MÓJ WYMARZONY SKINHEAD.docx

(17 KB) Pobierz

MÓJ WYMARZONY SKINHEAD

Dominik był homoseksualistą, jasna sprawa. Od zawsze wiedział, że pociągają go faceci. Nie podniecali go jednak typowi geje, których na ulicach Warszawy było wielu. On gustował w prawdziwych, męskich kolesiach. Wielkie bary, zarysowana klatka piersiowa, bujne owłosienie. Jednym słowem kolesie, którzy wyglądem i charakterem bardziej przypominali typowych heteroseksualnych facetów...
  Dominik w wieku 16 lat zainteresował się muzyką alternatywną. Rock progresywny, jazz i takie tam sprawy. Często gadaliśmy o jego fascynacji muzyką. Często jeździliśmy na rożnego rodzaju koncerty, imprezy, festiwale. Żaden z nas nie wiedział, że dzięki tej fascynacji Dominik przeżyje swoją najbardziej skrytą fantazję. Byliśmy stałymi bywalcami na najważniejszych imprezach związanych z kultem muzyki niekomercyjnej. Ja niestety, z braku czasu, zaniedbałem swoją fascynację. Dominik jednak pozostał tą samą osobą o tych samych przyzwyczajeniach i pasjach. Często pokazywał się przed różnymi klubami w towarzystwie punkowców, dzikich dziewczyn o spódniczkach krótkich niczym pasek, obwieszonych rożnymi łańcuchami... Większość pomyśli sobie, ze to nietypowe klimaty dla geja. Ale prawda jest taka, że geje też mogą słuchać rocka i niekoniecznie muszą w wyprasowanych spodniach latać do nowobogackich klubów, by tylko i wyłącznie się lansować. Dominik był inny. On wolał te a nie inne klimaty. Sam coraz częściej zaczął nosić zdeptane podróby adidasa, zniszczone obcisłe jeansy. Włosy lekko zgolone, no i nie dało się nie zauważyć, że pojawiło się na jego ciele kilka nowych kolczyków. Dominik był chudym chłopakiem, wysokim. Podobał się wielu facetom. On jednak szukał czegoś innego. Zawsze na koncertach lub na afterparty wpatrywał się w grupki skinheadów. Podniecał go ich widok. Ja nie ukrywam; sam miąłem często na jakiegoś skina ochotę. Sam swojego czasu ubierałem się podobnie do nich, ale ten okres mi minął. Zawsze miałem wrażenie, że skinheadzi są bardzo pociągający. Taki sam pogląd miał również Dominik. Kiedyś postanowił wpaść na imprezę, gdzie muzyka przyciągała zarówno punkowców jak i skinheadów. Na takich imprezach, człowiek widzi, że prawdziwi skini to nie faszyści, naziści, tylko zwykli kolesie, którzy chcą bawić się przy dobrej muzie. Poza tym skinhead-rasista – to tylko stereotyp. Dominik o tym wiedział, dlatego nie bał się chodzić na imprezy, gdzie były również grupki skinów. Każdy w światku wiedział, że Dominik to gej. Prawdopodobnie, a nawet na pewno wiedzieli o tym i oni. Widocznie nie przeszkadzało im to. Dominik czasami słyszał tylko niewinne żarty na swój temat. Nie brał ich na serio, bo właściwie nie były to żarty obraźliwe. 
  Tego wieczoru postanowił, że bliżej pozna tę konkretną grupkę skinów, a raczej OI-owców. Była to pięcioosobowa banda. Przewodził im wysoki koleś. Każdy znał go pod ksywką Wara. Podobno kiedyś bardzo ostro starł się na meczu i od tamtej pory ma bliznę na dolnej wardze. Pozostali kolesie wyglądali podobnie. Był wśród nich jeden, który od razu wpadł w oko Dominikowi. Facet miał ksywę Szpala. Dominik nieraz widywał go na wiecach, manifestacjach czy na koncertach. Bardzo mu się podobał. Był średniego wzrostu, zawsze łysa pała, sprane, wąskie, jasne jeansy opinające mu odstające, dość krągłe pośladki. Zawsze nosił białe polo Fred Perry, zieloną kurtkę, tak zwanego Fleka i czarne szelki. Buty czarne, skórzane, zawsze wypastowane i do tego białe sznurówki. Można by rzec: typowy skinhead. Miał do tego bardzo męską facjatę. Szeroka szczęka, zawsze lekki zarost, gęste brwi i ciemne, zielone oczy. Dominik dowiedział się wcześniej, że prawdziwe imię Szpali to Marek i że pracuje na budowie. Wiadomo, skąd miał te szerokie bary i umięśnioną klatę i świetnie wyrobioną dupę. 
  Dominik wiedział dokładnie, co zbliża człowieka ze skinem: piwo, browar, złoty trunek, to  to, co skini uwielbiają. Czekał więc na odpowiednią okazję, jak Szpala zostanie sam. Miał szczęście. Kumple Szpali z Warą na czele oddali się. Poszli na łowy. Wypatrzyli z tłumu znajome laski. Wtedy Dominik podszedł do Marka.
  – Hej sorry! Masz może ognia? Z chęcią poczęstuję piwkiem – powiedział pewnym głosem Dominik, podchodząc do niego.
  – Pewnie! – usłyszał odpowiedź. – Ale mam własne piwko – dodał przystojny skinhead, pokazując mu trzymaną w ręku puszkę, ale błysnął mu zapalniczką pod papierosem. 
  – Jesteś stąd? – zapytał się Dominik, zaciągając się mocno i tym samym dając mu do zrozumienia, że chce pogadać.
  – Tak. Poza tym pewnie nie raz mnie widziałeś. Ja ciebie kojarzę. Często cię tu widuję. Raz nawet byliśmy na wspólnej imprezie u Doroty – powiedział Marek, uśmiechając się spod nosa.
  – Aa... Dokładnie tak. Pamiętam – przytaknął Dominik, odwzajemniając uśmiech.
  – Ale ty podobno pedał jesteś. Tak? – zapytał znienacka Marek.
  Dominik nie spodziewał się takich słów. Na początku nie wiedział co powiedzieć. Po chwili, patrząc mu prosto w oczy odrzekł:
  – Tak jestem! A co ? Nie lubisz pedałów?
  – Nie, nic do nich nie mam... Ja też czasami baraszkuję z kolesiami – Marek uśmiechnął się dwuznacznie. – Jak jest okazja... Jestem bi – dodał skinol bardzo spokojnie. 
  Na twarzy Dominika od razu pojawił się szeroki uśmiech.
  – No to może...? – chciał dokończyć, ale nowy znajomy łysol dokończył za niego.
  – Nie może, bo na pewno chcesz mnie poczuć w sobie – zacytował pewną piosenkę Marek. 
  Dominik spojrzał na niego wytrzeszczając oczy. Nie spodziewał się takiego przebiegu sytuacji. 
  – No co tak patrzysz. Widzę, ze ścinasz mnie ostro wzrokiem. Mogę cię puknąć za barakami przed klubem. Tam nikt nie chodzi. Chcesz?
  – Pewnie – odpowiedział Dominik. – Chcę zobaczyć, jak to robi taki skinol. 
  – A ja, jak daje dupy prawdziwy pedał.
  Od razu skierowali się do wyjścia. Marek skoczył na chwilę do kumpli, chyba im powiedział, że znika na chwilę, po czym podszedł do Dominika i powiedział:
  – No, dalej, dalej, dawaj, lecimy – i klepnął go w pośladek.
  To było spełnienie marzeń Dominika. Miał tuż obok siebie prawdziwego faceta, z którym za chwilę będzie uprawiał dziki sex. Oczywiście przeszło mu przez myśl, czy przypadkiem Marek, bardziej znany jako Szpala, nie chce złapać go w jakąś pułapkę, czy tuż za ogrodzeniem nie będzie na niego czekało na przykład czterech tamtych jego kumpli tylko po to, żeby następnie dać mu zdrowy wpierdol, tylko za to, że kocha inaczej. Ale zlekceważył te myśli. Testosteron był silniejszy od rozumu i teraz Dominik kierował się nie rozumem, tylko penisem, który już prężył mu się w spodniach. 
  Po przejściu przez dziurę w ogrodzeniu, skręcili za stare pokomunistyczne baraki. Tu Marek go zatrzymał.
  – Zdejmuj gacie. Chcę zobaczyć co tam masz – powiedział bez ogródek Marek zacierając ręce i ciesząc się jak dziecko na widok zabawki.
  – Okej. Szybki jesteś – odpowiedział Dominik robiąc to, co kazał mu łysy kumpel. Oczom Szpali ukazał się idealnie gładki, mały, krągły tyłek Dominika. Jego stojącym penisem marek wcale się nie zainteresował.
  – Mmmm, niezły... Chcesz...? – wymamrotał Skinhead. 
  – Pewnie, dawaj i nawet się nie pytaj – odpowiedział Dominik pewnym głosem, tylko czekając na uderzenie. Zamiast tego poczuł, jak Marek wkłada mu dwa palce w pupę.
  – Masz grube palce. Czy pałkę też masz grubą? – zapytał zadowolony Dominik.
  Nie uzyskał odpowiedzi. Usłyszał tylko, jak Marek rozpina spodnie. I poczuł tego penisa na własnej skórze, a raczej na własnej dupie. Penis Szpali był wyjątkowo twardy i wchodził bardzo powoli, ale wszedł bardzo głęboko. Był gorący i gruby. Po uśmiechu Dominika można było stwierdzić, że ta długość na pewno mu odpowiadała. 
  Pchnięcia Marka były coraz szybsze. Dominik czuł, jak jajka Marka walą go po dupie dodając mu przyjemności. Dobrze mu było. Dawno z nikim nie czuł takiej przyjemności.    
