Marcel Mauss
Pojęcie osoby, pojęcie „ja”
I. Osoba
[...] Czeka mnie nie lada zadanie, mam przecież wyjaśnić, jak jedna z kategorii
umysłu ludzkiego — jedna z tych idei, które uważamy za wrodzone — powstawała,
a potem rozszerzała się w ciągu wielu stuleci i poprzez zmienne koleje losu; wreszcie,
jak dziś jeszcze jest chwiejna, delikatna, cenna i wymaga wciąż dalszego opracowania.
Rzecz tyczy się pojęcia „osoby”, idei „ja”. [...] Jest to temat z zakresu historii
społecznej. Jak to się działo, że w ciągu wielu wieków, w licznych społeczeństwach,
powoli wypracowywało się już nie samo poczucie „ja”, ale pojęcie, które ludzie tworzyli
na jego temat. Pragnę tutaj pokazać ciąg form, jakie to pojęcie przybierało
w rozmaitych ludzkich społecznościach w zależności od ich praw, religii, zwyczajów,
struktur społecznych i mentalności. [...]
II. „Indywiduum” i miejsce „osoby”
Indianie Pueblo
[...] u Indian Pueblo spotykamy pojęcie osoby, jednostki przynależnej do klanu
lecz wyodrębnionej z niego już w trakcie obrzędów przez swoją maskę, tytuł, pozycję,
rolę, własność, nieśmiertelność i ponowne pojawienie się na ziemi we wcieleniu
w jednego z potomków o tej samej pozycji, imionach, tytułach, prawach i funkcjach.
Marcel Mauss POJĘCIE OSOBY, POJĘCIE „JA”
188
Indianie z Północnego Zachodu Ameryki
[...] wszyscy Indianie, a Kwiakiutlowie w szczególności, stworzyli cały system społeczny
i religijny, zaspokajający zarówno osoby, jak i grupy społeczne dzięki wymianie
na wielką skalę praw, uprawnień, dóbr, tańców, obrzędów, przywilejów i pozycji.
Widzimy wyraźnie, jak z klas i klanów wyłaniają się „osoby ludzkie”, które z kolei dają
początek gestom aktorów w przedstawieniu. Wszyscy aktorzy to tutaj, teoretycznie,
wszyscy wolni ludzie. Przedstawienie ma jednak nie tylko estetyczny charakter. Jest
religijne, a zarazem kosmiczne, mitologiczne, społeczne i osobowe.
Otóż, na przykład u Zuni, każda jednostka w każdym klanie ma jedno, a nawet
dwa imiona, na każdą porę roku, świeckie (lato) (WiXsa) i święte (zima) (IaXsa).
Kiedy wodzowie i rodziny stają naprzeciw siebie w niezliczonych i nie kończących się
potlaczach [...] imiona te zostają rozdzielone między odrębne rodziny, „tajne stowarzyszenia”
i klasy uczestniczące w obrzędach. Każdy klan dysponuje dwiema pełnymi
seriami imion własnych, czy raczej imion, jedną jawną, drugą sekretną, też nie prostą.
Bo imię jednostki, podobnie jak nazwisko szlachcica, zmienia się z jej wiekiem
i w związku z pełnieniem funkcji odpowiednich do wieku.
[...] jako łupy wojenne zdobywa się pozycję, władzę, funkcję religijną lub estetyczną,
taniec i własność, parafernalia i skóry w formie osłon, prawdziwe skórzane „tarcze”;
wszystko to może być używane w teraźniejszych i przyszłych potlaczach. Wystarczy
zabić ich właściciela albo zagarnąć jedno z jego akcesoriów służących do obrzędu,
szatę, maskę, by odziedziczyć jego imiona, dobra, jego urzędy, jego przodków,
jego osobę w pełnym sensie tego słowa. Tak uzyskuje się pozycje, dobra, prawa osobiste
i jednocześnie ich indywidualny charakter. [...]
Godny również uwagi jest fakt, że u Kwakiutlów (i u ich najbliższych krewnych Heiltsuk,
Bellacoola itd.) każdy moment życia jest nazwany i uosabiany przez nowe
imię, nowy tytuł, odpowiedni dla dziecka, młodzieńca, dorosłego, starca (dotyczy
mężczyzn i kobiet). Dalej, Kwakiutl posiada imię jako wojownik (naturalnie nie dotyczy
to kobiet), jako książę i księżna, jako wódz i żona wodza, imię odpowiednie do
danego świata (dotyczy mężczyzn i kobiet) i odpowiednie do roli wykonywanej
w obrzędzie, imię na czas wycofania się z życia publicznego, imię jako członek
społeczności fok (ludzie starzy nie przeżywają ekstazy ani opętania, nie są za nic odpowiedzialni,
nie mają żadnych zysków prócz tego, które wiążą się ze wspomnieniem
przeszłości). Wreszcie nazwy mają również „tajne stowarzyszenia”, do których oni należą
(niedźwiedzie — częste u kobiet, które są wówczas prezentowane przez swoich
mężczyzn i synów, wilki, Hamatsé (kanibale), itd.). Imiona mają także: dom wodza
(jego dachy, słupy, drzwi, ozdoby, belki, otwory, wąż z podwójną głową i twarzą), odświętne
czółno, psy. [...] talerze, widelce, łyżki, wszystko jest oznaczone, ożywione, jest
częścią persona właściciela i familia oraz res jego klanu. [...]
Australia
[...] Oto kilka spostrzeżeń dotyczących Australii. [...] Klan, w swoim ludzkim
aspekcie, jest owocem reinkarnacji licznych i stale odradzających się w klanie duchów
(tak się rzeczy mają u Arunta, Loritja, Kakadu itd.) U Arunta i Loritja duchy te bardzo
precyzyjnie odradzają się w trzecim pokoleniu (dziadek— wnuk) i w piątym, kiedy
przodek i praprawnuk noszą to samo imię. Jest to także wynik skrzyżowania potomstwa
189
w linii żeńskiej z linią męską. Można też na przykład poprzez rozdział imion wśród
jednostek, klanu i klasy małżeńskiej (osiem klas u Arunta) badać związki tych imion
z wiecznymi przodkami, z ratapa1, związki występujące w chwili poczęcia, kiedy to
płody i dzieci wydobywają się na światło dzienne, a także związki między imionami
ratapa a imionami dorosłych (w szczególności imionami związanymi z funkcjami pełnionymi
w obrzędach klanowych i plemiennych). Technika przeprowadzania tych
podziałów nie ogranicza się do ich roli religijnej, idzie tu także o określenie prawnej
pozycji jednostki, jej miejsca w plemieniu i w jego obrzędach.
Zatem, chociaż dla powodów, które wkrótce się ujawnią, mówiłem przede wszystkim
o społecznościach stałych masek (Zuni, Kwakiutlowie), nie należy zapominać, że
sporadyczne używanie masek w Australii i gdzie indziej, to po prostu obrzędy niestałych
masek. Człowiek wytwarza sobie w tych społeczeństwach narzuconą osobowość,
prawdziwą w obrzędzie, udawaną w grze. Jednak między malowaniem głowy, często
także ciała, a szatą czy maską występuje tylko różnica stopnia, a nie funkcji. W obu
przypadkach wszystko prowadzi do ekstatycznego wyobrażenia przodka. [...]
Przejdźmy od pojęcia indywiduum do pojęcia osoby i pojęcia , ja”.
III. Persona łacińska
Wiadomo, jak klasyczne jest łacińskie pojęcie persona: maska, maska tragiczna,
maska obrzędowa i maska przodka. Powstało ono w początkach cywilizacji łacińskiej.
[...]
Spośród wielkich i bardzo starych społeczeństw, które pierwsze uświadomiły sobie
pojęcie persona, dwa wynalazły je, by tak rzec. One też rozwiązały je definitywnie
w ostatnich wiekach przed naszą erą. Ich przykład jest pouczający: są to Indie bramińskie
i buddyjskie oraz starożytne Chiny.
Indie
Wydaje się, że Indie są najstarszą cywilizacją, w której pojawiło się pojęcie jednostki,
jej świadomości, co więcej, pojęcie „ja”, ahamkara, „kształtowanie ja”,
i określenie świadomości indywidualnej; aham = „ja” (jest to identyczne słowo indoeuropejskie
co ego). Słowo ahamkara jest oczywiście słowem technicznym, wykształconym
przez szkołę jasnowidzów, którzy byli ponad wszelkimi złudzeniami
psychologicznymi. Filozofia sankhja, która bezpośrednio poprzedzała buddyzm, zwracała
uwagę na złożony charakter rzeczy i duchów (sankhja znaczy dokładnie złożoność),
uważała , że „ja” ma charakter rzeczy iluzorycznej. Buddyzm w pierwszym
1 Ratapa — w wierzeniach Aruntów „embriony dzieci” przebywające na drzewach, skałach, w wodzie
itp., mające zawsze ten sam totem, co totem przodka związanego z danym miejscem (np. na gumowcu zawsze
znajdują się ratapy mające za totem kangura); gdy w pobliżu znajdzie się kobieta należąca do klasy
matrymonialnej, do której zwykły należeć matki owych ratap, wówczas jedna z ratap przenika przez biodro do
łona tej kobiety; tym sposobem u Aruntów kobiety zachodzą w ciążę; urodzone dziecko ma ten sam totem, co
przodek, na którego mistycznym łonie przebywało wcześniej jako ratapa (przyp. red. tomu).
190
okresie swojej historii uznał „ja” za element dający się oddzielić i usunąć ze skandha2,
mnichom zaś zalecał jego unicestwienie.
Chiny
[...] Imiona, forma życia jednostki, jej „oblicze” (my również zaczynamy tak się
wyrażać) są wyznaczane przez kolejność narodzin, pozycję i grę klas społecznych.
Indywidualność jednostki to jej ming, jej imię. Chiny zachowały archaiczne pojęcia.
Jednocześnie nadały indywidualności charakter bytu wiecznego i nie dającego się rozłożyć.
Imię, ming, to rzeczownik zbiorowy, to rzecz przybyła skądinąd, nosił je odpowiedni
przodek i otrzyma je potomek aktualnego posiadacza. [...]
IV. Persona
Rzymianie, poprawniej mówiąc Latynowie, w przeciwieństwie do Hindusów
i Chińczyków, jak się zdaje ustalili już częściowo pojęcie osoby — persona. [...] Wydaje
mi się, że pierwotny sens słowa oznaczał wyłącznie „maskę”. Post factum pojawiło
się wyjaśnienie łacińskich etymologów, stwierdzające, że, persona pochodzi od
per/sonare, maska, przez (per), którą przechodzi głos (aktora). [...] Benveniste powiedział
mi, że być może wywodzi się ono (tj. słowo persona) z zapożyczenia przez Etrusków
z greckiego πρóσωπον (perso). Jakkolwiek by było, zasadniczo sama instytucja
masek, a w szczególności masek przodków, pochodzi z Etrurii. Cywilizacja Etrusków
była cywilizacją masek. [...]
Samnici, Etruskowie, Latynowie tak naprawdę żyli jeszcze w atmosferze, którą
dopiero co opuściliśmy: personae, maski i imiona, przywileje i jednostkowe uprawnienia
do obrzędów.
Stąd do pojęcia osoby jest tylko jeden krok. Nie został on może wykonany od razu.
Sądzę, że legendy takie, jak legenda o konsulu Brutusie i jego synach, o wygaśnięciu
prawa ojca do zabijania synów, do zabijania sui, oznaczają uzyskanie przez syna
persona, nawet za życia ojca. Myślę, że decydująca była rewolta plebsu i uzyskanie
— po synach rodzin senatorskich — pełni praw miejskich przez wszystkich plebejskich
członków gentes. Gdyby wszyscy obywatele rzymscy byli wolnymi ludźmi,
wszyscy mieliby persona cywilną, niektórzy uzyskaliby personae religijną. [...]
Obywatel rzymski ma prawo do nomen, do praenomen i cognomen, które mu zostaje
nadane przez jego gens. Imię oddaje np. porządek narodzin przodków, którzy je
nosili: Primus, Secundus itd. Nazwisko (nomen-numen) uświęcone przez gens. Cognomen,
przydomek (surname), na przykład Naso, Cicero itd. Senatus-consulte postanowił
(zdarzały się na pewno nadużycia), że nie wolno pożyczać, przywłaszczać sobie
imienia cudzej gens. Cognomen ma inną historię, doszło do tego, że mieszano cognomen,
przydomek, który może nosić, z imago, maską z wosku, odlewu twarzy
2 Sanskryckie skandha, palijskie khandha = zespół; w buddyzmie wszystkie elementy, z jakich składa się
ziemska osobowość, które zatem mogą być mylnie uznane za prawdziwe „ja”, grupują się w pięć „zespołów”,
agregatów: cielesność, uczucie, postrzezenia, dyspozycje i świadomość; gdy żądza połączy się z tymi
„zespołami”, stają się one wówczas „zespołami chwytania” (upadana-skandha); według szlachetnej prawdy
o cierpieniu, to właśnie owe pięć „zespołów chwytania” jest źródłem cierpienia (przyp. red. tomu).
191
nieżyjącego przodka πρóσωπον i przechowywaną w skrzydłach rodzinnego domu.
Używanie tych masek i statuetek przez długi czas było zarezerwowane dla rodzin patrycjuszowskich
i w rzeczywistości tylko formalnie zostało rozszerzone na plebs. To
uzurpatorzy, cudzoziemcy przywłaszczyli sobie cognomina, które do nich nie należały.
Senat rzymski aż do końca uważał, że składa się z określonej liczby patres reprezentujących
osoby, wizerunki ich przodków. Własność simulacra i imagines jest atrybutem
persona.
Obok tego, słowo persona, sztuczne indywiduum, maska i rola w komedii i tragedii,
chytrość i hipokryzja, obce „ja” — rozwijało się w odrębnym kierunku. Ustalono
jednak osobowy charakter prawa i persona stała się synonimem prawdziwej natury
jednostki.
Ustaliło się także prawo do persona. Tylko niewolnicy nie byli nim objęci. Servus
non habet personam. Niewolnik nie ma osobowości. Nie ma swojego ciała, przodków,
nazwiska, cognomen, własnych dóbr. [...]
V. Osoba: Fakt moralny
[...] postęp to przede wszystkim zasługa stoików, których woluntarystyczna, osobowa
moralność mogła wzbogacić rzymskie pojęcie osoby [...] Do sensu prawnego
dodany zostaje sens moralny, sens bycia świadomym, niezależnym, wolnym i odpowiedzialnym.
Świadomość moralna wprowadza świadomość do jurydycznej koncepcji
prawa. Do funkcji, do godności, do powinności, do praw dodana zostaje osoba moralnie
świadoma. [...] Od codziennego użycia w łacinie, słowo uzyskało w końcu to znaczenie
u Greków, u Diodora z Sycylii, u Lukiana, u Dionizosa z Halikarnasu i świadomość
samego siebie stała się udziałem osoby moralnej. Epiktet zachowuje jeszcze
znaczenie dwóch podobizn, którymi posiłkowała się ta cywilizacja, kiedy pisze (cytuje
te słowa Marek Aureliusz): „wyrzeźbij swoją maskę”, „upozuj swoje indywiduum”,
swój „typ” i swój „charakter”; proponuje w ten sposób zabieg, który u nas stał się rachunkiem
sumienia. Renan dostrzegł znaczenie tego momentu w rozwoju Ducha.
Pojęciu świadomości brakowało jeszcze silnej podstawy metafizycznej. To ma ono
do zawdzięczenia chrześcijaństwu.
VI. Osoba chrześcijańska
Chrześcijanie wyczuwając w osobie moralnej siłę religijną uczynili z niej istotę
metafizyczną. Pojęcie, jakie mamy na temat osoby ludzkiej, jest wciąż pojęciem zasadniczo
chrześcijańskim. Wystarczy prześledzić świetną książkę Schlossmana3.
Widział on — lepiej niż inni — przejście pojęcia persona, człowieka należącego do
określonego stanu, do pojęcia człowieka po prostu, do pojęcia osoby ludzkiej. [...]
3 „Persona” und πρóσωπον im Recht und im Christlichen Dogma, Leipzig 1906. Henri Lévy-Bruhl
powiedział mi już dość dawno temu o tej pracy i w ten sposób ogromnie ułatwił moje badania. [...]
192
Kasjodor powiedział przecież precyzyjnie: persona — substantia rationalis individua
(Ps. VII). Osoba to substancja racjonalna, niepodzielna i indywidualna.
Nie uczynił jednak z tej racjonalnej substancji indywidualnej tego, czym jest ona
obecnie, tzn. świadomości i kategorii.
Jest to dziełem długiej pracy filozofów. [...]
VII. Osoba, byt psychiczny
[...] Pojęcie osoby musiało być poddane jeszcze jednej transformacji, by stać się
tym, czym jest teraz od prawie półtora wieku, tzn. kategorią „ja”. Nie jest ono bynajmniej
pojęciem pierwotnym, wrodzonym, jasno wyrytym, od Adama i Ewy,
w głębi naszej istoty. Niemal aż do dzisiaj kształtuje się ono, wyjaśnia, utożsamia ze
znajomością siebie, ze świadomością psychologiczną.
Długotrwała praca Kościoła, kościołów, teologów, filozofów scholastycznych, filozofów
epoki Odrodzenia — tępionych przez Reformację — przyczyniła się do opóźnienia,
stworzyła przeszkody w powstaniu pojęcia, które dzisiaj uważamy za całkowicie
jasne. Mentalność naszych przodków aż do XVII wieku, a nawet do końca XVIII wieku
była opętana przez pragnienie wyjaśnienia, czy dusza jednostki jest substancją, czy
też substancjalność jest jednym z jej atrybutów; czy jest naturą człowieka, czy jest
jedną z dwu jego natur; czy jest jedna i nierozłączna, czy też podzielna i rozłączna;
czy jest wolna — absolutne źródło działania, czy też jest określona i przykuta przez
przeznaczenie do innych celów. Pytano się z niepokojem, skąd pochodzi, kto ją
stworzył i kto nią rządzi. [...]
Problem osoby, która jest tylko świadomością, znalazł rozwiązanie nie
u kartezjańczyków, lecz w innym środowisku. Trudno przecenić znaczenie sekt religijnych
w XVII i XVIII wieku dla ukształtowania myśli politycznej i filozoficznej.
One właśnie postawiły kwestię wolności indywidualnej, świadomości indywidualnej,
prawa do bezpośredniego porozumienia, bezpośredniej łączności z Bogiem, prawa do
bycia swoim własnym kapłanem, do posiadania Boga wewnętrznego. Idee braci morawskich,
purytanów, wesleyanów, pietystów sformowały podstawę, na której oparło
się pojęcie: osoba — ja, ja — świadomość, a to właśnie jest zasadnicza kategoria.
Stało się to niezbyt dawno temu. Potrzeba było Hume'a, który zrewolucjonizował
wszystko (po Berkeleyu, który zapoczątkował), aby zostało powiedziane, że w duszy
są zawarte tylko stany świadomości, „percepcje”. Hume jednak zawahał się przed
użyciem pojęcia „ja” jako podstawowej kategorii świadomości. [...]
Dopiero u Kanta pojęcie to otrzymało precyzyjną formę. [...] Kant postawił — nie
rozwiązując jej — kwestię „ja”, das Ich, jako kategorii.
Fichte był tym, który odpowiedział, że każdy fakt świadomości jest faktem „ja”,
i który stworzył naukę i działania dotyczące „ja”. Już Kant ze świadomości indywidualnej,
ze świętego charakteru osoby ludzkiej uczynił warunek Rozumu Praktycznego.
Fichte uczynił z niej nie tylko kategorię „ja”, także warunek świadomości i nauki, warunek
Czystego Rozumu.
Odtąd rewolucja w umysłach już się stała, każdy z nas ma swoje „ja”, echo Deklaracji
...
deidre