Ira B. Nadel - Różne postawy życia Leonarda Cohena.txt

(644 KB) Pobierz
Ira B. Nadel

RӯNE POSTAWY
�ycie Leonarda Cohena


Prze�o�y�
Wojciech Fladzi�ski
Pr�szy�ski i S-Ka WARSZAWA 2000

Tytu� orygina�u:
VARIOUS POSITIONS. A LIFE OF LEONARD COHEN
Copyright (c) 1996 by Ira B. Nadel 
Published by permission of Random House of Canada, Toronto, Canada
Projekt graficzny serii:
Zombie Sputnik Corporation
Zdj�cie na ok�adce:
Rex/East News
Redakcja:
Jadwiga Piller
Redakcja techniczna:
Jolanta Trzci�ska
Korektor:
Bogus�awa J�drasik
�amanie:
Monika Lefler Liwia Drubkowska
ISBN 83-7255-438-2 Biografie
Wydawca:
Pr�szy�ski i S-ka SA 02-651 Warszawa, ul. Gara�owa 7
Druk i oprawa:
Zak�ady Graficzne K.E.N. SA 85-067 Bydgoszcz, ul. Jagiello�ska l


Dla Dary i Ryana


Chcia�bym, �eby wszystko, co ma si� do powiedzenia, 
mo�na by�o wyrazi� jednym s�owem. 
Nie cierpi� tego, co mo�e si� zdarzy�
 mi�dzy pocz�tkiem a ko�cem zdania.

Leonard Cohen, Ulubiona gra

Czym jest poeta? Nieszcz�liwym cz�owiekiem, 
kt�ry kryje w swym sercu g��bokie cierpienie,
 a kt�rego wargi tak s� uczynione, �e kiedy 
westchnienia i skargi przelewaj� si� przez nie, 
brzmi� one jak pi�kna muzyka.

Soren Kierkegaard, Albo-Albo*

* T�um. Jaros�aw Iwaszkiewicz, PWN, Warszawa 1976, t.l,s.19.

Wst�p
Zagadka Leonarda Cohena: elegancko ubrany przedstawiciel artystycznej bohemy, samotnik goni�cy za kobietami, piosenkarz o niemuzycznym g�osie. �yd praktykuj�cy zen. Pr�ba wyja�nienia tej tajemnicy zawiod�a mnie do Los Angeles, Nowego Jorku, Nashville, Montrealu i na Hydr�. Przez ca�y ten czas Cohen okazywa� mi cierpliwo��, nawet wtedy, gdy zada�em mu pytanie, kt�rego postawienie wymusi� na mnie wydawca: czy ksi��k� t� mo�na nazwa� autoryzowan� biografi�? Artysta chwil� milcza�, po czym z zadum� odrzek�: "z pewn� doz� tolerancji", dodaj�c po chwili: "�yczliwej tolerancji". Ta skromno�� zafa�szowuje nadzwyczajn� pomoc udzielon� mi przez niego i jego bliskich w trakcie pisania tej ksi��ki.
Cohena nazywano "p�-wilkiem, p�-anio�em", "sprzedawc� rozpaczy", "narodowym piewc� pesymizmu", a tak�e, bardziej ju� kolokwialnie, "ksi�ciem w��cz�g�w". Jego wczesne albumy potwierdza�y te epitety. By�a to "muzyka podcinaj�ca �y�y", jak makabrycznie stwierdzono w artykule na jego temat. Pewna s�uchaczka za� wykrzykn�a: "Dzi�ki Bogu, Sylvia Plath nigdy nie pr�bowa�a �piewa�!". Pod wp�ywem jego p�niejszej tw�rczo�ci ten pogl�d ewoluowa�; ostatnie p�yty nazywano uroczystymi, a w chwilach nieuwagi, optymistycznymi. Jednak�e to wysmakowane samoupodlenie jest obecne w�a�ciwie w ca�ej tw�rczo�ci Cohena. Przejawia si� ono w przydaj�cej mu tylko uroku kapry�nej kochliwo�ci i narcystycznym erotyzmie. Tw�rca zawsze odczuwa� przygn�bienie, ale - jak sam powiedzia� -nie by�o ono wcale wi�ksze ni� u innych. "Ludzie myl� depresj� z powag�. Tak si� sk�ada, �e lubi� by� w powa�nym nastroju. Uspokajam si� wtedy i rozlu�niam". Nietzsche podsumowuje ten paradoks nast�puj�co: "W wymierzaniu kary jest wiele ze �wi�ta".
7

Na sukces Cohen nie musia� d�ugo czeka�. Zyska� opini� poety wykl�tego, kt�rego pos�pne hymny okre�la�y przed�u�aj�cy si� okres literackiej niedojrza�o�ci. Sukces by� jednak zawsze wzgl�dny: chwalone przez krytyk� p�yty sprzedawa�y si� s�abo, a kontrowersyjne ksi��ki czyta�o niewielu. Dopiero w po�owie lat osiemdziesi�tych, kiedy m�odsi arty�ci zacz�li m�wi� o swoim d�ugu wobec Cohena, jego tw�rczo�� prze�y�a komercyjne zmartwychwstanie. W 1991 roku ukaza�a si� p�yta "I'm Your Fan" (Jestem twoim wielbicielem) z utworami Cohena w wykonaniu zespo��w graj�cych muzyk� alternatywn�. Kolejna produkcja tego typu: "Tower of Song" (Wie�a pie�ni), wysz�a cztery lata p�niej.
Oryginalny tytu� tej ksi��ki, "Various positions" (R�ne postawy)* jest tytu�em ulubionego albumu Cohena z roku 1984, a jednocze�nie sentencj� filozoficzn�. Wynika ona z maksymy "w zen nic nie jest ustalone raz na zawsze", g�oszonej przez roshiego Joshu Sasakiego, nauczyciela zen, kt�rego uczniem by� Cohen. Reprezentowanie okre�lonej postawy i tych samych pogl�d�w przez ca�e �ycie jest z punktu widzenia zen antytetyczne, poniewa� w �wiecie zen nie ma absolut�w. Jedyny absolut to zmiana, poza tym wszystko jest niesta�e. Jedno jest tylko trwa�e i rzeczywiste - czysty, nieskr�powany byt, kt�ry ci�gle trzeba odkrywa�. To za� wymaga dyscypliny.
Czy by�y to trzy strony dziennie, kt�rych napisania w 1959 roku domaga�a si� od Cohena jego gospodyni, czy te� mozolna praca nad tekstami piosenek, kt�rych stworzenie zajmowa�o mu cz�sto kilka lat, u podstaw sukcesu Cohena zawsze le�a�a dyscyplina. Wszystko, co pisze, przerabia do czasu, a� zabrzmi prawdziwie. "Ostatnia my�l jest zawsze najlepsza", rzek� kiedy�, zadaj�c k�am obiegowej opinii, przypisuj�cej znaczenie pierwszej, spontanicznej my�li. "Przewa�nie jestem sztywny, spi�ty i udr�czony - powiedzia� w wywiadzie z 1993 roku. - Musz� zdj�� wiele warstw, zanim dotr� do prawdy. Nie ma we mnie spontaniczno�ci ani intuicji".
Cohen zachowuje notatki ze wszystkich etap�w swojej pracy, traktuj�c je jako cz�� procesu tw�rczego, kt�ry wie�czy artystyczne odkrycie. Zbi�r zapisk�w, gazet, periodyk�w, roboczych wersji utwor�w, pami�tnik�w i list�w tworzy trwa�e archiwum jego tw�rczo�ci. Jak sam wyja�nia: "stanowi ono najg��bsz� istot� rzeczy. Wi-
* T�umacz, bogatszy o wiedz� wyniesion� z ksi��ki, czyni tu odst�pstwo od stosowanej konsekwentnie zasady przytaczania polskich tytu��w utwor�w Cohena za jego najbardziej znanymi t�umaczami, Maciejem Zembatym i Maciejem Karpi�skim.
8

dz�, jak z bezkszta�tnej masy wy�ania si� nowa jako��". Opublikowane piosenki lub wiersze s� tylko "punktami orientacyjnymi, desygnatami, w pewnym sensie sygna�ami, �eby zbada� ca�� tw�rczo�� [...]. Archiwum jest g�r�, a opublikowane utwory - wulkanem". Swoje archiwum postrzega jak biblijne nieociosane kamienie: "co�, z czego buduje si� o�tarz, ark�, cokolwiek, co jest obrabiane, zdobione, przemy�lane, ale podstaw� musz� by� nieociosane kamienie, musz� tam by� i musz� by� masywne". Cohena charakteryzuje �limacze tempo pracy; ka�da kolejna wersja utworu przybli�a go o centymetr do celu. W tw�rczo�ci odbija si� jego �ycie: pasmo niepowodze� przerywaj� ma�e zwyci�stwa. Z�e to czy dobrze, poeta zachowuje wszystko, co go dotyczy:
Zbieractwo to jedyna rzecz, na jakiej si� zna�em. Nie mia�em poj�cia, kim jestem ani dok�d zmierzam, nie wiedzia�em, jaki jest ten �wiat i jakie s� kobiety. Wiedzia�em jedynie, �e b�d� dokumentowa� to marne �ycie [...]. Nigdy nie m�wi�em o sobie: wielki poeta; ani razu nie dawa�em do zrozumienia, �e jestem kim� wi�cej ni� pomniejszym autorem wierszy, tekst�w piosenek i ich wykonawc�, cokolwiek to znaczy. Szufladkowanie pozostawmy innym. Powiedzia�em tylko, �e mam to tutaj. Tutaj jest wszystko [...]. Robi�em to, co sobie umy�li�em, czyli dokumentowa�em swoj� podr� bez jakiegokolwiek jej oceniania. Ale moja podr� tkwi tutaj. Bez cienia w�tpliwo�ci.
W sztuce jest sp�jno��, kt�rej nie ma w historii. Wed�ug Cohena muzyka i pisarstwo s� nierozdzielne. W takim podej�ciu przejawia si� �ydowska tradycja jedno�ci Prawa Pisanego i Prawa M�wionego*; nie mo�na ich rozdzieli�, czasami to drugie uwa�a si� za dusz� pierwszego. Zosta�y objawione jednocze�nie.
W �yciu Cohen pragn�� ogl�da� i prze�ywa� pi�kno z bliska, chcia� si� o nie ociera�. Paradoksalnie, kiedy ju� zaspokaja� swoje pragnienie, jego zapa� ulatywa�. Odszed� od wielu os�b, kt�re kocha�. Ilekro� dotyka� pi�kna, porzuca� je w obawie, �e go usidli. Jak pisze w niewydanej powie�ci: "O zmierzchu gardz� tym, co uwielbia�em rano. Z sybaryty przemieniam si� w ascet�". Z jednej strony oznacza�o to koniec jego licznych romans�w, z drugiej za� zwi�ksza�o jego odporno�� estetyczn�. Z depresji i rozpaczy rodzi� si� zapa� tw�rczy.
Artysta wielokrotnie dawa� dowody specyficznego poczucia humoru, kpi�c z samego siebie. "Z wi�kszo�ci moich utwor�w mo�na
*Ustnej Tory (przyp. t�um.).
9

si� �mia� - zauwa�y� w 1992 roku. - Zawsze uwa�a�em si� za weso�ka". Jednak�e humor nie umniejsza zasadniczej powagi jego tw�rczo�ci. "Ka�da ksi��ka jest u mnie przejawem innego rodzaju kryzysu", m�wi� na wst�pie kariery. Swoje kryzysy traktowa� obrz�dowo, na pocz�tku za pomoc� poezji, a p�niej powie�ci, psalm�w i tekst�w piosenek. Jego ma�a, lecz wierna publiczno�� widzi w nim niemal�e duszpasterza, ofiaruj�cego przewodnictwo duchowe. Muzyk� Cohena cechuje eklektyzm; jest to mieszanka rytm�w �r�dziemnomorskich, ballad folkowych, country-and-western, bluesa, jazzu i gospel - lu�ny, podlegaj�cy ci�g�ym zmianom styl, w kt�rym sta�y jest tylko jego mroczny ton.
Sedno uroku Leonarda Cohena tkwi w poetyce przetrwania, stawiaj�cej czo�o ciemno�ci bytu z pozytywnym skutkiem. Jemu samemu dot�d pom�g� przetrwa� dwudziestopi�cioletni zwi�zek z buddyzmem zen. Judaizm zapocz�tkowa� wprawdzie jego poszukiwania duchowe, ale kierunek wskaza� mu buddyzm. Droga ku wyzwoleniu przez cierpienie "zawiod�a mnie do punktu, w kt�rym si� znajduj�". W zen Cohena bardzo poci�ga�a droga wiod�ca do zrozumienia siebie:
Nie chc� by� ograniczony �adnymi wi�zami. Chc� zacz�� od nowa. Chyba ci� kocham, ale jeszcze bardziej kocham pomys� ponownego startu z wyzerowanym kontem [...]. Skuszony dyscyplin� staj� si� bezlitosny.
Ten manifest Cohen powtarza w wierszach, piosenkach i prozie, realizuje go w �yciu osobistym. Stanowi on podsumowanie jego ci�gle aktualnego dylematu: jak by� wiernym komu� i jednocze�nie sobie.
Naturalnie, ka�da biografia jest niekompletna; mo�e tylko przybli�y� chwile z �ycia opisywanej postaci. W wypadku Cohena on sam wi�ksz� cz�� swojej artystycznej energii spo�ytkowa� na przybli�enie tych chwil, co daje biografowi kilka wskaz�wek, prowadz�cych do rozwik�ania tajemnicy:
Nie buja bynajmniej w ob�okach z anio�ami, lecz z dok�adno�ci� ig�y sejsmografu wykrywa konkretny, krwawy pejza� [...]. Umie kocha� kszta�ty ludzi, subtelne i zwichrowane kszta�ty serca. Dobrze, �e s� w�r�d nas tacy ludzie, takie zachowuj�ce r�wnowag� potwory mi�o�ci*.
* Leonard Cohen, Pi�kni przegrani, t�um. Anna Ko�ys...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin