GDY SIĘ CHRYSTUS RODZI.doc

(49 KB) Pobierz
GDY SIĘ CHRYSTUS RODZI

GDY SIĘ CHRYSTUS RODZI

 

Akt 1

(pasterze śpią, jeden czuwa i rozmyśla trzymając fujarkę)

 

Maciek – Chociaż fujarka potrafi wyśpiewać co w duszy i sercu człowieka siedzi,

                 To jakoś nie mogę sobie poradzić,

                 Bo w życiu raz radość i słodycz, raz ból i płacz, że serce chcę pęknąć.

                 Dobrze, że mam braci; w trudnych chwilach w gromadzie raźniej.

                 Niech sobie pośpią. Ja będę czuwał.

 

(z ciemności wyłania się diabeł)

 

Diabeł – Co ty Maciek mówisz?

                 Czy ty głupi jesteś, że masz tyle serca dla pastuchów?

               Nikt na świecie nie ma współczucia dla drugiego, tylko ty jeden.

 

Maciek – Zostaw mnie, nic ci nie jestem winien, idź sobie dalej bo nic nie wskórasz.

 

Diabeł – Co ty za pan, że z tobą nie można pogadać?

               Ze mną sam Herod się liczy, a ty uciekasz. Nie bądź głupi.

 

Maciek – Mogę być i głupi i niech się Herod z tobą brata.

                   Ja mu niczego nie zazdroszczę. Wystarczą mi góry wysokie i lasy.

                   Patrzę w słońce, słucham szumu drzew i jestem szczęśliwy.

 

Diabeł – Mówisz, że nie chciałbyś być Herodem, bo chyba nawet nie wiesz,

                 Jaki on bogaty i wszystko potrafi zrobić co zechce.

 

Maciek – Herod Herodem, a Maciek maćkiem, daj mi święty spokój i idź sobie do Heroda.

 

(diabeł wychodzi, wchodzi anioł, zbliża się do Maćka i kładzie mu rękę na ramieniu)

 

Maciek – Przyszłaś znów moja pani. Usiądź, proszę, obok mnie.

                   Odpędź tęsknotę, bo mnie chce zadusić. Był tu diabeł i żarty sobie stroił.

 

Anioł – Zostanę chętnie z tobą, porozmawiam,

              Bo ty i twoi bracia najlepiej zrozumiecie tajemnicę dzisiejszej nocy,

              Takiej, jakiej jeszcze nie było i nie będzie.

              Jak myślisz, czy na ziemi jest wszystko dobrze?

 

Maciek – Ja tam nie wiem.

                   Dla mnie słońce pięknie świeci, gwiazdy radośnie mrugają na niebie,

                   Aż radość w sercu czuję.

                   Ptaki, motyle, lasy, łąki – tyle cudowności. A jednak na duszy jakoś tęskno.

                   Żal mi trochę ludzi, bo wilkami są dla siebie, tylko za pieniędzmi gonią;

                   Cierpią, chorują, a później bez nadziei umierają.

 

Anioł – Widzisz, chociaż świat jest tak piękny, to ludziom na ziemi jest źle.

              Wytłumaczę ci skąd tyle zła bierze się wśród ludzi.

              Kiedyś Bóg stworzył raj dla ludzi.

              Pierwszy człowiek – Adam, był szczęśliwy,

Otrzymał niewiastę – Ewę za żonę, rozmawiał z Bogiem.

Nie wolno mu było tylko jednego – zjeść owocu z drzewa poznania dobra i zła,

Bo wtedy niebo zamknie się przed nim i spadnie na niego wszelkie zło.

Maciek – Pewnie Adam nie zerwał owocu z zakazanego drzewa?

 

Anioł – Niestety szatan – wąż skusił Ewę, która zerwała owoc i dała Adamowi,

              A te go zjadł. Musieli opuścić raj.

 

Maciek – Nieszczęśliwi, teraz już wiem dlaczego ludziom tak się źle powodzi.

                   Ale czy nie ma dla nich żadnego ratunku?

 

Anioł – Jest ratunek. Bóg obiecał zesłać swego Syna jako Zbawcę wszystkich ludzi.

                Przyniesie On zgodę i miłość, a czas Jego przyjścia jest bliski.

                Właśnie tej nocy będziesz oglądał cuda na własne oczy.

                Już odchodzę, ale ty pamiętaj co ci powiedziałem (wychodzi).

 

Maciek – Co to będzie, co to będzie?

 

(słychać kolędę „Wśród nocnej ciszy”)

 

Maciek – Bartek, Szymek, Wojtek, Jasiek! Obudźcie się szybko, bo umrę ze strachu!

                   Noc, a niebo jasne jak w dzień!!!

 

Wojtek – Czego krzyczysz, gdy wszyscy śpią. Jaka jasność, jakie słońce, co ci się przyśniło?

 

Maciek – Nie przez sen widzę, lecz na jawie. Oprócz tego słyszę też śpiewanie.

 

Bartek – Nie budź drugich, gdy się tobie przewidziało.

                  Kto po nocy śpiewa – sowy, wilki? A ta twoja światłość, to blask ich oczu.

 

Maciek – To nie sowy ani wilki. Przypatrz się łunie, która okrywa niebo.

 

Szymek – Gdzie ta łuna?

 

Jasiek – Prawdę gada, co to będzie, Wojtku?

 

Wojtek – Pobudźmy wszystkich i uciekajmy!      (budzi pozostałych)

 

Tomek – Co jest, czy co złego się stało?

 

Szymek – Patrzcie jak niebo blaskiem bije. Uciekajmy …

 

(biegając szukają swoich rzeczy)

(wchodzi Gabriel, pasterze ze strachu padają na kolana)

 

Gabriel – Nie bójcie się, nic wam złego nie zrobimy.

                   Jesteśmy od Boga posłani i radosną wieść wam przynosimy.

                   W lichej stajence Bóg się dla was rodzi, śpieszcie przywitać swego Pana (wychodzi).

 

Bartek – Na bok strachy, już wiem co się stało.

                  Niezwykłej dożyliśmy chwili;

                  Własnymi oczyma oglądamy to, co przepowiadali prorocy.

 

Maciek – Powiedział mi dzisiaj Anioł, że cuda tej nocy oglądać będziemy,

                   Że spełni się obietnica dana ludziom w raju, że narodzi się Odkupiciel,

                   Który świat naprawi, ludziom miłość i szczęście przywróci.

                   Odtąd jagnię z wilkiem będzie w parze chodzić, a zając z psem będą się bawić.

 

Kuba – Więc radujmy się z tego, co nam zostało objawione.

(chodzą dokoła sceny śpiewając kolędę „Dzisiaj w Betlejem”)

 

Akt 2

(stajenka, w żłóbku Dzieciątko, przy nim Maryja i Józef oraz Aniołowie)

(wychodzi Anioł Gabriel)

 

Gabriel – Jaka niezmierzona miłość dobrego Boga dzisiaj okazała się ludziom.

                    Dziś Pan zstąpił z obłoków i leży w zimnym żłobie.

 

Aniołek 1 – Ja Go ogrzeję i rozbawię.

 

Aniołek 2 – Cud Boskiej miłości.

 

(zbliżają się do Dzieciątka i wykonują w Jego kierunku gesty)

 

Maryja – Już Dziecina się uśmiecha, serce przepełnia radość.

 

Gabriel – Spieszmy ludziom zwiastować wesołą nowinę, aby przybyli powitać Dziecinę.

                   Najpierw pastuszkom, niech pierwsi się dowiedzą.

 

(wchodzą pasterze ze śpiewem „Pójdźmy wszyscy do stajenki”)

 

Bartek – Witaj Najświętsza Panno Maryjo.

                  Pozwól nam – ubogim pastuszkom, złożyć hołd Bożemu Dziecięciu.

                  Witaj Jezu, serca i dusze nasze pełne są dziś szczęścia największego,

                Bo Ty, Boże i Panie nie w pałacach, ale w ciasnej i ubogiej narodziłeś się stajence.

 

Wojtek – Maryjo, przyjmij mnie na służbę.

                   Ja całe dnie i noce przy Jezusie posiedzę i zrobię wszystko co trzeba.

 

Kuba – Ja też chcę służyć małemu Jezusowi.

              Umiem pieluchy wyprać i kaszę ugotować.

 

Tomek – Ja będę Mu śpiewał i bajki opowiadał.

 

Maciek – A ja to koniecznie zostanę przy żłóbku.

                   Chociaż tęskno za górami, będę przy Panience.

                   Dziecinie niczego nie zabraknie.

                   Przyniosę wody na kąpiel, nazbieram drewna na opał, posprzątam stajenkę.

 

Pozostali P. – Cóż się z nami stanie?

                          To i my zostaniemy, bo gdzie będzie nam lepiej, jak nie w służbie u Jezusa.

 

Józef – Uspokójcie się bracia, bo chcę wam coś powiedzieć.

              Pięknie żeście postąpili, że tu przyszliście i dary złożyli.

              Tu jednak na zawsze zostać nie możecie.

              Maryja pragnie sama Jezusa wychować i ja też po to tu jestem.

              Przyjmuje Dzieciątko wasze chęci najlepsze, lecz pamiętajcie,

              Że każdy Mu służy i chwałę przynosi,

              Gdy spełnia obowiązki swoje tam, gdzie go Bóg postawi.

              Wracajcie do swoich zajęć z błogosławieństwem Jezusa Maleńkiego,

              A przed odejściem zaśpiewajcie Mu jeszcze raz.

 

Bartek – Zaśpiewajmy (śpiewają „Przybieżeli do Betlejem pasterze”)

 

Maciek – Patrzcie, patrzcie jaka gwiazda śliczna nad szopą rozbłysła.

(wchodzą Trzej Królowie z darami)

 

Kacper – Przybyliśmy z naszych krain na dalekim wschodzie,

                   By pokłon złożyć Bogu.

                   Hołd Ci składamy jako najmożniejszemu Panu.

                   Tobie służyć najwierniej pragniemy.

                   Dowodem naszej wierności i oddania niech będzie złoto, które składam w darze.

 

Melchior – Panie, nie tylko jesteś Królem, ale i najwyższym Kapłanem.

                     Przyjdzie czas, że ofiarę złożysz za nas Bogu i niebo nam otworzysz.

                     Więc Ci składam w darze, jako Kapłanowi, kadzidło najprzedniejsze.

 

Baltazar – Boże, tak nas ukochałeś, że z miłości stałeś się człowiekiem.

                     Cierpienie i ból dzielisz z nami.

                     Przyjmij mirrę na znak, że wierzymy, iż będąc Bogiem stałeś się człowiekiem.

 

Maryja – Kochani pastuszkowie i wy dostojni Królowie:

                   Mały Jezus patrzy na waszą miłość i oddanie.

                   Niech Jego błogosławieństwo będzie dla was największą nagrodą.

 

(pasterze i królowie klękają i śpiewają „Podnieś rękę Boże Dziecię”)

                  

 

             

 

 

 

 

 

 

 

4

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin