Sakrament Pokuty i Pojednania.doc

(106 KB) Pobierz
Pismo św

5

 

Pismo św. w odnowionych obrzędach sakramentu pokuty

W niniejszej konferencji pragnę przedłożyć kilka refleksji na temat roli i funkcji Pisma św. w odnowionej liturgii sakramentu pokuty, ze szczególnym uwzględnieniem jego znaczenia w kształtowaniu właściwego ducha pokuty. Choć treść jego, jak sądzę, będzie dostępna i pożyteczna dla wszystkich, jest ona jednak przeznaczona przede wszystkim dla duchowieństwa, do którego głównie należy realizacja wprowadzonych niedawno zmian w sprawowaniu tego sakramentu.

Na wstępie taka oto ogólna uwaga:

Jedną z ważnych nowości zreformowanego rytuału pokutnego jest uznanie za jego integralną część proklamację Pisma św. Jest ona obowiązkowa w obrzędzie pojednania wielu penitentów, polecana zaś — szkoda, że nie mocniej i intensywniej — przy tradycyjnej spowiedzi indywidualnej.

Już sam ten fakt posiada doniosłe znaczenie w kształtowaniu ducha pokuty i to z dwóch względów:

a) Proklamowanie Pisma św. jest postawieniem człowieka wobec Boga, który wzywa do nawrócenia. Tylko tak jest ono możliwe. Nawrócenie nie jest bowiem rzeczą, którą człowiek sam sobie może zaplanować, odłożyć na później, na jakiś inny, stosowniejszy dla siebie czas. Możemy się nawrócić tylko wtedy, gdy Bóg nas wzywa do nawrócenia; z Jego wezwaniem związana jest bowiem zawsze łaska, która nam je umożliwia.

Biblia wielokrotnie mówi, że to tak się właśnie sprawy mają. Owo „później” może bowiem nie nastąpić nigdy. Ponieważ prosiłem — mówi Mądrość Boża — lecz wyście nie dbali, rękę podałem, a nikt nie zważał... więc i Ja waszą klęskę wyszydzę, zadrwię sobie z waszej bojaźni... wtedy będą Mnie prosić — lecz Ja nie odpowiem, i szukać — lecz Mnie nie znajdą (Prz 1,24–28).

Napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej. Mówi bowiem Pismo: W czasie pomyślnym wysłuchałem ciebie, w dniu zbawienia przyszedłem ci z pomocą. Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia (2Kor 6,1–2).

Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje... (Iz 55,6–7).

W przeciwnym bowiem razie, tzn. gdy człowiek zmarnuje tę okazję, może się zdarzyć, że: Przychodzą, by szukać Pana, lecz Go nie znajdują, bo On się od nich odsunął (Oz 5,6); albo jak mówi inny prorok: Błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz Go nie znajdą (Am 8,12); lub jak przestrzega sam Chrystus: Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie (J 8,21).

Proklamowanie Słowa Bożego w czasie liturgii pojednania jest zatem stworzeniem penitentowi optymalnych warunków, by mógł się nawrócić — słyszy on bowiem głos samego Boga, który wzywa go do zmiany życia i daje mu swoją łaskę, która mu to umożliwi.

b) Słowo Boże jest o wiele skuteczniejsze niż nasze ludzkie słowo. O tym szafarze sakramentu pokuty powinni być sami głęboko przekonani i to przekonanie winni wpajać swym wiernym. Słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocnie, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem (Iz 55,11); i jeszcze: Żywe jest bowiem słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4,12).

Z powyższego wypływa, moim zdaniem, taki oto pierwszy wniosek: należałoby często mówić wiernym o niezastąpionej roli słowa Bożego w procesie pokutnym, jako że do tej pory rzadko komu przychodzi na myśl, że w przygotowaniu się do spowiedzi normalnym punktem wyjścia winno być usytuowanie się w obliczu Boga, który swoim autentycznym słowem wzywa do nawrócenia.

Oczywiście, samo mówienie o tym nie będzie miało sensu, jeżeli nie będzie się urządzało systematycznie, tzn. kilka razy w roku, nakazanych przez nowy rytuał zbiorowych liturgii pokutnych oraz jeżeli przy spowiedziach indywidualnych będzie się normalnie opuszczać poleconą przez tenże rytuał lekturę bodajże jakiegoś krótkiego fragmentu Biblii.

Odnowiony obrzęd pojednania zawiera bogaty zestaw lektur biblijnych, których można używać w pokutnej liturgii słowa. Jest ich w sumie 100, w tym 33 ze Starego Testamentu, 27 z Ewangelii, plus 11 krótszych czytań, przeważnie z Nowego Testamentu, przeznaczonych do używania przy spowiedziach indywidualnych, oraz 29 czytań z pism Nowego Testamentu poza Ewangeliami.

Możliwości kształtowania w wiernych ducha pokuty tkwiące w tych lekturach są ogromne. Nie leżą one jednak na powierzchni, by się ujawniły i stały operatywne w umysłach i sercach słuchaczy, wymagają pośrednictwa księdza, który w swojej homilii wydobędzie je na światło dzienne.

Tu jednak rodzi się problem: czy my, księża, potrafimy to zrobić? To pytanie wydaje się na pierwszy rzut oka prowokacyjne i obrażające. Bo jak można wątpić, czy to potrafimy, skoro studiowaliśmy teologię. Doświadczenie jednak uzasadnia tę wątpliwość.

Wieloletnie przysłuchiwanie się homiliom czy naukom rekolekcyjnym pozwoliło mi stwierdzić, że teksty biblijne są na ogół interpretowane w duchu moralizatorskim. Polega to w praktyce na nawoływaniu do żalu nad grzeszną przeszłością i do poprawy życia opierającej się na pracy nad sobą, na naszych wysiłkach i staraniach. Te nawoływania są oczywiście wielorako motywowane. Np.: grzech pociąga za sobą karę; albo grzech jest wielką niewdzięcznością wobec Boga, który w historii zbawienia wyświadczył człowiekowi tyle dobrodziejstw, zwłaszcza wydając za niego na śmierć własnego Syna; albo: Bóg pomaga człowiekowi w jego wysiłkach. Podobne motywacje nie zmieniają jednak istoty rzeczy: takie podejście do Pisma św. pozostaje moralizatorskie. Głównym i zasadniczym motorem poprawy życia pozostaje człowiek, zdany na swój wysiłek i homilia celebransa usiłuje właśnie ten motor uruchomić.

Trzeba przyznać, że bardzo wiele z owych 100 lektur biblijnych znajdujących się w nowym rycie pojednania nadaje się doskonale do takiego właśnie użytku; trzeba jednak także powiedzieć, że czytanie i interpretowanie ich w kluczu moralizmu jest ich poważnym spłyceniem i zniekształceniem.

Biblia została napisana i powinna być czytana w kluczu kerygmatycznym. Dopiero wtedy wiele czytań proponowanych przez nowy rytuał nabierze w ogóle sensu w ramach liturgii pokutnej, a owe liczne czytania o treści parenetycznej otrzymają swoje właściwe ustawienie. Dopiero wtedy penitent będzie miał szansę być wprowadzonym w sakrament pokuty słuchaniem Pisma św. będącego we wszystkich swoich częściach Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną. Apel skierowany do niego — „Nawróć się” — będzie wypływał z Ewangelii (por. Mk 1,1–45) doświadczonej, wg słów św. Pawła, jako moc Boża ku zbawieniu dla każdego wierzącego (Rz 1,16). W takim dopiero kontekście będzie mógł w nim być kształtowany prawdziwie chrześcijański „duch pokuty”.

Spróbuję ukazać w lekturach podanych w odnowionym obrzędzie sakramentu pokuty niektóre ważniejsze aspekty kerygmatyczne, które mogą kształtować w nas właściwego „ducha pokuty” i które należałoby wydobywać na powierzchnię w homiliach wygłaszanych w czasie liturgii pokutnych.

Myślę, że jest rzeczą zbędną definiować pojęcie kerygmatu: powiem tylko — dla uniknięcia możliwych nieporozumień i dwuznaczności — że pragnę w moich refleksjach zacieśnić powyższy termin do tych treści, które zawarte są w owych sześciu sławnych mowach św. Piotra i Pawła, rozsianych w Dziejach Apostolskich, (por. Dz 2,14–41; 3,12–26; 4,7–12; 5,29–32; 10,34–43; 13,16–41). Chodzi tu zatem o elementarne prawdy chrześcijańskie, o to, co nazywamy misterium paschalnym, a więc: o Śmierć, Zmartwychwstanie Chrystusa i Zesłanie Ducha Świętego oraz znaczenie tych wydarzeń zbawczych dla nas.

By zbawcze dzieło Chrystusa mogło się nam ukazać jako dobra nowina, musi być jednak skontrastowane ze swoim przeciwieństwem - z grzechem. Wskazanie tego ciemnego tła można by nazwać kerygmatem negatywnym.

W mowie Piotra wygłoszonej w dniu Pięćdziesiątnicy dochodzi on do głosu w takich słowach: Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli, postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście (Dz 2, 22–23).

W tych słowach nie tylko bezpośredni słuchacze Piotra, lecz każdy człowiek wezwany jest do tego, by uznał samego siebie za winnego śmierci Chrystusa. To właśnie w ten sposób Krzyż Chrystusa przekonuje o braku w nas prawdziwego życia. To zabijanie życia zostało przez Boga zademonstrowane w śmierci tego, którego Piotr w drugiej swojej mowie kerygmatycznej nazywa Dawcą Życia (por. Dz 3,15).

Jest sporo lektur biblijnych, które mówią o grzechu, pokazując wiele tych wymiarów, które wirtualnie zawierają się w pr...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin