tytu�: "Grecki klucz" autor: Colin Forbes tytu� orygina�u: "THE GREEK KEY" t�umaczy�: Wac�aw Niepokulczycki tekst wklepa�: yxpodols.interia.pl korekta: dunder@poczta.fm - Ilustracja na ok�adce - RICHARD CUFTON-DEY - Opracowanie graficzne - DARIUSZ CHOJNACKI - Redaktor - LUCYNA LEWANDOWSKA - Redaktor techniczny - JANUSZ FESTUR Copyright e 1989 by Colin Forbes For the Polish edition Copyright e 1991 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-85079-34-3 * * * Spojrza� w d� i zn�w zobaczy� te okropne zw�oki. Na pod�odze le�a�a trzydziestocentymetrowa czarna hebanowa linijka. Podni�s� ja. wzi�� si� w gar�� i podszed� do zamkni�tych drzwi wewn�trznych. Wci�� ani d�wi�ku. Ba� si� jak wszyscy diabli. Nabiera� coraz to wi�kszego przekonania, �e s�siedni pok�j jest pusty, lecz je�li morderca wci�� tam jest. on. Higgy. nie pozwoli skurwielowi uciec Jonides by� mi�ym ch�opakiem, zawsze skorym do �art�w i pogaw�dki. Higgy uni�s� linijk� jak pa�k� i si�gn�� lew� r�k� do klamki. Je�li zab�jca jest w �rodku, na pewno trzyma w r�ku n�. kt�rym zada� te straszliwe ciosy lonidesowi. Wszystko wskazywa�o, �e Grek stoczy� walk� o �ycie. Nie. my�la� Higgy. je�li morderca wci�� tam jest, to niech mnie wszyscy diabli, nie pozwol� draniowi uciec. Uchyli� ostro�nie drzwi. W pokoju by�o ciemno. Si�gn�� lew� r�k� do �rodka, namaca� kontakt, przekr�ci�. Pok�j zala�o �wiat�o, a wtedy. rozp�aszczony przy �cianie, pchn�� drzwi na ca�� szeroko��. Prawa stopa zapl�ta�a si� w co�. Bez�adny stos papier�w, ca�a masa. a wszystkie arkusze zaplamione ciemnoczerwone. Krew. Zrobi� krok w g��b pokoju cz�sto u�ywanego przez Gavalasa. S�ysza�. �e Gavalas wyjecha� na urlop. O ile si� zorientowa�, nie by�o w tym pokoju �ladu niczyjej obecno�ci. �cisn�� mocniej linijk� i wszed� g��biej. Przemierzy� ca�y pok�j i nie znalaz� �adnych oznak morderczej walki jak w pierwszym. Musi natychmiast o wszystkim zameldowa�. W oszo-�omieniu spr�bowa� otworzy� drzwi wiod�ce na korytarz, bez przekr�cania klucza. Drzwi si� otworzy�y. Wymowa tego faktu wstrz�sn�a nim. Drzwi by�y zamkni�te na klucz, kiedy pr�bowa� je otworzy� od strony korytarza. Potwierdzenie przypusz-czenia, �e zab�jca ukrywa� si� w ciemnym pokoju w kilka chwil po dokonaniu ohydnej zbrodni, by�o dla sier�anta Higgy'ego czym� przera-�aj�cym. Zemdli�o go. Pchn�wszy drzwi pobieg� do najbli�szej toalety i zamkn�� si� na klucz. P�niej nigdy nie wiedzia� na pewno, ile czasu przesiedzia� na sedesie. Zszed� po kamiennych schodach na d� opustosza�ego budynku. Klatka windy mog�a si� okaza� �mierteln� pu�apk�. Suda�ski recepcjonista st�umi� ziewni�cie, gdy Higgy ukaza� si� u st�p schod�w, - patrz�c na czarn� linijk�, kt�r� ten wci�� trzyma� w d�oni � poprawi� czerwony fez na g�owie. � Kto wychodzi� z budynku po moim przyj�ciu? � zapyta� Higgy. � Nikt, panie sier�ancie, bobym widzia�. Ka�dy musi przej�� ko�o mojego biurka... � Wiem. A kto wchodzi�? � Te� nikt � odpar� Suda�czyk doskona�� angielszczyzn�. � Pan jest w tej chwili jedyn� osob� w ca�ym domu. � Selim, ty zasypiasz � oskar�y� go Higgy. � Nie. panie sier�ancie � zaprotestowa� tamten. � Pracuj� zwykle na nocn� zmian�. Sypiam w ci�gu dnia. � Wi�c po��cz mnie z SIB. Szybko! To pilne. � SIB...? � Wydzia� Bada� Specjalnych, idioto. � Ledwie powiedzia� to obra�liwe s�owo, natychmiast tego po�a�owa�. � Po prostu mnie po��cz � powt�rzy�. � Kto� zosta� zabity. Sam z nimi porozmawiam, kiedy mnie po��czysz. Kiedy Suda�czyk wykr�ca� numer SIB, Higgy usiad� na kamiennym stopniu. Czu� si� wy��ty, wyczerpany. A�eby ukry� dr�enie r�k przed Selimem, �ciska� w d�oniach hebanow� linijk� jak w imadle. Czekaj�c na po��czenie wci�� zadawa� sobie jedno pytanie. Jak ktokolwiek m�g� wej�� niepostrze�enie do budynku, skoro jedynym wej�ciem by�y wielkie podw�jne drzwi za biurkiem Selima? Podporucznik Samuel Partridge z Wydzia�u Bada� Specjalnych siedzia� obok swego szefa, kapitana Orde'a Humble'a, kt�ry prowadzi� wolno jeepa, zbli�aj�c si� do brudnoszarego gmachu Antikhana. By� ranek po nocnym telefonie sier�anta Higginsa i zapowiada� si� jeszcze jeden wspania�y, s�oneczny dzie�. � Wydaje si�. �e byli�my tutaj zaledwie przed pi�cioma minutami � zauwa�y� Partridge, kiedy przed wej�ciem do budynku zatrzyma�o si� konne gharry powo�one przez Araba. � Dok�adnie trzy godziny temu � burkn�� Humble i zaparkowa� jeepa przy kraw�niku. Partridge. dwudziestolatek z jedn� gwiazdk�, po�a�owa� jeszcze raz, �e si� nie ugryz� w j�zyk. Humble, pi��dziesi�ciosze�cioletni eks-detektyw Scotland Yardu, by� ponury i sk�onny do pesymizmu. Nigdy nie traci� okazji, �eby poprawi� Partridge'a. Najni�szego z najni�szych � z jedn� gwiazdk� na naramiennikach. A czy to wina Partridge'a, �e go odkomen-derowano do SIB w tak m�odym wieku? Nie jest przecie� winien, �e ma p�askostopie. Zosta� usuni�ty z pu�ku przez lekarza wojskowego, kt�ry zauwa�y� ten fizyczny defekt. ,,Z takimi stopami nie mo�esz nosi� wojskowych but�w, m�j ch�opcze..." iy musi przej�� ko�o gielszczyzn�. � Pan n. � Pracuj� zwykle idwie powiedzia� to � Po prostu mnie nimi porozmawiam, isiad� na kamiennym v dr�enie r�k przed imadle. Czekaj�c na .okolwiek m�g� wej�� j�ciem by�y wielkie i Specjalnych siedzia� ry prowadzi� wolno chana. By� ranek po i� si� jeszcze jeden �cioma minutami � mku zatrzyma�o si� limbie i zaparkowa� i�a�owa� jeszcze raz, ioletni eks-detektyw nu. Nigdy nie traci� {ni�szych � z jedn� (e'a, �e go odkomen- ?ecie� winien, �e ma ' wojskowego, kt�ry i nie mo�esz nosi� �adna jasnow�osa dwudziestokilkuletnia dziewczyna w s�omkowym kapeluszu z szerokim rondem, w niebieskiej sukience i pantofelkach na wysokich obcasach, zap�aci�a wo�nicy gharry i sz�a schodami ku wielkim zamkni�tym podw�jnym drzwiom. Patrz�c na jej �nie�nobia�� cer� Partridge czu�, �e poziom adrenaliny podnosi mu si� we krwi. Humble wyskoczy� z jeepa i podszed� do niej. Popatrzy�a na niego arogancko, si�gaj�c do dzwonka. Odpowiedzia�o jej nieugi�te spojrzenie cynicznych oczu w pomarszczonej twarzy o w�skich ustach, ustach cz�owieka, kt�ry z latami nauczy� si� dobiera� s��w. � Prosz� nie naciska� dzwonka. Wst�p wzbroniony. A w og�le kim pani jest? � Jestem �on� porucznika RAF-u. Malloya. Tu mie�ci si� jego jednostka. A mog� zapyta�, jakim prawem pan mi rozkazuje? I przy okazji, kim jest ten m�ody ch�opiec, kt�ry wysiada z pa�skiego jeepa? Z nie skrywanym zainteresowaniem przygl�da�a si� Partridge'owi. Jak spod ziemi pojawi�a si� gromada arabskich ulicznik�w i otoczy�a jeepa. � Oto jakim prawem, SIB. � Humble podsun�� jej pod nos legitymacj�. � Wczoraj w tym budynku dokonano szczeg�lnie od-ra�aj�cego morderstwa. � Doprawdy? Pewnie jaki� Arab... Pr�bowa�am dodzwoni� si� do m�a. ale nie chciano mnie po��czy�. Co za pasztet! � Zgodnie z rozkazami, prosz� pani, wszelka ��czno�� zosta�a przerwana. Proponuj�, aby pani wr�ci�a na swoj� kwater�. � W�o�y� dwa palce w usta i przywo�a� gwizdem przeje�d�aj�ce gharry. � Oto pani pojazd. � Jak pan �mie! Ja si� poskar��... Kiedy schodzi�a po schodach. Partridge wr�cza� w�a�nie kilka plastr�w przyw�dcy ulicznik�w. � Pilnujcie tego jeepa, p�ki nie wr�cimy. Je�eli wszystko b�dzie w porz�dku, dostaniecie drugie tyle. By� to konieczny �rodek ostro�no�ci. Po powrocie bowiem mogli stwierdzi�, �e nie maj� k�. Partridge s�ysza� ka�de s�owo rozmowy Humble'a z pani� Malloy. Min�� j� id�c w g�r� po schodach. Rzuci�a mu �mia�e spojrzenie spod wp�przymkni�tych powiek i posz�a dalej. � Wariacka plac�wka � utyskiwa� Humble przyciskaj�c guzik dzwonka. � �eby pozwala� kobietom ot tak sobie przychodzi�. Najpierw idziemy do pu�kownika Grogana. Z tego, co s�ysza�em, niez�y z niego egzemplarz. To on kieruje ca�� t� lalusiowat� zgraj�. � A ta przystojna dziewczyna, z kt�r� pan rozmawia�... � zacz�� Partridge. w ^o^y^ W^ RAF , o gest- ^o^' c0 "^m n^,"' ^".ka MalJoya f --riS^^^Sr^ Siiii^1^ � Jes, �,, i!" "'�lltiaemy '^"'toim.k Gro,, ��e"m.�^"' ros �<' Palologa- _ , E-1" "a '"ecin, yw � �spin.,�k(. ��"� ~ �'apyial Partnrf.,.. , r'^^^ "ad '�"-^., i wnda zaczcfa ^^^'"''�^-^-^^t/"0"Jedv"- < � D;:- b^ pSTn,^^.. ~ MUK? *"-� �te:"g n ^Igs^ss^^. S^iS:?^^^^^^^ ^ :s^s:^^^^: ^a^s^ss^ s w^^",^;;;��"-b,ea,;;,^,^�^^.^^^^^^ �,, ^ ?yraaep^^s^S^:ds& rob0 ����S:^-S\. ����-����. - ^ ^ ^~^ ^ pewneg0 -^.e ^ ,� �q - �����%S^^. ^ . �^ ^'"Sci, kt�ry ^na^^ s�dz�c oceni� l Malloya. l wpad�e� Jej zrobi� palcami niejasny a�czy� Partridge. gdy to dziwne. Wcale nie mble'a. � Jak dot�d, �c ich do windy. � k Grogan na trzecim .ge, gdy winda zacz�a dot�d mo�e jedynie lesa, by� zapewne n� oni� tych facet�w do � naprzeciwko windy, ;o budynku, Humble i; Sp�nienia. ekiwaniem na wpusz- sst jednym z najwa�- dkowym Wschodzie. pokaza� legitymacj�. na krze�le. Humble [ardz�cy wszystkimi je� swoich go�ci. jze��dziesi�tki. Mia� idko ogolon� twarz t na krze�le, jakby pwnego szczeg�lnie ni�. nsa, kt�ry znalaz� zw�oki. Niewiele zdo�a� nam powiedzie�. Ale. o ile mi wiadomo, w�r�d jednostek pod pana nadzorem... � Dow�dztwem! � warkn�� Grogan. � S�usznie, panie pu�kowniku. A wi�c, o ile mi wiadomo, jest w�r�d nich tajna jednostka pod dow�dztwem pu�kownika Maurice'a Bar-rymore'a... � P�pu�kownika. Czasu wojny. Chodzi panu o podpu�kownika Barrymore'a. Bo�e, my�la� Humble, nic dziwnego, �e dali mu papierkow� prac� o tysi�c mil od linii frontu. Typ z pierwszej wojny �wiatowej. Do ataku. ch�opcy! Straty g�upstwo � zdoby� mi to stanowisko karabin�w maszynowych! Zmieni� taktyk�: � Musz� przes�ucha� podpu�kownika Barrymore'a i jego ludzi. Wiem, �e w�a�nie wr�cili z jakich� �wicze�. S� w Kairze zaledwie od dw�ch dni... � A wi�c powodzenia. � Grogan wsta�. � Czekaj� na was. Nie mam poj�cia, czemu mog� was interesowa�. ...
zck68