Marek Nowakowski Wesele raz jeszcze! Zdarzenie w Miasteczku Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 Wesele raz jeszcze Ci�gn�li z r�nych stron. Dalszych i bliskich. Pekaesem, podmiejskimi elektryczniakami, furkami wymoszczonymi s�om�, m�odzi na motorach mimo zimnicy bij�cej lodowato w twarz, a niekt�rzy piechot� po zmarzni�tej grudzie, poprzetykanej tu i �wdzie p�atami starego �niegu. Zima w tym roku mro�na, ale sk�pa w �nieg. Szaro by�o i brzydko. S�o�ce pokazywa�o si� na kr�tko i zaraz zanika�o w chmurach. Wrony siedzia�y na telegraficznych drutach. Pejza� martwy i pos�pny. Monotonna r�wnina z nielicznymi k�pami zagajnik�w. Bia�e pnie brz�z przy drodze. Dymy snu�y si� z ch�opskich cha�up. Strzecha ju� z rzadka w tej wsi, coraz cz�ciej eternitowe dach�wki i anteny telewizyjne powtykane w dachy. Stercza�y wie�e ko�cio�a i dw�ch Chrystus�w z dw�ch stron wsi na krzy�u rozpi�tych. T�um zebra� si� w tym przestronnym, niedawno wybudowanym ko�ciele. Organy zagra�y pi�knie i ksi�dz kanonik zada� zwyczajowe pytania m�odo�e�com, nast�pnie wcisn�� im obr�czki na palce. Grube, z dukatowego z�ota za�wieci�y czerwonawo. Hrabia, czyli Pan M�ody, by� w czarnym, jak nale�y garniturze, z muszk� w bordowe grochy pod szyj�. Panna M�oda, ho�a, wsiowa dziewoja, w d�ugiej sukni z bia�ej przezroczystej materii i welonie. Wypieki zakwit�y jej na policzkach i g�uchy stuk w�asnego serca s�ysza�a. A kiedy odchodzili od o�tarza sztywnym, drobnym kroczkiem, to rozpl�sa� si� przed nimi miejscowy fotograf. Wystawili si� rodzice m�odej z weseln� uczt�. Sto�y w podkow� ustawione i biesiadnik�w do setki zliczy� mo�na. Gospodarz co znaczniejszym go�ciom k�ania� si� w pas dawnym zwyczajem i jego oczy zapala�y si� satysfakcj�. A dla ka�dego jad�a i napitku w br�d. Biega�a z p�miskami Gospodyni, uwija�y si� inne kobiety do pomocy naj�te. Do okien cha�upy przylepia�y twarze dzieci. Zbieg�a si� ich ca�a chmara. Przepycha�y si� roztr�ca�y. Rozp�aszczone na szybie nosy i oczy zach�annej ciekawo�ci. - Jak to m�wi�, czym chata bogata - powtarza� gospodarz i go�ci sadza� troskliwie. W piecach napalono porz�dnie, blacha czerwona i bucha� od niej �ar. Druga izba przygotowana do ta�ca, pod�oga wysypana trocinami i �ciany przybrane kolorow� bibu�k�. Muzykanci z powiatowego miasta ju� niebawem przyby� mieli. Rozsiedli si� go�cie, wszyscy w �wi�tecznych garniturach, z krwi� nabieg�ymi twarzami, ko�nierzyki non-iron�w cisn�y szyj�. Na honorowym miejscu przy stole Pan M�ody, czyli Hrabia, i jego wybranka. Ksi�dz kanonik te� zosta� zaproszony i nie odm�wi�. Siedzia� starowina i pojada� sobie z apetytem, a te� po �yczku z kielicha odpija�. Polewa� mu osobi�cie Gospodarz koniaku ruskiego, pi�ciogwiazdkowego. Wiadomo, ksi�dz na trunki wybredny; u siebie nalewki rozmaite w g�siorach trzyma, pijesz, pijesz, wchodzi to jak mi�d, a potem wsta� nie mo�na. Zastuka� wi�c ksi�dz kanonik widelcem w talerz i z mow� bogobojn� do m�odo�e�c�w si� zwr�ci�: - Tak oto, dziatki moje, sakramentem ma��e�stwa jeste�cie po��czeni i B�g ju� przypiecz�towa� wasz zwi�zek, radosna to dla mnie, duszpasterza tej parafii, chwila, c�rka zacnych, szanownych i pobo�nych gospodarzy na t� drog� wst�pi�a, drog� u�wi�con� religi� nasz� rzymsko-katolick�. Chcia�bym jeszcze, dziatki moje, przypomnie� wam o obowi�zkach ka�dego stad�a ma��e�skiego, o wierno�ci, czysto�ci i wzajemnym poszanowaniu. Wierno��, o tym szczeg�lnie pami�tajcie, w dzisiejszych czasach rui i porubstwa jest klejnotem najpierwszym. - Wzruszy� si� rzetelnie starowina, oczy mu si� za�zawi�y i g�os zadr�a�. - Powiadam 5 wam: pami�tajcie o tym w ka�dej godzinie dnia i nocy. I niechaj rosn� wam na pociech� udane dzieci! Matka M�odej pochlipywa� zacz�a. Komendant powiatowy, �uczak, kt�ry siedzia� z drugiej strony m�odych, podgadywa� z przek�sem: - ...A gospodynie m�od� ma, a dziewuch niby nie podszczypywa�, co? Tak podgadywa�, ale cichaczem. Pierwszy te� po ksi�ym przem�wieniu zaklaska� w d�onie. - Gorzko, gorzko! - zawo�a� od ko�ca sto�u. Wi�c Hrabia wsta�. Wylinia�y ju�, ale jeszcze przystojniak, sk�oni� si� lekko i poca�owa� Pann� M�od� w policzek. - Lepiej! - wo�a� zacz�li miastowi go�cie. Wi�c poca�owa� Pann� M�od� w usta, a czyrak na karku, podra�niony ko�nierzykiem, zapulsowa� znienacka niezno�nym b�lem. Ale Pan M�ody trzyma� si� dziarsko i nic nie da� pozna� po sobie. - Porz�dniej, z j�zyczkiem - zarechota� technik budowlany, Skarupa Zbyszek. By�o to wesele Hrabiego z wiejska dziewczyn�. Liczy� sobie Pan M�ody ju� czterdziestk�, a Hrabi� go niegdy� nazwano, bo maniery mia� szykowne i z ka�dej sytuacji wychodzi� nale�ytym bajerem. Sko�czy� si� jednak ten jego hrabiowski czas, kiedy nie tylko maniery, ale i got�wka by�a przy nim. Zosta�y maniery. Par� lat przesiedzianych w pudle mia� za sob�, nikt te� �adnym interesem nie chcia� si� ju� z nim wi�za�. Niefartowny, powiadano, nie ten model co dawniej. Bo dawniej fart mia� przy sobie. Ojciec nauczy� go �ycia. Razem pracowali w kwaterunku, nast�pnie prowadzili biuro nieruchomo�ci. Kobiet zawsze ko�o nich r�j, interesy, ten pa�stwowy, jak r�wnie� prywatny nie�le sz�y, co dzie� �atwy grosz wpada� do kieszeni. Tyle �e ojciec, kt�ry po wojnie wr�ci� od Andersa, w miar� lat coraz cz�ciej powtarza�: - B��d, synu, uczyni�em, ciasno si� tu robi, coraz cia�niej, a natur� mam szerok�, szlacheck�, wi�c co robi�, u�ywa�, p�ki czas, by�a taka piosenka, synu, parafrazuj�c rzec mo�na: za kr�tki czas nie b�dzie nas. - I wywr�y� sobie ojciec. Umar� przedwcze�nie, nie szanowa� si�, kobiety i gorza�ka, serce nie wytrzyma�o, tyle �e z honorem, podczas mi�osnych igraszek wykorkowa�. Zosta� Hrabia sierot�, matki ju� dawno nie mia�, modelk� by�a u Braci Jab�kowskich i w wojn� zada�a si� z Niemcami, p�niej zgin�a bez wie�ci. Sierot� wi�c zosta�, ale wtedy jeszcze by� przy nim fart. Pracowa� w dolarach, mi�kkie i twarde, w mi�dzyczasie ta Bo�enka z Grochowa, to by�a mi�o��, matczyn� bi�uteri� z domu wynios�a, puszk� z�ota w ogr�dku wykopa�a. Z tym to skarbem rodzic�w przysz�a do Hrabiego ta siedemnastoletnia prawiczka. Przebalowali wszystko do szcz�tu. Co dalej z Bo�enk�, nie wiadomo, pewnie wr�ci�a do domu. Hrabia lubi� by� jak ptak, na d�u�ej si� nie wi�za�. Wtedy w�a�nie kolejny interes prowadzi�. Firma "Art Moderne" si� nazywa�a i akwizytorzy penetrowali teren, zbieraj�c zam�wienia na portrety. Interes szed� znakomicie i Hrabia ci�gle g�r�. Lekkie mia� �ycie i za bardzo wierzy� w swoj� gwiazd�. Ch�tnie m�wi� tak: - Wed�ug rodzica mego, Wernyhory, ju� sama ciasno�� przecie�, a dla mnie ci�gle luz. - Nawet tych kolorowych portret�w z fotografii robi� mu si� nie chcia�o, zbiera� tylko zam�wienia, z bloczka kwity na zaliczk� wystawia� i nic. Wyczerpa�a si� cierpliwo�� ludzka. Takim sposobem dosta� si� Hrabia do wi�zienia. I sko�czy� si� jego czas. Lata swoje do�o�y�y, zmarszczki i siwizna, panienkom coraz rzadziej wpada� w oko. Z �aski �y�, zahaczy� si� jako akwizytor w znajomej firmie. Ani si� obejrza�, stukn�a czterdziestka, k�tem u ludzi mieszka�, bez pieni�dzy, zupe�nie sam, jak ko�ek na �wiecie. Zrozumia� wi�c, �e co� przelecia�o mu przez palce i nie da rady ju� dogoni�. Ja�owa wegetacja dokucza� zacz�a, pieni�dzy ci�gle brak i na gie�dzie m�skich walor�w ca�kiem spad�y jego notowania. Z ostatnich czas�w w�a�nie nast�puj�c� mia� Hrabia opowie��, przytacza� ch�tnie, z masochistyczn� szczero�ci�, na dow�d kl�ski ju� nieodwo�alnej: - Da� mi jeden kumpel troch� zagranicznego towaru do sprzedania, dobry kumpel, wiedzia�, jak kiepsko stoj�, od obrotu dziesi�� procent dla mnie, trzyma�em ten towar u siebie, popi�em wtedy z nud�w i tak� smar- 6 kul� w kawiarni "Jag�dka" poderwa�em, z pewnym wysi�kiem do chaty j� doprowadzi�em, a ona od razu na t� kup� �ach�w, but�w, ca�ego tego zagranicznego barach�a rzuci�a si� jak lwica, przymierzy�a w�oskie, modne lakierki, pasuj�, bardzo �adna, cycofon na d�ugich nogach, jak to pokolenie wyros�o, rozgrza�a mnie jej uroda, m�wi�: bierz te skoki, r�ce mi na szyj� zarzuci�a i cyckami szturcha, nast�pnie przypad� jej do gustu sweterek, kr�tkie r�kawiczki, francuski, zdj�a bezczelnie g�ow�, bierz, m�wi� i na wyro ja ci�gn�, a ona: nie, nie ma mowy, co ty sobie, dziadu, wyobra�asz, nogi splot�a, rozci�gn�� nie mog�, wtedy z�a krew mnie zala�a, to ty chcesz wszystko za nic!, dot�d by�em d�entelmenem, ale b�d� �obuzem, wi�ch� pu�ci�em, dawaj gir�, m�wi�, zaraz ci w kolanie z�ami�, srajdo rozwydrzona, wtedy dopiero zacz�a zachowywa� si� przyzwoicie i nogi poluzowa�a, p�niej sweterek jej odebra�em, buty w�oskie wystarcz�... - I ko�czy� to �a�osne wspomnienie tak: - �eby z�by sobie wstawi�, garniturek modny, regularne od�ywianie i tak dalej, wtedy bym jeszcze zabuszowa�... - Krzywi� twarz w t�sknym u�miechu do dawnych podboj�w, kiedy to pierwszy by� z niego tancerz i dziewczyny same si� naprasza�y, jak powiada�, �eby tylko laska gotowo�ci� nastarczy�a. W takim okresie upadku Hrabia "emeryt" nawet ju� na niego wo�ali, uganiaj�c si� za zam�wieniami na portrety po wiochach i mie�cinach zapad�ych, pozna� t� Ol�, teraz Pann� M�od� w�a�nie. Wykrzesa� resztki dawnych czar�w, co wie�, to nie miasto, czary podzia�a�y i zadurzy�a si� w nim dziewczyna. Wysoko ona mierzy�a i �aden z miejscowych fatygant�w jej nie odpowiada�. Co prawda niem�oda ju� na wiejska miar�, trzydziestki dobiega�a. Hrabia ani zwleka�, ani szuka� czego� innego nie mia� czasu. Wi�c z�by teraz wstawione, garniturek nowiutki i oto za weselnym sto�em na honorowym miejscu w wiejskiej cha�upie siedzia�. I kiedy znowu "gorzko - gorzko!" pos�ysza�, to z ca�ym kunsztem i zapa�em poca�owa� swoja wybrank� w usta, tym razem rzeczywi�cie z j�zyczkiem. Ona a� sapn�a i poczerwienia�a. Pochyli� si� Hrab...
Poszukiwany