3 rozdzial eeianb.pdf

(73 KB) Pobierz
193412182 UNPDF
Every End is a New Beginning
autor: Vamptastic1901
tłumaczenie: klaudia7161
beta: gosiaczek014kiss
Dziękuję Ci Gosiu, że mi z tą propozycją wyjechałaś:)
Przepraszam Was wszystkich, że musieliście ta długo
czekać:( Pozdrawiam:)
Rozdział 3
EPOV
–Edward, czy pamiętasz może, jak ci mówiłam o tym miłym
mężczyźnie, który jest doktorem? - zapytała się mnie moja mama-
Esme wchodząc i siadając na sofie przede mną, w naszym pokoju
hotelowym. Byliśmy w Medford, Oregon, ponieważ miała ona tutaj
jakiś duży projekt do zrobienia. Była projektantką wnętrz. Jesteśmy
tutaj cztery miesiące, licząc do dzisiaj. Dlaczego tak długo? Można
by ją o to zapytać...
Tym razem Esme nie dekorowała, jak zwykle, domu. Zdobiła
wnętrze wielkiego, trzydziesto piętrowego biurowca, który został
niedawno wybudowany i spytała się mnie, czy nie zechciałbym z nią
pojechać. Nie chciałem zostawiać jej samej w hotelu, więc się zgodziłem.
I w takich właśnie okolicznościach, trzy miesiące temu, poznała
doktora Carlisla Cullena.
–Tak, pamiętam. A co? - zapytałem.
–Więc, słonko...Carlisle oświadczył mi się – zamilkła na moment,
oczekując mojej reakcji. Oświadczył? Tak szybko? Uniosłem jedną
brew, zaskoczony– i powiedziałam „tak” -dokończyła, spoglądając
na mnie ciepło, lecz jednocześnie bacznie obserwując. Moje usta
otworzyły się, a oczy zrobiły dzikie. Mózg pracował szybko, aby
pozbyć się szoku.
–Mamo, jesteś tego pewna? Znasz tego mężczyznę tylko trzy
miesiące! - powiedziałem
grzecznie, ale jednocześnie zastanawiałem się nad jej zdrowym
rozsądkiem. To nie wyglądało na coś, co moja mama mogłaby zrobić.
–Tak, jestem pewna... Kochanie, wiem, że to brzmi absurdalnie, ale...
ja bardzo kocham Carlisle. Naprawdę. – powiedziała pewnie i
uśmiechnęła się łagodnie. Liczyła na moje zrozumienie, a jej oczy
działały wręcz cuda.
–Czy on cię uszczęśliwia? - spytałem. Mimo wszystko to było bardzo
ważne...chyba.
–Tak – powiedziała natychmiast.
–Czy traktuje cię odpowiednio dobrze? - to było tak samo ważne.
–Tak, oczywiście! Jest wspaniałym dżentelmenem, właśnie takim,
jakim ciebie sobie wyobrażam – poinformowała mnie.
–Więc, myślę, że nie mam powodów do dezaprobaty, prawda? -
powiedziałem, uśmiechając się do niej.
–Och! Edwardzie, dziękuję! Tak bardzo Ci dziękuję. Już myślałam, że
twoja decyzja nas rozdzieli. Tak się bałam – powiedziała, mocno
mnie ściskając.
–Ja również się cieszę, mamo. Ale, ugh, czy będziemy musieli się stąd
wyprowadzać? Z Forks? - zapytałem. To by było straszne. Nigdy nie
miałem wielu przyjaciół, ale myślę, że nie mógłbym przetrwać bez
tych, których mam teraz. Moja paczka składa się z Alice McCarty, jej
chłopaka Jaspera Hale, jego siostry bliźniaczki Rosalie Hale oraz
chłopaka Rosie, a zarazem barta Alice, Emmatta McCarty.
– Prawdę mówiąc, to oni przeprowadzą się do nas – powiedziała,
obserwując mnie uważnie.
To by było ok. Nadal będę miał swoich przyjaciół. Odetchnąłem z ulgą.
Chwila...
Oni ? - zapytałem zmieszany i uniosłem brwi.
–Tak, oni. Carlisle ma córkę – poinformowała mnie mama. To było...
cool, tak przynajmniej sądzę. Miałem tylko nadzieję, że nie jest
fałszywą lalką Barbie jak Jessica, Tanya czy Lauren.
Na samą myśl przeszedł mnie dreszcz. To byłoby straszne. Musiałem
wiedzieć, gdyż jeśli tak, to wolałbym się mentalnie przygotować.
–Och, opowiedz mi o niej – poprosiłem. Palce skrzyżowane...
–Jeszcze jej osobiście nie spotkałam, ale Carlisle opowiadał mi o niej
bardzo dużo. Strasznie ją kocha... Sama Bella ma szesnaście lat i jest
w kapeli rockowej. Zgodnie z tym co powiedział Carlisle, nie jest
szpanerką, więc nie martw się, nie będziesz żył z klonem Lauren pod
jednym dachem – uśmiechnęła się. Wiedziała, że nie wiedziałem, że
ona wie. Zaśmiałem się.
–To dobrze. A kiedy się wprowadzą? - zapytałem.
–Kiedy skończę projekt, nad którym pracuję.
–To nie była odpowiedź na moje pytanie, mamo – przypomniałem jej,
uśmiechając się.
–Racja. On nie powiedział Belli jeszcze o wszystkim, ale zamierza to
zrobić dziś wieczorem, tak samo jak zacząć się pakować.
My wyruszymy jutro, gdzieś koło trzeciej po południu.
–Jesteś pewna, że mają wystarczająco dużo czasu na spakowanie
wszystkiego? Nie chcemy ich popędzać – wypowiedziałem moje
troski na głos.
–Carlisle zapewnił mnie, że to mu odpowiada. Chociaż, jak
wywnioskowałem, Bella będzie zła, kiedy jej to powie – powiedziała
smutno.
–To jest jedyne rozsądne zachowanie, mamo. Jej tata bierze ślub po
jedynie trzy miesięcznej znajomości z kobietą, której ona nie zna. Na
dodatek, przeprowadza się do miasteczka z dala od swojego domu i
przyjaciół. A to wszystko dzieje się po jednym dniu od jakże
„wspaniałej” wiadomości. Musi być silna, aby to znieść. Może nie
jest przyzwyczajona do kolejnej kobiety w życiu jej ojca, może do tej
pory była tylko ona. Nigdy tego nie będziesz wiedziała, mamo. Po
prostu daj jej czas i o nic się nie martw. Jestem pewny, że przekona
się do nas. Pewnie jest miłą dziewczyną – zapewniłem ją.
Czułem się jednak w stosunku do tej dziewczyny źle. Wiem, że
byłbym nieźle zdenerwowany, gdybym był na jej miejscu. Po chwili,
przysiągłem sobie, że tak długo, jak nie będzie taka jak Lauren, będę starał
się z całych sił, żeby była szczęśliwa w Forks. Ja sam chciałbym mieć
kogoś, kto by mnie uszczęśliwił.
–Chyba masz racje, słonko. Dziękuję. I jestem Ci bardzo wdzięczna,
także za to, że jesteś taki wyrozumiały. Kocham Cię Edwardzie –
powiedziała, a potem przytuliła i pocałowała mnie w czoło.
–Ja też cię kocham. I nie martw się już, mamo.
–Teraz zacznij się pakować, a potem idź do łóżka. Czeka nas jutro
wielki dzień. Musimy się wymeldować o dziewiątej rano –
uśmiechnęła się uroczo do mnie.
–Ok. To brzmi dobrze, nastawię budzik. Dobranoc.
–Dobranoc Edwardzie – powiedziała. Poszedłem szybko do mojego
pokoju. Spakowałem wszystkie rzeczy i włożyłem pidżamę.
Położyłem się w łóżku, kompletnie nie wiedząc co przyniesie jutro.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin