Tuwim_Czary i czartypolskie.docx

(1531 KB) Pobierz

http://www.zwoje-scrolls.com/graphics/zw.jpg

 

Ilustracje zamieszczone poniżej w szkicu Juliana Tuwima pochodzą (z wyjątkiem jednej) z książki:   Jeffrey B. Russel, A History of Witchcraft, Thames and Hudson, London 1995.
Ilustracja przedstawiająca palenie czarownicy pochodzi z okładki książki:   Kurt Baschwitz, Czarownice. Dzieje procesów o czary. PWN, Warszawa 1971.
Ilustracje odnoszace się do procesów o czary w Polsce były, poza jedną, niedostępne.



 

CZARY I CZARTY POLSKIE


http://www.zwoje-scrolls.com/graphics/line10.gif
 

JULIAN   TUWIM

 

I



"Ubique daemon!"  ! Ten okrzyk powtarzał pewno nieraz biedny pater Richalm z opactwa wirtemberskiego, strasznych bowiem doznawał cierpień ów mnich nieszczęśliwy. Diabły wlazły mu do brzucha, przyprawiały go o mdłości i zawrót głowy, odbierały władzę rąk, tak że nie mógł się przeżegnać, sprowadzały sen podczas nabożeństwa, same zaś chrapały, aby inni braciszkowie sądzili, że to opat grzeszny chrapie w kościele; jego głosem mówiły, sprowadzały kaszel i duszności, zatykały mu nos i gardło, tak że nie mógł westchnąć pobożnie, gryzły go jako pchły, męczyły we śnie i czyniły go ofiarą przypadłości, jakie zdarzają się tylko małym dzieciom, gdy się przed snem ogniem bawią. Szelest szaty zakonnej był sykiem diabelskim; powietrze - niczym innym, jak roztworem drobniutkich demonów; człowiek oblepiony jest diabłami jak żółw skorupą; każdy krok, dźwięk i ruch otoczony jest rojowiskiem biesów! Oto np. mnich: słucha mszy świętej, lecz wokół palca okręca sobie bezmyślnie jakąś słomkę - a to przecież sieci szatańskie 1). Ubique daemon!

Tak jak uczeni współcześni, dla wytłumaczenia zjawisk przyrody, napełnili przestwór atomami, elektronami, jonami, emanacją eteru czy radu, tak świat średniowieczny pełen był biesów, czartów, diabłów i demonów. Jeden z ojców teologów określił liczbę ich na 10 000 bilionów. Ks. Bohomolec oblicza 2), że jest ich mniej: tylko 15 miliardów, najskromniejsi zaś są kabaliści: twierdzą, że na każdego śmiertelnika przypada tylko 11 000 diabłów - tysiąc z prawej strony, a dziesięć tysięcy z lewej. W każdym razie musiało ich być doprawdy mnóstwo nieprzeliczone, jeżeli zważać, że z jednej tylko pacjentki jednego egzorcysty (św. Ubalda) wyszło 400 tysięcy demonów. I to skromnie licząc!

Były to według nauki Kościoła duchy niematerialne, "z waporów ziemskich utworzone", lecz ta abstrakcja nie zadowoliła fantazji wystraszonego ludu. Ludzie widzieli diabła jako postać realną, osobę, względnie zwierzę, a nawet roślinę i przedmiot, słowem, obiekt zmysłowy. Był tedy mnich, na którego spadł deszcz rzęsisty szatanów! Grzegorz W. opowiada o siostrzyczce zakonnej, która połknęła czarta w sałacie; jeden z uczni św. Hilarego kuszony był przez diabła w postaci winnego grona, innym zjawiał się jako szklanka miodu, trzos dukatów, nawet jako ogon krowi. Massylianie (sekta heretycka z w. IV) wypluwali diabła w ślinie, św. Antoniemu ukazał się jako lew i żmija, św. Coletta widziała diabła-lisa, żabę, muchę, mrówkę; do papieża Sylwestra II przyszedł jako pudel; a jako koguta spalono biesa w w. XV. Jeżeli kogut mógł stać się diabłem (lub diabeł kogutem), to cóż dziwnego, że kobieta to "vas daemonum", taniec - "circulus, cuius centrum est diabolus" (św. Cyprian), "ubi lascivus saltus, ibi diabolus" (św. Chryzostom), melancholia - "balneum diaboli", etc. etc.

Czarty polskie nie ukazywały się wprawdzie w tak wyrafinowanych postaciach, lecz i tu na rozmaitość narzekać nie można. W roku 1544 urodził się w Krakowie diabeł jako potwór arcystraszliwy 3), z płomiennymi błyszczącymi oczyma, z byczymi nozdrzami, grzbietem obrośniętym psią szerścią, z małpim pyskiem na piersi, z kocimi ślepiami na podbrzuszu, z ponurymi łbami psimi na łokciach i na stopach, z łabędzimi nogami i podwiniętym ku górze ogonem półłokciowym 4). Rozpustnemu opatowi cysterskiemu Mikołajowi Besidze, w klasztorze wąchockim, podczas uczty wyprawionej w dzień św. Jakuba, ukazał się w r. 1461 diabeł okropny w postaci czarnego Murzyna 5). Innym razem "był bies w rusznicy, przejeżdżający kapłan przeżegnał, a rurę bies, nie czekając dokończenia krzyża, roztrzaskał... niedawno znów był w jelenia skórze, a kiedy przeżegnano - znalazła się kupa gnoju" 6). Kiedyś - przeleciał szarańczą, aż słońca widać nie było, a na skrzydełkach u każdej po żydowsku napisano, że to kara boska" 7). Annie Stelmaszce przedstawiła owczarka Katarzyna za stodołą "pokuśnika po niemiecku w czerwonej barwie" 8); spalone na Żmudzi pod Szawlami, w r. 1691, czarownice "mistrza swego miały Niemca kudłatego" 9). Anna Szymkowa z Nieszawy (1721) miała diabła szlachcica; Pędziszka "wodziła się z diabłami Bartkiem i Grzegorzem: Grzegorz chodzi w modrzy, a Bartek w zieleni"; Agata wyszła za diabła Michała ("on jest ubogi, ja na niego musiałam robić") 10).
 

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje38/cz06.jpg

Diabeł zwykle uważany był za "mężczyznę"
a czarownice, które oddawały mu się seksualnie,
przeważnie były kobietami.
(Drzeworyt z: Ulrich Molitor, De Lamiis et Phitonicis Mulieribus, 1490.
Dzieło Molitora weszło w skład późniejszych wydań słynnego
Maellus maleficarum, por. przypis 116.)



Ciekawy szczegół: w hierarchii diabelskiej rozróżniały czarownice wyższe i niższe jednostki. Jedna z nich zeznała, że nie mogła wcale struć ani oczarować oskarżyciela, "gdyż on ma u siebie starszego diabła, jak mój". Autor Czarownicy powołanej radzi wystrzegać się, "aby cię w osobie duchownego diabeł nie bałamucił, co mu nie nowina; w w. XIV podsłuchiwano diabłów w kościele rozmawiających 11); uwodziciel tłumaczył się, że chyba bies w jego osobie bywał u dziewczyny 12); żak figlarz korzystał z rozpowszechnionego zwyczaju przypisywania wszystkiego sprawkom diabelskim i tłumaczył się, że zbroił za podszeptem szatana 13); jakiś hultaj w r. 1413 obciął babie nos, a uniewinniał się w ten sposób, że uczynił to w obronie własnej, aby go diabelstwo baby na szwank nie naraziło 14). Nawet kwestie społeczne i gospodarcze pozostawały pod wpływem szatańskim: opór w oddawaniu dziesięcin kładło duchowieństwo na karb diabła i nazywało go owocem pokus diabelskich 15). I jeszcze za czasów Kolberga 16) oszust, przebrany za diabła, wszedł w nocy do chałupy starej baby i wyłudził od niej książeczkę kasy oszczędnościowej, obiecując płacić większy procent z tamtego świata!

- Ubique daemon!

Nieskończoną litanię imion, przezwisk i epitetów miał w Polsce ów duch nieczysty. Więc generalia: diabeł, szatan, bies, czart, demon, lucyper, napaśnik, kusiciel, pokusa, kaduk, gniewnik, kusy; więc imiona własne - słowiańskie i obce - jak: Farel, Orkiusz, Opses, Loheli, Latawiec, Chejdasz, Koffel, Rozwod, Smołka, Harab-Myśliwiec, Ileli, Kozyra, Gajda, Ruszaj, Pożar, Strojnat, Bież, Dymek, Rozbój, Bierka, Wicher, Szczebiot, Odmieniec, Fantazma, Wikołek, Węsad, Dyngus albo Kiczka, Fugas; diablice: Dziewanna, Marzanna, Węda, Jędza, Ossoria, Chorzyca, Merkana. Był także Muchawiec, Czerniec, Bajor, Czeczot, Kubeba, Smolisz, Gonad, Boruta (katalog powyższy podaje Postępek prawa czartowskiego). Czarownica Boroszka, żywcem spalona w Poznaniu w r. 1645, spółkowała z diabłami Tórzem, Rokickim, Trzcinką i Rogalińskim 17). W Sejmie piekielnym występują m.in.: Lewko, Liton, Rogalec, Lelek nocny, Przechera, Frant, Klekot, Paskuda, Dietko. W żywocie św. Kingi z r. 1502 znajdujemy imiona: Oksza, Natoń i Rożen 18); według ks. Gilowskiego 19) należą do rodziny diabelskiej: "ziemscy skryatkowie, domowe ubożęta, leśni satyrowie, wodni tołpcowie, górne jędze, powietrzni duchowie, rozmaici geniuszowie, morscy lewiatanowie, na insułach rozmaite obłudy"; wspaniałym zaś tytułem obdarza diabła List czartowski do superintendentów i ministrów ewangelizmu luterańskiego (1609): cesarz północny, król głębokiego piekła, książę świata, rządca ciemności, wielki hetman pogaństwa, hrabia zbiegów, wojewoda grubego cudzoziemstwa, groff niecnot, obrońca heretyctwa i rozerwania każdego.
 

II



Nie siedzieli diabli w Polsce bezczynnie. Wchodzili w grzeszników nieszczęśliwych, trzęśli nimi, podrzucali, męczyli, tumanili, mroczyli umysł tak długo, aż opętana ofiara oddawała im swą duszę. W Roczniku Traskim, pod rokiem 1276 20). znajdujemy historię pewnego człowieka, którego na łożu śmierci namawiano do spowiedzi. Odrzekł, iż nie może, gdyż oddany jest potędze diabelskiej. "Zaraz też usłyszeli uderzenia, którymi go diabli traktowali, ale nikogo nie widzieli, tylko słyszeli trzask i plask uderzeń i widzieli rany, a sińce na ciele. Umierający zaś nie mógł głosu żadnego ze siebie wydobyć, tylko twarz marszczył i wykręcał i tak śród plag diabelskich życie zakończył." W szlachcica sandomierskiego Łukasza Słupeckiego, łotra i rabusia, wlazł diabeł 28 grudnia 1459 r. 21) i dręczył go nielitościwie.

"Diabli bili go, wyłamywali mu członki ze stawów. Słupecki krzyczał przeraźliwie. Słychać też było wrzaski diabłów i cięcia suchych razów. Ale nikt diabłów koło opętanego nie widział. Słupecki zażądał wreszcie, aby mu sprowadzono z Chełmna sławnego egzorcystę, Jana Kazimierskiego, »qui energumenos exorcismis curare intrepide solitus erat«. Kazimierski starał się uwolnić chorego od plag. Lecz diabeł odgrażał się głośno, że powetuje sobie na domownikach, jeżeli mu ksiądz przeszkodzi z Łukaszem. I rzeczywiście, pochwycił 14-letniego chłopca, wsadził mu głowę w otwór rozpalonego pieca. Swąd spalenizny odkrył sprawę diabelską. Potem obrzucał diabeł smołą i gnojem księdza, ministrantów, etc."

St. Reszka 22) opowiada o pewnej mieszczce krakowskiej, heretyczce, którą diabeł dręczył za to, iż szydziła z procesji katolickiej. Mąż jej, zacięty arianin, nie pozwolił wezwać księdza - i opętana umarła w mękach straszliwych. Lecz i mężowi jej, bluźniercy, nie darował bies: chwycił go, ciało zwijał w kłębek, wciskał w najciaśniejsze dziury, rzucał po dachach i murach domów, aż go z okna na bruk wyrzucił i roztrzaskał na miazgę. To samo przytrafiło się pewnemu łaziebnikowi w Poznaniu: diabeł wyrzucił go oknem i roztrzaskał o mur kościoła 23). W r. 1652 połowa mieszkańców Korczyna była opętana przez czarta "za sprawą czarów ruskich", ludzie wrzeszczeli, broili dziwy. Wtedy ojcowie bernardyni "zaklęli, aby tak nie wołali i około tych ludzi pracowali, uwalniając ich od czarów i pokus" 24). Na każdym odpuście w kościele można było widzieć tłumy całe takich nawiedzonych, krzyczących głosem przeraźliwym i po kilka słów mówiących różnymi językami 25). - napastujących kobiety, które mdlały lub dostawały słabości. W roku 1649, w Okszy, bies opętał cały dom szlachcica ewangelika Andrzeja Kosny, łamał sprzęty, bił ludzi, miotał rozpalone głownie, wrzucał potrawy w nieczystości, etc. 26). Młot na czarownice poucza, że nawet dziatki "przenagabanie szatańskie cierpią". Lecz prym trzymały kobiety, owe "naczynia pełne demonów". W dziennikach ojców jezuitów znajdujemy od czasu do czasu wzmianki, że tę czy ową białogłowę "oppugnavit daemon spectris ac terroribus", lecz w końcu zostaje ona "e faucibus daemonis erepta", oczywiście po zastosowaniu odpowiednich egzorcyzmów. O skuteczności tego środka opowiada pewien szlachcic w Żurominie 27). Widział on w dzieciństwie opętanego, który nieopatrznie zażył tabaki od człowieka, u m i e j ą c e g o   w i ę c e j n i ż   p a c i e r z. W Żurominie podówczas znajdował się ksiądz, który wyganiał diabłów z ludzi. Kiedy ksiądz przystąpił do egzorcyzmów, nie mógł mu diabeł nic więcej zarzucić, jak to tylko, że będąc małym chłopcem, porwał raz bułkę straganiarce. Nareszcie diabeł, nie mogąc sobie z księdzem poradzić, zaczął krzyczeć, że wylezie bokiem. Ksiądz mu na to: "Nie! Wyleź, jakeś wlazł!" Czart chciał wyłazić oczami, plecami, brzuchem, a ksiądz powtarzał wciąż jedno: "Wyleź, jakeś wlazł", aż diabeł musiał ustąpić.

Traktat księdza Chmielowskiego 28) o opętanych znajdzie czytelnik w "Wypisach" [pod tekstem], tak samo rozprawę o czynieniu egzorcyzmów z Młotu na czarownice; tutaj zaznaczę tylko, że jeszcze w r. 1826, w Miłosławiu, ksiądz wypędzał diabła z krowy, robiąc nad nią znaki siedmiu krzyżów 29), Chodźko zaś 30) znał najsłynniejszego na Litwie egzorcystę ks. Obłoczymskiego, do którego przywożono opętanych z całej okolicy. "Szatan w babie dziwnych rzeczy dokazywał: krzyczał, skakał, bluźnił, różnymi językami gadał, i po łacinie, i po niemiecku, i takim nawet językiem, że go nikt nie rozumiał", lecz ksiądz egzorcyzmami swymi natychmiast wypędzał złego ducha 31).

Nie zawsze jednak diabeł był stroną atakującą. Mnóstwo wypadków świadczy o dobrowolnym oddaniu się szatanowi. Tak uczynił np. ścięty przed ratuszem w Poznaniu w r. 1722 Andrzej Bocheński z Grodziska, który, będąc na służbie u pana Załuskiego w Pyzdrach, gdzie cierpiał wiele, "z desperacji i melancholii napisał kartę, oddając się diabłu". To samo uczynił w Krakowie, w r. 1728, osiemnastoletni Kazimierz Kamiński: "Oddał się był cum anima czartowi i na to cyrograf krwią własną podpisał". Pochop do zapisu tego - zeznaje Kamiński - miałem z relacji, którą czynili w domu Imć Pana Jałowickiego o pewnym szlachcicu, który przedtem był chudym pachołkiem, a teraz nietrudno mu o kilka milionów. Napisawszy tę kartę, zaraz krwi z palca, szpilką ukłuwszy się, w pióro wpuściłem i podpisałem, i z tą kartą podpisaną poszedłem pod Bożą Mękę, invocando złego ducha, ale mi się żaden na ten czas nie pokazał, tylko we śnie pokazowały mi się różne osoby, obiecując mi pieniądze, byłem tylko kilka niedziel poczekał. Te malowania jam malował, aby mi się w takich posturach źli duchowie pokazali, a nie w inszych, bym się ich mniej bał; miałem też pochop takiego rysowania z widzenia, co student pewny we Lwowie, zapisując się diabłu, tak samo uczynił. Nie miałem dotąd żadnego podarunku ani pieniędzy od czartów." Ze względu na małoletność, zamiast kary śmierci, kazano biednemu chłopcu przez rok solenniter nabożeństwa, różańce, spowiedzi odprawiać i siedmkroć pielgrzymować do miejsc świętych. Odlano mu także 50 batów, "aby i ciało nie było przy tym bez jakowej mortyfikacji". Czacki 32) widział cyrograf w r. 1800 podpisany.
 

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje38/cz10.jpg

Pakt z diabłem.
Czarownice, chronione przez krąg wezwały szatana, który oferuje im usługi w zamian za ich dusze.
Idea formalnego paktu z diabłem była najistotniejsza w oskarżeniach o czary.
(Francesco Mario Guazzo, Compedium maleficarum, 1608)


 

III



Najwięcej pociechy mieli diabli z czarów. "Czary – to nasz największy furlon - mówił Lucyper do swej armii w Postępku prawa czartowskiego, kazał przeto »pijaństwem ludzi zwodzić« i czarami »potajemnie kapturać«. Na lep chytrości szatańskiej szły w pierwszym rzędzie niewiasty wiejskie, gdyż w nich nie masz rozumu przyrodzonego ani nauki Pisma świętego." Były to tak zwane baby, cioty, guślnice, matochy, wiedźmy - słowem - czarownice. Spotykały się z diabłem na Łysej Górze. Jest to poniekąd nazwa gatunkowa. Linde powiada, że za łysą uważana jest każda góra, opanowana przez siłę nieczystą. "Gdzie karczma, tam też prawie i łysa góra" mówi Haur 33). W Tatrach odpowiada jej Babie Łono 34), na Litwie - góra Szatryja 35). Czarownice polskie latały na ożogach i miotłach, ruskie - w stępie, żmudzkie na miotłach, litewskie - na łopatach 36). Przed wyprawą nacierały się baby maścią: wysmażony tłuszcz z dziecka, oleosilinum, aconitum, gałązki topolowe i sadze albo: z węża, jaszczurki, piórek wróblich i przepiórczych i żabiego skrzeku 37).

"Gdyśmy chodziły na chmiel do lasa - zeznaje jedna czarownica - nalazłyśmy miejsce okrągłe za łąką Maćkową, i mówiły inne, że tu czarownice tańcują, i niedługo wzięły mię z sobą na toż miejsce Bielicka i Kotwaska - i niosło nas coś wszystkie, nie chodziłyśmy piechotą, i tańcowałyśmy tam i innych dosyć było, ale nieznajome, bo miały kaptury na gębie. Grywał nam chłop nieznajomy, czarną gębę miał. Na długim drewnie pijałyśmy piwo, ale nie wiem, kędy je brały. Zbierają się tam na Boże Wstąpienie. Kotwaska i Bielicka były u mnie, namawiając się z sobą. Te, co były w kapturach, były grzeczne, pleczyste, biedrzyste, tańcowały z pany. Kotwaska świeczkę trzymała, a szklanicę ja, nalewając innym paniom. Na Łysej Górze bywa nas tam ćma, że okiem nie przejrzy. Smarowałam się u Kotwaskiej. Kiedy się smaruję pod pachą, zaraz kominem wylecę. Mam też towarzysza Wcieutowskiego, ale ze mną żyć nie chce, bom nie warowna (nie dziewica). Jadwigę Kazimierzową na Łysej Górze poznałam po pasku srebrnym kręconym. Miała pachołka swego Laskowskiego i innych dosyć z nią było nieznajomych... Woźnę z Turku zwałyśmy królową, służyłyśmy jej, kłaniałyśmy się jej ubogie, miała kaptur na twarzy, była w kożuchowym minderaku, a w palendorze, i inne z nią miały kapturki czarne na gębach... tylko dziurką przez kapturek piły, a ci zdrajcy, oszukańcy, szatani po jednej dziurze w nozdrzach mieli, a nogi jak bociany. Ta Łysa Góra jest pod Poznaniem. Te starsze dostatnie panie pijały wino, a my, ubogie wsianki, piwo; i my nalewamy i kłaniamy się za każdym razem niziutko, z wielkim strachem" 38).

 

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje38/cz03.jpg

Czarownice z Lancashire na miotłach.
Proces tych czarownic w r. 1612 był pierwszym w Anglii,
do którego wprowadzono procedury z kontynentu europejskiego.
(The Famous History of Lancashire Witches, 1780)



Spalony w Koźminie, w r. 1690, klecha Grzegorz wyznał na mękach, że na Łysej Górze grywał na piszczałce, ożenił się tam z jakąś Jaśkową, w czerwień odzianą i w koronie. Diabeł mu ślub dawał. Każda czarownica miała kawalera bardzo urodziwego, tylko nogi miał końskie i kozłem śmierdział. W wyroku, zapadłym w Jarocinie w r. 1719, niejaki Wawrzyniec Dziad zeznaje, że jest Łysa Góra "jedna pod Cielczą na Golaźni, druga pod Roszkowem, gdzie grywał na wąsach" 39). Jan Kostera zaś, stracony w Dolsku, pod koniec w. XVIII, nie przeczy, że hulał z czarownicami na bankiecie, ma jednak pewne zastrzeżenia co do szczegółów: otóż w samej rzeczy grał podczas uczty - ale na piszczałce, nie na radlicy 40). Annę Ratajkę (proces w Wierzbowicach, r. 1699) nauczyła czarowania Jakomianka Jagna z tej samej wsi: "Przyłudziła mnie do siebie i przykrasiła mnie do szatana. Miałam z nim wesele takie jako drugie. Bywałam na Łysej Górze ku Kaliszowi na sobocie" 41). Stara Zwonniczka w Peregrynacji dziadowskiej 42) opowiada:

Na ożogu wyjadę źrzednim oknem w pole,
W oczu mgnieniu objadę podgórskie granice,
Wywróciwszy odziemną koszulę na nice.
Wiem wiele czartów w piekle i gdzie drudzy siedzą,
Oni też wszyscy o mnie, jak się rządzę, wiedzą.
We czwartek się schodzimy na rozstajnych drogach,
Więcej chodzę na głowie aniźli na nogach.
Choć kto idzie mimo mię, żaden mię nie widzi,
Jeszcze się idąc potknie, a człek z niego szydzi.

 

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje38/czarow.jpg

J. Ziarnko, Szabat czarownic
(Muzeum XX. Czartoryskich;   Jan Bystroń, Dzieje obyczajów w Polsce, 1932)


Opis sabatu wraz z wieloma drastycznymi szczegółami znajdzie czytelnik w "Wypisach". Na tym miejscu zacytuję tylko dowcipne kpiny autora Czarownicy powołanej:

"Kiedy czarownicę na swoje brzydkie bankiety (diabeł) zanosi abo wiec, co częściej bywa, uczyni i sprawi fantazja ich, jakoby były na bankiecie; uśpiewszy ją w pościeli abo w legowisku jej, wystawi jej jakiej sąsiadki jej znajomej osobę w fantazji: że się tej będzie koniecznie zdało, jakoby spólnie używały, tańcowały lub po kościołach na wierzchu (coć mi za plac do tańca!) lub gdzieś indziej, a on im na radle gra, by na arfie dawidowej. Piękna muzyka, własne szyderstwo i omamienie! Jaki taniec, taka muzyka, choć czasem baba nie może łazić. Dlategoż w wielkim sekrecie to potrzeba odprawować. Ale kiedy i butlowie, i kto się nie leni może przy tym być, to tu butel żonie mało lepszej, do domu przyszedłszy, ona innym, nie tylko rozpowie, ale i przyda tyle troje, że tego będzie nazajutrz pełne miasto! A zacniejsze zaś maciory, chcę rzec matrony, za których podnietą mężowie ich na takie nędznice ostro nastąpili, zrozumiawszy kogo, choć poniewolnie, powołały, jako im mianowano, zarazem rozpisują ową niezbożną utrapionych konfesją, zapraszając drugie, jako wróble na cudzą pszenicę, abo jak na odpust, aby rychło przybywały wypytywać się także, jeśli ich kto nie czaruje lub z domowych, lub z sąsiad."  (str. 73.)

 

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje38/cz07.jpg

Osculum infame, bezwstydny całus;
rytualne oddanie czci diabłu,
które było jednym z typowych oskarżeń w procesach o czary.
(Francesco Mario Guazzo, Compedium maleficarum, 1608)

 

http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje38/cz02.jpg

Czarownice ofiarujące niemowlę diabłu.
Skrzywdzenie dzieci było częstym z oskarżeń w procesach czarownic.
(Francesco Mario Guazzo, Compedium maleficarum, 1608)


 

IV



Zaprzysiężona diabłu czarownica wykonywała najróżnorodniejsze praktyki, "sobie pożytki przywodząc, drugim ludziom psując". Sprawowała czary mleczne, miłosne, myśliwskie, lekarskie, meteorologiczne, wzrokowe, mogła więc: zamyślić na czyjąś zgubę, uroczyć, ozionąć, zaziorać, urzec, oczynić, przekosić, nadąć (oczarować za pomocą tchnienia), "człowieka osuć, ostudzić, oślepić, pokrzywić, małżeństwo w sobie ostroczyć, człowieka nie żywić; wrzekomo uroki leczyć abo ogień żegnać, anioła z domu wypędzić, a diabła tam wegnać; śmieciami ciskać, gdy księża chodzą po kolędzie, do poduszki się wyścigać, tam kędy ksiądz siędzie" (Sejm piekielny) 43).

Nuż w sobotę wielkanocn...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin