Margit Sandemo Saga o królestwie wiatła Trudo mówić nie Z norweskiego przełożyła IWONA ZIMNICKA POL-NORDICA Otwock 1997 Elena jest najbardziej niemiałš i niepewnš siebie przedstawicielkš najmłodszego pokolenia w Królestwie wiatła. Przekonana, że ze względu na niedostatki urody nikt się niš nie zainteresuje, jeli nie będzie we wszystkim uległa, z radociš przyjmuje umizgi nieznajomego Johna. Ale w Królestwie wiatła nie wszystko jest idyllš. W miecie nieprzystosowanych grasuje morderca kobiet... W dzieciństwie czytałam bań zatytułowanš Dziewczyna, która nie potrafiła powiedzieć Ťnieť. Nie wiem, czy była to jedna z mniej znanych bani ludowych, czy też niedawno napisana opowieć. Nie pamiętam treci; w pamięci utkwił mi jedynie frapujšcy tytuł. Potrafi pobudzić wyobranię, prawda? Poza tym sama wiem wszystko na temat bycia dobrš w niemšdry sposób. Dopiero niedawno, skończywszy lat siedemdziesišt, nauczyłam się mówić nie. I na ogół wypowiadam to słowo żałosnym piskiem, dręczona wyrzutami sumienia. Margit Sandemo STRESZCZENIE Do Królestwa wiatła dotarli już wszyscy ci, których historię kolejno postaramy się przedstawić. Głównymi bohaterami opowieci będš przedstawiciele młodszego pokolenia. Pojawić się mogš wprawdzie nowe, dotychczas nie znane postaci, lecz trzon niepoprawnej grupy przyjaciół stanowiš następujšce osoby: Jori, chłopak o bršzowych, kręconych włosach, który odziedziczył po ojcu łagodne spojrzenie, a po matce katastrofalny brak odpowiedzialnoci. Wzrostem i urodš nie dorównuje przyjaciołom, lecz te braki kompensuje szaleństwem i miałociš. Jaskari, grupowy siłacz, długowłosy blondyn o bardzo niebieskich oczach i muskułach, które grożš rozerwaniem koszuli i spodni. Kocha zwierzęta. Armas, w połowie Obcy, wysoki, inteligentny, o jedwabistych włosach i przenikliwym spojrzeniu. Obdarzony nadzwyczajnymi zdolnociami i wychowany znacznie surowiej niż pozostali. Elena, o beznadziejnej, jak sama twierdzi, figurze. Spokojna i sympatyczna, lecz wewnętrznie niepewna, za wszelkš cenę pragnie być taka jak wszyscy. Ma długš grzywę drobno wijšcych się loczków. Berengaria, o cztery lata młodsza od pozostałych. Romantyczka o smukłych członkach, długich, ciemnych, wijšcych się włosach i błyszczšcych, ciemnych oczach. Jej charakter to wachlarz wszelkich ludzkich cnót i słaboci. Bystra, wesoła, skłonna do umiechu, ma swoje humory. Rodzice bardzo się o niš niepokojš. Oko Nocy, młody Indianin o długich, gładkich, granatowoczarnych włosach, szlachetnym profilu i oczach ciemnych jak noc. O rok starszy od czworga opisanych na poczštku, Tsi-Tsungga, zwany Tsi, istota natury ze Starej Twierdzy. Niezwykle przystojny młodzieniec o szerokich ramionach, cętkowanym zielonobrunatnym ciele, szybki i zwinny, wprost tchnie zmysłowociš, Siska, mała księżniczka, zbiegła z Królestwa Ciemnoci. Z wyglšdu podobna do Berengarii. Ma wielkie, skone, lodowato szare oczy, pełne usta i bujne włosy, czarne, gładkie, lnišce niczym jedwab. Dystansuje się od młodego Tsi i jego pupila Czika, olbrzymiej wiewiórki. Indra, gnuna i powolna, obdarzona wielkim poczuciem humoru, z przesadš podkrela swoje wygodnictwo. Ma wspaniałš cerę i elegancko wygięte brwi. W tym samym wieku co czworo pierwszych. Miranda, jej o dwa lata młodsza siostra. Rudowłosa i piegowata. Wzięła na swe barki odpowiedzialnoć za cały wiat, postanowiła go ulepszyć. Zagorzała obrończyni rodowiska, o nieco chłopięcych ruchach, wcišż nie jest zakochana. Alice, zwana Sassš, jedna z najmłodszych, przybyła do Królestwa wiatła wraz dziadkami. Jako dziecko uległa strasznym poparzeniom. Marco usunšł jej wszystkie blizny, lecz dziewczynka wcišż pozostaje niemiała, nie chce pokazywać się ludziom ani z nimi rozmawiać. Ma kota o imieniu Hubert Ambrozja. Dolgo, noszšcy niegdy imię Dolg. Ponieważ dwiecie pięćdziesišt lat spędził w królestwie elfów, wcišż ma dwadziecia trzy lata, posiadł jednak niezwykłš mšdroć i dowiadczenie. Nie jest stworzony do miłoci fizycznej. Jego najlepszym przyjacielem jest pies Nero. Marco, wiecznie młody, choć liczšcy sobie już ponad sto lat. Niezwykle potężny ksišżę Czarnych Sal. On także nie może poznać miłoci. Ani on, ani Dolgo nie należš do grupy młodych przyjaciół, sš jednak dla nich ogromnie ważni. Marco, podobnie jak Indra, Miranda i Sassa, pochodzi z Ludzi Lodu. Przyda się być może drzewo genealogiczne wraz z informacjš o mieszkańcach nieznanego wiata: RODZINA CZARNOKSIĘŻNIKA LUDZIE LODU INNI Heinrich Reuss von Gera, zły rycerz, który przeszedł na stronę dobra. Ponadto w Królestwie wiatła mieszkajš ludzie z rozmaitych epok, ponieważ dla wszystkich czas zatrzymuje się bšd cofa do wieku trzydziestu, trzydziestu pięciu lat i umierajš tylko ci, którzy tego pragnš. Inni, którzy zmarli nie zaznawszy w pełni smaku życia, otrzymujš tu możliwoć ponownego jego przeżycia. Sš tu także Obcy wraz ze Strażnikami, Lemurowie, Madragowie, duchy Móriego, duchy przodków Ludzi Lodu, które zdecydowały się pójć za Markiem, elfy wraz z innymi duszkami przyrody, istoty natury zamieszkujšce Starš Twierdzę oraz wiele różnych zwierzšt. Poza tym w południowej częci Królestwa wiatła żyje pewna grupa, której bohaterowie jeszcze nie spotkali i nie wiedzš nawet o jej istnieniu. Sš też nieznane plemiona z Królestwa Ciemnoci oraz to, co kryje się w Górach Umarłych, ródło pełnego skargi zawodzenia. Nikt nie wie, co to jest. 1 Nawet najcudowniejsza idylla może zostać zakłócona przez elementy, nie znoszšce widoku wiatła dziennego. Tylko jedna osoba przeczuwała, że nie wszystko jest tak, jak być powinno. Dolgo nie mógł zasnšć. Siedział wraz z Nerem na tarasie, wpatrujšc się w pogršżone w nocnej ciszy miasto, miasto jego i Marca, Saga, takš otrzymało nazwę na czeć matki Marca, Sagi z Ludzi Lodu. Nocš wiatło było tu takie niezwykłe, przytłumione, łagodne, o odrobinę chłodniejszym odcieniu niż za dnia. Wspaniały krzew glicynii zdobił taras wielkimi kićmi kwiatów. W złocistym blasku więtego Słońca niebieskie kwiaty wyglšdały chyba najmniej korzystnie, przybrały bowiem zielonkawy odcień. Szkoda, bo kwiaty glicynii majš wszak pięknš, rzadko spotykanš barwę. Dolgo poruszył się nieswój. Dzi w nocy co się stanie, Nero przyciszonym głosem zwrócił się do psa. Nie wiem, co, ale bardzo mi się to nie podoba. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca w Królestwie wiatła. W ukrytym wiecie, w którym przebywali już od pewnego czasu, odnaleli ukojenie. Wszystko tutaj było takie doskonałe, przesycone spokojem, ani Dolgowi, ani Marcowi nie przydawała się ich nadzwyczajna moc. Dolgo nie wiedział, czy odczuwa z tego powodu ulgę, czy też raczej rozczarowanie. Wspaniale jest móc wypoczšć, lecz na dłuższš metę może się poczuć trochę niepotrzebny. Dwiecie pięćdziesišt lat spędzonych w dolinie elfów wydawało mu się teraz zaledwie dwoma dniami wypełnionymi zabawš. Tęsknota Dolga za rodzinš nie była równie silna i bolesna jak Móriego. Cudownie jednak znów zobaczyć się z bliskimi! W dodatku w tej idealnej krainie, w tej sielance. Niestety teraz na obrazie pojawiła się czarna plama, na razie nie potrafił jej zlokalizować ani stwierdzić, co się za niš kryje. Dolgo, choć otoczony przyjaciółmi, czuł się zdumiewajšco samotny. Zorientował się wreszcie, dlaczego. Jego myli powędrowały do ostatnich dni spędzonych w Norwegii, tuż przed odnalezieniem wejcia do Królestwa wiatła. Leżał w swoim łóżku w domu Gabriela, akurat zasypiał, gdy nagle usłyszał westchnienie i jaki głos: Nie powiem, że jest mi z tobš łatwo, Dolgu Lanjelinie. W półmroku dojrzał na brzegu łóżka drobnš kobietę o miłej powierzchownoci. Eliveva! ucieszył się. Mój duch opiekuńczy! Wspaniale znów cię widzieć! Tęskniłem za tobš. Rzeczywicie, od naszego ostatniego spotkania upłynęło sporo czasu przyznała. Co masz na myli, mówišc, że nie jest ze mnš łatwo? spytał, unoszšc się na łokciu. Nigdy nie miałem zamiaru utrudniać ci życia. Eliveva umiechnęła się z lekkim smutkiem. Opieka nad tobš, Dolgu, zawsze sprawiała mi wiele radoci, ale jak wiesz, zmierzam dalej. Tak, kiedy przeprowadzisz już człowieka, czyli mnie, przez ziemskie życie, przeniesiesz się do wyższego wymiaru. Owszem, i moja dusza tego pragnie. I chociaż bardzo cię pokochałam, Dolgu Lanjelinie, to jeste kłopotliwy. Przedłużasz mój pobyt na ziemi! Wstrzšnięty musiał przyznać, że Eliveva ma rację. Dwiecie pięćdziesišt lat w królestwie elfów powiedział słabym głosem. A teraz... Do Królestwa wiatła, gdzie można, zdaje się, żyć w nieskończonoć. Poza tym ja... Ach, mój ty wiecie, wszak ja jestem niemiertelny! Eliveva z doć żałosnš minš skinęła głowš. Ależ tak dalej być nie może! stwierdził wzburzony. Musisz kontynuować z dawna wytyczonš wędrówkę przez kolejne wymiary. Ci, którzy wymylili duchy opiekuńcze, nie brali pod uwagę, że więte Słońce może zapewnić niemiertelnoć. To przecież straszliwie komplikuje całš sprawę. Czy nie mogę w jaki sposób zwolnić cię z wyznaczonego ci zadania? Oswobodzić cię? Możesz, Lanjelinie, ty kłopotliwe dziecię sfer niebieskich potwierdziła. Jeli odnajdziesz Królestwo wiatła. Tam nie potrzeba duchów opiekuńczych i najwyżsi zostajš zwolnieni z odpowiedzialnoci za ciebie. Proszę więc, postaraj się odnaleć ukryte królestwo! Obiecał, że uczyni, co w jego mocy. W dniu, kiedy odnaleli Wrota pod jednym z licznych kociołów w Oslo, Eliveva pojawiła się na chwilę. Dolgo pamiętał ich wzruszajšce pożegnanie. Odbyło się bardzo prędko, tak aby inni niczego nie zauważyli. Kilka słów wypowi...
marszalek1