1
TĘSKNOTA ZA ŻYCIEM WIECZNYM
Nie żyję w sobie, bo znam inną drogę —Pełnego życia, więc wołam w tęsknocie:Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę.
Żyję tym życiem, które jest hen, w dali,Bo miłość całą mą istność objęła.Ona w mym sercu żarzy się i pali,Ona mnie z Bogiem w jedno połączyła.I w Nim me serce, me szczęście zawarte,I On mnie wybrał, i wskazał mi drogę,Wyrył w mej duszy znamię niezatarte:
Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę.
Miłość płonąca w głębi serca mego,Ta miłość, która jest mym życiem, siłą —Zamknęła w wnętrzu mym Więźnia Boskiego,Aby się szczęście moje dopełniło.Lecz bliskość Jego wzmaga me cierpieniaI mej tęsknoty rozpala pożogę,Aby Go ujrzeć bez zasłon ni cienia!
O jakże długie jest ziemskie wygnanie!Jakże tchną smutkiem te pustynne głusze!Jakże bolesne w tym życiu konanieI te kajdany, co skuwają duszę!Tylko nadzieją, że skończą się mękiTen ból wygnania opanować mogę.Lecz chociaż ufam, płyną z duszy jęki:
Jakąż goryczą opływa to życie,W którym nie mogę ujrzeć swego Pana!Bo chociaż miłość napawa obficie,Długa tęsknota, to bolesna rana:O, zerwij. Panie, te ciężkie kajdany,Do życia pełni otwórz mi już drogę:Duch mój do Ciebie tęsknotą porwany.
Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę!
Tylko nadziei złociste promienieŚwiecą mi w życiu, że kiedyś zaświtaDzień, w którym skończy śmierć moje cierpienie.I tej pociechy ma dusza się chwyta...O, przyspiesz dzień ten, śmierci upragniona!Widzisz, że radość czuję a nie trwogęNa myśl, że weźmiesz mnie w swoje ramiona.
O, życie! ty znasz potęgę miłości,Wiesz jak się ona w zaświaty wydziera.Puść mnie więc! nie więź wśród ziemskiej ciemności,Bo szczęścia bramy twa śmierć mi otwiera.O, jakże czekam mej śmierci zjawienia,Bo tylko ona otworzy mi drogę,Wybawi duszę z ciasnego więzienia.
Zdroje obfite życia prawdziwegoNie mogą poić mej duszy spragnionej,Póki nie wyrwie się z życia ziemskiego.Więc z głębi duszy tęsknotą trawionejWzywam cię, śmierci! O, wyrwij mię z ciała!Tylko przez ciebie szczęście zdobyć mogę...Przyjdź już! jam w tobie pogrążona cała.
Ja tym umieram, ze umrzeć nie mogę!
O życie moje, cóż oddam dziś Bogu,Co się ukrywa w głębi serca mego?O, kiedyż stanę na wieczności progu,By Mu dać życie za tę miłość Jego?Gdy przez śmierć tylko dosięgnąć Go zdołam,I przez śmierć tylko mam do Niego drogę,O, jakże tęsknię, wyrywam się, wołam:
Panie, umieram, że umrzeć nie mogę.
2
W BOŻYCH RĘKACH
Twoją jestem na zawsze,Od Ciebiem życie wzięła,Powiedz mi więc, o Boże,Co chcesz, abym czyniła?
Najwyższy MajestacieWiekuista Mądrości,Co w dobra chodzisz szacie;O Boże wszechświatłościSpojrzyj na nędzę moją,Bom Tobie zawierzyła.
Powiedz mi więc, o Boże,Co chcesz, abym czyniła?
Twą jestem, boś mnie stworzył,Boś za mnie dał krew swoją,Ból Ci rany otworzył,By zbawić duszę moją;Tyś łaską mnie osłaniał,Ażebym nie zginęła.
Czego żądasz, o Panie,Od stworzenia Twojego,Co w tak nędznym jest stanie,Wśród mroków życia tego?Ale choć grzeszna jestem,Otom cała przylgnęłaDo stóp Twych, prosząc: powiedz,
co chcesz, abym czyniła?
Widzisz tu serce mojeI życie od zarania:Składam je w dłonie Twoje.I wszystkie me kochania,I wszystkie władze duszy,By miłość je objęła.O, niech głos mój Ciebie wzruszy!
Co chcesz, abym czyniła?
Daj mi śmierć albo życie,Daj siły czy słabości,Karm mnie wzgardą obficie,Lub chlebem szczęśliwości,Daj pokój albo walkę,W której bym się dręczyła,Daj wszystko, tylko powiedz
Daj nędzę lub dostatki,Daj słodycz, chleb gorzkości;Niech wzrosną smutku kwiatki,Niech zmilknie śpiew radości,Daj szczęście, bólu morze,Niech mnie rwie jego siła.
Tylko powiedz, o Boże,Co chcesz, abym czyniła?