  W pewnej chwili skinhead wyjął swojego mocarza Dominik z żalem pomyślał, że Marek pewnie już będzie kończył, ale skin powiedział cichym głosem:
  – Odwróć się.
  Tak też zrobił Dominik. Jego oczom ukazał się stojący, zadarty wysoko w górę duży fallus, jak przytwierdzony do muskularnej nad wyraz postaci Marka.
  – Ładny... – powiedział Dominik, nie zastanawiając się nawet przez chwilę i dotknął go lekko. – Ta reszta też ładna – dodał, patrząc w jego brzuch i tors.
 Taaak? No to popatrz sobie z bliska – i Marek zdjął koszulkę polo. Miał rozbudowaną klatę, szerokie bary, owłosione pachy, pięknie wyrzeźbione ramiona, tatuaż na łokciu, i stojące czerwone sutki. Ogólnie cała klata była bardzo włochata, dywan włosów kierował się niżej, aż do samego fiuta. Dominik od razu przyssał się i zaczął lizać go po sutkach.
  – Cholera, niżej zejdź i zacznij mi obrabiać fujarę – powiedział zniecierpliwiony skinhead. 
  Bez chwili zastanowienia Dominik spełnił życzenie łysego przyjaciela. Bardzo wczuwał się w swoja rolę. Brał go całego do ust, aż do samego końca, ile mógł zmieścić. Skinhead z uśmiechem na ustach kilka razy wydyszał: oi! oi! oi! Dominik wiedział, że to okrzyk każdego skinheada. Bardzo go to podniecało, że w takiej chwili jego łysy kochanek wypowiada te słowa. 
    – Dobry jesteś, ale dość... – Marek wyjął szybko penisa z ust Dominika, przytrzymując mu brodę swoimi owłosionymi i szerokimi dłońmi. Kolejny ruch zaskoczył Dominika. Marek zdjął Dominikowi zupełnie spodnie. Sam ze spuszczonymi na glany spodniami złapał go za pupę, podrzucił do góry, szybko oparł swojego chudego kochanka plecami o ścianę baraku i trzymając go w powietrzu, ponownie nabił Dominika na swój pał. Teraz to był jeden mocny, szybki ruch. Dominik jęknął, ale z satysfakcji, nie z bólu. Marek wsadził mu całego fiuta, aż po same jaja. Dominik oplótł go udami. Czuł się jak w niebie. Nigdy wcześniej nie czuł tak głębokiej penetracji. Każde kolejne nabijanie na sterczącą pałę łysego kochanka doprowadzało go ekstazy. Nie wytrzymał i bez walenia, tylko poprzez pocieranie penisem o twardy brzuch Szpali, trysnął na niego. Marek nie zwrócił na to uwagi. Nie przejmował się, że brzuch i klatę ma ozdobioną białą, gęstą spermą Dominika. Dla niego liczyło się tylko to, by samemu przeżyć orgazm. Poruszał biodrami coraz bardziej. Podrzucał Dominika w górę i coraz bardziej nabijał jego chude zgrabne ciało na swojego fallusa. Mimo, iż już po wytrysku, Dominik wciąż odczuwał drgawki na całym ciele. Bardzo go podniecała ta bliskość i to, że ten łysy koleś rżnie go na maska. A skinol stękał coraz bardziej i coraz głośniej.
  – Spuszczę ci się do dupy. Ok.? – wystękał Marek.
  – Dawaj, chcę to poczuć w sobie – odpowiedział podniecony Dominik i prawie w tej samej chwili poczuł, jak jego wnętrze zalewa ciepła fala uderzającej spermy. Niesamowite przeżycie. Marek tryskał w niego. Można powiedzieć, że pompował w niego spermę niczym jakaś maszyna. Teraz, trzymając go za dupę, podniósł go w górę, a Dominik poczuł, jak wyjeżdża z niego ten długi fallus Po skończonej akcji Marek postawił Dominika powoli na ziemi, a Dominik patrzył, jak z tego wciąż twardego penisa jeszcze spływała sperma. Skin wytarł ją o twarz Dominika, uśmiechnął się, założył spodnie i wytarł spermę ze swojego spoconego ciała. Nie było to łatwe, bo przecież Marek miał bardzo owłosioną klatę. Założył polo, włożył szybkim ruchem w spodnie i podniósł z ziemi kurtkę. Otrzepał ją z piasku. Popatrzył się na prawie nagiego Dominika, stojącego bez ruchu, odwrócił się i skierował się w stronę ogrodzenia. Idąc w stronę klubu, krzyknął: 
  – Zobaczymy się w środku. Stawiam ci kilka rundek piwa i jeden koncert.
  Dominik stał tak jeszcze kilka chwil, po czym ubrał się i również skierował się w stronę klubu. 
  Od tamtego jesiennego wieczora minęło ponad pół roku. Szpala i Dominik są wciąż razem. Kto by pomyślał, że taka zwykła seksualna przygoda stanie się początkiem czegoś poważniejszego...  

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin