Wiersze tutaj podane wzajemnie sobie przeczą.Jeden wyrzeka się wszelkiego zaglębiania się w problemynękające od wieków umysły teologów i filozofów,wybiera chwilę i piękno ziemi oglądane na jednej z wysp Morza Karaibskiego.Drugi, wręcz przeciwnie, gniewa się, że ludzie nie chcą pamiętaći żyją jakby nigdy nic, jakby horror nie czaił siętuż pod powierzchnią ich społecznych urządzeń. Ja jeden wiem, że zgoda na świat w pierwszym kryje w sobie dużo zgryzotyi że jest bardziej może ironiczna, niż się wydaje.A niezgoda w drugim wynika z tego, że gniewjest silniejszym bodżcem niż raproszenie do filozoficznej dysputy.Ale niech będzie, oba wiersze razem świadczą o moich sprzecznościach,skoro wypowiadane w nich sądy są na równi moje.
ducky69