Jeśli chcesz, niechaj tchnieniaModlitwy mnie ponoszą,Lub oschłość cierpieniaKrwawymi łzami zroszą.O, Boże mój Najwyższy,W tym cała moja siła,Byś mi zawsze objawiał:
Daj mi, Boska Mądrości,Słońce wiecznego śwituLub gęste mgły ciemności,Lata głodu, dosytu;Daj zorze lub noc czarną,By wszystko zasłoniła,
Tylko powiedz mi wtedy:Co chcesz, abym czyniła?
Jeśli mi dasz wytchnienie,Przyjmę je z Twojej ręki.Jeśli ześlesz cierpienie,Zniosę wszystkie udręki.Dasz śmierć, ja czekam, Panie,Aby mnie już objęła,Kiedy chesz, tylko powiedz:
Pójdę na same szczyty:W nagie Golgoty skałyLub w Taboru błękity,W szczęścia słodkie zapały.Jak Job w cierpieniu, — jak JanPrzy Tobie bym spoczęła,
Tylko powiedz o Panie,Co chcesz, abym czyniła?
Wśród zmiennych losów życia,Jak Józef sprawiedliwyLub Dawid wśród ukryciaCzy Jonasz nieszczęśliwyChcę, by się każdej chwiliTwa wola wypełniła,Dlatego błagam, powiedz:
Czy słowa Twe posłyszę,Czy będziesz trwał w milczeniu,Czy łan się rozkołyszeLub zamrze w opuszczeniu,Chcę wytrwać i zachowaćTwe Prawo, tam ma siła,Więc na każdy czas, powiedz:
Twoją jestem, na zawsze,Od Ciebiem życie wzięła,Powiedz mi więc, o Boże,Co chcesz, abym czyniła?
3
“MIŁY MÓJ DLA MNIE, A JA DLA NIEGO”
Gdym się wyzbyła tutaj wszystkiego,Znalazłam szczęścia zdrój,I odtąd jestem wszystka dla Niego,A On jest wszystek mój.
Gdy Boski Łucznik strzałą swą zranił,Przeszył do głębi serce me,Ogień miłości całą mnie strawił,Że w nim znalazłam szczęście swe.Odczułam wówczas życia wiecznegoUpajający zdrój,I jestem odtąd wszystka dla Niego,A On jest wszystek mój.
Zranił mnie strzałą rozpłomienionąI owiał żaru tchem,Że się uczułam w jedno złączonaZ Bogiem i Stwórcą swym;I już nie żądam szczęścia innegoNad tej miłości zdrój,I jestem odtąd wszystka dla Niego,A On jest wszystek mój.
4
SŁOWA MIŁOŚCI
Jeśli mnie kochasz tak, o mój Boże,Jak ja Cię, Panie, miłuję,Powiedz, jak dusza wytrzymać możeI co Twą miłość wstrzymuje?Powiedz mi duszo twoje tęsknoty,Powiedz twe udręczenia.
— Lękam się. Panie, Twojej utraty,Pragnę Cię widzieć bez cienia.Bo Tobie, Panie, oddanam calaI w Tobie wszystka zgubiona,Ma dusza jednym pragnieniem pała:Być Twą miłością strawiona.
O, by ta miłość mnie ogarnęła,Spraw to, Najsłodszy mój Panie!By ona z Tobą mnie zjednoczyłaNa wieczne miłowanie.
5
SZCZĘŚLIWY, KTO KOCHA BOGA
Szczęśliwe serce tak rozmiłowane,Że w Bogu wszystkie są jego pragnienia,Dla tej miłości ma w proch podeptaneWielkości świata, ułudy stworzenia,I tylko w Bogu znajduje swą chwałę,Obfitość szczęścia i rozkosze trwałe.
Dla tej miłości umie zaprzeć siebie,Nie szuka tutaj ziemskiej szczęśliwości,Wzrok swojej duszy utopił hen, w niebie,Kędy jaśnieje blask wiecznej światłości...
I wśród wzburzonych życia tego toniDąży z otuchą, gdzie pieśń szczęścia dzwoni.
6
WOBEC PIĘKNOŚCI BOŻEJ
Piękno Najwyższe, Piękno Nieskończone,Jakże przewyższasz blaskami swoimiWszystko, co tutaj istnieje stworzone!Odrywasz serce bez bólu żadnegoOd przywiązania do wygnańczej ziemi.
Piękno Najwyższe, cudne blaski TwojeŁączą mnie z Tobą, jak więzów spojenie.Czemu zamykasz te Boże podwoje,Kiedy Twa światłość tak mi wzmacnia duszę,Że ponad wszystko miłuję cierpienie?
Piękno Najwyższe, jakaż Twoja siła,Jeśli Istotę Twą nieogarnionąSkłania, by z nędzą moją się złączyła,I byś ukochał i tak uwielmożniłMnie w swej nicości, w nędzy pogrążoną.
7
TĘSKNOTA WYGNANIA
O Boże mój, w tęsknocieDo Ciebie prośbę ślę,Tak smutno mi na świecieJuż, Panie, umrzeć chcę!
O, jakże długą drogę,Jak uciążliwy znój,Jak pustynną głuszęStwarza ten ziemski bój!
O, Panie Uwielbiony,Korną Ci prośbę ślę:Wyrwij mnie już z tej ziemi,Już teraz umrzeć chcę!
Posępne są dni życia,Jest w nich goryczy jad,Bo dusza w nich zatracaPiękności Twojej ślad.
O, Dobro me najsłodsze,Tę prośbę Tobie ślę:Patrz, jam tak nieszczęśliwa,Tak bardzo umrzeć chcę!
O, śmierci, jakże wzmagaszMój ból bliskością swą!Kiedyż twój cios zbawiennyUwolni duszę mą?
O, jakież to rozkosze,O Boże, Szczęście me,Będą, gdy ujrzę Ciebie?Więc, Panie, umrzeć chcę!
Wszystkie kochania ziemskieMącą duchową toń,Toteż po inne życieWznoszę do Ciebie dłoń.
O któż bez Ciebie, Boże,Wygnańczą dolę tęPrzetrzymać tutaj zdoła?Ja, Panie, umrzeć chcę!
Życie na tej dolinieTo walka, znój i trud,Spoczynek zaś prawdziwyHen, u wieczności wrót.
O rozprósz już przede mnąTej śmiertelności mgłę,Spragniona ujrzeć Ciebie,Już, Panie, umrzeć chcę!
Któż może się obawiaćCielesnej śmierci tej,Gdy w zamian za nią zyskaSzczęście dla duszy swej?
I będzie Cię mógł posiąśćNajwyższe Dobro meNa wieczność! — w tym pragnieniuJa, Panie, umrzeć chcę!
Ma dusza udręczonaJęczy w niewoli tej,Bo w oddaleniu skrytyJest Ukochany jej.
O skróć już to wygnanie!Zakończ cierpienia me!Z tęsknoty mej za TobąJa, Panie, umrzeć chcę!
Więzień skuty w kajdanyPośród zamkniętych krat,Z chwilą zgonu swojegoUjrzy wolności świat.
Mnie zaś w więzieniu ciałaPłyną tęsknoty łzyI długo czekać muszę,Choć zaraz umrzeć chcę!
I próżno dusza mojaWciąż Ciebie szuka w krąg,I próżno tęskni, woła,Byś wyrwał ją z tych mąk.
Tyś zawsze niewidocznyNie mogę ujrzeć Cię.I z serca krzyk się wznosi:Ja, Panie, umrzeć chcę!
A gdy przychodzisz do mnie,By mieszkać w sercu mym,Lękam się Twej utratyW nieszczęsnym życiu tym.
I myśl mnie ta przeraża,Że cała w lęku drżę,I więcej Ciebie pragnę,I umrzeć. Panie, chcę!
Skróć, o mój słodki Boże,Konania tego czasI spraw, by nikły płomieńZiemskiego życia zgasł.
Rozerwij me kajdany,Rozprósz tę ziemską mgłę,Och, tak spragnionam Ciebie,Tak bardzo umrzeć chcę!
Lecz jeśli chcesz, by trwałoSmutne wygnanie me,By dusza tu cierpiałaZa mnogie grzechy swe,Niech dzieje się Twa wola,Choć z oczu płyną łzy,Tak mi smutno bez Ciebie,O, Panie, umrzeć chcę!
8
SZUKAJĄC BOGA
We Mnie poszukuj istnienia twojego,Mnie zaś odnajdziesz w głębi serca swego.
W tak żywych rysach miłości płomienieTwe podobieństwo we Mnie utworzyły,Że żaden pędzel i żadne natchnienieObrazu takiej piękności i siłyStworzyć nie mogą, Tyś bowiem powstałaPiękna, urocza z tchnieniem Wszechmocnego,Z mojej miłości, która wiecznie trwała.Szukaj więc we Mnie istnienia twojego.
I gdybyś swoje ujrzała oblicze,I swej istoty dostrzegła odbicieTak, jak je mają głębie tajemniczeMojej istoty, twoje ziemskie życieUleciałoby z ciasnego więzienia,Bo nie jest w mocy znieść blasku takiego,Więc Mnie poszukuj w głębi serca twego.
I to jest twojej miłości zadaniem,Abyś gotowa była w wnętrzu swoim,I stała czujna za każdym wezwaniem,By być przybytkiem i mieszkaniem moim.Poza swą duszą nie szukaj Mnie w świecie,Bom Ja tak bliski istnienia twojego,Ja cię ogarniam i daję ci życie,Szukaj Mnie zatem w głębi serca twego.
9
CIERPLIWOŚĆ ZWYCIĘŻA
Nie trwóż się, nie drzyjWśród życia dróg,Tu wszystko mija,Trwa tylko Bóg.
Cierpliwość przetrwaDni ziemskich znój,Kto Boga posiadłMa szczęścia zdrój:Bóg sam wystarcza.
10
DO NIEBIOS OJCZYZNY
Dążmy wytrwale w weseluKu niebu, córki Karmelu.
Wśród cierni umartwienia,Wśród wzgardy, zapomnienia,Wśród cierpień,smutków wielu...
gora_Karmel