Paprocka Uśmiech życia.txt

(397 KB) Pobierz
Maria Paprocka 

U�MIECH �YCIA 

�Poznaj samego siebie...� 
W Dre�nie, na Parkstrasse, znajduje si� �adna willa, oddzielona od ulicy 
�elaznemi 
sztachetami i ma�ym skrawkiem ziemi, nosz�cym miano ogrodu. Od wielu lat 
zamieszkiwa�a 
j� hrabina Tenczy�ska. Samotna i odosobniona staruszka zaledwie kilka razy na 
rok 
przyjmowa�a szczup�� liczb� bli�szych swoich krewnych lub znajomych, bawi�cych w 
Dre�nie przejazdem. S�siedzi nie zajmowali si� mieszkank� cichej willi. Tryb jej 
�ycia nie 
dostarcza� tematu do gaw�d. Regularne wycieczki do ko�cio�a, spacery do 
blizkiego 
Thiergartenu i wczesne gaszenie �wiate� w ca�ym domu � oto wszystko, co mo�na 
by�o 
powiedzie�. 
Dzie� by� jasny i weso�y. Przez otwarte weneckie okno willi wdziera�y si� smugi 
s�o�ca, 
rozlewa�y po wykwintnych sprz�tach i drobiazgach, k�ad�y z�ote odblaski na 
ornamentach 
�cian i krzese� w stylu Ludwika XV, wi�za�y si� w aureole na zagi�ciach figurek 
porcelanowych, zdobi�cych kominek i eta�erki. Pok�j by� niedu�y, lecz urz�dzony 
z wielkim 
gustem, nie razi� �adnym nieodpowiednim szczeg�em lub banalno�ci�. By� ca�y w 
najczystszym stylu rococo, rodzaju, kt�ry najcz�ciej spotka� mo�na w domach 
drezde�skich, 
pami�taj�cych z�ote czasy tego miasta z zesz�ego wieku. 
Szuka�o si� mimowoli mieszka�c�w, w�a�ciwych do tych stylowych ram: drobnej 
twarzyczki z muszk�, upudrowanymi lokami i wachlarzem, albo margrabiego w 
�abocie i 
koronkach, z tr�jgraniastym kapeluszem i szpad�. A mo�e w wazonie na kominku 
wsuni�ty 
by� dyskretnie jaki bilecik male�ki, z wierszami o b�stwach i nimfach, o szmerze 
strumyka i 
woni kwiat�w, a maj�cy wyra�a� uczucie, rozbudzone w malowniczych ruchach 
menueta, 
ta�czonego na dworze rozbawionego kr�la Augusta? Wszystko by� mo�e w my�li i 
wspomnieniu, je�eli rzeczywisto�� nie wyr�wnywa urokiem tym obrazom przesz�o�ci. 
Ale 
ma�ego pokoiku nie trzeba by�o zaludnia� postaciami wyobra�ni. 
czasem oczy przymru�y�a, jakby goni�a my�l� gdzie� bardzo daleko, mo�e w krain� 
marzenia 
i szcz�cia, a mo�e za romantycznymi bohaterami powie�ci, za ich przygodami i 
mi�o�ci�... 
Przy ma�ym stoliku siedzia�a m�odziutka blondynka i, czytaj�c ksi��k�, 
zas�ania�a r�k� 
oczy przed ra��cymi promieniami s�o�ca. W�osy mia�a bardzo jasne, g�adko i 
skromnie 
zaczesane, oczy du�e i my�l�ce, cer� tylko nik�� jak�� i blad�. Ca�o�� poci�ga�a 
urokiem 
s�odyczy i �agodno�ci. 
Czyta�a z wielkiem zaj�ciem i uwag�. Czasem patrza�a przed siebie, nie widz�c 
otoczenia, 
��ycie �wi�tej Teresy, przez ni� sam� opisane� � by� tytu� ksi��ki. 
Panienka zn�w oczy przymru�y�a, i my�l jej pop�yn�a �wietlanym szlakiem 
mi�o�ci, dobra 
i cnoty, prowadzona g�osem �wi�tej. 
�Cierpienie jest �ask�, zes�an� dla wybranych, cierpienie wykazuje b�aho�� 
doczesnych 
cel�w i zabieg�w, daje nadziej� i d��enie do lepszego �wiata, zbli�a do Boga i w 
cnocie 
utrwala, cierpieniem znaczy si� poch�d do doskona�o�ci moralnej, cierpienie 
jednoczy 
z�ogiem, a wtem zjednoczeniu jest spok�j ducha. �ycie jest pr�b� ognia, w kt�rym 
niekt�re 
dusze pal� si� na zgliszcza i popio�y, a inne przetapiaj� si� na czyste z�oto, 
aby b�yszcze� 
cnot�, szcz�ciem, w duchu Bo�ym i spokoju.� 
Na twarzy czytaj�cej odbi�o si� przygn�bienie. 
Ludzie i ksi��ki m�wili jej tylko o walce z �yciem, wiedzia�a, �e walczy� nieraz 
trzeba z 
losem i przeciwno�ciami, z w�asnemi s�abostkami i natur�, z pokusami i z�ymi 
lud�mi, ale na 
my�l walki l�k j� jaki� ogarnia� i zw�tpienie we w�asne si�y. Czyta�a dalej z 
zaj�ciem, jakby w 
s�owach �wi�tej szuka�a uspokojenia i wskaz�wki 
Do pokoju wesz�a panna s�u��ca. 
� Pani hrabina prosi, a�eby panienka po przebraniu si� zesz�a zaraz do salonu. 
Przyszed� 
pan W�adys�aw Tenczy�ski. 
Go�� by� dalekim krewnym nie�yj�cego m�a hrabiny Tenczy�skiej i przypuszczalnie 
jedynym jej spadkobierc�. 
M�oda panienka wsta�a i zacze�a si� przebiera�. 
Panna s�u��ca rozplot�a jej bogate blond w�osy, kt�re si� bez sztucznej pomocy 
naturalnie 
kr�ci�y i sk�ada�y nad czo�em �adne loczki; ale w�a�cicielka nie wiedzia�a snad� 
o ich 
pi�kno�ci i uroku, gdy� nie patrz�c nawet do lustra, rzek�a niedbale: 
� Zaczesz jak mo�na najg�adziej, a warkocz nizko upnij; wi�cej nic nie trzeba. 
� Ale� panieneczce b�dzie nie do twarzy! 
� Nic nie szkodzi. 
Blondynka spojrza�a na przygotowan� przez pann� s�u��c� sukni�, i lekki u�miech 
przebieg� przez jej usta. Kostium by� jasnoniebieski, ozdobiony bia�� koronk� i 
wst��kami, w 
kt�rym, wiedzia�, �e wygl�da efektownie i zajmuj�co, 
Ale nagle twarz jej spowa�nia�a. Czy� warto przywi�zywa� tyle wagi do takiej 
drobnostki? 
Wszak s� to tylko pr�no�ci �wiatowe, nad kt�re wznie�� si� trzeba i pogardzi�. 
To z�e duchy 
nasy�aj� jej pokus� pod postaci� tej sukni, dla wypr�bowania jej woli i 
wytrwa�o�ci w 
gardzeniu wszystkiem, co b�ahe i doczesne. 
� Nie wezm� dzi� tej sukni � rzek�a; � podaj mi czarn�. 
� Panieneczko, czarna jest bardzo skromna, dobra tylko na ulic�, ale nie do 
obiadu. 
� Podaj mi czarn� � odpar�a ze stanowczo�ci�. 
Wysz�a ze swego pokoju i uda�a si� do salonu. 
Salon by� dosy� obszerny, o�wietlony dwiema lampami. Na kanapie siedzia�a 
staruszka, 
ma�a i pokurczona, z u�miechem dobrotliwym i uprzejmym, zaj�ta rozmow� z 
W�adys�awem 
Tenczy�skim. 
By�, to m�czyzna mniej wi�cej lat trzydziestu, o rysach, cho� nieregularnych, 
ale 
rasowych, postawy i ruch�w bardzo wykwintnych, wskazuj�cych pewno�� i obycie. 
� Ninko, � rzek�a hrabina: � W�adzio Tenczy�ski, o kt�rym ci cz�sto wspomina�am. 
A potem doda�a, zwracaj�c si� do Tenczy�skiego: 
� Janinka Olszy�ska, c�rka mojej nieboszczki siostry. Przed kilku tygodniami 
sko�czy�a 
nauki w klasztorze pod Krakowem, a teraz przyjecha�a do mnie na sta�e. 
Nast�pi�a zamiana uk�on�w. Ninka usiad�a obok ciotki; Tenczy�ski rzuci� na ni� 
przelotne 
spojrzenie i prowadzi� dalej zacz�t� rozmow�: 
� Bez wprowadzenia machin nowego systemu nie mo�na si� obej�� w Zaleszynie. 
Piece w 
fabryce s� tak stare, �e marnuje si� w nich po�owa rudy. Spekulanci, kt�rzy 
kupuj� �u�le 
zaleszy�skie, robi� doskona�e interesy, wytapiaj�c jeszcze mn�stwo �elaza. Przy 
piecu 
nowego systemu ca�a ta korzy�� zostanie w r�ku cioci, gdy� wyci�gnie si� 
wszystko �elazo, 
jakie tylko w rudzie si� znajduje. 
� Zgadzam si� na wszystko, co postanowisz � odrzek�a pani Tenczy�ska; � oddawna 
ju� 
powierzy�am ci og�lny kierunek swoich interes�w. Pewna jestem, �e zajmiesz si� 
tem 
sumiennie i serdecznie. 
� Poniewa� ciocia zgadza si� na postawienie wielkiego pieca, trzeba 
zatelegrafowa� po 
Marya�skiego; porozumieliby�my si� zaraz co do koszt�w, plenipotencyi, pewnych 
formalno�ci etc. M�g�bym jeszcze kilka dni w Dre�nie zabawi�, bo do Warszawy 
niebardzo 
mi si� �pieszy. Wy�cigi zaczynaj� si� dopiero w ko�cu przysz�ego tygodnia. 
Marya�ski by� adwokatem rodziny Tenczy�skich, prawnym opiekunem Ninki 
Olszy�skiej. 
Bez jego rady nie przedsi�brano �adnego interesu, 
Pani Tenczy�ska zgadza�a si� we wszystkiem na propozycye W�adys�awa, i stan�o 
na 
tem, ze miano wezwa� Marya�skiego do przeprowadzenia prawnych formalno�ci, 
tycz�cych 
si� tak wa�nego wydatku, jakim by�o stawianie wielkiego pieca do przetapiania 
rudy �elaznej 
w maj�tku pani Tenczy�skiej, Zaleszynie. 
Temat interes�w ju� by� wyczerpany, rozmowa dalsza, oboj�tna, niebardzo si� 
klei�a, zna� 
by�o, �e ka�da z trzech os�b, razem zebranych, inny ma cel my�li, d��e� i 
zaj�cia. Ninka 
pozostawa�a jeszcze pod wra�eniem ognistych s��w �wi�tej Teresy, uwa�a�a 
wszystkie 
wzgl�dy �wiatowe za b�ahe i nic nie znacz�ce, a wliczaj�c w to i rozmow� 
towarzysk�, 
milcza�a pogardliwie. Pani Tenczy�ska rozmy�la�a w cicho�ci nad wszystkiemi pro 
i contra 
wielkiego pieca, rzucaj�c niekiedy jakie� pytanie szablonowe, a W�adys�aw, cho� 
bardzo 
uprzejmy, zna� by�o, �e tylko zdawkow� monet� swojego �ja� po�wi�ca� 
towarzystwu, kt�re 
go nie zajmowa�o. 
Przygl�da� si� do�� oboj�tnie szczeg�om umeblowania, wreszcie na Nince wzrok 
zatrzyma�. �Panienka z klasztoru� niewiele w nim budzi�a interesu, ale poniewa� 
nie m�g� nie 
przyj�� zaproszenia pani Tenczy�skiej na obiad, wi�c postanowi� tem si� 
kontentowa�, co mu 
los zsy�a�. 
� Pewno pani nie t�skni po klasztorze, b�d�c ju� na wolno�ci i swobodzie? � 
rzek�, 
zwracaj�c si� do Ninki. 
� O, przeciwnie, my�l� o nim cz�sto, gdy� czu�am si� tam bardzo szcz�liw�. 
Tenczy�ski u�miechn�� si� pogardliwie. 
� Tak, ale �wiat da pani niezale�no�� i wiele przyjemno�ci, dot�d dla pani 
nieprzyst�pnych. 
Teraz przysz�a kolej na Nink� u�miechn�� si� pogardliwie. 
� Nie chcia�abym zmarnowa� �ycia na pogo� za uciechami, kt�re nie maj� dla mnie 
najmniejszej warto�ci � rzek�a. 
Tenczy�ski nie m�g� si� znowu powstrzyma� od u�miechu, kt�ry podra�ni� i zrani� 
troch� 
Ninki mi�o�� w�asn�. �Z gatunku �wi�tych� � przez my�l mu przebieg�o, a �e na 
�wi�to�� 
dziewi�tnastoletnich os�bek zapatrywa� si� dosy� sceptycznie, ironicznie si� 
wci�� u�miecha�, 
ze szczer� ch�ci� przekomarzania si� z t� sparta�sk� dziewczyn�, kt�ra go 
zaczyna�a bawi� 
potrosze. 
� Zapatruje si� pani na �ycie troch�... biblijnie i heroicznie. Zdarza si� to 
czasem u 
�panienek z klasztoru,� ale tylko takich, kt�re nale�� do rz�du istot nadzwyczaj 
wra�liwych, u 
kt�rych klasztorne wychowanie rozbudza i piel�gnuje wyobra�nie, gdy tymczasem 
wi�ksza 
cz�� ich kole�anek przechodzi bezwiednie pomi�dzy tymi wp�ywami, jak 
lunatyczki, 
nie�wiadome tego, co ich otacza i dotyka, i pozostaj� na zawsze mniej lub wi�cej 
zuchwa�emi 
pogankami. Ale za to tamta ma�a cz�stka gorliwych entuzyastek cierpi za nie, 
czuje i my�li, 
dop�ki... �ycie nie zetrze nieco ostrych kant�w poj�� kra�cowych, kt�remi si� 
odznacza 
pierwsza faza m�odo�ci. 
� Chcia�abym nale�e� do tych drugich, dla mnie szcz�cie le�y w cierpieniu i 
po�wi�ceniu 
si� dla innych � wtr�ci�a Ninka, kt�r� uderzy�a tr...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin