14046.txt

(28 KB) Pobierz
  Ilia Warszawski
  
  Maszyna
   
   przek�ad: Krzysztof Malinowski
   
   

� Niech pan pos�ucha, Rong... Doprawdy nie mog� si� u�ala� na brak cierpliwo�ci, ale � jak 
Boga kocham � nachodzi mnie czasem ochota, �eby pana stukn�� czym� ci�kim...
   Danny Rong wzruszy� ramionami.
   � My�li pan, �e mnie ta historia sprawia przyjemno��? Ale c� mog� poradzi�, skoro kontrolna 
seria do�wiadcze�...
   � A po kiego diab�a w og�le zacz�� pan t� seri�? Sk�d to panu przysz�o do g�owy?!
   � Przecie� pan wie, �e metodyka, kt�r� pocz�tkowo stosowali�my...
   � Niech pan nie robi z siebie ba�wana, Rong!
   Thorp Kearby uni�s� si� z fotela i przespacerowa� si� po pokoju.
   � Czy�by pan naprawd� niczego nie rozumia�? � Teraz w g�osie Kearby�ego d�wi�cza�a ju� 
sama s�odycz. � Pa�ska praca ma g��boko teoretyczny charakter. Nikt � w ka�dym razie w ci�gu 
najbli�szych paru lat � nie b�dzie niej wyci�ga� �adnych praktycznych wniosk�w. W zupe�no�ci 
wystarczy nam, je�li wyniki serii kontrolnej opublikujemy oddzielnie � powiedzmy, za jakie� dwa 
lata � i w ten spos�b u�ci�limy teori�.
   � Nie u�ci�limy, a obalimy...
   � Bo�e!... No dobrze: obalimy. Byle tylko nie teraz. Przecie� po tym szumie, kt�ry 
zrobili�my...
   � My?
   � No wi�c ja. Ale niech�e pan wreszcie zrozumie, �e opr�cz pa�skiego idiotycznego 
samolubstwa istniej� jeszcze interesy firmy!
   � To nie jest samolubstwo.
   � A co?!
   � Uczciwo��.
   � Uczciwo��! � prychn�� Kearby. Niech pan zawierzy memu do�wiadczeniu. S�ysza� pan 
zapewne o preparacie �Tervalsan�.. Czy wie pan, �e...
   Rong przymkn�� oczy, przygotowuj�c si� do wys�uchania jednej z wielu zwalaj�cych z n�g 
historii Kearby�ego, w kt�rych jego przytomno�� umys�u, umiej�tno�� odkrywania intryg wrog�w, 
jego erudycja i inteligencja powinny by�y pos�u�y� za przyk�ad ca�emu stadu baran�w, kt�remu 
zreszt� ten�e Thorp Kearby przewodzi�.
   �Sk�d u niego ta pewno�� siebie? � zastanawia� si� Rong przys�uchuj�c si� grzmi�cemu 
barytonowi szefa. � Przecie� on w gruncie rzeczy nic nie rozumie! Gadu�a i frazesowicz!�
   � ...Mam nadziej�, �e pana przekona�em?
   � Oczywi�cie. I je�li pan zaryzykuje o opublikowanie rezultat�w prac bez wykonywania serii 
kontrolnej, ja zawsze znajd� spos�b...
   � Bo�e, jak� ja mam ochot� powiedzie� panu kilka ciep�ych s��w! Ale po co, skoro pana nie 
spos�b nawet obrazi�?! Pierwszy raz w �yciu mam do czynienia z tak grubosk�rnym...
   � Dziwi to pana, �e nie reaguj� na pa�skie grubia�stwa?
   � No?
   � Widzi pan, Kearby... � odezwa� si� cicho Rong. � Ka�dy z nas cz�sto kieruje si� w swoim 
post�powaniu jakim� przyk�adem. M�j stosunek do pana jest w znacznym stopniu 
zdeterminowany przez pewien przypadek, jaki zaobserwowa�em w dzieci�stwie. To by�o 
w ogrodzie zoologicznym. Przy klatce z ma�pami sta� stary cz�owiek i rzuca� im przez pr�ty 
cukierki. Prawdopodobnie czyni� to w najlepszej wierze... Jednak�e kiedy zapas cukierk�w 
w kieszeni sko�czy� si�, ma�py wpad�y w furi�. St�oczy�y si� przy pr�tach klatki i nim staruszek 
zd��y� si� opami�ta�, oplu�y go od st�p do g��w...
   � No i co z tego?
   � A on roze�mia� si� i poszed� sobie. Wtedy w�a�nie zrozumia�em, �e cz�owiek nie mo�e po 
prostu obra�a� si�.. na ma�p�, kt�ra go opluta. Przecie� to mimo wszystko tylko ma�pa.
   � Pi�kna przypowiastka! � u�miechn�� si� Kearby. � Ale najbardziej podoba�o mi si� w niej, �e 
tamten mimo wszystko poszed� opluty. Pouczaj�cy przyk�ad. Niech pan si� zastanowi Rong, 
gdyby...
   � Wszystko jest jasne, Kearby. Teraz zapyta pan, ile czasu b�dzie pan jeszcze musia� znosi� 
moj� obecno��? Rzecz w tym, �e ja mam zamiar zako�czy� ostatni� seri� pomiar�w i do tego 
potrzeba mi co najmniej...
   � Och, nie b�d�my drobiazgowi! Ja si� nie spiesz�... Jestem got�w poczeka� do jutro rana!
   � Rozumiem.
   � Niech pan pos�ucha, Dan � w g�osie Kearby�ego pojawi�y si� nutki serdeczno�ci. � Prosz� 
tylko nie my�le�, �e to wynik jakich� osobistych animozji, na mi�y B�g! Bardzo wysoko ceni� pana 
jako uczonego, ale sam pan rozumie...
   � Rozumiem.
   � Wiem, jak trudno jest obecnie znale�� w Donomadze odpowiednia prac� dla biochemika. 
Oto telefon i adres � oni tam �wietnie p�ac�, a i praca, jak mi si� wydaje, jest zupe�nie samodzielna. 
Z naszej strony mo�e pan oczywi�cie liczy� na jak najlepsze rekomendacje.
   � Jeszcze co...
   � Przy okazji: mam nadziej�, �e nie zapomnia� pan o tym, �e rozpoczynaj�c tu prac� podpisa� 
pan o�wiadczenie o zachowaniu tajemnicy?
   � Nie, nie zapomnia�em.
   � No, to pi�knie! �ycz� panu powodzenia! A gdyby mia� pan kiedy� ochot� wpa�� do mnie do 
domu pogada� � tak zwyczajnie, po przyjacielsku � to b�d� bardzo rad...
   � Dzi�kuj�.
   
   � Doktor Rong? 
   � Tak.
   � Pan Latiani oczekuje pana. Zaraz pana wprowadz�. Rong rozejrza� si� po poczekalni. Nie 
mo�na powiedzie� � by�a odstawiona na wysoki po�ysk. W ka�dym razie pieni�dzy na wystr�j nie 
sk�pili. Wida�...
   � Pan pozwoli!
   Przeszed� po puszystym dywanie ku wcze�niej otwartym drzwiom. Na powitanie podni�s� si� 
zza biurka wysoki, �ysy cz�owiek o matowobia�ej twarzy.
   � Bardzo mi przyjemnie, doktorze Rong. Prosz� spocz��.
   Rong usiad�.
   � A wi�c, je�li dobrze zrozumia�em doktora Kearby, nie mia� pan nic przeciwko przej�ciu do 
pracy u nas?
   � Owszem, w�a�ciwie pan zrozumia� doktora Kearby. Chcia�bym jednak uprzednio zapozna� 
si� z charakterem pracy.
   � Oczywi�cie, oczywi�cie... Je�li jednak nie ma pan nic przeciwko temu, porozmawiamy o tym 
za chwil�, a na razie pozwol� sobie zada� panu kilka pyta�.
   � S�ucham.
   � A wi�c, je�li chodzi o pa�sk� prac� u doktora Kearby: czy pa�skie odej�cie nie zosta�o 
spowodowane tym, �e wyniki pa�skiej dzia�alno�ci nie spe�nia�y pok�adanych w nich pocz�tkowo 
nadziei?
   � Tak.
   � Czy sama koncepcja nie by�a... 
   Rong zmarszczy� si�.
   � Pan wybaczy, ale jestem zobowi�zany do zachowania tajemnicy i nie chcia�bym...
   � Ale� niech B�g broni! Mnie w og�le nie interesuj� sekrety firmy! Chcia�bym po prostu 
wiedzie�, czy sama idea nie by�a przedwczesna z punktu widzenia wsp�czesnej nauki... 
Powiedzmy: z lekka fantastyczna?...
   � Po prostu � pocz�tkowe prognozy nie sprawdzi�y si�. Tak wi�c, je�li jest to panu na r�k�, 
mo�e je pan uzna� za fantastyczne.
   � �wietnie! Drugie pytanie: czy u�ywa pan alkoholu?
   �Dziwna maniera zaznajamiania si� z nowymi pracownikami� � pomy�la� Rong.
   � Nie �lubowa�em abstynencji � odpowiedzia� ostro. � Ale w pracy nie pij�, prosz� si� nie 
obawia�...
   � Ale� sk�d�e, w �adnym przypadku! � odnosi�o si� wra�enie, �e Latiani wpad� w ekstaz�. � 
Nic tak nie pobudza wyobra�ni, jak kieliszek koniaku, nieprawda�? Prosz� mi wierzy�, mnie to na 
prawd� nie przeszkadza... A mo�e... narkotyki?
   � Pan wybaczy � odezwa� si�, wstaj�c, Rong � ale nie wydaje mi si�, aby rozmowa 
prowadzona w tym tonie...
   Latiani poderwa� si�.
   � Ale� co pan, drogi doktorze Rong?! Ja naprawd� nie chcia�em pana urazi�. Po prostu uczeni, 
kt�rzy pracuj� u nas nad Problemem, maj� zupe�n� swobod� i nie tylko nie zabraniamy im 
uciekania si� podczas pracy do alkoholu i narkotyk�w, ale nawet zalecamy...
   � Co zalecacie?!
   � Wszystko, co sprzyja aktywizacji wyobra�ni!
   Wygl�da�o to na bardzo niezr�czna mistyfikacj�.
   � Prosz� pos�ucha�, panie Latiani odezwa� si� Rong. � Mo�e zaznajomi mnie pan wpierw 
z istot� Problemu a potem dopiero oka�e si�, czy warto tu dyskutowa� nad szczeg�ami...
   Latiani u�miechn�� si�.
   � Uczyni�bym to z ochot�, szanowny doktorze Rong, ale oni ja, ani te� uczeni, kt�rzy tu 
pracuj�, nie mamy najmniejszego poj�cia o tym, na czym ten Problem polega.
   � Nie bardzo rozumiem... Jak to nie maj� Poj�cia...
   � To proste: Problem jest zakodowany w programie Maszyny. Pan tylko poddaje pomys�y, 
a Maszyna je analizuje. To, co si� nie nadaje, zostaje odrzucone, to natomiast, co mo�e by� 
wykorzystane � jest zapami�tywane.
   � Ale do czego to potrzebne?
   � Widzi pan: niezale�nie od stopnia doskona�o�ci, jaki Maszyna osi�gn�a, zawsze jej b�dzie 
brakowa�o rzeczy podstawowej: wyobra�ni. Dlatego te� tam, gdzie chodzi o poszukiwanie nowych 
koncepcji, Maszyna jest do niczego � nie potrafi wyj�� poza granice logiki.
   � I pan chcia�by...
   � ...wykorzystywa� w Maszynie ludzk� wyobra�ni� � ta nigdy nie straci na swojej warto�ci. 
Nawet bredzenie schizofrenika sk�ada si� z ca�kowicie konkretnych obraz�w � chocia� 
wyst�puj�cych czasem w najbardziej fantastycznych skojarzeniach. Rozumie mnie pani?
   � Tak... Kwanty my�li � u�miechn�� si� Rong. � I w ten spos�b pragnie pan rozwi�za� jaki� 
skomplikowany problem biochemiczny?
   � Czy�bym powiedzia�, �e to jest problem biochemiczny?
   � Pan wybaczy, ale wobec tego do czego ja...
   � Dlaczego to pana zaprosili�my, czy taki�
   � W�a�nie...
   � Och, u nas pracuj� uczeni ze wszystkich specjalno�ci: fizycy, matematycy, fizjolodzy, 
in�ynierowie, psychiatrzy, cybernetycy... Nawet jeden astrolog.
   � Tak�e uczony?
   � W swoim rodzaju, w swoim rodzaju...
   Rong z niedowierzaniem potar� czo�o.
   � W dalszym ci�gu nie rozumiem, na czym powinny polega� moje obowi�zki.
   � B�dzie pan tu przychodzi� co dzie� � o jedenastej rano � i siedzia� w swoim gabinecie przez 
cztery godziny. W ci�gu tego czasu powinien pan tylko my�le� � niewa�ne o czym, aby to tylko 
mia�o jaki� zwi�zek z pa�ska specjalno�ci�. Im �mielsze b�d� pomys�y � tym lepiej.
   � I to wszystko?
   � Wszystko. Na pocz�tek b�dzie pan otrzymywa� trzy tysi�ce sole miesi�cznie.
   �O la, la... To jest trzy razy wi�cej, ni� dostawa�em u Kearby�ego!�
   � Z up�ywem czasu pa�ska p�aca b�dzie automatycznie podwy�szana, w zale�no�ci od ilo�ci 
pomys��w, kt�re zaakceptuje Maszyna.
   � Ale� ja przecie� jestem eksperymentatorem!.
   � Doskonalej Mo�e pan sobie projektowa� do�wiadczenia my�lowe...
   � Sk�d ja b�d� zna� ich wyniki? Do tego potrzebne s� prawdz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin