryi   że będziemy zmuszeni udać się do miasta,            z którego wywodzi się nasz ród, i tam podać swoje imię.

Maryja: Aż do Betlejem?

Józef: Tak. A to bardzo daleko. Jak podołasz Maryjo kochana, trudom pieszej wędrówki w swoim odmiennym stanie? Że też mnie, biednego cieśli, nie stać nawet na osiołka.

Maryja: Nie martw się, drogi Józefie. Pan jest z nami. Z Nim zawsze czuję się bezpieczna i silna.

Józef: Tak…    z westchnieniem. Przygotujmy się więc do podróży.

Muzyka.  VANGELIS

Maryja i Józef udają się w podróż.

Narrator: Podobnie jak wielu innych mieszkańców Cesarstwa Rzymskiego, Maryja i Józef udali się w podróż do miasta swoich ojców, by dać się zapisać na liście obecności. Droga z Nazaretu do Betlejem była długa i trudna, szczególnie od Maryi wymagała dużo poświęcenia, ponieważ pod sercem nosiła dziecko – Bożego Syna.

Szopka na scenie; muzyka cichnie

Narrator: Po wielu dniach znużeni wędrowcy dotarli nocą do celu swej podróży. Maryja była tak utrudzona, że ledwie mogła iść, ale nie skarżyła się na nic.

Józef: Chciałbym, abyś mogła wreszcie odpocząć. Poszukajmy jakiegoś noclegu, Mario.

Bezradnie rozglądają się

Maryja: Och! To nie będzie łatwe. W Betlejem są tłumy przyjezdnych.

Narrator: Maryja miała rację. Domy noclegowe były zajęte. Odmówiono im miejsca w gospodzie. Józef rozumiał, że musi znaleźć dla niej bezpieczny kąt, gdzie mogłaby położyć się i odpocząć.

Pewien człowiek wskazuje im miejsce gdzie stoi żłób ze słomą i sianem

Wtedy jakiś życzliwy człowiek wskazał im pustą stajnię, gdzie było siano i słoma, którymi można było wyścielić posłanie.

Maryja i Józef wyścielają żłóbek słomą

Tej nocy, gdy już Betlejem zapadło w sen, Maryja urodziła w pastuszej stajni maleńkiego Synka.

Wchodzą aniołowie z zimnymi ogniami, stają obok kołyski

Owinięty w pieluszki na sianie kwilił Boży Syn.

C Z Ę Ś Ć  II

SCENA 1

Wchodzi Stach, siada przy ognisku i gra na flecie

Narrator: Betlejem było biednym i małym miasteczkiem. Posiadało jednak rozległe, nie zamieszkałe okolice wykorzystywane na pastwiska. Tam pracowali pasterze, których często całe życie związane było ze stadami owiec.

Wchodzą Kuba, Maciek, Bartek i Szymek

Kuba: Stachu, czemu jeszcze nie śpisz, przecież już ciemna noc?

Stach: A nie mogę zasnąć. Czuję, że jeszcze dużo się będzie działo tej nocki.

Bartek: Dużo, dużo, czy mało! A wiesz, gdzie się trzoda twa pasie? Jak ci wilki porwą barany to się będzie działo!

Stach: Myślisz, że ja choć młody i gram na flecie, trzody nie pilnuję? A któż lepszy nade mnie? Ja tu przoduję!

Maciek: Znamy my ciebie, znamy dobrze, nie chwal ty sam siebie. Przecież ja Maciek też coś znaczę, choć nie taki grajek jestem.

Szymek: Dobra, już dobra pastuchy kochani. Nie ma się co szarpać. Przecież wszyscy tą samą dolę dźwigamy.

Kuba: Prawdę mówisz Szymku kochany. Czy ja stary, czy on młody, czy jak ten grajek fletowy, wszyscy tak samo za baranami biegamy.

Stach: Tak, tak i wszystkim nam wilki dokuczają jak nasze stada rozpraszają.

Kuba:   Ziewa, przeciąga się.    A teraz już czas na spanie.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin