MAREK TULLIUSZ CYCERON MOWY MOWA W SPRAWIE NACZELNEGO DOW�DZTWA GNEJUSZA POMPEJUSZA S�OWO WST�PNE Mowa w sprawie naczelnego dow�dztwa Gnejusza Pompejusza by�a pierwsz� w pe�ni polityczn� mow� Cycerona. Wyg�osi� j� w r. 66, popieraj�c wniosek Gajusza Maniliusza, kt�ry radzi� powierzy� Pompejuszowi naczelne dow�dztwo w wojnie z kr�lem Pontu, Mitrydatesem (st�d jej drugi tytu�: De lege Manilia � O wniosku Maniliuszowym). Historycznym pod�o�em tego wyst�pienia Cycerona by�a d�ugotrwa�a wojna prowadzona przez Rzym z kr�lem Pontu Mitrydatesem VI Eupatorem (wst�pi� na tron ok. r. 115). By� to w�adca odznaczaj�cy si� nieprzeci�tnymi zdolno�ciami i energi�, g��boko przej�ty kultur� greck�, otoczony greckimi ministrami i ofice- rami. Niezwykle ambitny, nie chcia� uzna� przewagi Rzymu, do kt�rego �ywi� nieomal tak� nienawi�� jak ongi� Hannibal. Wojna z Mitrydatesem trwa�a z prze- rwami blisko 25 lat (tzw. pierwsza wojna w latach 88�84, druga: od 83 do 81, trzecia: od 74 do 64). W 92 r. Mitrydates wygna� kr�l�w Kapadocji i Bitynii i zaj�� ich ziemie. Za wygna�cami uj�li si� Rzymianie, wysy�aj�c w 88 r. przeciw Mitrydatesowi kon- sula Manliusza Akwiliusza i namiestnika prowincji Azji, Kwintusa Oppiusza. Kr�l nie tylko odni�s� nad nimi zwyci�stwo, ale wdar� si� do rzymskiej prowincji Azji, urz�dzi� rze� przebywaj�cych tam obywateli rzymskich i wprowadzi� wojska do Grecji, by wywo�a� powstanie przeciw Rzymowi. Niebezpiecze�stwo to za�egna� Sulla, kt�ry pokona� wojska Mitrydatesa pod Cheronej� i Orchomenos, po czym zmusi� kr�la do zawarcia pokoju na warunkach przedwojennego status quo. Dow�dztwo w drugiej wojnie z Mitrydatesem obj�� pozostawiony przez Sull� w Azji Lucjusz Licyniusz Murena, kt�rego dzia�ania nie doprowadzi�y jednak do ostatecznego rozstrzygni�cia. Powodem trzeciej wojny sta�a si� zaborczo�� Rzymu. W 75 r. Rzymianie, opieraj�c si� na testamencie kr�la Bitynii Nikomedesa III Filopatora, wcielili s�- siaduj�c� z Pontem Bityni� do prowincji Azji. W odpowiedzi Mitrydates obsadzi� Bityni� i pobi� w 73 r. konsula Marka Aureliusza Kott�, ale ju� w nast�pnym roku uleg� Lucjuszowi Licyniuszowi Lukullusowi w bitwie pod Cyzykiem; do tej kl�- ski do��czy�y si� nast�pne: pod Kabir� (r. 72), pod Tygranocert�, gdzie Mitryda- tesa wspomaga� jego zi�� Tygranes, kr�l Armenii (r. 69), i pod Artaksat�. Dalsze plany zwyci�skiego wodza zosta�y pokrzy�owane na skutek machinacji bankier�w rzymskich, bogatych ekwit�w, kt�rzy widzieli w Lukullusie opiekuna wyzyski- wanych mieszka�c�w prowincji, oraz na skutek buntu wojska, kt�re Lukullus musia� odprowadzi� na le�e zimowe do Mezopotamii. Energiczny w�dz i dobry znawca Azji zosta� odwo�any. Jego nast�pca, Maniusz Acyliusz Glabrion, prowa- dzi� dzia�ania wojenne tak niedo��nie, �e Mitrydates zacz�� odzyskiwa� si�y po kl�- skach zadanych mu przez Lukullusa. Wojna zanosi�a si� na d�ugo. W tej sytuacji trybun ludowy Gajusz Maniliusz postawi� w 66 r. na zgroma- dzeniu ludowym wniosek, by dow�dztwo naczelne, odebrane Lukullusowi i Glabrionowi, powierzy� Pompejuszowi. Oznacza�o to jednocze�nie oddanie w jego r�ce pe�nej kontroli nad polityk� i interesami rzymskimi na Wschodzie. Gnejusz Pompejusz Wielki by� wtedy u szczytu s�awy, otoczony blaskiem zwy- ci�stw nad Sertoriuszem, Spartakiem i piratami. Cyceron widzia� w nim m�a zaufania stronnictwa ludowego i podpor� rzeczypospolitej. Opowiadaj�c si� za wnioskiem Maniliusza liczy� na poparcie wszechw�adnego ju� wtedy wodza w swych przysz�ych staraniach o konsulat. Pomimo opor�w ze strony k� senac- kich, zaniepokojonych wzrostem pot�gi Pompejusza, wniosek przeszed� znaczn� wi�kszo�ci� g�os�w. Pompejusz nie zawi�d� pok�adanych w nim nadziei. Ch�tnie przyj�� obowi�- zek prowadzenia wojny � zadanie mia� u�atwione dzi�ki zwyci�stwom Lukullusa � i nie tylko utrwali� zdobycze swego poprzednika, ale zap�dzi� Mitrydatesa do ostatnich jego twierdz; w jednej z nich, w Pantikapeum, kr�l pad� z r�ki swego niewolnika w 63 r. Pompejusz odwdzi�czy� si� te� Cyceronowi, kt�ry m.in. dzi�- ki jego poparciu otrzyma� w tym samym roku konsulat. Zachowana mowa Cycerona odznacza si� pi�kn� form� i wzorow� dyspozy- cj�; wyra�nie wyodr�bniaj� si� w niej klasyczne cz�ci: wst�p, opowiadanie, do- wodzenie, zbijanie i zako�czenie. W stylu zbli�a si� � pomimo tre�ci politycznej � do rodzaju m�w pochwalnych. Prze�wiadczenie to mieli ju� staro�ytni. Retor Fronton z II w. n.e. powiada: �Co do mnie, oczywi�cie odnosz� wra�enie, �e na zgromadzeniu ludowym nikt nigdy ani w j�zyku �aci�skim, ani w greckim nie spotka� si� z wymowniejszymi pochwa�ami ni� te, jakimi m�wca obsypuje Pom- pejusza w tej mowie. Tote� zdaje mi si�, �e zawdzi�cza on sw�j przydomek Wielki nie tyle w�asnym cnotom, co pochwa�om Cycerona". Danuta Turkowska C ho� widok waszego t�umnego zgromadzenia, Kwiryci, wydawa� mi si� zawsze nade wszystko mi�y, a miejsce to do wyst�pie� najoka- zalsze i dla m�wcy najbardziej zaszczytne, od tego dost�pu do chwa- �y, kt�ry zw�aszcza dla ludzi najlepszych sta� zawsze otworem, dotychczas trzyma�em si� z dala � nie �eby ch�ci mi brak�o, lecz na skutek zasad �y- ciowych, jakie w mojej m�odo�ci przyj��em. Do tej pory bowiem nie �mia- �em wst�pi� na to dostojne miejsce w przekonaniu, �e nale�y tu przynosi� jedynie dojrza�e i starannie opracowane p�ody swego talentu, i s�dzi�em, �e ca�y m�j czas powinienem po�wi�ci� zawik�anym sprawom przyjaci�. Tak wi�c i na tym miejscu nie zabrak�o nigdy ludzi broni�cych waszych spraw i m�j sumienny a bezinteresowny wysi�ek w�o�ony w obron� ludzi prywat- nych przyni�s� przy waszym poparciu wspania�e owoce. Kiedy bowiem wszystkie centurie na skutek przesuni�cia zgromadze� wyborczych1 trzy- krotnie og�osi�y mnie pretorem, z �atwo�ci� poj��em, Kwiryci, co o mnie s�dzicie i co innym w stosunku do mnie zalecacie. Je�li wi�c jest we mnie tyle powagi, ile�cie jej wymagali powierzaj�c mi urz�dy, i tyle zdolno�ci do publicznych wyst�pie�, ile cz�owiekowi z otwart� g�ow� mog�a da� niemal codzienna praktyka s�dowa i zaprawa w m�wieniu � to na pewno, maj�c t� odrobin� powagi, u�yj� jej wobec ludzi, kt�rzy mi j� przyznali. I je�li potrafi� co� uzyska� moj� wymow�, wyka�� si� g��wnie przed tymi, kt�rzy uznali, �e i za to nale�y mi si� nagroda. Przede wszystkim jednak s�uszny pow�d do rado�ci widz� w tym, �e przemawiaj�c z tak niezwyk�ego dla mnie miejsca mam do czynienia ze spraw�, w kt�rej s��w nikomu zabrakn�� nie mo�e. Mam bowiem m�wi� o wyj�tkowych osobistych zaletach Gnejusza Pompejusza, a mow� na ten temat trudniej sko�czy� ni� rozpocz��. Dlate- go stara� si� musz� nie tyle o s��w obfito��, co o miar� w m�wieniu. Aby wi�c mow� moj� rozpocz�� od tego, z czego wywodzi si� ta ca�a sprawa: Oto waszym podatnikom i sprzymierze�com wypowiadaj� ci�k� l Wyboru pretora dokonywa�y zgromadzenia zwane comitia centuriata, na kt�rych g�o- sowanie odbywa�o si� wed�ug centurii (klas maj�tkowych). Imiona wybranych kandydat�w, og�aszano w kolejno�ci dyktowanej liczb� uzyskanych g�os�w. Cyceron znalaz� si� na pierw- szym miejscu, skoro na zgromadzeniu, przerywanym prawdopodobnie na skutek zamieszek, za ka�dym razem go wywo�ywano. i niebezpieczn� wojn� dwaj przemo�ni kr�lowie, Mitrydates i Tygranes. Obaj � jeden jeszcze nie pokonany, drugi zaczepiony � s�dz�, �e nadarzy�a si� im sposobno�� do zaj�cia Azji. Co dzie� przychodz� listy do rycerzy rzym- skich, ludzi ciesz�cych si� najlepsz� s�aw�. W gr� wchodz� tu wielkie sumy �o�one przez nich na �ci�ganie waszych nale�no�ci. Ze wzgl�du na blisk� za�y�o��, jaka ��czy mnie z tym stanem, powierzyli mi spraw� rzeczypospo- litej i bezpiecze�stwo w�asnych maj�tk�w. W Bitynii, kt�ra teraz jest wasz� prowincj�, spalono wiele wsi; w r�ku wrog�w znalaz�o si� ca�e kr�lestwo Ariobarzanesa 2 granicz�ce z waszym obszarem podatkowym; Lucjusz Lu- kullus po dokonaniu wielkich czyn�w wycofuje si� z tej wojny 3, a nast�pca jego 4 nie jest dostatecznie przygotowany do kierowania wojn� tak powa�- n�. Jednego tylko naczelnego wodza domagaj� si� i pragn� wszyscy sprzy- mierze�cy i obywatele i jego jednego, nikogo wi�cej, nie obawiaj� si� wro- gowie. Widzicie, jak sprawa wygl�da. Rozwa�cie teraz, co macie czyni�. Wy- daje mi si�, �e najpierw nale�y powiedzie� co� o rodzaju tej wojny, potem o jej wielko�ci, wreszcie o wyborze naczelnego wodza. Wojna jest tego rodzaju, �e powinna was jak najbardziej zach�ci� i zapali� do dalszej walki. Chodzi w niej o chwa�� narodu rzymskiego, kt�ra od przodk�w wam przekazana, o ile we wszystkich dziedzinach jest znaczna, o tyle w sztuce wojennej najwi�ksza; chodzi o bezpiecze�stwo sprzymierze�c�w i przyja- ci�, o kt�re przodkowie wasi toczyli wielkie i ci�kie boje; chodzi o naj- pewniejsze dochody narodu rzymskiego i najwi�ksze, z kt�rych utrat� zabraknie wam �wietno�ci w czasach pokoju i �rodk�w na czas wojny; chodzi o maj�tki wielu obywateli, o kt�re musicie si� zatroszczy� tak ze wzgl�du na nich samych, jak i z uwagi na dobro rzeczypospolitej. A �e zawsze byli�cie bardziej od innych lud�w ��dni chwa�y i chciwi s�awy, zmy� musicie t� plam� wyniesion� z pierwszej wojny z Mitrydate- sem, kt�ra si� w�ar�a i na dobre przylgn�a do imienia ludu rzymskiego. Oto ten, kt�ry w ca�ej Azji, w tylu krajach, jednego dnia, przez jednego pos�a�- ca i jednym pismem zarz�dzi� wymordowanie i usuni�cie wszystkich oby- wateli rzymskich, nie tylko nie poni�s� dotychczas zas�u�onej kary za swoj� zbrodni�, ale ju� dwadzie�cia trzy lata od tamtej pory panuje i to tak panu- je, �e zamiast si� ukrywa� w mrocznych zakamarkach Pontu i Kapadocji chce si� wynurzy� z ojczystego kr�lestwa i dzia�a� na waszych terenach podat- kowych, to jest na oczach ca�ej Azji. Dotychczas bowiem nasi wodzowie tak 2 Kapadocja. 3 Lukullus sprawowa� dow�dztwo w latach 73�67. Kiedy po d�ugoletnich, chocia� zwyci�skich walkach wojsko rzymskie zacz�o ulega� rozprz�eniu i da�o si� zaskoczy� Mitryd...
bogg