Norwid Cyprian Kamil.doc

(91 KB) Pobierz

Norwid Cyprian Kamil

Bema pamięci żałobny-rapsod
Co? Jej powiedzieć...
Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie
Czasy
Daj mi wstążkę błękitną...
Do obywatela Johna Brown
Duchów-walka
Fortepian Chopina
Ironia
Jesień
Język ojczysty
Klątwy
Marionetki
Modlitwa
Moja piosenka
Moja piosnka I
Mój ostatni sonet
Na zgon poezji
Pamiątka
Pielgrzym
Pióro
Przeszłość
Śmierć
Tęcza
Trzy strofki
W Weronie

 

 

Bema pamięci żałobny-rapsod

I

Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz,
Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan? -
Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan;
Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz.
- Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie,
Jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie.
Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą i znaki
Pokłaniają się z góry opuszczonymi skrzydłami
Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki...
Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami...

II

Idą panny żałobne: jedne, podnosząc ramiona
Ze snopami wonnymi, które wiatr w górze rozrywa,
Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa,
Inne, drogi szukając, choć przed wiekami zrobiona...
Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia,
Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia.

III

Chłopcy biją w topory pobłękitniałe od nieba,
W tarcze rude od świateł biją pachołki służebne;
Przeogromna chorągiew, co się wśród dymów koleba,
Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś, oparta pod-niebne...

IV

Wchodzą w wąwóz i toną... wychodzą w światło księżyca
I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął,
I po ostrzach, jak gwiazda spaść nie mogąca, prześwi?ca,
Chorał ucichł był nagle i znów jak fala wyplusnął...

V

Dalej - dalej - aż kiedyś stoczyć się przyjdzie do grobu
I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą,
Które aby przesadzić, Ludzkość nie znajdzie sposobu,
Włócznią twego rumaka zeprzem jak starą ostrogą...

VI

I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody,
W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów,
Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody,
Serca zmdlałe ocucą - pleśń z oczu zgarną narody...

Co? Jej powiedzieć...

1
Co? jej powiedzieć... ach! co się podoba;
Bez rozmawiania sposobu;
Coś z prawd ogólnych: na przykład, że doba,
To całego obrót globu!

2
Że świat... obiega mil mnóstwo ogromne
Na jedno pulsu zadrżenie
Bieguny osi skrzypią wiekopomne:
Czas niepokoi przestrzenie

3
Że rok... to całej wstrząśnienie przyrody,
Że pory roku... nie tylko
Są zamarzaniem i tajeniem wody,
I że bicie serca?... chwilką!

4
To jej powiedzieć...
... i przejść do pogody,
Gdzie jest zimniej? gdzie gorącej?
I dodać jakie? są na ten rok Mody...
I nic nie powiedzieć więcej.

Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie

I

Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,
Że ci z e z ł o t a s t a t u ę lud niesie,
Otruwszy pierwej?...

Coś ty Italii zrobił, Alighieri,
Że ci d w a g r o b y stawi lud nieszczery,
Wygnawszy pierwej?...

Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,
Że ci t r z y g r o b y w e t r z e c h m i e j s c a c h kopie,
Okuwszy pierwej?...

Coś ty uczynił swoim, Camoensie,
Że po r a z d r u g i grób twój grabarz trzęsie,
Zgłodziwszy pierwej?...

Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,
Że d w a c i ę g ł a z y w e d w u s t r o n a c h g n i e c i e
Bez miejsca pierwej?..

Coś ty uczynił światu, Napolionie,
Że cię w d w a g r o b y zamknięto po zgonie,
Zamknąwszy pierwej?...

Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . .

II

Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,
Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?
Bo grób Twój jeszcze odemkną powtórnie,
Inaczej będą głosić Twe zasługi
I łez wylanych dziś będą się wstydzić,
A lać ci będą łzy p o t ę g i d r u g i e j
Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć...

III

Każdego z takich jak Ty ś w i a t nie może
Od razu przyjąć na spokojne łoże,
I nie przyjmował n i g d y, j a k w i e k w i e k i e m,
Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,
Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem
Później... lub pierwej...

Paryż - styczeń 1856 r.

Czasy

Czasy skończone! - historii już nie ma,
Tworzenie tylko w bezbrzeżnej otchłani.
Wiwat!... lecz czemuż to ogromne tema
Ludzie kształtami ras napiętnowani,
I usta mową zaprawne rozliczną,
I serca głoszą w kraj cieknące styczną?


O, nie skończona dziejów jeszcze praca,
Jak bryły w górę ciągnięcie ramieniem:
Umknij - a już ci znów na piersi wraca;
Przysiądź, a głowę zetrze ci brzemieniem...


O, nie skończona dziejów jeszcze praca,
Nie przepalony jeszcze glob sumieniem!...

Daj mi wstążkę błękitną...

Daj mi wstążkę błękitną - oddam Ci ją
Bez opóźnienia...
Albo daj mi cień twój z giętką twą szyją -
- Nie ! nie chcę cienia.


Cień zmieni się, gdy ku mnie skiniesz ręką,
Bo on nie kłamie !
Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko,
Usuwam ramię...


Bywałem ja od Boga nagrodzonym
Rzeczą mniej wielką:
Spadłym listkiem, do szyby przyklejonym,
Deszczu kropelką...

Do obywatela Johna Brown

Przez Oceanu ruchome płaszczyzny
Pieśń Ci, jak m e w ę, posyłam, o! Janie...

Ta lecieć długo będzie do ojczyzny
Wolnych - bo wątpi już: czy ją zastanie?...
- Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,
Biała - na puste zleci rusztowanie:
By kata Twego syn rączką dziecinną
Kamienie ciskał na mewę gościnną!

*

Więc, niźli szyję Twoją obnażoną
Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;

Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,
By precz odkopnąć planetę spodloną -
A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,
Pierzchnie więc, niźli rzekną: "Powieszony..."
Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią?


Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,
By Ameryka, odpoznawszy syna,
Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:
"Korony mojej sztuczne ognie zgaście,
Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!"

*

Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona
Zadrży - p o c z ą t e k p i e ś n i przyjm, o! Janie...

B o p i e ś ń n i m d o j r z y, c z ł o w i e k n i e r a z s k o n a,
A n i ź l i s k o n a p i e ś ń, n a r ó d p i e r w w s t a n i e.

Duchów-walka

Niech się podniesie na Zachodzie głowa,
To zaraz wstęga na nią orderowa
Znad Newy leci, jak meteor złoty;
Niech na Północy serca gdzie połowa,
Kruszyna serca, ciągłe wytrwa grzmoty,
To nad Sekwanę wraz skieruje loty...
- Tak długoż, długoż Przedwiecznego wiosły
Będą się nawy te ku sobie niosły
Z wyszczerzonymi paszczękami śpiżu?...
- Tak długoż kośćmi będziesz grać ludzkiemi
O Chrystusowy płaszcz, żołdaku-ziemi,
Na opuszczonych odłogach przy krzyżu!

Fortepian Chopina

I
Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
Nie docieczonego wątku
- Pełne, jak Mit,
Blade, jak świt...
- Gdy życia koniec szepce do początku:
"N i e s t a r g a m C i ę j a - n i e ! - J a, u w y d a t n i ę !..."

II
Byłem u Ciebie w dni te, przedostatnie,
Gdy podobniałeś - co chwila, co chwila
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu-moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają z sobą struny cztery,
Trącając się,
Po dwie po dwie
I szemrząc z cicha:
"Z a c z ą ł ż e o n
U d e r z a ć w t o n ?...
C z y t a k i M i s t r z !... ż e g r a... c h o ć - o d p y c h a ?..."

III
Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka... dla swojej białości
Alabastrowej - i wzięcia - i szyku -
I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro
Mięszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości...
I byłeś jako owa postać, którą
Z marmurów łona,
Niźli je kuto,
Odejma dłuto
Geniuszu - wiecznego Pigmaliona!

IV
A w tym, coś grał - i co? zmówił ton - i co? powie,
Choć inaczej się echa ustroją,
Niż gdy błogosławiłeś sam ręką Swoją
Wszelkiemu akordowi
A w tym, coś grał: taka była prostota
Doskonałości Peryklejskiej,
Jakby starożytna która Cnota,
W dom modrzewiowy wiejski
Wchodząc, rzekła do siebie:
"O d r o d z i ł a m s i ę w N i e b i e
I s t a ł y m i s i ę a r f ą - w r o t a,
W s t ę g ą ś c i e ż k a...
H o s t i ę p r z e z b l a d e w i d z ę z b o ż e...
E m a n u e l j u ż m i e s z k a
N a T a b o r z e !"

V
I była w tym Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta, tęczą zachwytu
Polska - p r z e m i e n i o n y c h k o ł o d z i e j ó w !
Taż sama, zgoła,
Złoto pszczoła!...
(Poznał ci żebym ją na krańcach bytu!...)

VI
I oto pieśń skończyłeś i już więcej
Nie oglądam Cię jedno słyszę:
Coś?.. jakby spór dziecięcy
A to jeszcze kłócą się klawisze
O niedośpiewaną chęć:
I trącając się z cicha,
Po ośm po pięć
Szemrzą: "P o c z ą ł ż e g r a ć ? c z y n a s o d p y c h a ??..."

VII
O Ty! co jesteś Miłości-profilem,
Któremu na imię D o p e ł n i e n i e;
Te - co w Sztuce mianują Stylem,
Iż przenika pieśń, kształci kamienie...
O! Ty co się w Dziejach zowiesz E r ą,
Gdzie zaś ani historii zenit jest,
Zwiesz się razem: D u c h e m i L i t e r ą,
I "consummatum est"...
O! Ty - D o s k o n a ł e - w y p e ł n i e n i e,
jakikolwiek jest Twój, i gdzie?.. znak...
Czy w F i d i a s u ? D a w i d z i e ? czy w S z o p e n i e ?
Czy w E s c h y l e s o w e j scenie?..
Zawsze - zemści się na tobie: BRAK!...
Piętnem globu tego niedostatek:
D o p e ł n i e n i e ?... go boli!...
On rozpoczynać woli
I woli wyrzucać wciąż przed się zadatek!
Kłos?... gdy dojrzał jak złoty kometa,
Ledwo że go wiew ruszy,
Deszcz pszenicznych ziarn prószy,
Sama go doskonałość rozmieta...

VIII
Oto - patrz, Fryderyku!... to Warszawa:
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa
Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo:
Owdzie - patrycjalne domy stare
Jak Pospolita - rzecz,
Bruki placów głuche i szare,
I Zygmuntowy w chmurze miecz.

IX
Patrz!... z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigając przed pułki,
Po sto - po sto -
- Gmach zajął się ogniem, przygasł znów,
Zapłonął znów i oto pod ścianę
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają... runął... runął Twój f o r t e p i a n !

X
Ten!... co Polskę głosił, od zenitu
Wszechdoskonałości Dziejów
Wziętą, hymnem zachwytu
Polskę - przemienionych kołodziejów;
Ten sam - runął - na bruki z granitu!
- I oto: jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewami ludzi,
Lub j a k - o d w i e k a
W i e k ó w - w s z y s t k o, c o z b u d z i !
I - oto - jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go w części;
A każda wyje: "N i e j a !...
N i e j a" - zębami chrzęści

*
Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,
Nawołując: "C i e s z s i ę, p ó ź n y w n u k u !...
J ę k ł y - g ł u c h e k a m i e n i e:

Ideał - sięgnął bruku"

 

Ironia

I
Żeby to można arcydzieło
Dłutem wyprowadzić z grubych brył
I żeby dłuto nie zgrzytnęło
Ni młot je ustawnie bił a bił!...

II
Żeby to tchem samym harmonii
Można było kręcić wozów oś;
I bez s-krzypnięcia wstecz ironii,
Żeby się udało zrobić coś...

III
Oh! jakże spałby sobie człowiek
Wyższy nad skargi ustawiczne;
Lecz cóż? gdy jeszcze i u powiek
Roz-siędą się sny ironiczne!!...

IV
Uczucie zwiedza bez ironii
Szlaki bite cudzym cierpieniem;
Lecz kto był pi?rwej tam, wi? o ni?j,
Że jest - koniecznym bytu cieniem.

V
Ty myślisz może, że wiek złoty,
Bez walk, sam przyjdzie do ludzkości? -
A gdzież?... powiodą pi?rw te cnoty,
Od których cofa strach śmieszności!...

Jesień

O - ciernie deptać znośniej i z ochotą
Na dzid iść kły
Niż błoto deptać, ile z łez to błoto
A z westchnień mgły...

Tęczami pierwej niechże w niebo spłyną
Po złotszy świt -
Niech chorągwiami wrócą - a z nowiną
Na cało-kwit.

Bo ciernie deptać słodziej - i z ochotą
Na dzid iść kły
Niż błoto deptać, ile z łez to błoto
A z westchnień mgły...

Paryż 1849

Język ojczysty

Gromem bądźmy pierw niźli grzmotem,
Oto tętnią i rżą konie stepowe;
Górą czyny!...
- a słowa? a myśli? ...
- potem!...
Wróg pokala""ł już i Ojców mowę - "
Energumen tak krzyczał do Lirnika
I uderzał w tarcz, aż się wygięła.
Lirnik na to: . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . "Nie miecz, nie tarcz - bronią Języka

Lecz - arcydzieła!

Klątwy

Wspomnij, Panie, na zelżywość sług Twoich
- a jakom ponosił wzgardę w zanadrzu
swym od wszystkich narodów możnych.
Psalm LXXXIX

Żaden król polski nie stał na szafocie,
A więc nam Francuz powie: buntowniki.

Żaden mnich polski nie bluźnił wszech-cnocie,
Więc nam heretyk powie: heretyki.

Żaden pług polski cudzej nie pruł ziemi,
Więc poczytani będziem jak złodzieje.

Żaden duch polski nie zerwał z swojemi,
A więc nas uczyć będą - czym są dzieje?

Ale czas idzie - Szlachty-Chrystusowej,
Sumienia-głosu i wiedzy-bezmownej;

Ale czas idzie i prości się droga...
Strach tym - co dzisiaj bać się uczą Boga.

Marionetki

I
Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem
Milion gwiazd cichych się świeci,
A każda innym jaśnieje sposobem,
A wszystko stoi - i leci...

II
I ziemia stoi - i wieków otchłanie,
I wszyscy żywi w tej chwili,
Z których i jednej kostki nie zostanie,
Choć będą ludzie, jak byli...

III
Jak się nie nudzić na scenie tak mał?j,
Tak niemistrzowsko zrobion?j,
Gdzie wszystkie wszystkich Ideały grały,
A teatr życiem płacony -

IV
Doprawdy, nie wiem, jak tu chwilę dobić,
Nudy mię biorą najszczersze;
Co by tu na to, proszę Pani, zrobić,
Czy pisać prozę, czy wiersze - ?

V
Czy nic nie pisać... tylko w słońca blasku
Siąść czytać romans ciekawy:
Co pisał Potop na ziarneczkach piasku,
Pewno dla ludzkiej zabawy (!) -

VI
Lub jeszcze lepiej - znam dzielniejszy sposób
Przeciw tej nudzie przeklęt?j:
Zapomnieć ludzi, a bywać u osób
- Krawat mieć ślicznie zapięty...!

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin