opo1.txt

(2 KB) Pobierz
Siedzia�a spokojnie wpatrzona w panoram�, rozci�gaj�c� si� za oknem, niewielkie krople deszczu, stuka�y o szyb�, tworz�c na oknie rozmaite wzory.
- Panno Lilu, panno Lilu! - nagle z zamy�lenia wybudzi� j� niski g�os m�czyzny. Spojrza�a w stron� sk�d on dochodzi�, dostrzegaj�c posta� sporawej postury, o ostrym wyrazie twarzy, oraz determinacji i skupienia w oczach. Wsta�a powoli patrz�c niepewnie i z lekk� pogard� na m�czyzn�.
- Tak wysoki s�dzie? - odpowiedzia�a wci�� patrz�c mu w oczy, z wielk� niech�ci� dla cz�owieka, kt�ry �mia� spojrze� na ni� z wywy�szeniem w oczach.
- Mo�e pani przeczyta� werdykt �awy przysi�g�ych?.
-Co.. hm... - spojrza�a w praw� stron�, gdzie nieopodal siedzia�a grupa ludzi, r�wnie ponurych i g�upio wygl�daj�cych, jak sam s�dzia. - Tak, oczywi�cie - odpowiedzia�a i cicho ruszy�a w stron� osch�ej postaci, trzymaj�c� w r�ku kartk� papieru. Podesz�a i chwyci�a szybko, rzucaj�c kobiecie nienawistne spojrzenie, po czym wr�ci�a i stan�a przed biurkiem s�dzi, spojrza�a na kartk� papieru.
- Wi�c, zacznie pani? - zapyta� z lekka niecierpliwo�ci� w g�osie.
- Taa.. - 'rzuci�a okiem' na kartk�, po czym nabra�a powietrza... "co za g�wno".. - wiec, rada przysi�g�ych uzna�a oskar�onego za winnego za przewinienia takie jak... - spojrza�a na do�� d�ug� list� z lekkim skarceniem, po czym przerzuci�a wzrok na osobie, stoj�c� gdzie� w rogu sali, mia�a na sobie d�ugi p�aszcz zas�aniaj�cy cia�o, wi�c trudno by�o okre�li� p�ci, czy wieku. Kaptur zarzucony na g�ow�, przys�ania� twarz. Mimo to dziewczyna wci�� mu si� przygl�da�a, jakby chcia�a zapyta� o co�, po czym posta� lekko skin�a g�ow� twierdz�co.
- Panno Lilu, co pani wyprawia, mia�a pani czyta� werdykt! - zn�w z transu wybudzi� j� g�os s�dzi, po chwili ponownie spojrza�a na kartke, po kr�tkim zamy�leniu, zgniot�a kawa�ek papieru z chytrym u�miechem na twarzy, rzucaj�c go w k�t, po czym przenios�a wzrok na "oskar�onego", a raczej ju� skazanego, po czym z wyj�a zza plec�w bro�, mierz�c w m�czyzn�, o w�t�ej posturze.
- Wobec Twojej postawy do twych wsp�braci i si�str, rada wy�sza uzna�a Ci� za winnego - powiedzia�a spokojnym g�osem, po chili wystrzeliwuj�c z broni w stron� Tatsumaru, trafiaj�c z precyzj� pomi�dzy Jego oczy. Pad� natychmiastowo. Niewzruszona ruszy�a w stron� wyj�cia, tu� za osob�, kt�ra da�a znak, do wydania werdyktu. Po chwili, ku wielkiemu zdziwieniu s�dziego, jak i �awy przysi�g�ych, ruszyli za nimi reszta "ludzi", niewzruszona ca�� sytuacj� i spokojnie opuszczaj�c pomieszczenie, gdzie odbywa�a si� sprawa... w �wiecie ludzi.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin