Kuropatnicka-Salamon Halina - Drugie śniadanie z amorem.rtf

(82 KB) Pobierz

Halina Kuropatnicka-Salamon

 

Drugie śniadanie z amorem

 

PHU Impuls

Lublin 2004 rok

 

    

                                                                                    O świcie

 

              Pędzi schodami po dwa, po trzy,

a potem tańczy na parapecie.

W rozbitym oknie śpiewa przez łzy,

Promieniejąc jak kwiecień.

              Czternasta wiosna dzwonami grzmi.

Każdą rozkwitłą gałęzią szlocha.

Wbiega z dziewczyną w rozwarte drzwi

- Mamo, Piotrek mnie kocha! -

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wzruszenie

 

              Aż do ubiegłej środy nie wiedziałem,

że umiesz uśmiechać się w ten sposób

- jakoś miękko i nieśmiało – prześlicznie.

              Teraz wciąż chciałbym podawać ci kurtkę

albo drzwi przytrzymywać przed tobą,

żeby zobaczyć cię w podziękowaniu.

              Mam pomysł! Zdobędę się na odwagę

i dam ci kwiat z naszego ogrodu.

Ciekawe, jakim blaskiem rozjaśnisz twarz.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pod urokiem

 

              Marysia czy Marylka, Marynia, Mania, Majka

- to trochę niebieskości i niezapominajka;

śmiech szczery, smutek wielki, łzy rzewne, płacz rzęsisty...

              Niezapomniane słowa. Najpamiętniejsze listy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdumienie

 

Ludzie!!! Pokochałam szkołę!

- schody, korytarze, klasy,

profesorów, kumpli, chemię...

              Poraziło mnie dziś rano,

a już oczekuję jutra,

żeby pobiec, żeby lecieć!

              Tylko niech On znów tam będzie

i od wejścia patrzy na mnie

pozdrawiającą zielenią.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zachwyt z elementarza

 

              Wymów to imię rankiem, z zamkniętymi oczami,

a zaraz świat dokoła wybuchnie konwaliami

i woń przedziwnie świeża wleje się do pokoju.

Alicja – pełno bieli, bukietów i spokoju.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Konieczność

 

              Zazdroszczę Ance pochylenia z tobą

nad kartką z ćwiczeniami.

              Patrzę z zachwytem, oddycham cichutko,

a przerwa mi ucieka.

              Chowam wciąż całą bułkę. Może czekać.

Ja i serce – musimy!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W tęsknocie

 

              Widzę cię przy biurku. Szeleszczą ciche kartki.

Nad klawiszami czuwasz w rozsrebrzonym śpiewie.

O poręcz na balkonie oparta – rozmyślasz.

              Coraz więcej znaczeń wysnuwasz wciąż z zadziwień.

Coraz konkretniej rzeźbisz kształt każdego słowa

i coraz lepiej, sprawniej odczytujesz Ziemię.

              Wszystkie dni zakwitają jak chabry. Spostrzegłaś?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sebek-Sebastian

 

              Jeśli noc sprząc ze smutkiem i dodać organy,

I jeszcze nad tym czuwać tkliwie przez czas długi,

Przyśni się mój jedyny, w pięknie zakochany,

Przynosząc w hojnych rękach migotliwe fugi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin