Wieczorkowska Wódz.txt

(5 KB) Pobierz
Marta Wieczorkowska

W�dz

"Indeks Ksi�g Zakazanych" obejmowa� wi�kszo�� pozycji 
napisanych przed rokiem 3000. Zd��yli�my stworzy� w�asn� 
klasyk�, a tamtej nie potrzebowali�my. Niby nigdy si� o niej 
nie m�wi�o, ale ka�dy wiedzia�, �e jest. Pierwsz� dat� w 
"Kronikach Historii Nowej" by� rok 2998 - stworzenie "Indeksu 
Ksi�g Zakazanych", kt�ry zaczyna� si� tak: "Ka�dy, kto 
dobrowolnie zatruje sw�j umys� lektur� jednego z ni�ej 
wymienionych pism, zostanie skazany na �mier� i umieszczony 
w czerwonej puszce".
Co za r�nica, w jakiej puszce. Tylko opozycjoni�ci nie 
jedli z czerwonych puszek, jak zawsze przeciwni rz�dowi i 
ustalonemu porz�dkowi. Jakby to kogo� na g�rze naprawd� 
obchodzi�o, �e taki A257, czy B765 nie jedz� mi�sa z 
czerwonych puszek. No, ale tacy ju� byli - na przek�r. Co do 
zielonych konserw, to trafiali tam ci, kt�rzy "mimowolnie 
oddali si� lub byli poddani lekturze ni�ej wymienionych 
ksi�g".
W�a�ciwie nie wiadomo, kto sporz�dzi� "Indeks", ani czym 
si� kierowa�. Tytu�y zawarte w "Indeksie" i tak nic ju� nam 
nie m�wi�: "Stary Testament"? "Kodeks Napoleona"? My po 
prostu �yjemy staraj�c si� przestrzega� praw i od czasu do 
czasu ustanowie� specjalnych. Tych ostatnich najwi�cej w 
latach kryzysu, kiedy nie ma co je�� i nawet cz�� opozycji 
przechodzi na "czerwony prowiant" albo umiera z g�odu, co 
oczywi�cie jest mile widziane. No, a potem znowu wybucha 
wojna i nastaj� czasy dobrobytu, jest mn�stwo jedzenia tak�e 
z najwy�szym znakiem jako�ci. Kiedy� by�a wojna na Wschodzie 
i na rynku pojawi�o si� mas� konserw ze znakiem Q. Tylko 
potem przestali si� przyk�ada� do produkcji i trzeba by�o 
wyjmowa� kawa�ki sk�ry z mielonki.
Mia�am wtedy 5 lat i pewnie dlatego tak wyros�am - na 
dobrych od�ywkach. W og�le nasz rocznik jest bardzo udany, 
cho� spece od �ywno�ci uwa�aj� nas za �ylastych. Wola�abym 
nie przyznawa� si� do tego w ogniwie, ale deprymuje mnie 
fakt, �e ledwo sko�czy�am pi�tna�cie lat, a ju� sprawdzaj� 
moj� przydatno�� do spo�ycia. Przecie� je�li si� b�d� 
pilnowa�, nie czyta�, czego nie trzeba, i je�li mi si� uda 
dosta� do partii, to mog� doci�gn�� spokojnie do 45, ba do 
50. Podobno poprzedni gabinet by� w tym wieku, zanim go nie 
obali�a junta. Du�o by�o z tym rado�ci, zniesiono kartki na 
�ywno�� i wycofano z rynku te okropne pigu�y na podniesienie 
p�odno�ci, od kt�rych wszystkim, nawet mnie, robi�o si� 
niedobrze.
Pami�tam, jak znikn�� pierwszy z moim znajomych. Mo�e 
jestem dziwna, ale potem przy ka�dym posi�ku przetrz�sa�am 
widelcem mi�so, a nawet papk� z ko�ci. Ten kolega mia� 
pieprzyk na policzku i tego w�a�nie szuka�am. Wiem, �e to 
bez sensu. Powinnam by�a powiedzie� o tym opiekunowi, c� - 
obawia�am si� kary. Nie wolno nam zbli�a� si� wzajemnie. 
Przerzucaj� nas z miejsca na miejsce, �eby�my si� nie 
przyzwyczajali do siebie. Mo�liwo�� spotkania kogo� ponownie 
jest bardzo niewielka, a o ewentualnych pomy�kach nale�y 
natychmiast informowa� w kadrach. My�my tego nie zrobili. 
Straszne, chcieli�my ze sob� przebywa�, rozmawia� - a to 
przecie� zabronione. Nie rozmowa, w ko�cu, lecz zdolno�� 
wymiany komunikat�w odr�nia nas od tych cholernych, 
niejadalnych piesak�w. Zabronione jest pog��bianie wi�zi. TO 
jest niebezpieczne. Teraz wiem dlaczego.
*
Nazywa� si� R 215 i nale�a� do innej grupy wiekowej, co 
by�o o tyle dziwne, i� zazwyczaj starano si� nas skupia� w 
grupach r�wie�niczych. On by� dwa lata starszy. Od razu 
zwr�ci�am na niego uwag�. Spodoba� mi si�. Mia� w sobie 
jaki� magnetyzm. I nie chodzi�o tylko o seks. Tote� bardzo 
prze�y�am, kiedy przerzucono mnie do obozu w g�rach. W�a�ciwie
zaw�zi� si� tylko horyzont, jaki mog�am obj�� wzrokiem, ale 
poczu�am si� bardzo �le i leczono mnie na infekcj� wirusow�. 
Nie jest najlepiej, kiedy kto� umiera od choroby, bo to 
stwarza potem mas� problem�w - odka�anie itd.
Kt�rego� dnia zobaczy�am R 215 - wraca� z nar�czem 
martwych piesak�w. Nie mog�am krzykn�� z obawy przed 
dekonspiracj�, ale zabieg�am mu drog�. Widzia�am, jak 
rozja�nia mu si� twarz. Pobieg� zda� piesaki do intendenta, 
a potem spotkali�my si� w jaskini. Sp�dzili�my p� nocy na 
rozmowie. Czu�am, �e moja infekcja min�a. Postanowili�my 
nie przyznawa� si� do znajomo�ci. Ka�de z nas prowadzi�o w 
dzie� przypisany mu tryb �ycia, a o zmierzchu spotykali�my 
si� w jaskini. A� kt�rego� dnia wszystko si� sko�czy�o. 
Sp�ni� si� bardzo i przyszed� dopiero nad ranem. Obudzi�y 
mnie jego kroki na mokrym �wirze jaskini. Usiad� i przez 
chwil� nic nie m�wi�. A potem nagle:
- Przeczyta�em, znalaz�em pod kamieniem. - I wyci�gn�� 
plik kartek, zmi�ty i zniszczony. 
Nie chcia�am czyta�, przekonywa�am go, �eby zapomnia�, 
wyrzuci� z pami�ci, ale on tylko powtarza�: "Niech mnie 
zjedz�, niech mnie zjedz�, nie chc� �y�..." P�aka�am i 
prosi�am go, �eby przesta�, przekonywa�am, �e nie wie, co 
m�wi. Ale on zdenerwowa� si� tylko i krzykn��: 
- A czy ty w og�le wiesz, czym mo�e by� �ycie! - I 
wybieg� z jaskini. 
Nazajutrz rozszarpa�y go piesaki.
D�ugo nie chcia�am wraca� do tej jaskini, ale kiedy 
wreszcie tam posz�am, zasta�am wszystko w takim stanie jak 
wtedy. Kopczyk kamieni pi�trzy� si� nad ksi��k�, kt�r� 
zostawi� R wybiegaj�c z jaskini. Usypywa�am go przy 
wstaj�cym s�o�cu z zamkni�tymi oczami. A teraz z rozmys�em 
zdejmowa�am kamie� po kamieniu. Nikt mnie do tego nie 
zmusza�. A� w ko�cu zobaczy�am. Czyta� umie ka�dy - jest to 
niezb�dne dla obs�ugi maszyn, a poza tym i my mamy 
literatur�... w�asn�. Ale tamta to nie by�a jedna z naszych 
ksi��ek. Nosi�a tytu� "Uczta". Kiedy wysz�am z jaskini, 
rozumia�am ju� R.
To by�o przesz�o 30 lat temu, a ja nadal pami�tam prawie 
ka�de przeczytane wtedy s�owo. Nikomu si� nie przyzna�am, 
stara�am si� zachowywa� tak samo - jestem silna. Tylko 
czasami wychodzi�am z oboz�w i wy�am z piesakami do 
ksi�yca.
Tego oczywi�nie nie znajdziecie w mojej biografii - nikt 
o tym nie wie. Do czego by to mog�o doprowadzi�. W�dz Partii 
w czerwonej puszce. �miechu warte.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin