Świadectwa ludzi umierających.pdf

(404 KB) Pobierz
OPIS UMIERAJĄCEJ MATKI {Alexa} PRZY PORODZIE
1
31241355.007.png 31241355.008.png 31241355.009.png 31241355.010.png
ŚWIADECTWO ATEISTY PROF. HOWARDA STORMA
„Gdy umierają ateiści”
”ZOBACZCIE CO SIĘ DZIEJE Z CZ Ł ŁOWIEKIEM ATEISTĄ, GDY UMIERA. TEN
MIA Ł Ł SZCZĘŚCIE ŻE ZACZĄ Ł Ł SIĘ MODLIĆ I ZAUFA Ł Ł JEZUSOWI CHRYSTUSOWI
MI Ł ŁOSIERNEMU BOGU”.
[Bogu dz i i ę ękuj ę ę za to ś św i iadectwo i i temu cz ł ł łow i iekow i i ż że s i i ę ę n i ie bo i i o tym mów i i ć ć.]
OPIS PRZYPADKU:
Howard Storm urodził się w 1946 r. w stanie Massachusetts.
Przez 20 lat był profesorem sztuki na Uniwersytecie Northern
Kentucky. Jako ateista był przekonany, ze śmierć jest
definitywnym końcem istnienia człowieka. Jego ateizm prysł jak
bańka mydlana po doświadczeniu ciężkiej choroby i śmierci
klinicznej podczas wakacyjnego pobytu w Paryżu w 1985 r.
Największa telewizja katolicka na świecie EWTN wiosną 2003 r.
wielokrotnie powtarzała wywiad z prof. Howardem Stormem.
3
31241355.005.png 31241355.006.png
Latem 1985 r. prof. Howard Storm razem ze swoją żoną i grupą
studentów przebywał w Europie, zwiedzając najważniejsze centra
sztuki. Ostatnim etapem ich podróży był Paryż. W przeddzień
odlotu do USA zwiedzali wystawę sztuki współczesnej w centrum
Georges'a Pompidou. Było to dla nich jedno z najważniejszych
wydarzeń podczas europejskiej podróży. Następnego dnia rano
Howard Storm poczuł przeszywający ból żołądka, jakby został
ugodzony pociskiem. Było to tak wielkie cierpienie, że nie mógł
powstrzymać się i dosłownie wył z bólu. Wezwany lekarz
stwierdził przebicie dwunastnicy, dał zastrzyk morfiny w celu
uśmierzenia bólu i skierował na natychmiastową operację.
Po przewiezieniu do szpitala prześwietlenie wykazało, że w
dwunastnicy jest duży otwór spowodowany najprawdopodobniej
przez wrzody. Aby zapobiec śmierci, konieczna była
natychmiastowa operacja. W miarę upływu czasu morfina
przestawała działać. Oczekując na operację, prof. Storm
intuicyjnie czuł, że są to ostatnie chwile jego życia. Rozpaczliwie
prosił o pomoc personel szpitala. Ponieważ był to czas wakacji i
wielu lekarzy przebywało na urlopach, Storm musiał czekać na
operację kilkanaście godzin. W doświadczeniu porażającego bólu
minuty wydawały mu się tak długie jak godziny. Był zrozpaczony
brakiem zainteresowania i obojętnością personelu. Stawiał sobie
pytania, co stanie się z jego żoną i dwójką dzieci, z jego obrazami,
domem, ogrodem i wszystkimi drogimi mu rzeczami, jeżeli umrze.
Myśl o śmierci przerażała go, miał dopiero 38 lat i był dobrze
zapowiadającym się artystą. Za wszelką cenę chciał żyć, ale
gwałtownie tracił siły, z wielkim trudem mógł oddychać, podnieść
głowę i coś powiedzieć. Po 10 godzinach pobytu w szpitalu
pielęgniarka powiadomiła go, że chirurg poszedł do domu i
operacja może się odbyć dopiero następnego dnia rano. Ta
informacja była dla Storma jak wyrok śmierci. Wiedział, że do tego
czasu nie przeżyje. Ze łzami w oczach pożegnał się ze swoją żoną,
mówiąc, że bardzo ją kocha. Objęła go swoimi ramionami i
szlochając, całowała. Storm był pewny, że śmierć jest końcem
świadomości i istnienia człowieka. Nie wierzył w istnienie Boga, a
tym bardziej w niebo, czyściec i piekło.
Zmiażdżony ogromem cierpienia, Storm zamknął oczy i powoli
zaczęła ogarniać go przerażająca ciemność; czuł, że zapada się w
otchłań unicestwienia. W pewnym momencie ze zdziwieniem
stwierdził, że jednak dalej żyje i posiada wyjątkowo klarowną
samoświadomość oraz percepcję otaczającej go rzeczywistości.
Był świadomy swoich problemów z żołądkiem, jednak nie
odczuwał już bólu, miał tylko żywą o nim pamięć. Ze zdziwieniem
zorientował się, że stoi obok swojego łóżka w sali szpitalnej i
widzi leżące nieruchomo własne ciało. Obok siedziała z pochyloną
4
głową jego żona, Beverly. Pragnął za wszelką cenę skomunikować
się z nią, jednak bezskutecznie, gdyż w ogóle nie reagowała, tylko
siedziała nieruchomo, wpatrując się w podłogę. Sala szpitalna
wydawała mu się jaskrawo oświetlona, wszystko widział w
najdrobniejszych szczegółach i jak nigdy dotąd, niezwykle ostro i
jasno. Był bardzo zirytowany, że nie mógł nawiązać kontaktu ze
swoją żoną.
W pewnym momencie usłyszał głosy: Wyjdź stąd natychmiast.
Pospiesz się. Czekamy tu na ciebie od dawna, aby ci pomóc. Czuł,
że jeśli opuści ten pokój, to nigdy już do niego nie wróci.
Tajemnicze głosy nalegały: Nie będziemy w stanie ci pomóc, jeżeli
stąd nie wyjdziesz. Postanowił ich posłuchać. Miał wrażenie, że
znalazł się w czymś na podobieństwo ogromnego zamglonego
holu, który podświadomie budził lęk. Nie widział szczegółów, ale
wydawało mu się, że przemierza jakąś tajemniczą przestrzeń.
Zobaczył w dużej odległości niewyraźne postacie przypominające
ludzi. Byli bladzi, a ich ubrania miały szary kolor. Pragnął zbliżyć
się do nich, ale okazało to się niemożliwe, gdyż nieustannie
oddalali się od niego. Zdawał sobie sprawę, że natychmiast musi
się poddać operacji i że ci ludzie są dla niego jedyną nadzieją.
Nieustannie powtarzali oni, że jeżeli pójdzie z nimi, to wtedy
znikną wszystkie jego problemy. W miarę upływu czasu ciemności
pogłębiały się, a liczba krążących wokół niego złowrogich postaci
była coraz większa. Ich obecność napełniała go rosnącym
przerażeniem, gdyż emanowały nienawiścią, podstępem i
kłamstwem.
Storm, oglądając się za siebie, widział w odległości jakby kilku mil
swoje ciało leżące na łóżku szpitalnym i siedzącą obok żonę.
Odniósł dziwne wrażenie, że dla niego czas się skończył, a to,
czego doświadcza, nie jest jakimś koszmarnym snem, lecz pełną
grozy rzeczywistością. Tajemnicze postacie, które go otaczały i
prowadziły do nieznanego mu celu, zaczęły wypowiadać straszne
przekleństwa i obelgi pod jego adresem. Mówiły z szyderczym
uśmiechem, że już niedługo dotrą na miejsce. Howard zorientował
się, że przebywa w przerażającym, pełnym grozy otoczeniu.
Uświadomił sobie beznadziejność sytuacji, w jakiej się znalazł.
Postacie z bliska miały straszny wygląd. Stawały się coraz bardziej
agresywne, wśród bluźnierstw i przekleństw poddawały go
najrozmaitszym torturom. Istoty te były całkowicie pozbawione
współczucia, opanowane żądzą nienawiści i nieokiełznanego
okrucieństwa. Storm zrozumiał, że to są ludzie potępieni, którzy w
czasie życia na ziemi odrzucili i znienawidzili Boga, stając się
stuprocentowymi egoistami. Bezskutecznie próbował przed nimi
się bronić, ale wywoływało to z ich strony jeszcze większą agresję
i szyderstwa. Dla Storma była to sytuacja makabrycznego wprost
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin