Jordan Penny - Lilia wśród cierni.pdf

(1189 KB) Pobierz
Penny Jordan - Lilia wœród cierni.rtf
Jordan Penny
Lilia w ś ród cierni
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ś eby chocia Ŝ raz co ś si ę wydarzyło, pomy ś lała
buntowniczo Hope, szuraj ą c po pylistej ziemi i tak ju Ŝ
brudnymi tenisówkami. Siostra Maria uznałaby takie my ś li
za grzeszne i wyznaczyłaby jej pokut ę , ale skoro Hope i
tak ju Ŝ na ni ą zasłu Ŝ yła, uciekaj ą c z lekcji tenisa, to równie
dobrze mogła do jednego grzechu doda ć nast ę pny, kara
b ę dzie jedna.
Zza wysokiego Ŝ ywopłotu dobiegały odgłosy gry, a
głuche, regularne odbicia piłki działały niemal usypiaj ą co.
Nuda, nuda... Hope zacz ę ła ś ledzi ć lot trzmiela, który
sprawiał wra Ŝ enie, jakby spacerował w powietrzu.
Przykucn ę ła i pochyliła głow ę , Ŝ eby mu si ę lepiej
przyjrze ć , a wtedy pojedyncze pasmo platynowych włosów
wy ś lizn ę ło si ę z gumki i opadło jej na czoło.
Ach, te włosy, długie, proste i ś liskie, wieczny problem.
llekro ć prosiła o pozwolenie, Ŝ eby je obci ąć , siostra Maria
nieodmiennie odpowiadała, Ŝ e ojciec Hope stanowczo
sobie tego nie Ŝ yczy. Wygl ą dało na to, Ŝ e siostry lepiej
znały jej rodzonego ojca ni Ŝ ona sama. Nie widziała go od
dwóch lat. A je ś li on wcale nie zamierza zabra ć jej z
klasztoru? Inne dziewcz ę ta opuszczały klasztorne mury,
gdy rodziny wysyłały je na dalsz ą nauk ę do
ekskluzywnych szkół, albo wydawały je za m ąŜ ,
oczywi ś cie w starannie zaaran Ŝ owany sposób.
Z zazdro ś ci ą my ś lała o tych wszystkich zwyczajnych
ludziach, którzy mieli normalny dom i rodzin ę . Gdy była
młodsza, wyobra Ŝ ała 'sobie cz ę sto, Ŝ e ojciec przyje Ŝ d Ŝ a po
ni ą w towarzystwie miłej, serdecznej kobiety, która od
razu zaczyna traktowa ć Hope jak rodzon ą córk ę . Jednak
ojciec nigdy nie o Ŝ enił si ę powtórnie, a matki prawie nie
pami ę tała, poniewa Ŝ w chwili jej ś mierci miała zaledwie
dwa latka.
W klasztorze przebywała od dziesi ę ciu lat, ale nie była
to zwykła szkoła przyklasztorna. Do Ś wi ę tej Cecylii
wysyłano dziewcz ę ta z zamo Ŝ nych i cz ę sto utytułowanych
rodzin, które pragn ę ły, by ich córki wyrosły na
dystyngowane młode damy o nienagannych manierach i
wysokich standardach moralnych. Wła ś nie te cechy w
najlepszym towarzystwie uchodziły za najbardziej
po Ŝą dane.
Jednak Hope przy całej swojej niewinno ś ci zdawała
sobie spraw ę z tego, Ŝ e obraz ś wiata, jaki przekazywały im
siostry, niekoniecznie odpowiada temu, co czekało na
dziewcz ę ta poza murami. Chocia Ŝ starała si ę trzyma ć na
uboczu, poniewa Ŝ irytował j ą przymus ci ą głego
przebywania w ś ród innych, to przecie Ŝ słyszała, co
opowiadaj ą kole Ŝ anki, które miały szcz ęś cie sp ę dza ć z
rodzicami wakacje i ś wi ę ta. Na przykład Leonora de Silva,
ol ś niewaj ą ca pi ę kno ść z Ameryki Południowej, wróciła po
feriach wielkanocnych zupełnie odmieniona: jej oczy
ś wieciły wewn ę trznym blaskiem, na ustach bł ą kał si ę me-
lancholijny u ś miech.
- Oczywi ś cie Rodrigo nie jest odpowiedni ą parti ą ,
rodzice wyra ź nie dali to do zrozumienia - zako ń czyła ze
smutkiem swoj ą opowie ść . - Od lat jestem zar ę czona z
moim kuzynem.
Leonora była smutna, ale przynajmniej wiedziała, jaki
los j ą czeka, podczas gdy Hope gubiła si ę w domysłach.
Przed dwoma tygodniami sko ń czyła osiemna ś cie lat -
który to fakt jej ojciec przeoczył zupełnie - i doprawdy nie
mogła tu tkwi ć bez ko ń ca. Inne dziewcz ę ta znały plany
swoich rodziców, tylko ona Ŝ yła w nie ś wiadomo ś ci. W
dodatku była w klasztorze jedyn ą Angielk ą , podczas gdy
kole Ŝ anki pochodziły z krajów roma ń skich: z Hiszpanii,
Francji, Włoch, Ameryki Południowej. Jasnowłosa,
wysoka i szczupła na tle ich bujnej południowej urody
prezentowała si ę do ść blado. Siostry nie były z niej
zadowolone, uwa Ŝ ały, Ŝ e jest niezgrabna.
Jednak swego czasu Bianka Vincella, zanim została
wydalona ze szkoły za niesubordynacj ę , powtarzała
cz ę sto, Ŝ e Hope robi si ę wprost nieprzyzwoicie seksowna.
A to była ostatnia cecha; której mo Ŝ na sobie Ŝ yczy ć w
Ŝ e ń skim klasztorze. ś ywiołowa, obdarzona wybujałym
temperamentem Bianka nie dała si ę wcisn ąć w sztywne
ramy klasztornego Ŝ ycia
,
i musiała opu ś ci ć te mury. Wielka szkoda, bo ta cudowna
dziewczyna o złotym sercu traktowała Hope jak młodsz ą
siostr ę .
Rozległ si ę dzwonek na obiad, wi ę c Hope wyprostowała
si ę i spojrzała na siebie krytycznie. Obci ą gn ę ła mundurek,
który opinał si ę na jej biu ś cie, cho ć ni Ŝ ej sprawiał
wra Ŝ enie zbyt obszernego. Nieprzyzwoicie seksowna? A
co ona w ogóle wiedziała o seksie? Tyle co siostry
opowiadały na lekcji biologii i co kole Ŝ anki szeptały po
k ą tach. Słyszała, Ŝ e doznania mi ę dzy dwojgiem ludzi
mog ą by ć ekstatyczne, ale nie rozumiała, jak to pogodzi ć z
usłyszanym na lekcji opisem prokreacji, który wydał jej si ę
obrzydliwy, ani z tym, co mówiły dziewcz ę ta. S ą dz ą c z
opowie ś ci kole Ŝ anek, doznania erotyczne bywały Ŝ enuj ą ce
dla obu stron. Gdzie w tym ekstaza, pomy ś lała z
pow ą tpiewaniem, wchodz ą c do refektarza i zajmuj ą c
miejsce przy skromnie zastawionym stole.
- Jak dobrze, Ŝ e ju Ŝ niedługo wakacje. Rodzice maj ą
will ę na Capri... - rozmarzyła si ę kole Ŝ anka po prawej, po
czym ugryzła si ę w j ę zyk. Naprawd ę nie chciała zrobi ć
Hope przykro ś ci. Wszystkie wiedziały, Ŝ e nie wolno jej
nigdzie wyje Ŝ d Ŝ a ć . Mimo pewnej pow ś ci ą gliwo ś ci w
obej ś ciu Hope była powszechnie lubiana i cz ę sto j ą
zapraszano na ferie b ą d ź nawet na całe wakacje, ale jej
ojciec nigdy nie wyraził na to zgody.
- Czy on chce ci ę zamkn ąć za tym murem na zawsze? -
spytała kiedy ś roz Ŝ alona przyjaciółka, której zaproszenie
równie Ŝ zostało odrzucone.
Mo Ŝ e i tak, lecz była ju Ŝ pełnoletnia i powinna sama o
sobie decydowa ć , prawda? Ale czy dałaby sobie rad ę ,
gdyby wyrwała si ę spod klosza i spróbowała stan ąć na
własnych nogach? Owszem, umiała zarz ą dza ć słu Ŝ b ą ,
przygotowa ć przyj ę cie na pi ęć dziesi ą t osób, znała si ę na
winach, biegle władała kilkoma j ę zykami, a jednocze ś nie
nie miała najrnniejszego poj ę cia, co to znaczy polega ć
tylko na sobie.
Zrobiła wszystko, co mogła, Ŝ eby si ę dowiedzie ć jak
najwi ę cej o ś wiecie. Przeczytała wiele ksi ąŜ ek z
klasztornej biblioteki, co dało jej pewn ą wiedz ę o
przeszło ś ci, nie dostarczyło jednak Ŝ adnych wskazówek
dotycz ą cych czasów współczesnych. Telewizja, radio i
ś wieckie gazety były surowo zakazane. Ostatnimi czasy
coraz bardziej jej to przeszkadzało. Dlaczego? Sk ą d ten
dziwny niepokój, który nagle zacz ą ł j ą nurtowa ć ?
- Hope, ty znowu my ś lisz o niebieskich migdałach -
skarciła j ą łagodnie siostra Katarzyna. - Matka przeło Ŝ ona
chce ci ę widzie ć . Biegnij, nie ka Ŝ jej czeka ć .
Kaza ć czeka ć matce przeło Ŝ onej? Co za my ś l! Przez te
wszystkie lata Hope była wzywana do niej zaledwie kilka
razy zawsze w wa Ŝ nej sprawie. O co mogło chodzi ć tym
razem? Na pewno nie o jaki ś kolejny zakaz ojca, gdy Ŝ ,
nauczona do ś wiadczeniem, ju Ŝ dawno przestała go o
cokolwiek prosi ć .
Do bocznego skrzydła prowadził ocieniony kru Ŝ ganek i
ka Ŝ dego innego dnia Hope cieszyłaby si ę widokiem
pi ę knie utrzymanego wirydarza, ale tym razem była zbyt
Zgłoś jeśli naruszono regulamin