OSHO
TECHNIKI MEDYTACYJNE
PORADNIK PRAKTYCZNY
WPROWADZENIE
Niniejsza ksiazka jest zbiorem technik medytacyjnych, które Osho przekazywal w ciagu wielu lat; sa tu tez fragmenty i cytaty z ksiazek zawierajacych jego poranne wyklady i wieczorne darshany.
Niektóre z podanych tu technik (Vipassana, Nadabrahma, wirowanie) od wieków znane sa medytujacym wielu tradycji. Inne (medytacja dynamiczna, Kundalini, Gourishankar) odzwierciedlaja i madrosc tych tradycji i odkrycia wspólczesnej psychologii; stanowia niepowtarzalna recepte Osho sluzaca zaspokojeniu potrzeb czlowieka wspólczesnego. Razem tworzy to rzadka okazje spozytkowania przez nas wszystkich naszych wysilków w docieraniu do tu i teraz i odnajdywaniu siebie.
Zdaniem Osho, tak jak i zdaniem wszystkich buddów na przestrzeni wieków, stajemy sie naprawde medytujacymi dopiero wtedy, gdy te wszystkie techniki staja sie bezuzyteczne i dopiero wtedy, gdy caly wysilek dobiega kresu - wtedy widzimy, ze to odlegle tu i teraz jest po prostu tutaj, teraz.
A do tej pory tancz! Smiej sie i spiewaj, biegaj, skacz i krzycz, siedz i patrz nieruchomym wzrokiem, zyj, kochaj i módl sie przy tych pieknych medytacjach, od switu do nocy. I nie pozwól, by codzienne czynnosci byly wymówka, by w nie wchodzic i nie eksperymentowac. Uklad ksiazki zgodny jest z porami zalecanymi przez Osho, ale to tylko sugestia, nie sztywno ustalone ramy. Nieporównanie lepiej jest robic medytacje dynamiczna wieczorem niz wcale jej nie robic. A jesli praca ci na to pozwala, mozesz spiewac i tanczyc przez caly dzien!
Traktuj medytacje jako przygode, a ta ksiazka niech bedzie dla ciebie w niej przewodnikiem.
SLOWO WSTEPNE
Osho opracowal zapewne wiecej technik sluzacych przebudzeniu czlowieka na wlasna wewnetrzna nature niz jakikolwiek inny Mistrz. Niniejsza ksiazka, zawierajaca techniki medytacyjne, jest znaczaca, choc niewielka, czescia jego metod. Osho dysponuje niezwyklym drygiem do przemieniania zwyczajnych, codziennych sytuacji - zycia, pracy, relacji z ludzmi - w takie, w których mozemy stac sie bardziej swiadomi.
Ale techniki moga doprowadzic nas tylko do pewnego miejsca. Bez wzgledu na to, jakich metod uzywaja Mistrzowie, to zywa obecnosc Mistrza, jego wglad, przenikliwosc jego postrzegania, sprawiaja, ze dana metoda dziala. Mistrz widzi czy jakas metoda jest dla kogos odpowiednia - czas, sytuacje. Gdy Mistrz nie zyje, albo gdy inni próbuja imitowac metody Mistrza, staja sie one pustymi rytualami, zabalsamowanymi zwlokami odrobine tylko przypominajacymi zycie.
I Mistrz nie tylko widzi czy jakas metoda jest odpowiednia, jest w tym cos jeszcze. Kiedy spotykamy oswieconego Mistrza, nastepuje pewna alchemia - rodzi sie w nas intuicyjne poznanie, ze - tak, ten czlowiek przedstawia soba kulminacje naszych wlasnych najwyzszych mozliwosci, ze mozemy byc tym, czym on jest. Mistrz dziala wiec jak katalizator majacy przebudzic w nas ufnosc w nasz wlasny rozkwit. Ta ufnosc wystarcza, bysmy wyruszyli na sciezke.
W istocie rzeczy nie ma jednej tylko sciezki, choc cel jest taki sam. Kazdy z nas jest niepowtarzalny i dla kazdego z nas istnieje inna metoda sluzaca wejsciu do wewnatrz.
Wielkim wkladem Osho jest to, ze mozemy dzialac z totalnym rozumieniem zlozonosci czlowieka dwudziestego wieku. Dal nam on perspektywe, z której mozemy wybierac sposród mnóstwa metod. Nie ma u niego dogmatycznych ram, do których wszystko musi pasowac. Wykorzystuje sie wszystko, co tylko dziala, co tylko powieksza nasza swiadomosc - jakies pradawne cwiczenia jogiczne, najnowsze terapie z Kalifornii, czy tez jego wlasne, niepowtarzalne metody.
Osho stwierdzil:
Cale to zycie jest wyzwaniem dla wzrastania. Jest to prawdziwa religia a tez i prawdziwa psychologia - bo prawdziwa religia nie moze byc niczym innym, jak prawdziwa psychologia. Nazywam te psychologie „psychologia buddów”. Rzuci ci ona wielkie wyzwanie stania sie czyms wiecej niz jestes. Da ci boskie niezadowolenie. Rozpali cie pragnieniem wznoszenia coraz wyzej i wyzej - nie wyzej od innych, ale wyzej od samego siebie.
NAJWIEKSZA RADOSC W ZYCIU
Co to jest medytacja?
Medytacja to stan nie-umyslu. Medytacja to stan czystej swiadomosci bez zadnej zawartosci. Zazwyczaj swiadomosc jest zapelniona smieciami, przypomina lustro okryte kurzem. Umysl to ciagly ruch - poruszaja sie mysli, poruszaja sie pragnienia, poruszaja sie wspomnienia, poruszaja sie ambicje - nieprzerwany ruch! Dzien po dniu. Umysl funkcjonuje nawet gdy spisz - sni. Wciaz mysli, wciaz jest w zmartwieniach i niepokojach. Przygotowuje sie do nastepnego dnia, tocza sie podziemne przygotowania.
To nie jest stan medytacji. Medytacja jest cos dokladnie odwrotnego. Gdy nie ma ruchu i myslenie ustalo, nie porusza sie zadna mysl, nie wzbudza sie zadne pragnienie, gdy jestes calkowicie wyciszony - to wyciszenie jest medytacja, i w tym wyciszeniu poznaje sie prawde, nigdy inaczej. Medytacja to stan nie-umyslu.
A do medytacji nie dotrzesz przez umysl, gdyz umysl sam siebie napedza. Do medytacji mozna dotrzec tylko odstawiajac umysl na bok, bedac spokojnym, obojetnym, nieutozsamionym z umyslem; widzac przechodzacy umysl, ale nie utozsamiajac sie z nim, nie myslac, ze „ja nim jestem”.
Medytacja jest swiadomoscia „ja to nie umysl”. Gdy ta swiadomosc wejdzie coraz glebiej, powoli, powoli, pojawia sie chwile - chwile wyciszenia, chwile czystej przestrzeni, chwile przezroczystosci, chwile, gdy nic sie w tobie nie wzbudza i wszystko jest nieruchome. W tych chwilach ciszy poznasz kim jestes - i poznasz tajemnice tej egzystencji.
Przychodzi pewien dzien, dzien wielkiego blogoslawienstwa, gdy medytacja staje sie dla ciebie stanem naturalnym.
Umysl to cos nienaturalnego - nigdy nie bedzie twoim stanem naturalnym. Ale medytacja to stan naturalny - który zatracilismy. Jest to raj utracony, ale raj, który mozna odzyskac. Spojrzyj w oczy dziecka - spojrzyj, a zobaczysz ogromne wyciszenie, niewinnosc. Kazde dziecko przychodzi w stanie medytacji, ale musi byc wprowadzone w zwyczaje spoleczenstwa - musi byc nauczone myslenia, kalkulowania, rozumowania, argumentowania; musi byc nauczone slów, jezyka, koncepcji, i powoli, stopniowo, traci kontakt ze swoja niewinnoscia. Staje sie skazone, zanieczyszczone spoleczenstwem. Staje sie wydajna maszyna; juz nie jest czlowiekiem.
Jedynym, czego potrzeba, jest odzyskanie tej przestrzeni. Juz jej zaznales, gdy wiec po raz pierwszy zaznasz medytacji, bedziesz zaskoczony - pojawi sie w tobie wielkie odczucie jakbys juz to znal. I to odczucie jest prawdziwe - juz to znasz. Zapomniales. Diament zagubil sie w stercie smieci. Ale jesli zdolasz go odkryc, znajdziesz ten diament ponownie - jest twój.
Tak naprawde nie mozna go utracic, mozna go tylko zapomniec. Rodzimy sie jako ludzie medytujacy, ale potem uczymy sie nawyków umyslu. Ale nasza prawdziwa natura pozostaje ukryta gdzies w glebi, niczym podziemny strumien. Któregos dnia - wystarczy nieco kopania - stwierdzisz, ze to zródlo wciaz bije, zródlo swiezych wód. A znalezienie go jest najwieksza radoscia w zyciu.
Medytacja to nie koncentracja
Medytacja to nie koncentracja. W koncentracji jest jazn, która sie koncentruje, i jest przedmiot koncentracji. Jest dualizm. W medytacji nie ma nikogo wewnatrz i nie ma niczego na zewnatrz. To nie jest koncentracja. Nie ma podzialu na wnetrze i zewnetrze. Wnetrze plynie w zewnetrzu, zewnetrze plynie we wnetrzu. Przestaje istniec rozdzial, granica, kres. Wnetrze jest na zewnatrz, zewnetrze jest wewnatrz; jest to swiadomosc nie-dualistyczna.
Koncentracja jest swiadomoscia dualistyczna. Dlatego koncentracja powoduje zmeczenie, dlatego gdy sie koncentrujesz, czujesz sie wyczerpany. A nie mozesz koncentrowac sie przez 24 godziny, musisz skorzystac z wakacji, odpoczac. Koncentracja nie moze stac sie twoja natura. Medytacja nie meczy, medytacja nie wyczerpuje. Medytacja moze stac sie czyms na cala dobe - dzien w dzien, rok w rok. Moze stac sie wiecznoscia. Sama w sobie jest odprezeniem.
Pierwsza rzecza jest poznanie medytacji. Wszystko inne jest wtórne. Nie moge ci powiedziec, ze powinienes medytowac, moge ci tylko wyjasnic co to jest. Jesli mnie zrozumiesz jestes w medytacji - nie ma w tym zadnego nakazu. Jesli mnie nie zrozumiesz nie bedziesz w medytacji.
Koncentracja to dzialanie, dzialanie woli. Medytacja to stan bez woli, stan nie-dzialania. To odprezenie. Po prostu zapadasz sie we wlasne istnienie, a to istnienie jest tym samym co bycie Wszystkim. W koncentracji umysl funkcjonuje na podstawie wniosku - cos robisz. Koncentracja wynika z przeszlosci. W medytacji nie kryje sie zaden wniosek. Nie robisz nic konkretnego, po prostu jestes. Nie ma w tym przeszlosci, jest to nieskazone przeszloscia. Nie ma w tym przyszlosci, jest to czyste od wszelkiej przyszlosci, I to Lao Tzu nazywa wei-wu-wei - dzialaniem przez nie-dzialanie. Tak mówia mistrzowie zenu - siedze w ciszy, nic nie robie, przychodzi wiosna i trawa sama rosnie. Pamietaj: sama - niczego sie nie robi. Nie wyciagasz trawy - wiosna przychodzi i trawa sama rosnie. Ten stan - gdy pozwalasz zyciu plynac wlasnym nurtem, gdy nie chcesz kierowac, gdy w zaden sposób nie chcesz go kontrolowac, gdy nie manipulujesz, gdy nie narzucasz zadnej dyscypliny - ten stan czystej niezdyscyplinowanej spontanicznosci to wlasnie medytacja.
Medytacja jest w terazniejszosci, czystej terazniejszosci. Medytacja jest natychmiastowoscia. Nie mozesz medytowac, w medytacji mozesz byc. Nie mozesz byc w koncentracji, mozesz sie koncentrowac. Koncentracja to cos ludzkiego, medytacja to cos boskiego.
Wybieranie medytacji
Od samego poczatku znajdz cos, co do ciebie przemawia.
Medytacja nie powinna byc narzuconym wysilkiem. Jesli bedzie narzucona, od samego poczatku skazana jest na niepowodzenie. Cos narzuconego nie uczyni cie naturalnym. Nie potrzeba tworzyc zbednego konfliktu. Trzeba to zrozumiec, gdyz umysl ma naturalna sklonnosc do medytowania - jesli dasz mu cos, co do niego przemawia jesli jestes ukierunkowany na cialo, sa sposoby dotarcia do Boga przez cialo, poniewaz cialo równiez nalezy do Boga. Jesli czujesz, ze jestes ukierunkowany na serce - modlitwa. Jesli czujesz, ze jestes ukierunkowany na intelekt - medytacja.
Ale moje medytacje sa w pewnej mierze odmienne. Staralem sie opracowac metody, które moga byc wykorzystywane przez wszystkie trzy typy. Wiele sie w nich korzysta z ciala, wiele z serca i wiele z inteligencji. Wszystkie trzy elementy sa ze soba polaczone i na róznych ludzi w rózny sposób oddzialywuja.
Cialo, serce, umysl - wszystkie moje medytacje ida w tym samym kierunku. Zaczynaja od ciala, ida przez serce, docieraja do umyslu, a potem wykraczaja dalej.
Zawsze pamietaj - to, co lubisz, moze wejsc w ciebie gleboko; tylko to moze wejsc w ciebie gleboko. Lubienie oznacza po prostu, ze to cos ci odpowiada. Rytm tego jest z toba w harmonii; miedzy toba i ta metoda jest jakas subtelna harmonia. Gdy polubisz jakas metode, nie stawaj sie wobec niej skapy - wejdz w nia na tyle, na ile zdolasz. Mozesz robic ja raz dziennie, lub - o ile to mozliwe - dwa razy dziennie. Im wiecej bedziesz ja robil, tym bardziej ja polubisz. Porzucaj dana metode dopiero gdy zniknie radosc - wtedy to, co miala ona zrobic, zostalo zrobione. Szukaj innej metody. Zadna metoda nie moze doprowadzic do samego konca. W tej podrózy wiele razy bedziesz musial przesiadac sie z pociagu na pociag. Dana metoda doprowadzi cie tylko do jednego stanu. Poza nim nie bedzie przydatna, juz sie spelnila.
O dwóch rzeczach trzeba wiec pamietac - gdy polubisz jakas metode, wejdz w nia tak gleboko, jak jest to mozliwe, ale nigdy nie stawaj sie od niej uzalezniony, bo pewnego dnia bedziesz i ja musial porzucic. Jesli za bardzo sie od niej uzaleznisz, stanie sie czyms w rodzaju narkotyku - nie mozesz jej zostawic. Przestanie cie cieszyc - nic ci nie daje, a stala sie nawykiem. Wtedy mozna w niej trwac, ale krecisz sie w kólko; dalej nie moze cie ona poprowadzic.
Niech wiec radosc bedzie tym wyznacznikiem. Jesli jest radosc, trwaj w niej, trwaj do ostatniej drobiny radosci. Trzeba wycisnac ja do samego konca. Nie wolno zostawic ani odrobiny tego soku... ani jednej kropli. A potem zdobadz sie na porzucenie jej. Wybierz jakas inna metode, która znów daje ci radosc. Wiele razy trzeba bedzie dokonywac takich zmian. Zalezy to od czlowieka, a bardzo rzadko zdarza sie tak, zeby jedna metoda wystarczyla na cala podróz Nie potrzeba robic wielu medytacji, gdyz mozesz robic cos, co wprowadzi zamieszanie, co jest sprzeczne, i pojawi sie ból.
Wybierz dwie medytacje i trzymaj sie ich. A tak naprawde chce, zebys wybral jedna - tak byloby najlepiej. Lepiej jest powtarzac wiele razy to jedno, co ci odpowiada. Wtedy wejdzie to coraz glebiej. Próbujesz tylu rzeczy - jednego dnia próbujesz jednego, drugiego dnia czegos innego, i wymyslasz cos swojego - a wtedy mozesz wprowadzic wiele zamieszania. W ksiedze tantry jest sto dwanascie medytacji. Mozna zwariowac! Juz jestes zwariowany!
Medytacje to nie zabawa. Czasem moga byc niebezpieczne. Bawisz sie z subtelnym, bardzo subtelnym mechanizmem umyslu. Czasem cos drobnego, co robiles, a z czego nie zdawales sobie sprawy, moze stac sie niebezpieczne. Dlatego nie próbuj niczego wymyslac i nie rób swoich wlasnych pomieszanych medytacji. Wybierz dwie i po prostu próbuj ich przez kilka tygodni.
Stwarzanie przestrzeni do medytacji
Jesli zdolasz stworzyc jakies specjalne miejsce - mala swiatynie czy zakatek domu - gdzie mozesz medytowac codziennie, nie uzywaj tego zakatka do zadnego innego celu, poniewaz kazdy cel ma wlasna wibracje. Wykorzystuj ten zakatek tylko do medytacji i niczego innego. Ten zakatek naladuje sie i bedzie co dnia czekal na ciebie. Ten zakatek bedzie cie wspieral, to otoczenie stworzy pewna wibracje, szczególna atmosfere, w której z wieksza latwoscia mozesz wchodzic coraz glebiej. To dlatego tworzono swiatynie, koscioly i meczety - po to wlasnie, by miec miejsce istniejace tylko dla modlitwy i medytacji.
Jezeli mozesz wybrac do medytacji stala pore, to takze bedzie wielka pomoca, bo cialo, umysl, to mechanizm. Jesli jadasz co dzien o tej samej porze, o tej wlasnie porze cialo zaczyna wolac jesc. Czasem mozesz nawet robic mu numery. Jesli jadasz o pierwszej i na zegarze jest akurat pierwsza, jestes glodny - nawet jesli zegar wskazuje niewlasciwa godzine i jest dopiero jedenasta czy dwunasta. Patrzysz na zegar wskazujacy pierwsza i nagle czujesz w srodku glód. Twoje cialo to mechanizm.
Gdy mówie „medytuj”, wiem ze przez medytacje nikt nie dociera; ale przez medytacje docierasz do miejsca, gdzie zadna medytacja nie jest mozliwa.
Takze twój umysl jest mechanizmem. Medytuj codziennie w tym samym miejscu, o tej samej porze, a stworzy to w ciele i umysle glód medytacji. Codziennie o tej wlasnie porze twoje cialo i umysl beda domagac sie, abys wszedl w medytacje. Bedzie to pomocne. Tworzy sie w tobie przestrzen, która staje sie glodem, pragnieniem.
Na poczatku jest to bardzo dobre. Póki nie jestes tu, gdzie medytacja stala sie naturalna i mozesz medytowac gdziekolwiek, w dowolnym miejscu, o dowolnej porze - dotad wykorzystuj te mechaniczne srodki ciala i umyslu jako pomoc.
Daje ci to pewien klimat - gasisz swiatlo, w pokoju palisz jakies kadzidlo, zakladasz okreslony strój, jestes na pewnej wysokosci, masz pewna miekkosc, masz dywan jednego rodzaju, przyjmujesz jakas pozycje. Wszystko to pomaga, ale niczego nie jest powodem. Jesli ktos inny zachowa sie tak samo, moze to byc przeszkoda. Kazdy powinien znalezc swój wlasny rytual. Rytual ma ci tylko pomóc w rozluznieniu sie i czekaniu. A kiedy jestes rozluzniony i czekasz, (o sie dzieje; tak, jak sen - Bóg do ciebie przychodzi. Tak, jak milosc - Bóg do ciebie przychodzi. Nie mozesz sprawic tego wola, nie mozesz tego wymusic.
Badz rozluzniony i naturalny
Mozna byc obsesyjnie opetanym przez medytacje, i obsesja jest problemem - byles opetany pieniedzmi, teraz jestes opetany medytacja. Pieniadze nie sa problemem, obsesyjne opetanie jest problemem. Byles opetany przez handel, teraz jestes opetany przez Boga. Nie handel jest problemem, ale obsesja. Trzeba byc luznym i naturalnym, przez nic nie opetanym, ani przez umysl, ani przez medytacje. Tylko wtedy - kiedy jestes bez zajecia, bez obsesji, gdy plyniesz - zdarza sie to Najwyzsze.
SWITsmiech, ruch, katharsis
Medytacja smiechu
Kazdego ranka, po przebudzeniu, zanim otworzysz oczy, przeciagnij sie jak kot. Rozciagnij kazde wlókienko ciala. Po 3-4 minutach, nadal z zamknietymi oczami, zacznij sie smiac. Przez piec minut po prostu sie smiej. Poczatkowo bedziesz to robil, ale wkrótce odglosy twoich usilowan wywolaja szczery smiech. Zatrac sie w tym smiechu. Moze minie kilka dni zanim nastapi to naprawde, tak bardzo jestesmy nieprzyzwyczajeni do tego zjawiska. Ale szybko stanie sie to spontaniczne i zmieni caly twój dzien.
Tym którzy maja trudnosci z totalnym smiechem, lub czuja ze ich smiech jest falszywy, Osho sugeruje prosta technike:
Rankiem, wczesnie, przed zjedzeniem czegokolwiek, wypij prawie wiadro wody - cieplej, z rozpuszczona sola. Wypij ja, i zrób to szybko, inaczej nie zdolasz duzo wypic. Potem pochyl sie i wyplucz gardlo tak, by woda poplynela z powrotem. Bedzie to wymiotowanie woda - i oczysci ci przelyk. Nie trzeba nic innego. W przelyku jest blok, taki, ze gdy tylko chcesz sie smiac, on na to nie pozwala.
W jodze jest to niezbedna procedura, która trzeba przejsc. Nazywana jest „oczyszczeniem koniecznym”. Oczyszcza silnie i daje bardzo czysty przelyk - rozpuszczaja sie wszystkie bloki. Bedzie cie to bawic i przez caly dzien bedziesz odczuwac te czystosc. Smiech i lzy, a nawet mowa, wychodzic beda z bardzo glebokiego srodka.
Rób to przez dziesiec dni, a wkrótce bedziesz mial najlepszy smiech w okolicy!
Medytacja zlotego swiatla
Jest to prosta metoda przemieniania energii i prowadzenia jej do góry. Proces ten nalezy powtarzac przynajmniej dwa razy dziennie.
Najlepsza pora jest wczesny ranek, tuz przed wstaniem z lózka. Kiedy tylko poczujesz, ze jestes czujny, przebudzony, rób to przez 20 minut. Rób to od razu, natychmiast, bo gdy wychodzisz ze snu, jestes bardzo, bardzo delikatny, przyjmujacy. Gdy wychodzisz ze snu, jestes bardzo swiezy i to dzialanie wejdzie bardzo gleboko. To wtedy, gdy wychodzisz ze snu, jestes mniej w umysle niz kiedykolwiek - stad pojawiaja sie przerwy, którymi ta metoda przeniknie do twojego najglebszego rdzenia. A wczesnym rankiem, gdy sie budzisz, i gdy budzi sie cala ziemia, na calym swiecie jest wielka fala energii przebudzenia - skorzystaj z tej fali, nie przegap okazji.
Wszystkie dawne religie mówia o modleniu sie wczesnie rano, gdy wzeszlo slonce, gdyz wschód slonca jest wzejsciem wszystkich energii w egzystencji. W takiej chwili mozesz unosic sie na narastajacej fali energii - bedzie to latwiejsze. Wieczorem bedzie to trudne, energie beda opadac - wtedy bedziesz zmagal sie plynac pod prad. Rankiem plyniesz z pradem.
Polóz sie tak, jak lezysz w lózku, na plecach. Oczy miej zamkniete. Gdy wdychasz, wizualizuj wielkie swiatlo wchodzace do ciala przez glowe, jakby to slonce wzeszlo gdzies w poblizu twojej glowy, jestes pusty w srodku i to zlote swiatlo wlewa sie do glowy, i idzie, idzie, gleboko, gleboko, i wychodzi przez palce stóp. Gdy wdychasz, rób to z ta wizualizacja. To zlote swiatlo bedzie pomocne. Oczysci cale twoje cialo i uczyni je absolutnie pelnym twórczych mozliwosci, jest to meska energia.
A gdy wydychasz, wizualizuj cos innego - ciemnosc wchodzaca przez palce stóp, wielka, ciemna rzeke wchodzaca palcami stóp, podchodzaca do góry i wychodzaca przez glowe. Oddychaj wolno, gleboko, abys mógl prowadzic wizualizacje, jest to zenska energia. Uspokoi cie, uczyni cie przyjmujacym, wyciszy, da odpoczynek. Rób to bardzo wolno - a zaraz po snie mozesz oddychac bardzo gleboko i wolno, poniewaz cialo jest wypoczete, odprezone.
Umysl to ciern, a wszystkie techniki to ciernie sluzace wydobyciu tego pierwszego ciernia.
Druga najlepsza pora jest czas gdy idziesz spac, wieczorem. Polóz sie na lózku, odprez sie przez kilka minut. Gdy zaczniesz czuc, ze wahasz sie miedzy snem i czuwaniem, wlasnie posrodku, znów zacznij ten proces. Rób to przez 20 minut. Jesli zasniesz w trakcie, bedzie to najlepsze, gdyz to dzialanie pozostanie w podswiadomosci i bedzie stale wywierac wplyw.
Jesli bedziesz stosowac te prosta metode przez trzy miesiace, bedziesz zaskoczony - nie ma potrzeby tlumienia, przemiana juz zaczela sie dziac.
Czekanie na wschód slonca
Na 15 minut przed wschodem slonca, gdy niebo staje sie nieco jasniejsze, po prostu czekaj i patrz tak, jak wyczekuje sie umilowanej - z takim napieciem, w tak glebokim czekaniu, z taka nadzieja i ekscytacja - a mimo to spokojny. A slonce niech wschodzi, obserwuj je. Nie trzeba patrzec usilnie otwartymi oczyma, mozesz mrugac. Odczuwaj jak równoczesnie wschodzi tez cos wewnatrz ciebie.
Gdy slonce pojawi sie na horyzoncie, zacznij odczuwac, ze jest blisko twojego pepka. Podchodzi do niego, i tu, w pepku, wznosi sie, wznosi sie, powoli. Wznosi sie slonce, i wznosi sie tez ten wewnetrzny punkt swiatla. Dziesiec minut wystarczy. Potem zamknij oczy. Gdy najpierw widzisz slonce z otwartymi oczyma, tworzy to negatyw, a wiec gdy zamkniesz oczy, mozesz ujrzec slonce swiecace wewnatrz.
I zmieni cie to nadzwyczajnie.
Chwala wschodzacemu sloncu
Wstan o piatej rano, przed wschodem slonca, i przez pól godziny po prostu spiewaj, mrucz, jecz, stekaj. Te dzwieki nie musza miec zadnego sensu. Musza byc egzystencjalne, nic nie znaczace. Maja cie cieszyc, to wszystko - to jest ich znaczenie. Kolysz sie. Niech stanie sie to wychwalaniem wschodzacego slonca i zaprzestan tego dopiero gdy slonce juz wzejdzie.
Utrzyma to w tobie rytm na caly dzien. Juz od rana bedziesz w harmonii i stwierdzisz, ze dzien jest inny; jestes bardziej kochajacy bardziej troskliwy, bardziej wspólczujacy, bardziej przyjacielski - mniej gwaltowny, mniej w zlosci, mniej ambitny, mniej egoistyczny.
Pierwszym, co nalezy robic, jest smiech, gdyz wprowadza to nastawienie na caly dzien. Jesli obudzisz sie ze smiechem, wkrótce zaczniesz czuc jak absurdalne jest to zycie. Nic nie jest powazne - nawet z twoich rozczarowan mozna sie smiac, nawet z twojego bólu mozna sie smiac, nawet z ciebie mozna sie smiac.
Bieganie, jogging i plywanie
Zachowywanie czujnosci w ruchu jest latwe i naturalne. Gdy siedzisz w wyciszeniu, zasniecie jest naturalne. Gdy lezysz na lózku, bardzo trudno jest zachowac czujnosc, bo cala sytuacja sprzyja zasnieciu. Ale w ruchu, rzecz jasna, nie mozesz zasnac, funkcjonujesz uwazniej. Jedynym problemem jest to, ze ruch moze stac sie mechaniczny.
Naucz sie stapiac w jedno cialo, umysl i dusze. Znajdz sposoby, w których mozesz funkcjonowac jako pewna jednosc.
Biegajacym zdarza sie to wiele razy. Pewnie nie myslales, ze bieganie moze byc medytacja, ale biegajacy czasami doznaja ogromnego przezycia medytacji, i sa zaskoczeni, bo tego nie szukali - kto by pomyslal, ze biegnacy czlowiek doswiadczy Boga? A tak sie dzieje. A teraz bieganie coraz bardziej staje sie nowa forma medytacji.
Moze to nastapic podczas biegu. Jesli kiedys biegales, jesli radowalo cie bieganie wczesnie rano, gdy powietrze jest swieze i mlode, i caly swiat wraca ze snu, budzi sie - biegles, i cialo wspaniale funkcjonowalo, swieze powietrze, nowy swiat, na nowo zrodzony z ciemnosci nocy, wszystko wkolo spiewalo, czules sie zywy... przychodzi ta chwila gdy biegnacy znika i zostaje tylko biegniecie. Cialo, umysl i dusza zaczynaja dzialac razem - nagle wyzwolony jest wewnetrzny orgazm.
Medytacja to lek. To jedyny lek. Zapomnij wiec o swoich problemach po prostu wejdz w medytacje.
Biegajacy czasem przypadkowo napotykaja doznanie czwartego, turiya, ale przegapiaja je - mysla, ze ich radowanie sie ta chwila bylo tylko skutkiem biegniecia - ze to cudowny dzien, zdrowe cialo i taki piekny swiat, i ze byl to tylko jakis nastrój. Nie zauwazaja tego - ale sadze, ze gdyby to zauwazali, biegajacy moze zblizyc sie do medytacji tak bardzo jak nikt inny.
Jogging moze byc ogromna pomoca, plywanie moze byc ogromna pomoca. Wszystko to trzeba przemienic w medytacje.
Porzuc te stare wyobrazenia o medytacji, ze medytacja jest tylko siedzenie pod drzewem w jakiejs pozycji jogi. To tylko jeden ze sposobów, i dla paru osób jest on moze odpowiedni, ale nie nadaje sie dla wszystkich. Dla malego dziecka nie jest to medytacja, jest to tortura. Ola mlodego czlowieka, który jest pelen zycia, wibrujacy, jest to tlumienie, nie medytacja.
Rankiem zacznij bieg. Zacznij od polowy kilometra, potem jeden kilometr, w koncu dojdz do przynajmniej pieciu kilometrów. Biegnac uzywaj calego ciala. Nie biegnij tak, jakbys byl w kaftanie bezpieczenstwa. Biegnij jak male dziecko, uzywajac calego ciala - dloni i stóp - i biegnij. Oddychaj gleboko, brzuchem. Potem siadz pod drzewem, odpocznij, poc sie, niech przyjdzie chlodny wietrzyk; odczuwaj spokój. Bedzie to bardzo gleboka pomoca.
Czasem po prostu stan na ziemi, bez butów, i czuj chlód, miekkosc, cieplo. Cokolwiek ziemia gotowa jest dac w tej chwili, odczuwaj to i pozwól temu przez siebie przeplywac, i pozwól swej energii splywac do ziemi. Badz polaczony z ziemia.
Gdy jestes polaczony z ziemia, jestes polaczony z zyciem. Gdy jestes polaczony z ziemia, jestes polaczony z cialem. Gdy jestes polaczony z ziemia, stajesz sie bardzo wrazliwy i scentrowany - i to tego wlasnie potrzeba.
To jest cala sztuka medytacji - jak byc gleboko w dzialaniu, jak wyrzec sie myslenia i jak przeksztalcic te energie, która porusza sie w mysleniu, w swiadomosc.
Nigdy nie stan sie ekspertem od biegania - badz amatorem, aby mozna bylo zachowac czujnosc. Jesli odczujesz, ze bieganie stalo sie automatyczne, porzuc je - spróbuj plywania. Jesli to stanie sie automatyczne, wtedy tanczenie. Pamietac nalezy o tym, ze ruch jest jedynie sytuacja sluzaca stworzeniu swiadomosci. Dopóki stwarza swiadomosc - dobrze. Gdy przestanie stwarzac swiadomosc, przestanie byc przydatny, zmien go na inny ruch, w którym znów bedziesz musial byc czujny. Nigdy nie pozwól, aby jakakolwiek aktywnosc stala sie automatyczna.
„Opracowalem pewien sposób...”
Umysl jest bardzo powazny, a medytacja jest absolutnie niepowazna. Gdy to mówie, mozesz byc zdezorientowany, bo ludzie ciagle z wielka powaga mówia o medytacji. Ale medytacja to nic powaznego. Przypomina zabawe - niepowazna. Szczera, ale niepowazna. Nie jest czyms takim, jak praca, bardziej przypomina zabawe. Zabawa nie jest aktywnoscia. Nawet gdy jest aktywna, nie jest aktywnoscia. Zabawa to sama przyjemnosc. Taka aktywnosc do nikad nie zmierza; nie ma zadnej motywacji. Jest to raczej sama czysta, plynaca energia.
Ale jest to trudne, bo tak bardzo jestesmy zajeci aktywnosciami. Zawsze bylismy tak aktywni, ze aktywnosc stala sie gleboko zakorzeniona obsesja. Nawet we snie jestesmy aktywni. Jestesmy aktywni nawet wtedy, kiedy myslimy o odprezeniu. Nawet z odprezenia czynimy aktywnosc; aby sie odprezyc, czynimy wysilki. To absurdalne! Ale tak sie dzieje na skutek mechanicznych nawyków umyslu.
Kiedys tak sie zdarzylo, ze dwa psy obserwowaly ludzi robiacych medytacje dynamiczna. Jeden z nich mówi drugiemu: ‘kiedy to robie mój pan daje mi pigulki na robaki’”
Co wiec robic? Tylko nie-aktywnosc doprowadza do wewnetrznego centrum, ale umysl nie potrafi wyobrazic sobie nie-aktywnosci. Co wiec robic?
Opracowalem pewien sposób. A polega on na tym, zeby byc aktywnym do takiego stopnia, ze aktywnosc po prostu ustaje - badz aktywny do szalenstwa, tak, ze umysl, który pragnie byc aktywnym, zostaje wyrzucony z organizmu. Dopiero wtedy - po glebokim katharsis - mozesz zapasc w nie-aktywnosc i miec przeblysk tego swiata, który nie jest swiatem wysilku.
Gdy poznasz ten swiat, mozesz w niego wchodzic bez zadnego wysilku. Gdy go poczujesz - jak byc po prostu tu i teraz, nic nie robiac - mozesz w kazdej chwili w niego wchodzic; gdziekolwiek jestes, mozesz w nim pozostawac. W koncu mozesz byc na zewnatrz aktywny, a wewnatrz w glebokiej nie-aktywnosci.
Metody oparte na katharsis sa wynalazkiem wspólczesnosci. Za czasów Buddy nie byly potrzebne, poniewaz ludzie nie byli tak stlumieni. Ludzie byli naturalni, zyli prymitywnie - zyciem niecywilizowanym, spontanicznym. Dlatego vipassana - vipassana oznacza wglad - dawana byla przez Budde ludziom wprost. Ale teraz nie mozesz od razu wejsc w vipassane. A nauczyciele, którzy nadal nauczaja vipassany bezposrednio, nie naleza do tego stulecia - sa w tyle o dwa tysiace lat. Owszem, czasem moga pomóc jednej czy dwóm osobom na sto, a...
pthe