Hoffmanowa Klementyna - Dzieła 02.pdf

(53765 KB) Pobierz
DZIEŁA
•ran
m '
KLEMENTYNY l TAŃSKICH HOFMANOWEJ
902052552.002.png
3 "/jyf£
DZIEŁA
KLEMENTYNY Z TAŃSKICH
HOFMÀNOWÊJ.
WYDANIE NOWE
pod redakeyą
NARCYZY ŻM-.ICHOWSKIEJ
z dodaniem
ŻYCIORYSU I OBJAŚNIEŃ.
J$$M*^"Tp'j
NAKŁADEM SPÓŁKI WYDAWNICZEJ KSIĘGARZY:
GEBETHNER I WOLFF. i MAURYCY ORGELBRAND.
MICHAŁ GLUCKSBËRG. G. SBNNËWALD.
EDWARD WENDË.
1875.
902052552.003.png
O
«
POWIEŚCI MORALNE
DLA
STARSZYCH
DZIECI,
UŁOŻONE
W POKZĄDKU ZASTOSOWANYM DO STOPNIOWEGO
KOZWINIECIA ICH POJĘĆ O MOEALNOŚCI.
CZĘŚĆ DRUGA.
Papuga.
Powiastka z
niemieckiego.
Choroba Karolinki.
Malarz jeden bardzo zdatny stracił żon§, którą kochał
niezmiernie; została mu tylko córka, pociecha jego jedyna.
Nie mając majątku prócz talentu malarstwa, niezawsze miał
pieniądze; ale skoro przedał który z obrazów swoich, zawsze
kupił coś dla córki. Karolinka (takie było imię, córki ma­
larza) godną była miłości Ojca: posłuszna, łagodna, praco-
902052552.004.png
6
7
t
wita, patrzyła mu tylko w oczy, czćmby mu big przypodo­
bać. Karolinka bardzo mocno zachorowała, i Ojciec stru­
chlał o jéj życie. Siedział dzień i noc przy łóżku córki
miał największe o niéj staranie, i modlił sio gorąco do
Boga, aby mu ją zachować raezył. Karolinka przez dni
kilka była między życiem i śmiercią; najlepsi lekarze uży­
wając napróżno najdroższych lekarstw wyznali, że nic nie
poradzą. Biedny Ojciec prawie w rozpacz zachodził. Tym­
czasem nad ich spodziewanie, po kilku dniach okropnej
trwogi i niepewności, dziewczynka zaczęła mieć się cokol­
wiek lepiej, i lekarze zdziwieni i szczęśliwi oświadczyli
Ojcu, iż minęło niebezpieczeństwo, a córka jego przy wiel­
kiej baczności przyjść może do siebie zupełnie. Lecz po­
wrót do zdrowia bardzo był przykry i długi. Najmniejsza
rzecz, zimno najlżejsze, wszystko szkodziło Karolince;
prócz tego dziewczynka dawniej wesoła, żywa, pracowita!
zrobiła się smutna, powolna, do niczego. Ojciec dla zaba­
wienia jéj opowiadał różne historye, bajki, pokazywał jéj
swoje malowania i rysunki, rysował przy niéj, kupował jéj
różne rzeczy; ale to wszystko nic nie pomagało, Karolinka.
zawsze była smutna.
Ojciec poszedł natychmiast do kupca handlującego
zagranicznemi ptakami, który miał prześliczną młodą pa­
pugę z zielonemi i czerwonemi piórkami. Kupiec zaręczył
że była bardzo zmyślna, łagodna i wielką miała zdatność
do gadania; ale żądał koniecznie dziesięć dukatów za nią.
Malarz, który w czasie choroby córki, przerwał był robotę
swoje, a wydał na leki wszystkie dawne zapasy, dwa dukaty
tylko posiadał i te dać ofiarował. Ale kupiec ani słuchać
chciał i malarz wrócił bardzo zmartwiony do domu.
Kupiec wchodzi w ukfady z malarzem.
Dochodząc do drzwi domu swojego, malarzowi stroska­
nemu przyszła myśl do głowy, która mogła wszystkim do­
godzić. Wrócił natychmiast do kupca i podjął się, że mu
wymaluje tablicę do jego sklepu, na której będą najpię­
kniejsze ptaki, w świecie, a tak starannie zrobi ten obraz,
iż mu wiele ciekawych i kupujących zwabi. Kupiec przy­
stał na ten układ. Malarz uszczęśliwiony wrócił do domu,
zamknął się w mieszkaniu swojém i zaraz wziął się do
dzieła. Z jakąż usilnością pracował! Praca jego miała mu
dostarczyć sposobności dogodzenia żądaniu ukochanej cór­
ki, Codzień chodził do ptaszarni i uczył papugę tych słów:
„Karolinko! Bądź wesołą! Karolinka dobra dziewczynka."
Papuga słysząc często te same słowa nauczyła się ich.
Karolinka mówi Ojcu coby ją uzdrowiło.
Ojciec Karolinki bardzo był zmartwiony, widząc ją
ciągle słabą i smutną; jednego dnia wziął ja na kolana
i powiedział; „Moje dziecię drogie, gdybym zgadnąć mógł.
coby ci przyjemnćm było i rozweseliło cię, poświęciłbym
połowę tego co mam, i kupiłbym ci." - Na te słowa oczy
Karolinki zajaśniały radością, uśmiechnęła sic mile i rzekła:
„Kochany Tato! ja sama się wstydzę, żem taka dziwna sie
zrobiła _ po tej chorobie; jednak zdaje mi sie, że gdy­
bym miała papugę, którąbym uczyła gadać, byłabym we-
Radość Ojca i córki.
Tablica z ptakami tak wybornie udała się malarzowi,
że jak ją kupiec obaczył, tyle był kontent, iż więcej dał
za nią niż obiecał; bo nietylko odstąpił papugi, ale dołą­
czył do niéj piękną i dużą klatkę.
Co malarz przepowiedział, stało się. Gromadzili się
ludzie dla widzenia namalowanej doskonale tablicy, a wiele
»
902052552.005.png
8
9
osób kupowało żywe ptaki i kupiec wielkie zarobił pienią­
dze. Poczciwy Ojciec wziąwszy papugę z klatką udał się ku
domowi, a w drodze powtarzał jéj ciągle wiadome słowa.
Papuga też, jakby zrozumiała, ledwie ją wniósł do pokoju,
w którym córka smutna i zamyślona siedziała, zaraz zaga­
dała: „Karolinko, jak się masz? Karolinko bądź wesoła!
Karolinka dobra dziewczynka!" Karolinka tyle się zdziwiła
i ucieszyła tym widokiem, że zaczęła natychmiast skakać
wesoło i śmiać się na głos; czego od choroby wcale nie
robiła. Od tego czasu, bądź że podobnego wzruszenia po­
trzebowało jéj zdrowie, bądź że w samotności, w jakiej
zwyczajnie dnie jéj schodziły, koniecznem jej było choć
ptaka towarzystwo i rozmowa, Karolinka wyraźnie do sie­
bie przychodzić zaczęła. Czerstwość, rumieniec, wesołość
wracały jéj widocznie. Śmiała się serdecznie, ile razy pa­
puga zagadała: „Karolinko, jadłaś śniadanie? Ja nie jadłam,
dać mi trzeba!" Papuga uczyła się tych słów od malarza,
przy którym chętnie siedziała; kiedy on malował, chodziła
sobie po całym domu jakby dziecko. Karolinka za wszystkie
skarby świata nie byłaby jéj odstąpiła nikomu. Nauczyła
ją także kilka rzeczy, a między innemi tych słów, które
wyraźnie mówiła: „Ojciec dobry jest, kocham ojca nad
wszystko!"
pieniędzy—mówiła płacząc — już nic niemam ani przeciąć
ani zastawić, a tu Ojciec lekarstw^ i wygód potrzebuje!''
W téj chwili papuga zagadała: „Ojciec dobry jest, kocham
Ojca nad wszystko. Karolinka dobra dziewczynka!"
Wielka
ofiara.
Wtedy Karolinka wielką ofiarę zrobić umyśliła. „Do­
brze mówisz, papugo moja — rzekła —. Ojciec dobry jest,
Ojca kocham nad wszystko, a zatem nad ciebie. Chcę być
jak mówisz dobrą dziewczynką. Eozdzielimy się z sobą,
chociaż Bóg sam widzi, ile mnie to kosztuje." Wzięła pa­
pugę i przez czas, kiedy Ojciec spał nieco spokojnie, poszła
do kupca chcąc mu ją odprzedać. Kupiec, który tak dobrze
wyszedł na malowanej tablicy, zapłacił jéj chętnie za ptaka
z klatką, owe dziesięć dukatów, które niegdyś od jéj Ojca
żądał.
Dobry postępek Karolinki dostaje nagrodę.
Malarz ozdrowiał, ale bardzo mu była bolesna ofiara
córki, i wierzyć jéj nie chciał, gdy mu mówiła, że nie tę­
skni za papugą.
Hrabia jeden bogaty kupił rozkosznego ptaka dla swe­
go dwunastoletniego syna, i bardzo go drogo zapłacił. Pa­
nicz nie mało się zdziwił słysząc zawsze papugę krzyczącą:
„Jak się masz Karolinko? Karolinka dobra dziewczynka!"
Cała rodzina i domowi radzi wiedzieć co to za Karolinka,
o której papuga nieustannie gadała. Zapytano się nareszcie
kupca, który dał adres mieszkania Karolinki, wychwalając
oraz niezmiernie serce córki i talent Ojca. Hrabia przywołał
malarza do siebie i kilka robót mu nakazał, które suto
zapłacił; uznawszy w nim dobrego artystę, poczciwego czło­
wieka i Ojca wybrał go za nauczyciela rysunków synowi.
Zmartwienie.
W kilka miesięcy potem, malarz zachorował. Karolin­
ka pilnowała troskliwie Ojca, oddawała mu starania jakie
on niedawno koło niéj łożył. Choroba choć nie niebezpieczna,
przedłużała się. Malarz nie mogąc pracować nie zarabiał,
aż mu pieniędzy brakło. Już Karolinka przedała kolczyki,
pierścionki swoje, zegarek, wszystko co miała droższego,
dla opłacenia lekarstw i doktora, ale wnet i tego niestało
i Karolinka nie wiedziała jak sobie radzić. „Zkąd tu wziąść
902052552.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin