!Milt Bearden - Czarny tulipan.pdf

(2280 KB) Pobierz
Microsoft Word - Bearder Milt - Czarny tulipan
MILT BEARDEN
CZARNY TULIPAN
30299287.002.png
Nikt nie wie dokładnie, kiedy i gdzie narodziła »k legenda o czarnym tulipa-
nie. Jedna z bardziej wiarygodnych wersji wiąże jej początki z wczesną wiosną
tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego roku i śmiercią porucznika Siemiona Popo-
wa w okolicach miasta Mazar-i Szarif, który zginął trzymając w dłoni ten rzadki
kwiat rosnący w północnym Afganistanie. Podobni zachwycony jego pięknem,
zerwał tulipana zaledwie na kilka sekund przedtem, nim kula snajpera trafiła go
prosto w serce. Z niewiadomych powodów, jak głosi legenda, jeden z kolegów
wyjął kwiat z dłoni zabitego i wetknął go w dziurki od guzika munduru, zwłoki
zabrano więc do ojczyzny z niecodzienną ozdobą n a piersi.
Dlatego w późniejszym etapie wojny wielkie transporty zabitych wywożo-
nych z Afganistanu zyskały miano Czarnych Tulipanów, a sam kwiat stał się
w Związku Radzieckim symbolem śmierci.
30299287.003.png
Część
pierwsza
30299287.004.png
Rozdział I
Centrala CIA, Langley, Wirginia, 28 maja 1985 roku
leksander Fannin pchnął jaskrawożółtc wahadłowe drzwi z dużym czarnym
napisem: 7D70 - DYREKTOR AGENCJI. Ich żywy kolor zawsze wydawał
mu się niestosowny, całkowicie nie pasujący do tajemniczego, mrocznego świat*
rozciągającego się po drugiej stronie. Zdawał sobie jednak sprawę, że Bill Casey
w ogóle nie przywiązuje do tego wagi. Z uśmiechem pomyślał, że dzisiaj owe
żółte drzwi zdawały się kpić sobie z niego. Przyszedł bowiem, aby oddać dyrek-
torowi służbową legitymację, uścisnąć staremu dłoń i tym sposobem zakończyć
Swoją dziesięcioletnią służbę w agencji.
W przeszklonej wartowni siedzieli dwaj posępni młodzi ochroniarze, ubrani
w identyczne, pochodzące chyba z wyprzedaży, swetry. Sztywno skinął im głową,
a oni odprowadzili go zaciekawionymi spojrzeniami. Dobrze wiedział, że zanim
zdąży dojść do otwartych drzwi sekretariatu, w których czekała już asystentka
dyrektora, Dottie Manson, wbiją sobie w pamięć wszelkie szczegóły sylwetki
wysokiego gościa o śniadej cerze, ubranego w luźną sportową marynarkę, czarne
wełniane spodnie i granatowy golf.
- Cześć, Aleks - powitała go Dottie, gestem zapraszając do środka prze-
stronnego, obitego brzozową boazerią, sekretariatu. Za oknami siódmego piętra
rozciągała się malownicza panorama wirginijskiej równiny, chociaż gęste późno-
wiosenne listowie przesłaniało już widok szerokiej wstęgi Potomaku, wijącego
się zakolami wokół wywiadowczej centrali w Langley.
- Wcale nie wyglądasz na człowieka, który z żalem rozstaje się z firmą.
- On tak uważa? - zapytał Fannin, rozglądając się po niemal całkiem pustym
pokoju.
- Jest tam - podpowiedziała Manson i wskazała drzwi sali konferencyjnej dy-
rektora. - Poza tym przedstawiłam swoje zdanie, a nie jego. Polecił, żebyś tu zacze*
kał do końca zebrania. Zaproponował też, żebyś umilił sobie czas jakąś lekturą.
Gustownie urządzony gabinet Caseya sprawiał przytulne wrażenie, lecz pa-
nujący w nim nieład W pełni odzwierciedlał charakter urzędującego tu człowieka.
9
A
30299287.005.png
Aleksander szybko przebiegł wzrokiem tytuły książek, tworzących stos na skraju
biurka, zauważając, że dotyczą tak różnych zagadnień, jak historia Stanów Zjedno-
czonych, ekonomia czy związek polityki z przemysłem naftowym. Domyślił się, że
pod koniec tygodnia Dottie będzie musiała spakować te książki i na weekend wy-
słać je pocztą kurierską na Long Island, by od poniedziałku dyrektor mógł z pełnym
zaangażowaniem polecać niektóre z nich do czytania. A Casey uwielbiał dyktować
ludziom nie tylko, co mają czytać, lecz także jak interpretować treść.
Fannin rozsiadł się na wielkiej, miękkiej sofie i zamknął oczy. Nie żałował
swojej decyzji. Naprawdę uważał, że powinien się wycofać z tej roboty.
Od razu trafił do wydziału operacji tajnych. Jego ojciec był Rosjaninem, a mat-
ka Ukrainką, znaleźli się w gronie uchodźców z nękanego stalinowskimi repre-
sjami ZSRR. Nic więc dziwnego, że Aleksander płynnie mówił obydwoma tymi
językami, doskonale znał również polski i niemiecki. Został zwerbowany do pra-
cy w agencji po krótkiej służbie w lotnictwie, kiedy to w Wietnamie przyszło mu
parokrotnie pilotować helikopter w rozmaitych akcjach paramilitarnych organi-
zowanych przez CIA. Początkowo wkładał całe serce w pracę wywiadowczą, na-
wet pod koniec burzliwych lat siedemdziesiątych, kiedy to kolejne skandale i nie-
powodzenia rozmaitych misji zaciążyły nad przyszłością agencji, ani przez chwi-
lę nie miał wątpliwości, kim naprawdę jest i jakie znaczenie ma jego praca.
W roku tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym pierwszym, po zaprzysiężeniu
Caseya na stanowisku dyrektora, wyraźnie odczuł przypływ świeżej energii w Lan-
gley. Od początku też zaczął układać swoje dobre stosunki z tym błyskotliwym
nowojorskim prawnikiem, którego głównym celem stało się dopasowanie zadań
agencji do politycznej linii nowego prezydenta, i pod koniec pierwszej czterolet-
niej kadencji Aleksander był już z szefem w przyjacielskich stosunkach. Wspól-
nie śledzili pęknięcia powstające w nieskazitelnym dotąd wizerunku „Imperium
Zła", poszerzające się zwłaszcza na linii Warszawa - Moskwa, wspólnie też do-
chodzili do wniosku, że nadeszła pora na podjęcie takich czy innych „kreatyw-
nych przedsięwzięć", jak zwykł mawiać Casey. Razem snuli skomplikowane,
ambitne plany tego, co dyrektor określał mianem końca gry. Właśnie w takiej
sytuacji pojawiły się pierwsze kłopoty Fannina.
Zaczęło się od spraw czysto osobistych. Rok wcześniej, podczas wykonywania
misji w Azji, Aleksander poznał nadzwyczaj uroczą Katerinę Martynową i szybko
zakochał się w niej bez pamięci. Jej rodzice, uciekinierzy z ogarniętej wojną Ukra-
iny, spotkali się w chińskim obozie przejściowym dla uchodźców rosyjskich i tam
też zastały ich burzliwe przemiany tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku.
Lara Czumakowa i Michaił Martynow ostatecznie pobrali się w Szanghaju, gdzie
zamierzali od nowa zbudować sobie życie, ale wojna domowa i rewolucja z końca
roku czterdziestego dziewiątego zmusiły ich do dalszej ucieczki z maleńką córecz-
ką, tym razem przed wojskami Mao-Tse-Tunga. Znaleźli swoje miejsce wśród ro-
snącej szybko społeczności Rosjan i Europejczyków szukających schronienia przed
chińską zawieruchą na terenie Brytyjskiej Kolonii Koronnej - Hongkongu.
10
30299287.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin