Apel prof.doc

(131 KB) Pobierz
Apel prof

Apel prof. Majewskiej w obronie Prawdy w medycynie

Dodany 2010-03-05 20:46:43 przez Agnes • Wyświetleń: 2971

“Komentarz prof. Marii Doroty Majewskiej do „Oświadczenia Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny (PZH) w sprawie szczepień 

25 Listopada 2009 r. na stronie internetowej PZH pojawiło się „Oświadczenie w sprawie szczepień” podpisane przez kierownictwo PZH: prof. Mirosława J. Wysockiego – dyrektora PZH, prof. Andrzeja Zielińskiego – kierownika Zakładu Epidemiologii, prof. Lidię Brydak – kierownika Zakładu Badań Wirusów Grypy, i doc. Bożenę Bucholc – kierownika Zakładu Badania Surowic i Szczepionek (http://www.pzh.gov.pl/page/fileadmin/user_upload/newsy/Oswiadczenie.pdf). Oświadczenie to, skierowane ogólnie do osób z tzw. ruchu antyszczepionkowego, usiłuje przekonywać o bezpieczeństwie masowych szczepień u niemowląt krytykując moje stanowisko oraz sponsorowane przez UE, kierowane przeze mnie badania nad związkiem autyzmu ze szczepieniami. Autorzy Oświadczenia mają naturalnie prawo do własnych opinii. Niemniej, ponieważ ich Oświadczenie odnosi się do mojej pracy, czuje się zobligowana zmierzyć się z ich poglądami. Uważam, że są oni w błędzie. Albo nie wiedzą o poważnych zagrożeniach dla życia i zdrowia dzieci ze strony wielu szczepień, albo tę wiedzę świadomie bagatelizują. W niniejszym komentarzu odniosę się do głównych problemów poruszanych w ich Oświadczeniu. Czytelnicy, którzy chcą dotrzeć do abstraktów lub całych publikacji, które cytuję, powinni skopiować nazwisko autora, jedno lub dwa słowa z tytułu cytowanej pracy i wkleić je do okienka w bazie danych PubMed (http://www.ncbi.nlm.nih.gov/sites/entrez?cmd=Display&db=pubmed). Niektóre z tych publikacji mogą być także dostępne w Google. 

Bezpieczeństwo szczepionek 

Autorzy twierdzą, że szczepionki są najlepiej przebadanymi lekami i są całkowicie bezpieczne. Takie przeświadczenie wynika prawdopodobnie z faktu, że w Polsce praktycznie nie rejestruje się powikłań poszczepiennych (PP) i zgonów poszczepiennych (ZP), bądź informacje o nich są skrzętnie ukrywane przed społeczeństwem. Jest na to wiele dowodów. Wyjawiły to dziesiątki osób, które napisały do mnie, informując o wielkich problemach z zarejestrowaniem PP u ich dzieci, jak i osoby piszące na internetowych forach. Normą w Polsce jest, że lekarze szczepiący jak i Sanepid odmawiają przyjmowania zgłoszeń PP i ZP, lekceważą je, albo wręcz szykanują rodziców, którzy z nimi się zgłaszają. O blokowaniu tych niewygodnych informacji świadczy też fakt, że Polska nie raportuje żadnych PP do WHO (Światowej Organizacji Zdrowia), podczas gdy inne kraje zgłaszają każdego roku tysiące takich przypadków. Dowodzą tego dane dotyczące monitoringu szczepień w różnych krajach znajdujące się na stronie WHO (http://www.who.int/immunization_monitoring/en/globalsummary/countryprofileselect.cfm). 

Sądzę, że to PZH, a więc kierujący nim autorzy Oświadczenia są odpowiedzialni za przekazywanie rzetelnych danych o PP i ZP do WHO, gdyż do zadań Zakładu Epidemiologii PZH należy „koordynacja nadzoru nad niepożądanymi odczynami poszczepiennymi w Polsce”. Autorzy twierdzą, że rejestrują PP od 1994, ale nie podają kto konkretnie i jakimi metodami je monitoruje, jak są te dane rejestrowane i gdzie są publikowane. PZH ma Zakład Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności z obowiązkiem współpracy z organizacjami międzynarodowymi takimi jak WHO, które tworzą bazy danych o stanie zdrowia ludności. Dlaczego więc PZH nie dostarcza danych o PP i ZP do WHO? Z informacji w powyższym linku WHO można się dowiedzieć, że Polska posiada system rejestrowania PP (Monitoring of Adverse Events Following Immunization), ale nigdy nie zgłosiła ani jednego przypadku, równocześnie raportując 98-99 % wyszczepienia dzieci. Bez wątpienia są to całkowicie niewiarygodne informacje, bowiem sądząc z relacji prasowych o poszczepiennych zgonach niemowląt, ze znanych mi osobiście wielu przypadków, z doniesień rodziców na forach internetowych oraz z rachunku prawdopodobieństwa należy szacować, że przypadków PP i ZP mogą być w Polsce rocznie tysiące. Dla przykładu w roku 2008 Szwecja zgłosiła 1222 przypadki PP, Norwegia – 542, Finlandia – 604, Niemcy -2273, Francja – 1006, Wielka Brytania -1872, Czechy – 504, Rosja – 644. A Polska zgłosiła ZERO! Zaiste, to “wspaniałe osiągnięcie” polskiej wakcynologii! 

O tym, jakie jest prawdziwe bezpieczeństwo szczepionek najwięcej możemy się dowiedzieć z publicznie dostępnej amerykańskiej bazy danych VAERS (Vaccine Adverse Events Reporting System). Pod naciskiem organizacji rodzicielskich w 1986 r. Kongres USA przegłosował Narodową Ustawę o Okaleczeniach Poszczepiennych Dzieci (National Childhood Vaccine Injury Act). W wyniku jej przyjęcia powstał The National Vaccine Program Office, który razem z amerykańskim Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC; Centers for Disease Control and Prevention) został zobowiązany do monitorowania i rejestrowania PP i ZP. Ten system tworzy bazę VAERS, która kolekcjonuje dobrowolnie zgłaszane przez lekarzy oraz rodziców przypadki PP i ZP i znajduje się w archiwum na stronie internetowej CDC (http://wonder.cdc.gov/vaers.html). Szacuje się, że do VAERS zgłaszanych jest jedynie około 10% wszystkich prawdopodobnych przypadków PP i ZP, mających zarówno przyczynową jak i tylko czasowy związek ze szczepieniami (Rosenthal A, Chen R (1995) The reporting sensitivities of two passive surveillance systems for vaccine adverse events. Am J Public Health. 85:1706-1709; Hinrichsen et al. (2007) Using electronic medical records to enhance detection and reporting of vaccine adverse events. J Am Med Inform Assoc. 14:731-735; http://www.fda.gov/downlo...UCM168497.pdf). Równie niski jest odsetek zgłaszania niepożądanych efektów po lekach w UE, który wynosi ok. 6% (Hazell L, Shakir S.A. (2006) Under-reporting of adverse drug reactions: a systematic review. Drug Safety, 29:385-396). To oznacza, że aby otrzymać prawdopodobne liczby podejrzanych przypadków PP i ZP, liczby przypadków zgłoszonych do VAERS należy pomnożyć przez ok. 10. Ekstrapolacja ta jest przybliżona, nie mniej daje pogląd na skalę zjawiska PP i ZP. Dane VAERS wymagają uściślenia epidemiologicznego w dużych badaniach kontrolowanych, ale nikt takich badań nie prowadzi. Nie mniej, VAERS stanowi jak dotąd najlepszą publicznie dostępną bazę danych o powikłaniach poszczepiennych, z której korzystają zarówno amerykańska Agencja Leków (FDA) jak i zwykli obywatele. 

Z danych zebranych w VAERS dowiadujemy się, że wskutek PP od r. 1990 do 2009 zmarły w USA tysiące osób. Do bazy tej zgłoszono 4 282 potencjalne przypadki ZP, z czego 2 630 dotyczyło dzieci do 2 roku życia. (Zgony dotyczyły osób zamieszkałych w USA jak i Amerykanów czasowo przebywających poza krajem). To znaczy, że w ciągu 19 lat dla USA prawdopodobna liczba zgonów podejrzanych o to, że wynikły z powikłań poszczepiennych może wynosić ok. 42 000, w tym dzieci do 2 roku życia ok. 26 000 (zgony zgłoszone x 10, bo do bazy zgłaszane jest około 10% przypadków). Z VAERS można też dowiedzieć się, które szczepionki powodują najwięcej powikłań. W załączonych tabelkach 1 i 2 pokazane są liczby podejrzanych ZP oraz ciężkich PP dotyczące najważniejszych szczepionek. Najwięcej zgonów zgłoszono po szczepionkach przeciw polio (IPV i OPV), Hib (haemophilus inluenzae b), DTP (komórkowej i bezkomórkowej), WzwB, oraz przeciw pneumokokom. Wiele przypadków ZP niemowląt klasyfikowanych jest jako śmierć łóżeczkowa (SIDS) i one na ogół nie są zgłaszane (http://http://www.whale.to/m/sids.html). Kiedy podsumuje się podejrzane zgony dzieci do 2 r. życia tylko po głównych szczepionkach obowiązkowych w Polsce, otrzymamy (dla USA w ciągu 19 lat) liczbę ponad 50 000 (Tabela 1). Dodatkowo po szczepionkach przeciw pneumokokom, meningokokom i rotawirusowi (zalecanych w Polsce) mogło umrzeć w USA ponad 9 800 dzieci do 2 r. życia (Tabela 2), co razem daje ok. 60 000 podejrzanych zgonów. Ponieważ niektóre raportowane przypadki ZP dotyczą dwóch lub więcej szczepionek podanych na raz, sumaryczne liczby podejrzanych ZP dzieci do 2 r. życia po głównych pediatrycznych szczepionkach (pokazane w tabelkach) są ok. 2,3 razy większe niż całościowe liczby prawdopodobnych ZP dla tej grypy wiekowej. (To samo dotyczy innych PP). Wykres 1 pokazuje procentowy rozkład prawdopodobnych ZP w różnych grupach wiekowych: 45 % wszystkich ZP dotyczy niemowląt do 6 miesiąca życia, a 61% – dzieci do 2 miesiąca życia. Wykresy 2-6 pokazują liczby zgłoszonych podejrzanych ZP i PP w poszczególnych latach w różnych grupach wiekowych (liczby prawdopodobne są 10 razy większe). Wyraźnie widać trend wzrostowy w ZP i PP, równoległy z wprowadzaniem nowych szczepionek (Wykres 2A i B). Wykresy 4 i 5 pokazują dramatyczny wzrost ZP dziewcząt i młodych kobiet po wprowadzeniu szczepionki HPV. Wzrost ZP obserwuje się także w populacji osób > 65 r. życia – głównie wskutek rozpowszechnienia szczepionek przeciw grypie i pneumokokom (Wykres 6). Jakby nie patrzeć na liczby podejrzanych zgonów poszczepiennych, są one alarmujące. 

Do bazy VAERS zgłoszono też przez 19 lat 44 092 przypadki podejrzanych ciężkich powikłań poszczepiennych, z czego 18 698 dotyczyło dzieci do 2 r. życia. Prawdopodobne liczby podejrzanych ciężkich powikłań poszczepiennych dla wszystkich grup wiekowych wynoszą ponad 440 920, a dla dzieci do 2 roku życia – ponad 186 980 (zgłoszone x 10). Powikłania te włączają uszkodzenia neurologiczne (encefalopatie, zapalenie i obrzęki mózgu, choroby demielinizacyjne, padaczkę, porażenie mózgowe, autyzm, ADHD, upośledzenie umysłowe i inne), reakcje anafilaktyczne, choroby autoimmunologiczne, cukrzycę, uszkodzenie wątroby i nerek, tarczycę, astmę i inne. Szczepienia mogą także zwiększać ryzyko groźnych chorób zakaźnych. Np. po masowych szczepieniach dzieci przeciw pneumokokom w Wielkiej Brytanii zaobserwowano znaczny wzrost zachorowań na zagrażające życiu zapalenie płuc (http://http://www.independent.co.uk/life-style/health-and-families/health-news/increase-in-severe-pneumonia-in-children-may-be-caused-by-vaccine-808633.html). Z danych VAERS dowiadujemy się też, że wprowadzone w 2006 r. i agresywnie promowane szczepionki przeciw wirusowi brodawczaka (HPV) są podejrzane o spowodowanie w USA od 2006 r. blisko 630 zgonów dziewcząt i młodych kobiet oraz około 23 000 ciężkich powikłań poszczepiennych. Szczepionki przeciw wirusowi „świńskiej” grypy H1N1 prawdopodobnie zabiły w ciągu paru miesięcy co najmniej 550 osób, a ciężko okaleczyły ponad 6 840. 

Dane dotyczące potencjalnych ZP i PP niepokoją, zwłaszcza, że od 40-50 lat choroby zakaźne, przeciw którym masowo szczepi się dzieci, są skutecznie leczone i w krajach rozwiniętych bardzo mało ludzi dziś na nie umiera, choć osoby szczepione jak i nieszczepione nadal na nie chorują. Dla przykładu w 2006 r. na krztusiec zachorowało w USA 15 632 osób, w tym 5 400 to niemowlęta (ok. 35%), a zmarło na tę chorobę 14 osób, przypuszczalnie w wyniku zaniedbania leczenia. Natomiast po szczepionce DTP w tym roku mogło umrzeć w USA ok. 360 osób, głównie dzieci do 2 roku życia. Na świnkę chorowało 6339 osób, na odrę – 55, lecz nikt nie umarł z powodu tych chorób, zaś po szczepionce MMR (przeciw tym chorobom) mogło umrzeć w tym roku ok. 90 osób (WHO, VAERS, US Statistics). W UE w ciągu 5 lat (2003-2007) zachorowały na krztusiec 43 482 osoby, a zmarło 27 osób (ok. 5 na rok) (http://euvac.net/graphics/euvac/index.html). Te liczby mówią same za siebie. 

W świetle powyższych danych masowe szczepienia niemowląt coraz większą liczbą szczepionek jawią się w najlepszym przypadku jako wielka pomyłka medycyny, tym bardziej, że w krajach rozwiniętych umieralność z powodu chorób zakaźnych jest dziś znikoma. Poszczepienne zgony dzieci są szczególnie tragiczne, ponieważ przed szczepieniami były one zdrowe (tylko takie powinno się szczepiń) i większość z nich zapewne nigdy by nie zachorowała na chorobę, której szczepionka je zabiła. Deklaracje establiszmentu szczepionkowego o rzekomym “bezpieczeństwie” szczepionek mijają się z prawdą i wydają się przejawem ignorancji oraz arogancji, bo ci ludzie mają obowiązek znad te dane i informować o nich społeczeństwo. Jak można się domyślać, autorzy Oświadczenia czerpią swą wiedzę o szczepionkach głównie z publikacji sponsorowanych przez firmy farmaceutyczne, których celem jest promowanie farmaceutyków. 

Publikacjami obarczonymi ewidentnymi błędami metodologicznymi, fałszerstwem, oraz jawnymi bądź ukrytymi konfliktami interesów, które są podawane jako „dowody naukowe” na skuteczność bądź bezpieczeństwo różnych leków usiana jest dziś cała literatura medyczna, gdyż zmonopolizowane wydawnictwa biomedyczne są współwłasnością firm farmaceutycznych lub są przez nie finansowane. Natomiast niewygodne dla firm wyniki niezależnych badań są blokowane. Niektóre medyczne czasopisma publikowane przez niegdyś prestiżowe wydawnictwa zostały stworzone jedynie dla promocji leków zamaskowanych w kostiumach artykułów „naukowych” (http://blogs.wsj.com/health/2010/01/15/feds-accuse-doc-of-faking-research-on-pfizer-merck-drugs/; http://www.the-scientist.com/blog/display/55679/; http://www.the-scientist.com/blog/display/55671). Jest to korumpowanie nauki oraz komercyjna cenzura naukowa, która stanowi wielkie zagrożenie dla życia pacjentów, bowiem lekarze najczęściej nie mają pojęcia, że czytają infomercjale, czyli teksty promocyjne leków udające publikacje naukowe. Korporacyjne praktyki korumpowania nauki opisuje wieloletnia redaktor naczelna amerykańskiego pisma medycznego New England Journal of Medicine, Dr. Marcia Angell, w książce “The Truth About the Drug Companies: How They Deceive Us and What to Do About It”; Random House, 2005. (Prawda o firmach farmaceutycznych: Jak one nas oszukują i co możemy z tym zrobić). Ujawnia je również profesor Uniwersytetu Medycznego Harvarda, John Abramson, w książce „Overdo$ed America. The broken promise of American Medicine” (Jak firmy farmaceutyczne korumpują naukę, oszukują lekarzy, i zagrażają waszemu zdrowiu). 

Tiomersal w szczepionkach 

Drugą kluczową sprawą poruszoną przez autorów Oświadczenia jest zapewnianie o rzekomym “bezpieczeństwie” organicznego związku rtęci, tiomersalu (thimerosalu), dodawanego do niektórych szczepionek. Skąd takie przekonanie? Czy autorzy wykonali choć jedno doświadczenie, na podstawie którego mogą twierdzić, że tiomersal jest bezpieczny? Nie ma na to żadnych dowodów. My zaś przeprowadziliśmy ich wiele i jesteśmy pewni, że związek ten w dawkach stosowanych w szczepionkach jest neurotoksyczny. 

Jak można się domyślać, przekonanie o “bezpieczeństwie” tiomersalu autorzy opierają na publikacjach napisanych na zamówienie firm farmaceutycznych, których celem jest zatajenie prawdy o tym związku. Główny producent tiomersalu przez kilkadziesiąt lat ukrywał dowody jego toksyczności, którą wykazało wielu niezależnych badaczy, włączając nas. Już po jednorazowym podaniu szczepionki z tiomersalem, poziom rtęci we krwi niemowląt szybko wzrasta i utrzymuje się podniesiony przez wiele dni (Stajich et al. (2000) Iatrogenic exposure to mercury after hepatitis B vaccination in preterm infants. J Pediatr 136:679-681; Pichichero et al. (2008) Mercury levels in newborns and infants after receipt of thimerosal-containing vaccines. Pediatrics 121:208-214). Po miesiącu poziom rtęci we krwi spada, lecz przemieszcza się ona do wątroby, nerek i innych organów. Znaczna jej część akumuluje się w mózgu. Nie możemy bezpośrednio sprawdzić ile szczepionkowej rtęci trafia do mózgu dziecka. Możemy to zbadać jedynie posługując się modelem zwierzęcym. Badanie przeprowadzone na niemowlętach małp ujawniło, że drugiego dnia po podaniu serii 4 szczepionek z dawkami tiomersalu zbliżonymi do podawanych dzieciom, poziom rtęci w mózgu był czterokrotnie wyższy niż we krwi, i że szczepionkowa rtęć utrzymywała się w mózgu przez wiele miesięcy i prawdopodobnie lat (Burbacher et al., (2005) Comparison of blood and brain mercury levels in infant monkeys exposed to methylmercury or vaccines containing thimerosal. Environ Health Perspect 113:1015-1021). 

Autorzy Oświadczenia piszą uspokajająco o “bezpiecznym” poziomie szczepionkowej rtęci we krwi niemowląt i jej szybkim wydalaniu, lecz dlaczego nie cytują najważniejszych danych o jej akumulacji w mózgu? Zjawisko to zaobserwowano w mózgach wszystkich zbadanych ssaków. My zaobserwowaliśmy je u szczurów (Olczak, Duszczyk, Mierzejewski, Majewska (2009) Neonatal administration of a vaccine preservative, thimerosal, produces lasting impairment of nociception and apparent activation of opioid system in rats. Brain Res 1301:143-151). Przytaczane przez nich prace o rzekomo szybkim wydalaniu się tiomersalu z organizmów niemowląt są absolutnie niewiarygodne. Wbrew temu, co twierdzą autorzy Oświadczenia, etylortęć (główny związek, do którego metabolizuje się tiomersal) pod względem działania i neurotoksyczności nie różni się znacząco od metylortęci (zawartej w rybach), choć związki te nieco różnią się farmakokinetyką (Qvarnström et al., (2003) Determination of methylmercury, ethylmercury, and inorganic mercury in mouse tissues, following administration of thimerosal, by species-specific isotope dilution GC-inductively coupled plasma-MS. Anal Chem 75: 4120-4124 begin_of_the_skype_highlighting              4120-4124      end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting              4120-4124      end_of_the_skype_highlighting begin_of_the_skype_highlighting              4120-4124      end_of_the_skype_highlighting). Badania pokazały, że stężenia etylortęci osiągane w mózgach niemowląt po podaniu szczepionek z tiomersalem zabijają neurony (Yel et al., (2005) Thimerosal induces neuronal cell apoptosis by causing cytochrome c and apoptosis-inducing factor release from mitochondria. Int J Mol Med. 16: 971-977). Obumieranie neuronów pod wpływem tiomersalu zaobserwowaliśmy także w naszych doświadczeniach na oseskach szczurów oraz na wyizolowanych komórkach. 

Związki rtęci są najbardziej toksyczne dla niemowląt przed ukończeniem 2 miesiąca życia, gdyż do tego wieku bariera krew-mózg nie jest w pełni wykształcona, więc rtęć jak i inne szczepionkowe toksyny (związki aluminium, formaldehyd etc.) przedostają się bezpośrednio do mózgu. Polskie rutynowo szczepione niemowlęta w tym okresie dostają 3 dawki rtęci, każda po 25 mikrogramów: jedną zaraz po urodzeniu (WzwB) i dwie w 6 tygodniu życia (DTP + WzwB), czyli razem 75 mikrogramów rtęci. Niedawno opublikowane amerykańskie badanie pokazało, że już jednorazowe podanie noworodkom małp szczepionki WzwB z tiomersalem zaburzyło wykształcenie się u nich odruchów związanych ze ssaniem, niezbędnych do przetrwania (Hewitson et al., (2009) Delayed Acquisition of Neonatal Reflexes in newborn Primates receiving A Thimerosal-containing HepatitiS B Vaccine: influence of gestational age and birth weight. Neurotoxicol Oct 1. [Epub ahead of print]. Inne badanie ujawniło, że chłopcy zaszczepieni szczepionką WzwB z tiomersalem 9 razy częściej byli upośledzeni umysłowo, niż ci, którzy nie otrzymali tej szczepionki (Gallagher and Goodman (2008) Hepatitis B triple series vaccine and developmental disability in US children aged 1-9 years. Toxicol Environ Chem 90: 997-1008). Badania na zwierzętach wykazały zaburzenia neurorozwojowe u myszy, którym w okresie ponatalnym podano tiomersal (Hornig et al., (2004) Neurotoxic effects of postnatal thimerosal are mouse strain dependent. Mol Psychiatry 9: 833-845). Nasze badania ujawniły zaburzenia rozwojowe oraz liczne zmiany neuropatologiczne w mózgach szczurów, którym jako oseskom podano tiomersal w dawkach analogicznych do stosowanych w szczepionkach (Olczak, Duszczyk, Mierzejewski, Majewska (2009) Neonatal administration of a vaccine preservative, thimerosal, produces lasting impairment of nociception and apparent activation of opioid system in rats. Brain Res 1301:143-151. Kolejne publikacje w przygotowaniu). 

Związki rtęci są znacznie bardziej szkodliwe dla rozwijających się organizmów (więc i dla niemowląt) niż dla dorosłych także dlatego, że nie mają one wykształconych efektywnych mechanizmów ich eliminacji (Gilbert, Grant-Webster (1995) Neurobehavioral effects of developmental methylmercury exposure. Environ Health Perspect. 103 Suppl 6:135-42). Uważa się, że względnie bezpieczne dawki rtęci organicznej dla niemowląt są co najmniej 4 razy mniejsze niż dawka uznawana przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (EPA) za bezpieczną dla dorosłych, która wynosi jednorazowo 0,1 mikrograma Hg/kg wagi ciała. Względnie bezpieczna dawka dla niemowląt wynosi zatem 0,025 mikrograma rtęci/kg. Natomiast polski noworodek ważący średnio ok. 3,3 kg otrzymuje jednorazowo 25 mikrogramów szczepionkowej rtęci, czyli 7,5 mikrograma/kg. To dawka rtęci 300 razy większa od uznawanej za bezpieczną. W 2 miesiącu polskie niemowlę dostaje dodatkowo 50 mikrogramów Hg w szczepionkach DTP i WzwB (ok. 11 mikrogramów/kg), czyli dawkę 440 razy większą od bezpiecznej. Związki aluminium dodawane do szczepionek synergistycznie zwiększają toksyczność rtęci. Argument, że dawki rtęci stosowane w szczepionkach są bezpieczne dla niemowląt, bo są porównywalne do dawek w puszce tuoczyka, jest po prostu śmieszny. Po pierwsze – niemowlęta nie jedzą tuńczyków; po drugie – ich masa ciała jest 20-30 razy mniejsza od masy dorosłego człowieka, więc toksyczność tej samej dawki rtęci jest u nich wielokrotnie większa; po trzecie – mózg niemowlęcia jest w procesie intensywnego rozwoju i jest znacznie bardziej wrażliwy na działanie neurotoksyn; po czwarte – bariera krew-mózg nie jest u niemowląt w pełni wykształcona, więc rtęć akumuluje się w ich mózgach w znacznie większych ilościach i ma przedłużone neurotoksyczne działanie. 

Analizy amerykańskich baz danych dotyczących bezpieczeństwa szczepionek wykazały silny związek szczepionek z tiomersalem z różnymi chorobami neurologicznymi dzieci, w tym z autyzmem, ADHD, upośledzeniem umysłowym, zaburzeniami mowy (Geier and Geier MR (2006) A meta-analysis epidemiological assessment of neurodevelopmental disorders following vaccines administered from 1994 through 2000 in the United States. Neuro Endocrinol Lett 27:401-413; Young et al. (2008). Thimerosal exposure in infants and neurodevelopmental disorders: An assessment of computerized medical records in the Vaccine Safety Datalink. J Neurol Sci. 271:110–118). Z długo utajnionego lecz ostatecznie ujawnionego pod naciskiem amerykańskich rodziców dokumentu CDC wiemy, że kierownictwo tej agencji od 2000 r. wiedziało na podstawie własnych analiz, że dzieci, które do 3 miesiąca życia otrzymały 62,5 mikrogramów rtęci, mają ponad 2,5 razy większe ryzyko zachorowania na autyzm, niż te które nie otrzymały rtęci (Thomas Vestraeten et al. Thimerosal VSD study, Phase I – Update 2/29/2000.” Internal report of the National Immunization Program, CDC, February 20, 2000. Dokument uzyskany na podstawie Ustawy o Jawności Informacji). Analizy tych samych danych przeprowadzone przez niezależnych badaczy pokazały, że ryzyko autyzmu i innych chorób neurologicznych u dzieci, które otrzymały tiomersal w szczepionkach jest nawet znacznie większe (David Kirby, Evidence of Harm, 2005). Polskie niemowlę do 3 miesiąca może otrzymać 75-100 mikrogramów rtęci/kg (2 x WzwB oraz 1-2 x DTP). Nasze badanie przeprowadzone na dzieciach autystycznych sugeruje, że mają one osłabione procesy wydalania metali z organizmu, więc są bardziej narażone na toksyczne działanie rtęci niż dzieci zdrowe. Podobne są obserwacje innych badaczy. Autorzy Oświadczenia krytykują cytowane przeze mnie badania świadczące o toksycznym działaniu tiomersalu w szczepionkach, lecz nie potrafią wymienić, jakie to konkretnie czynniki sprawiają, że te prace nie spełniają „wymogów metodologicznych”. Badania te zostały poddane ocenie niezależnych naukowców, opublikowane w liczących się pismach naukowych i potwierdzone przez niezależnych badaczy, a ich konkluzje są zgodne z oryginalnymi wnioskami analiz CDC. Udowodniono natomiast, że wszystkie napisane na zamówienie korporacji publikacje, które wykazały „bezpieczeństwo” tiomersalu, były obciążone konfliktami interesów i ich celem było ukrycie prawdy o jego toksycznym działaniu. 

Wzrost wiedzy odnośnie toksyczności tiomersalu sprawił, że kraje Europy zachodniej usunęły ten związek ze szczepionek dla dzieci już w latach 1980, lub wczesnych latach 1990. Fakt, że polscy wakcynolodzy do tej pory tolerowali rtęć w pediatrycznych szczepionkach nie ma wytłumaczenia poza ignorancją lub korupcją. Gdy w 2006 r. dzwoniłam do PZH prosząc o informacje, czy w polskich szczepionkach znajduje się tiomersal, uzyskałam odpowiedź, że usunięto go w 2004 r. Okazało się to nieprawdą. W r. 2008 nadal stosowano w Polsce kilka szczepionek dla niemowląt z dużą zawartością rtęci – były to głównie szczepionki z grup DTP i WzwB. Obecnie rtęd w znacznej ilości (25 mikrogramów na 0,5 ml dawkę) znajduje się w co najmniej dwóch przebadanych przez nas szczepionkach pediatrycznych – DTP firmy Biomed oraz Euvax (WzwB) prod. koreaoskiej. Szczepionki BCG zawierają 1,3 mikrograma Hg/ml, szczepionki: Infanrix-DTPa, Prevenar, Pedvax-Hib, Synflorix, Hiberix, Pentaxim, Imovax Polio, Engerix, Hepavax-Gene, Havrix Junior od 0,3 do 0,7 mikrograma Hg/ml. Ponieważ do 18 miesiąca życia typowe polskie niemowlę dostaje 1 dawkę BCG, 4 dawki DTP i 3 dawki WzwB, może ono otrzymać sumarycznie ponad 175 mikrogramów rtęci z tiomersalu. (Niemowlęta wcześniejszych roczników mogły otrzymad jeszcze więcej rtęci w szczepionkach). Są to bez wątpienia neurotoksyczne dawki, choć rozmiary i formy toksycznych efektów mogą być u różnych dzieci różne. Tiomersal jak i same szczepienia mogą powodować choroby neurologiczne, choroby autoimmunologiczne, astmę, cukrzycę, choroby tarczycy, alergie i inne, które są dziś prawdziwymi, narastającymi lawinowo epidemiami wśród dzieci. 

Pocieszająca jest informacja zamieszczona na stronie Głównego Inspektora Sanitarnego, że planuje się wyeliminowanie tiomersalu z pediatrycznych szczepionek w Polsce (widać GIS uznał, że jest on niebezpieczny), lecz martwi fakt, że dokona się to dopiero za dwa lata, bo to znaczy, że tysiące niemowląt nadal będą narażane na zatrucie rtęcią. Usunięcie tiomersalu ze szczepionek powinno być natychmiastowe, bo nic nie przywróci zdrowia okaleczonym szczepionkami dzieciom. Jeśli Polski nie stad na szczepionki bez rtęci, bezpieczniejsze wydaje się całkowite zaprzestanie ich stosowania, jak to uczyniły niektóre kraje. 

Szkodliwy nadmiar zbyt wczesnych szczepień 

Problemem, który trzeba tu także poruszyć, jest stosowanie w Polsce zbyt wielu i zbyt wczesnych szczepień. W obowiązującym w Polsce kalendarzu szczepień już w pierwszych godzinach życia podaje się noworodkom 2 szczepionki – WzwB i BCG; w 6-8 tygodniu życia – szczepionki DTP, Hib, WzwB przeciw 5 chorobom na raz; na przełomie 3 i 4 miesiąca życia – szczepionki DTP, IPV, Hib przeciw 5 chorobom na raz; na przełomie 5 i 6 miesiąca – szczepionki DTP, IPV, Hib; w 7 miesiącu – Wzw B; w 13 miesiącu – szczepionkę MMR zawierającą żywe wirusy świnki, odry i różyczki; w 16 miesiącu –szczepionki DTP, IPV, Hib. Szczepienia różnymi skojarzonymi szczepionkami powtarzają się wielokrotnie aż do 19 r. życia. Niektóre niemowlęta dostają dodatkowo agresywnie promowane szczepionki przeciw pneumokokokom, meningokokom, rotawirusowi i wirusowi grypy, zazwyczaj razem z obowiązkowymi szczepieniami. Brak jest wiarygodnych dowodów, że podawanie tylu skomasowanych szczepień jest bezpieczne dla niemowląt oraz skuteczne, bo po uzyskaniu licencji przez producenta nikt nie prowadzi badać bezpieczeństwa tych kombinacji szczepionek na masową skalę. Zdrowy rozsądek mówi, – co za dużo to niezdrowo. 

Nie ma też racjonalnego uzasadnienia, by wszystkie noworodki szczepić przeciw żółtaczce B, skoro tylko 1-2% polskich matek jest zakażonych tym wirusem. Na Zachodzie szczepi się jedynie niemowlęta matek zakażonych. Jest to bezpieczniejsze, tańsze, bardziej humanitarne. Jest rzeczą karygodną, że w Polsce szczepi się noworodki zazwyczaj bez zgody rodziców już w pierwszych godzinach życia, zanim pozna się stan ich zdrowia, i że szczepiący lekarze nie udzielają rodzicom pełnych informacji o możliwych PP i ZP. Jest to niedopuszczalne naruszenie praw człowieka-noworodka i jego rodziców. Szczepionki mogą zabić lub trwale okaleczyć, więc decyzje o ich stosowaniu muszą należeć wyłącznie do rodziców. Nie mogą być wymuszane strachem, karami, lub naciskami lekarzy czy Sanepidu, co się niestety często spotyka. Żółtaczka typu B jest chorobą wszczepienną i weneryczną, chorują na nią głównie narkomani i osoby mające wielu partnerów seksualnych. Niemowlęta zdrowych matek praktycznie nigdy na nią nie zapadają i nie umierają (chyba, że zostaną zarażone w brudnych szpitalach). Natomiast z bazy VAERS wiemy, że w USA w ciągu 19 lat szczepionka WzwB mogła spowodować ponad 7 000 zgonów niemowląt i ponad 34 000 ciężkich powikłań poszczepiennych. W Polsce media doniosły o co najmniej kilku śmiertelnych przypadkach po podaniu szczepionki Euvax i o kilkakrotnym jej usuwaniu z rynku. Z podobnych przyczyn EMEA (European Medicines Agency) usunęła z rynku UE szczepionki Hepacare i Hexavac (http://www.whale.to/vaccine/rapid_rebuttal.html). Istnieją dowody, że szczepionki WzwB zwiększają ryzyko okaleczających chorób autoimmunologicznych takich jak stwardnienie rozsiane, choroby demielinizacyjne, reumatyzm, toczeń rumieniowaty układowy, zapalenie naczyń krwionośnych, neuropatie nerwu wzrokowego i inne (Herman et al., (2004) Recombinant hepatitis B vaccine and the risk of multiple sclerosis: a prospective study. Neurology, 63:838-42); Geier and Geier (2005) A case-control study of serious autoimmune adverse events following hepatitis B immunization. Autoimmunity, 38:295-301); Touzé et al. (2000) The first episode of central nervous system demyelinization and hepatitis B virus vaccination. Rev Neurol (Paris). 156:242-246). W kontekście poważnych zagrożeń dla życia i zdrowia po szczepieniach WzwB oraz przy braku dla większości niemowląt wymiernych korzyści z tych szczepień, wydają się one raczej niebezpiecznym masowym eksperymentem na ludziach. Są ewidentnie zbędne dla większości niemowląt, bo nie są stosowane w większości krajów Europy Zachodniej. Nie można pogodzić się z faktem, że w Polsce groźne dla życia szczepienia zastępują szpitalną higienę. 

Innym problemem jest stosowanie szczepionek poliwalentnych, rzekomo bezpiecznych. Publikacje naukowe donoszą o ciężkich okaleczeniach oraz zgonach poszczepiennych niemowląt po szczepionkach heksawalentnych (Zinka et al., (2006) Unexplained cases of sudden infant death shortly after hexavalent vaccination. Vaccine, 24:5779-5780; Von Kries et al., (2005) Sudden and unexpected deaths after the administration of hexavalent vaccines (diphtheria, tetanus, pertussis, poliomyelitis, hepatitis B, Haemophilius influenzae type b): is there a signal? Eur J Pediatr. 164:61-69; Ottaviani et al., (2006) Sudden infant death syndrome (SIDS) shortly after hexavalent vaccination: another pathology in suspected SIDS? Virchows Arch. 448:100-104). W związku ze zgonami i powikłaniami EMEA kilkakrotnie usuwała te szczepionki z rynku UE (http://www.whale.to/vaccine/rapid_rebuttal.html). Firmowa ulotka jednej z tych szczepionek (Hexavax) wymienia następujące możliwe powikłania poszczepienne: reakcje alergiczne, zespół hipotoniczno-hiporeaktywny, ostry stan zapalny, obrzęki gruczołów limfatycznych, kończyn i całego ciała, drgawki, zapalenie mózgu, encefalopatie z obrzękami mózgu, chorobę Guillaina Barre’go, hipotonię, porażenie nerwów, trombocytopenię, zaburzenia snu i oddychania, obrzęki naczyń krwionośnych, wysypki i inne. Czy szczepiący lekarze pokazują takie ulotki rodzicom? Należy wątpid. Doświadczeni i uczciwi pediatrzy uważają, że szczepionki powinno podawać się bardzo ostrożnie, rozdzielnie w przeciągu kilku lat, a nie zmasowane w ciągu paru miesięcy tuż po urodzeniu. 

Zacytowane powyżej dane wskazują, że nie ma wystarczających dowodów, iż podawanie szczepionek przeciw wielu chorobom na raz jest bezpieczne. Przytoczony przeze mnie uprzednio w liście do Polskiego Towarzystwa Wakcynologii przykład amerykańskich żołnierzy, którzy po otrzymaniu wielu szczepionek na raz rozwinęli objawy poważnych, często nieodwracalnych, uszkodzeń neurologicznych oraz systemowego uszkodzenia wielu organów, jest jak najbardziej na miejscu. Skoro skomasowane szczepienia okaleczyły zdrowych młodych ludzi, to tym bardziej należy oczekiwać, że mogą uszkodzić organizmy niemowląt. I uszkadzają. 

Czy masowe szczepienia są nadal konieczne? 

Zdrowie to przede wszystkim brak okaleczających, chronicznych chorób, a nie gwarancja, że nigdy nie zachoruje się na chorobę zakaźną. Mikroby chorobotwórcze będą zawsze towarzyszyć ludzkości, ważne byśmy umieli skutecznie je zwalczać. Wiele chorób, przeciw którym masowo szczepi się dzieci, w krajach rozwiniętych już nie istnieje (np. polio, błonica), są one bardzo rzadkie lub mają łagodny przebieg i łatwo leczą się dostępnymi lekami. Np. na krztusiec w Polsce i UE nadal chorują tysiące dzieci, ale niezwykle rzadko z jej powodu dziś się umiera. Dlatego masowe szczepienia dzieci nie wydają się więc dziś konieczne. Szczepionki ratowały życie ludzi w XIX i XX wieku, gdy nie było antybiotyków ani wspomagających metod leczenia, lecz niesłusznie przypisuje im się radykalne zmniejszenie zapadalności na większość chorób zakaźnych. Statystyki pokazują, że istotny spadek zachorowalności nastąpił na wiele lat przed wprowadzeniem szczepionek i najważniejszą rolę odegrała tu higiena, poprawa warunków życia i odżywiania, oraz w razie potrzeby kwarantanna chorych ze szczepieniem tylko osób będących w bezpośrednim kontakcie z nimi. Prościej, bezpieczniej i taniej leczyć dziś przejściową chorobę zakaźną, niż trwale poszczepienne kalectwo. 

Przyznawanie państwu lub jakimkolwiek organizacjom prawa do zmuszania do szczepień i narażania na możliwą śmierć bądź upośledzenie tysięcy ludzi w imię abstrakcyjnego zdrowia publicznego jest przejawem totalitaryzmu. Medycyna prewencyjna ma sens i jest akceptowalna tylko wówczas, gdy jest całkowicie bezpieczna. Ponieważ szczepienia wiążą się z istotnym zagrożeniem dla życia i zdrowia, powinny byd one w Polsce dobrowolne, podobnie jak w większości krajów Europy Zachodniej, gdzie są one tylko zalecane i gdzie rodzice sami decydują, kiedy i przeciw jakim chorobom szczepić swoje dzieci. W wielu krajach Europy Zachodniej szczepionych jest dziś tylko ok. 50 % dzieci, przy czym odsetek ten jest różny w odniesieniu do różnych szczepionek. Szczególnie niski jest odsetek wyszczepienia dzieci w Skandynawii, gdzie przez szereg lat szczepionki DTP z powodu powikłań poszczepiennych były wręcz zabronione. Skutkiem tego nie jest bynajmniej większa umieralność niemowląt; przeciwnie, jest ona ok. 2,5 razy mniejsza niż w Polsce, gdzie zaszczepionych jest ponad 90% niemowląt. W Skandynawii umieralność niemowląt wynosi ok. 3 na 1000 zdrowych urodzeń, a w Polsce czy USA ok. 7. Niski jest także odsetek wyszczepienia niemowląt w Japonii, za czym idzie większa zachorowalność na krztusiec, odrę i świnkę, ale i jeden z najniższych wskaźników umieralności niemowląt na świecie. W krajach o niskim wyszczepieniu mniejsza jest też zachorowalność dzieci na autyzm, ADHD oraz inne choroby neurologiczne. Badanie “Generation Rescue” (Ratunek dla Generacji) (http://www.generationrescue.org) prowadzone przez amerykańskich niezależnych od rządu i korporacji naukowców, lekarzy oraz rodziców, potwierdza, że dzieci nieszczepione rzadziej chorują na choroby neurologiczne, gastrologiczne, endokrynologiczne i immunologiczne, a ponadto lepiej radzą sobie z chorobami zakaźnymi niż te intensywnie szczepione (http://www.generationrescue.org/survey.html). Straszenie rodziców, że nieszczepione dzieci masowo poumierają, urąga faktom. W krajach rozwiniętych obserwuje się dziś odwrotną prawidłowość – im bardziej wyszczepiona populacja, tym na ogół większa umieralność...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin