Jan Kochanowski PIE�� �WI�TOJA�SKA O SOB�TCE Gdy s�o�ce Raka zagrzewa, A s�owik wi�cej nie spiewa, Sob�tk�, jako czas niesie, Zapalono w Czarnym Lesie. Tam go�cie, tam i domowi Sypali si� ku ogniowi; B�ki za raz troje graty A sady si� sprzeciwia�y. Siedli wszyscy na murawie; Potym wsta�o sze�� par prawie Dziewek jednako ubranych I belic� przepasanych. Wszytki spiewa� nauczone, W ta�cu tak�e niezganione; Wi�c kolej� zaczyna�y, A pierwszej tak pocz�� da�y: Panna I Siostry, ogie� napalono I placu nam post�piono; Czemu sobie r�k nie damy, A spo�em nie zaspiewamy? Pi�kna nocy, �ycz pogody, Bro� wiatr�w i nag�ej wody; Dzi� przyszed� czas, �e na dworze Mamy czeka� ranej zorze. Tak to matki nam poda�y, Samy tak�e z drugich mia�y, �e na dzie� �wi�tego Jana Zaw�dy sob�tka palana. Dzieci, rady mej s�uchajcie, Ojcowski rz�d zachowajcie: �wi�to niechaj �wi�tem b�dzie, Tak bywa�o przed tym wsz�dzie. �wi�ta przed tym ludzie czcili, A przedsi� wszytko zrobili; A ziemia hojnie rodzi�a, Bo pobo�no�� Bogu mi�a. Dzi� bez przestanku pracujem I dniom �wi�tym nie folgujem: Wi�c te� tylko zarabiamy, Ale przedsi� nic nie mamy. Albo nas grady pora��, Albo zbytnie ciep�a ka��; Co rok s�absze urodzaje, A z�a drogo�� za tym wstaje. Pracuj we dnie, pracuj w nocy, Pr�zno bez Pa�skiej pomocy; Boga, dzieci, Boga trzeba, Kto chce syt by� swego chleba. Na tego my wszytko w��my, A z sob� sami nie trw�my; Wr�c�� si� i dobre lata, Jeszcze� nie tu koniec �wiata. A teraz ten wiecz�r s�awny �wi��my jako zwyczaj dawny, Niec�c ognie do �witania, Nie bez pie�ni, nie bez grania! Panna II To moja nawi�tsza wada, �e ta�cuj� barzo rada; Powiedzcie� mi, me s�siady, Jest tu kt�ra bez tej wady? Wszytki mi si� u�miechacie, Podobno ze mn� trzymacie; Post�pujmy� tedy krokiem, Ale� nie masz jako skokiem. Skokiem taniec nasnadniejszy, A tym jeszcze pochodniejszy, Kiedy w b�ben przybijaj�, Samy nogi prawie drgaj�. Teraz masz czas, umiesz li co, M�j nadobny b�bennico! Wszytka tu wie� siedzi wko�o, A w po�rzodku samo czo�o. �eby te� tu ta nie by�a, Kt�ra twemu sercu mi�a? Ka�esz li, wierzy� b�dziemy, Ale� insze rozumiemy. Pom� oto dobrej rzeczy, A nasz taniec miej na pieczy; Owa najdziesz i w tym rz�dzie, Co� za wszytki p�atna b�dzie. a si� nie umiem frasowa�, To� radz� drugim zachowa�; Bo w trosce cz�owiek zgrzybieje Pierwej, ni� si� sam spodzieje. Ale gdzie dobra my�l p�u�y, Tam i zdrowie lepiej s�u�y; A cho� drugi zajdzie w lata, I tak on ujdzie za swata. J Za mn�, za mn�, pi�kne ko�o, Opiewaj�c mi weso�o! A ty si� czuj, czyja kolej, Nie masz li mi� wyda� wolej! Panna III Za mn�, za mn�, pi�kne ko�o, Opiewaj�c mi weso�o! Czuj� si�, �e moja kolej, A ja nie mam wyda� wolej. Sam ze wszytkiego stworzenia Cz�owiek ma �miech z przyrodzenia; Inszy wszelaki �wierz niemy Nie �mieje si�, jako chcemy. Nie ma w swym szale�stwie miary, Kto gardzi Pa�skimi dary; A bodaj mia� p�aka� si�a, Komu dobra my�l niemi�a. �miejmy si�! Czy nie masz czemu? �miej�e si� przynamniej temu, �e, nie m�wi�c nic trefnego, Chc� po was �miechu �miesznego. Wyst�p� ty, co� ci�gn�� kota, A pu�� si� na chwil� p�ota! Uchowa ci� dzi� B�g szkody, Bo tu opodal do wody. Ci�gnie go drugi na suszy, Tobie trzeba a� po uszy; Niebo�e m�j, kto ci� zb�a�ni�, �e� tak srogie �wierz� dra�ni�? Nie znasz ludzi, co przed kotem Pierzchaj� nawi�tszym b�otem? A na jego g�os straszliwy Ledwe drugi b�dzie �ywy. G�aszcz na nim, jako chcesz, sk�r�, On przedsi� ogonem wzg�r�; Z�y z nim pok�j, gorsza zwada; Jeszcze i dzi� strach s�siada. Czasem te� i z dachu spadnie, A przedsi� na nogi padnie; I ch�op foremniejszy bywa, Gdzie kot we �bie przemieszkiwa. A to jako w nim szacowa�, �e umie i praktykowa�? A to tak wieszcza bestyja, �e si� zaw�dy na deszcz myja. Wi�c �owiec niepospolity A w swych sprawach dziwnie skryty. K�temu rzadko u�nie w nocy, Ale ufa zaw�dy mocy. Kocie, wszytko to do czasu, Strze� wilka wyszczeka� z lasu: A mo�e by� i w tym stadzie, Co ju� my�li o zak�adzie. Panna IV Komum ja kwiateczki rwa�a, A ten wianek gotowa�a? Tobie, mi�y, nie inszemu, Kt�ry� sam mi� sercu memu. W�� na pi�kn� g�ow� twoj� T� rozkwit�� prac� moj�; A mnie sam� na sercu miej, To� i o mnie sam rozumiej. �adna chwila ta nie by�a, �ebych ci� z my�li spu�ci�a; I sen mi� prace nie zbawi, Spi�, a my�l�, by na jawi. T� nadziej� mam o tobie, �e mi� te� masz za co sobie: Ani wzgardzisz chuci� moj�, Ale mi j� oddasz swoj�. Tego zatai� nie mog�, Co mi w sercu czyni trwog�; Wszytki tu wzrok ostry maj� I co pi�kne, dobrze znaj�. Prze B�g, siostry, o to prosz�, Niech tej krzywdy nie odnosz�, By mi� kt�ra w to tkn�� mia�a, O com si� ja utroska�a. O wszelak� insz� szkod� �acno przyzwol� na zgod�; Ale kto mi� w mi�o�� ruszy, Wiecznie b�dzie krzyw mej duszy! Panna V Zwierz�� si�, gromado moja, Nie mam przed Szymkiem pokoja! Za trzewik mi zast�puje, A powiada, �e mi�uje. Szymku, by to prawda by�a, Dobrze bych Bogu s�u�y�a; Ale ty rad z ludzi szydzisz, Zw�aszcza gdy prostaka widzisz. Tobie to wolno samemu, Ale, wier�, nie inszemu; Bo ty z tym nadobnie umiesz, A gdzie kogo tkn��, rozumiesz. I kt�ra� by nie sz�a rada Podaj�e jej k�s nadzieje, Ali� si� ju� moja �mieje. Za tak g�adkiego s�siada? I samam tak g�upi� by�a, �em ci te� kiedy wierzy�a; Dzi� ju� nic i p�kim �ywa, Znam ci�, zi�ko, �e� pokrzywa. Ze mn� sobie rzecz najdujesz, Drugiej nog� przyst�pujesz; Odpu�� mi: silny� przechyra, A ja z takim nie mam mira. Nie sprawuj�e si� przez miar�, Bo� za� ludzie dadz� wiar�; A ma�o sobie poprawisz, �e mi� w nieprawdzie zostawisz. Panna VI Gor�ce dni nastawaj�, Suche role si� padaj�; Polny �wiercz, co g�osu sstaje, Gwa�townemu s�o�cu �aje. u� md�e byd�o szuka cienia I ciek�cego strumienia, I pasterze, chodz�c za niem, Budz� lasy swoim graniem. �yto si� w polu dostawa I swoj� barw� zna� dawa, I� ju� niedaleko �niwo: Miej si� do sierpa co �ywo! Sierpa trzeba oziminie, Kosa si� zejdzie jarzynie; J A wy, m�odszy, no�cie snopy, Drudzy uk�adajcie w kopy! Gospodarzu nasz wybrany, Ty masz mie� wieniec k�osiany, Gdy w ostatek zbo�a zatnie Krzywa kosa ju� ostatnie. A kiedy z pola zbierzemy, Tam dopiero odpoczniemy Do�o�ywszy z wierzchem broga; Ju� wi�c, dzieci, jedno Boga! tenczas, go�ciu, bywaj u mnie, W Kiedy wszystko najdziesz w gumnie, Mnie do siebie drog� zadasz. Panna VII Pr�zno ci� patrzam w tym kole: Twoja, mi�y, rozkosz pole; A raczej �wierz le�ny bijesz, Ni� ta�cujesz albo pijesz. A jesli ty rad odk�adasz, Ja te�, bym nabarziej chcia�a, Trudno bym si� zdoby� mia�a Na lepsz� my�l; bo po tobie Serce zaw�dy teskni sobie. Wola�abym te� tym czasem Gdziekolwiek pod g�stym lasem U�y� z tob� towarzystwa, Pomog� ja i my�listwa. Czego mi�o�� nie przywyknie? Ju� ja trafi�, gdy pies krzyknie, Gdzie zaje�d�a� zaj�cowi Maj�c charty pogotowi. A kiedy rzucisz sie� d�ug�, Jesli� si� swoj� pos�ug� Ni nacz wi�cej nie przygodz�, Niech za tob� smycz ps�w wodz�! �adna g�stwa, �adne g�ogi Nie przeka�� mojej drogi; Tak lato jako �rze�og� Przy tobie ja wytrwa� mog�! Albo, m�j my�liwcze, tedy Pokwap� si� do domu kiedy; Albo mnie ci�ko nie b�dzie Ciebie naszladowa� wsz�dzie! Panna VIII Pracowite wo�y moje, Przy tym lesie ch�odne zdroje I ��ka nieprzepasiona, Kos� nigdy nie sieczona. Tu wasza dzi� pasza b�dzie; A ja, maj�c oko wsz�dzie, B�d� nad wami siedzia�a I tymczasem kwiatki rwa�a. Kwiatki barwy rozmaitej, Kt�re na �ubce obszytej Usadz� w nadobne ko�o I w�o�� na swoje czo�o. Tak dziewka, jako m�odzieniec, Nie pro� mi� nikt o m�j wieniec! Samam go sw� r�k� wi�a, Sama go b�d� nosi�a. Da�am wczora taki drugi; B�dzie mi go �al czas d�ugi; Bo mi� za raz pobra� dano, Czego mi czyni� nie miano. Pracowite wo�y moje, Wam p�yn� te ch�odne zdroje; Wam kwitnie ��ka zielona, Kos� nigdy nie sieczona! Panna IX Ja spiewam, a �al zakryty Mno�y we mnie p�acz obfity. Spiewa wi�zie� okowany Taj�c na czas wn�trznej rany. Spiewa �eglarz w cudze strony Nag�ym wiatrem zaniesiony; I oracz ubogi spiewa, Cho� od pracej a� omdlewa. Spiewa s�owik na topoli, A w sercu go przedsi� boli Dawna krzywda; mocny Bo�e, I� z cz�owieka ptak by� mo�e! Nadobna� to dziewka by�a, P�ki mi�dzy lud�mi �y�a; To� niebodze zawadzi�o, Bo ka�demu pi�kne mi�o. Z�y a niewierny poha�cze, Zb�jca w�asny, nie pos�a�cze! Miawszy odnie�� siostr� �enie Zawiod�e� j� w le�ne cienie. Pr�zno� jej j�zyk urzyna�, Bo wszytko, co� z ni� poczyna�, Krwi� na r�bku wypisa�a I smutnej siestrze pos�a�a. Nie wymy�laj przyczyn sobie, Pewna� ju� sprawa o tobie; Nie sk�adaj nic na �wierz chciwy, Umys� tw�j krzyw niecnotliwy. Siadaj za st�, jesli� g�odzien, Nakarmi� ci�, czego� godzien; Ju� ci �ona warzy syna, Nieprzejednana� to wina. Nie wiesz, kr�lu, nie wiesz, jaki Obiad i co za przysmaki Na twym stole; ach, �akomy, Swe cia�o jesz, niewiadomy! A gdy go tak uraczono, G�ow� na wet przyniesiono; Temu czasza z r�k wypad�a, J�zyk zmilkn��, a twarz zblad�a. A �ona powstawszy z �awy: �Co� si� zdadz� te potrawy? To za tw� niecnot� tobie, Zdrajca m�j, synowski grobie!� Porwie si� m�� ku niej zatym, Ali� nasz dudkiem czubatym; Sama si� w jask�k� wda�a, Oknem, �aj�c, polecia�a. A ona niewinna c�ra Obros�a w s�owicze pi�ra; I dzi� wdzi�cznym g�osem cieszy, Kto si� kolwiek w drog� �pieszy. Chwa�a Bogu, �e te kraje Nios� insze obyczaje, Ani w Polszcze jako �ywy Zjawi�y si� takie dziwy. ednak ja mam, co mi� boli; A by dzi� nie ludziom k�woli, Co spiewam, p�aka� bych mia�a, Acz me pie...
Poszukiwany