8385.txt

(518 KB) Pobierz
ORAMUS Marek

Wyposa�enie osobiste

Marek Oramus (ur. 1952) dziennikarz,
pisarz i krytyk. Uko�czy� Wydzia� Mecha-
niczno-Energetyczny Politechniki �l�skiej
w Gliwicach, a nast�pnie Pomagisterskie
Studium Dziennikarstwa Uniwersytetu War-
szawskiego. Debiutowa� w 1972 r. na �a-
mach �ITD". W latach siedemdziesi�tych
by� sekretarzem redakcji Tygodnika Stu-
denckiego �Politechnik", a w 1981 wybrany
zosta� zast�pc� redaktora naczelnego ty-
godnika �ITD". Od 1982 mieszka i pracuje
w Rybniku. �onaty, ma sze�cioletni� c�rk�.
Oramus jest autorem kilkuset felieton�w,
artyku��w i reporta�y prasowych, licznych
Opowiada� o tematyce fantastyczno-nauko-
wej drukowanych m.in. przez �Fantastyk�",
�Problemy", �Przegl�d Techniczny", �Poli-
technik" i w antologiach Spotkanie w prze-
stworzach (t. 2, KAW 1982; t. 4, KAW 1985),
a tak�e dw�ch powie�ci (Senni zwyci�zcy,
Czytelnik 1983; Arsena�, Iskry 1985). Od
1983 prowadzi sta�y dzia� recenzji w �Prze-
gl�dzie Technicznym", gdzie ukaza�a si�
wi�kszo�� tekst�w krytycznych zebranych
w niniejszym tomie.
Ksi��k� t� sporz�dzi�em z my�l� o czy-
telniku nastawionym wobec fantastyki nie-
ch�tnie, a nawet wrogo � wyja�nia Oramus
w przedmowie. � Tak�e, a mo�e przede
wszystkim, z my�l� o wielbicielu bezkrytycz-
nym. Wr�g tej literatury nie zna jej z de-
finicji � bo nie czyta w og�le; fanatyk �
bo tylko przemyka po literach, nie wg��-
biaj�c si� my�l� w znaczenia.
WYPOSA�ENIE OSOBISTE
XXII.2 152-3-4/87
ORAMUS Marek. - Wyposa�enie osobiste. - Wwa : Iskry, 1987
2 kw. - 13,8 ark. ; 20 cm. - Egz. 10 000. - (lak.) A 280
Zbi�r esej�w literackich i recenzji po�wi�conych wsp�czes-
nej fantastyce naukowej. Marek Oramus (ur. 1952) - pisarz i
dziennikarz, autor dw�ch powie�ci SF ("Senni zwyci�zcy" i
"Arsena�") - adresuj�c ksi��k� zar�wno do czytelnika nasta-
wionego wobec fantastyki niech�tnie, jak i do jej bezkry-
tycznych wielbicieli, pokazuje literatur� fantastyczno-
naukow�, jakiej nie znamy.
Przedmowa
Ksi��k� t� sporz�dzi�em z my�l� o czytelniku na-
stawionym wobec fantastyki niech�tnie, a nawet wrogo.
Tak�e � a mo�e przede wszystkim � z my�l� o wiel-
bicielu bezkrytycznym. Wr�g tej literatury nie zna jej
z definicji � bo nie czyta w og�le; fanatyk � bo tylko
przemyka po literach, nie wg��biaj�c si� my�l� w zna-
czenia. Proponuj� wizyt� w panopticum woskowych �wia-
t�w oferowanych przez autor�w rodzimych i obcych, pod
has�em tyle� prowokuj�cym, co kokieteryjnym: za�o�� si�,
�e nie znaj� pa�stwo takiej fantastyki. Na zaprojektowa-
ny w ten spos�b tom krytyczny z�o�y�y si� po wi�kszej
cz�ci recenzje pisane dla �Przegl�du Technicznego" w la-
tach 1983�84, ale tak�e teksty pr�buj�ce bardziej global-
nego spojrzenia na literatur� science fiction, g��wnie od
strony jej niedostatk�w. Dla r�wnowagi zatem, ale i gwoli
sprawiedliwo�ci doda�em szkic o Philipie Dicku. Dorobek
tego zmar�ego przedwcze�nie i w pe�ni si� tw�rczych pisa-
rza jest przyk�adem, �e na terenie interesuj�cego nas ga-
tunku mo�liwe s� konstrukcje satysfakcjonuj�ce zar�wno
pod wzgl�dem literackim, jak intelektualnym.
Mo�e si� wyda� dziwne, dlaczego kto� paraj�cy si� fan-
tastyk� jako autor (mam na koncie dwie powie�ci i zbi�r
opowiada�) usi�uje jednocze�nie wyrokowa� o gatunku
i warto�ciowa� jego dokonania. Istotnie, tego typu dzia�al-
no�� bywa nieraz odbierana jako dwuznaczna, bo nie spo-
s�b � podobno � pisa� uczciwie i bez pozamerytorycz-
nych preferencji o ksi��kach, kt�rych wiele wysz�o spod
pi�r znajomych i przyjaci�. Po drugie � �adnie to, wy-
znaj�c surowe kryteria, kr�c�c nosem nad dokonaniami
innych i obficie udzielaj�c wskaz�wek, samemu si� do
nich nie stosowa�? Ot� to, �e si� pisarze spod znaku SF
bior� za krytyk�, wynika nie z rozbuchania, a z rozpaczy.
Tak zwana powa�na krytyka ostentacyjnie ignoruje fan-
tastyk�, a ju� szczeg�lnie w mutacji SF, za nic maj�c jej
popularno��. Oczywi�cie w�r�d powod�w omijania p�ki
z t� literatur� jest i niekompetencja, niech�� czy po pro-
stu brak pomys�u, co z tym fantem zrobi�. Rycie w na-
brzmiewaj�cej z ka�dym rokiem lawinie papieru jest za-
j�ciem niewdzi�cznym, gwarantuj�cym tylko strat� czasu
i wysi�ku, nieproporcjonaln� do efekt�w: trzeba przerzuci�
dziesi�tki tytu��w, by na sicie zatrzyma� si� blady okruch
czego� szlachetniejszego. Krytyk literatury SF jest kim�
w rodzaju nawet nie wywoziciela, ale filtranta kloaki,
przepuszczaj�cego j� z upodobaniem przez r�ne cedzid-
�a � to taki �uk grabarz, najcz�ciej ryj�cy w kompo�cie,
�cho� przecie� z nieustann� my�l� o s�o�cu. A� dziw, �e
tego nieszlachetnego zaj�cia imali si� najznakomitsi tw�r-
cy SF (w Polsce Stanis�aw Lena, na Zachodzie James Blish
i Damon Knight), z regu�y � wypada doda� � z wi�k-
szym powodzeniem ni� okazjonalni wizytatorzy spoza get-
ta, cho� z drugiej strony trudno zaprzeczy�, �e najcie-
kawsze opinie o tw�rczo�ci Lema wysz�y spod pi�r nie-
fantast�w.
Jaki zamiar przy�wieca tej ksi��ce � pr�cz zasygnali-
zowania zmian zachodz�cych w gatunku SF? Przede wszy-
stkim nie jest jej celem pozyskiwanie zwolennik�w. Tego
jednego � kibic�w � fantastyce nie brakuje. Pytanie
istotne, czy s� to tacy kibice, jakich by sobie nale�a�o
�yczy�. Spora cz�� entuzjast�w tkwi przy literaturze SF
na zasadzie owczego p�du, tak�e z powodu niedostatku
propozycji kulturalnych na naszym rynku, a wi�c � po-
wt�rz� � z rozpaczy, �e nie ma czym wype�ni� m�odego
�ycia. Los tej grupy le�y mi szczeg�lnie na sercu, bo z niej
si� w pewnym sensie wywodz�. Je�li m�odzi ludzie czerpi�
rado�� w�a�nie z fantastyki � wobec braku lepszych po-
wod�w do entuzjazmu � niech�e czyni� to ze �wiado-
mo�ci�, �e mimo olbrzymiego skonwencjonalizowania, ubo-
giej rekwizytorni i stosowania ogranych chwyt�w, w naj-
lepszych wykonaniach ani na w�os nie ust�puje ona litera-
turze g��wnego nurtu, a w specyficznych warunkach po-
trafi dzi�ki przebraniu kosmicznego pajaca artyku�owa�
sprawy i problemy dla tamtej niedost�pne.
Literatur� fantastyczn�, a zw�aszcza fantastyczno-nau-
kow� traktuje si� cz�sto jako rodzaj ucieczki od spraw
tego �wiata, od jego szaro�ci i miernoty � ku wie�om
z ko�ci s�oniowej, po kt�rych mog�aby si� wyhasa� nie-
okie�znana wyobra�nia. Podstawowym sposobem ironizo-
wania z takiej postawy jest wskazywanie, i� budowane
w celach eskapistycznych lunaparki cechuj� si� ub�stwem
umeblowania i wieje od nich przejmuj�c� nud�. Tak�e
rozgrywaj�ce si� tam intrygi s� podobne do siebie i sche-
matyczne � mimo wychodzenia ze sk�ry tych, co je two-
rz�. W rezultacie co�, co mia�o stanowi� antidotum na
pos�pno�� �wiata, nie dorasta mu do pi�t pod wzgl�dem
komplikacji, atrakcyjno�ci i zaanga�owania uwagi czytel-
nika. Ca�a z takim trudem podj�ta eskapada okazuje si�
psu na buty potrzebn� pozoracj�, mistyfikacj� i blama�em.
Pisarze fanta�ci przypominaj� przekupni�w odpustowych,
kt�rzy wielkim krzykiem agituj� do nabywania smutnych
�wiecide� i pstrokatych opakowa� bez �adnej zawarto�ci.
Istnienie tego stereotypu, od kt�rego wsp�czesna fan-
tastyka odchodzi coraz radykalniej, pokutuje jeszcze w po-
tocznej �wiadomo�ci czytelnik�w. �eby odebra� mu racj�
bytu, ma�o, wygrzeba� z dziej�w science fiction pozycje
nie b�d�ce jedynie p�och� rozrywk� � trzeba wykaza�
zwi�zek tej literatury z �yciem, z podstawowymi proble-
mami wsp�czesno�ci. Zadanie pachn�ce na odleg�o�� kwa-
dratur� ko�a sta�o si� wykonalne w�a�nie dzi�ki temu, i� .
pi�miennictwo opatrzone stemplem gatunku ewoluuje,
zmienia si� � jak wszystko wok� � i dawno przesta�o
by� tym, za co nadal chc� je mie� opinie obiegowe. Czym
jest wobec tego? W jakim kierunku zmierza? Nie podej-
muj� si� odpowiedzie� wprost. Moja rola przewodnika
ko�czy si� na zademonstrowaniu kilkudziesi�ciu przyk�a-
d�w spo�r�d kilkuset tytu��w wydanych w Polsce na po-
cz�tku lat osiemdziesi�tych. Wybra�em pozycje wed�ug
mego rozeznania najlepsze b�d� najbardziej charaktery-
styczne. Przy om�wieniach beletrystyki wprowadzi�em
oznaczenia gwiazdkowe od jednego do pi�ciu, zale�nie od
iakoilci utworu. Wydaje mi si�, �e przyb�r ilo�ciowy tej
literatury powoduje konieczno�� r�nicowania jej, bardziej
zdecydowanego ni� do tej pory oddzielania ziarna od plew.
Krytyk usi�uj�cy wtargn�� do �wiat�w literatury fan-
tastyczno-naukowej, �eby tam co� przestawia�, porz�dko-
T
wa� itp. nie mo�e zapomina� o wycieczkach poprzednik�w.
Z tych zw�aszcza Leni i jego Fantastyka i futurologia
wymagaj� od ka�dego nowicjusza opowiedzenia si� wobec
ich ustale�. Wizja gatunku zarysowana w Fantastyce
i juturologii wydaje mi si� dzi� stanowczo zbyt czarna
(pewnie dlatego, �e badania Lema obj�y wy��cznie fan^
tastyk� ameryka�sk�, ha, ha). "Wcale nie twierdz�, �e tam
czy tu po up�ywie ostatnich pi�tnastu lat jest ju� r�owo
albo bia�o; je�li jednak ciemny makija� fantastyki uda�o
si� cho�by troch� rozja�ni�, to przecie� r�wnie� za spraw�
dzie� Lema, kt�remu w�asnej tw�rczo�ci nie wypada�o
uwzgl�dni�, natomiast ja zrobi�em to z przyjemno�ci�.
Fantastyka jest rodzajem grzybni, porastaj�cej te miej-
sca, gdzie �wiat�o wiedzy ludzkiej nie dociera albo jest
bardzo nik�e. Dlatego uwa�am, �e nie spos�b wyrokowa�
o niej z wn�trza roz�wietlonego, dobrze nagrzanego pokoju,
czasem nale�y przywdzia� str�j �owcy nietoperzy i ruszy�
w ciemn� noc, by bada� te mchy, te porosty przy bladej
po�wiacie ksi�yca, mamrocz�c zakl�cia, a latarki u�ywaj�c
w ostateczno�ci. Wynika z tych ekskursji, �e science fiction,
dzi� bardziej ni� kiedykolwiek, pozostaje literatur� zainte-
resowan� wsp�czesno�ci�, ale i po dawnemu wycelowan�
w przysz�o��, ostrzegaj�c� przed jutrzejszymi konsekwen-
cjami naszych dzisiejszych posuni��. Publikuj�c w zbele-
tryzowanej formie mo�liwe warianty rozwoju wydarze�
wsp�czesnych, apeluje do czytelnik�w � oto czego by
nale�a�o unikn��. Oswaja ludzi z my�l�, �e przeznacze-
niem rasy ludzkiej jest kosmos. Pierwsze, nie�mia�e jeszcze
pr�by penetracji odbywaj� si� na naszych oczach. A ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin