Boruń Krzysztof, Manczarski Stefan - Tajemnice parapsychologii.doc

(1527 KB) Pobierz
www

www.kippin.prv.pl
PRZEDRUK

KRZYSZTOF BORUŃ, STEFAN MANCZARSKI
TAJEMNICE PARAPSYCHOLOGII
(wyd. orygin.: 1977)


 

 


SPIS TREŚCI:

Stefan Manczarski: Sowo wstępne

Krzysztof Boruń: Drogi ścieżki i bezdroża

I. DUCHY, MEDIA I UCZENI

1. Spirytyzm
2. Od metapsychiki do psychotroniki
3. Kłopoty z mediami
4. Trudności empiryczne i interpretacyjne

II. POTĘGA SUGESTII

1. Spór o "magnetyzm zwierzęcy"
2. Hipnoza
3. Sila wyobraźni
4. Tajemnicze obszary pamięci
5. Sen pod elektroencefalografem
6. Psychofizjologia jogi

III. NOŚNIKI I TRANSFORMATORY BIOINFORMACJI

1. Zdalne oddziaływania
2. W poszukiwaniu nośnika
3. Hipoteza bioplazmy
4. Zegary życia

IV. ZNAKI ZAPYTANIA

1. Magia i medycyna
2. Telekineza
3. Paranormalna wrażliwość
4. Telegnoza
5. Prekognicja?

Stefan Manczarski: O czym mówią Badania?

I. W ŚWIETLE BIOFIZYKI, RADIOFIZYKI I CYBERNETYKI

1. Efekt piezoelektryczny w tkankach
2. Mózg jako maszyna statystyczna
3. Naturalne wzmacniacze i falowody
4. Generacja i detekcja fal elektromagnetycznych w ciałach żywych
5. Generacja fal elektromagnetycznych w ciałach martwych

II. EKSPERYMENTY PRZEPROWADZONE W LATACH 1945-1973

1. Próby proste
2. Technika eksperymentowania
3. Odczyty opóźnione
4. Odczyty wyprzedzające
5. Doświadczenia kolektywne
6. Jak przeprowadzać doświadczenia
7. Przebieg i wyniki eksperymentów
8. Badanie zasięgu telepatii
9. Doświadczenia z ekranowaniem
10. Doświadczenia ze zwierciadłami metalowymi
11. Doświadczenia z soczewkami Fresnela
12. Doświadczenia z induktorem Ruhmkorffa
13. Transmisje telepatyczne po przewodach
14. Wnioski ogólne
15. Techniczne metody wzmacniania przekazu

Przypisy

 


Spis Treści / Dalej

Słowo wstępne

Zjawiska rzadko spotykane zawsze budziły i budzą wątpliwości i niedowierzanie. Tak jest na przykład i dziś jeszcze z rażeniem przez piorun kulisty, który niewielu ludzi miało okazję widzieć na własne oczy.

Przypomnijmy sprawę meteorytów, których pozaziemskie pochodzenie zostało w osiemnastym wieku uznane przez Akademię Francuską za herezję naukową. Albo alchemiczną ideę przemiany jednych ciał w drugie, ideę odrzuconą ł potępioną przez fizykę i chemię w XIX wieku, a przywróconą z honorami do wysokiej godności przez fizykę współczesną. Albo – jeszcze z nowych przykładów – sprawę komunikacji międzyplanetarnej. Realizacja tej "mrzonki" ma dla nas, Polaków, tym większe znaczenie, że prekursorem astronautyki był Konstanty Ciołkowski (1857–1935), syn polskiego zesłańca.

Ten sam Ciołkowski zakwestionował w jednej ze swych prac wydawałoby się niewzruszoną wówczas "drugą zasadę termodynamiki" w sformułowaniu R. E. Clausiusa (1822–1888), czyli prawo wzrostu entropii, mówiące o tym, że w odosobnionym układzie termodynamicznym nie występują procesy odwracalne, w szczególności "ciepło nie przechodzi samorzutnie od ciała chłodniejszego do ciała bardziej ogrzanego". Z uogólnienia tego prawa Clausius wyprowadził wniosek o nieuchronności "cieplnej śmierci wszechświata", gdy różnice temperatur zostaną wyrównane.

W wykazaniu ograniczoności "drugiego prawa termodynamiki" wielkie zasługi położył polski fizyk Marian Smoluchowski (1872–1917), profesor uniwersytetów we Lwowie i Krakowie.

Już zresztą Ludwig Boltzmann wysunął przypuszczenie, że w naturze nie ma nic niemożliwego, mogą być tylko wydarzenia w najwyższym stopniu mało prawdopodobne. Takie mało prawdopodobne wydarzenie może jednak kiedyś zajść. W myśl tej zasady może się zdarzyć, że kiedyś i gdzieś w przestrzeni wszechświata zbiorą się ogromne ilości energii i że z równowagi chaosu powstaną tam obdarzone w energię światy. W ten sposób Boltzmann nadał drugiej zasadzie termodynamiki charakter prawa statystycznego. Otóż Smoluchowski postanowił sprawdzić hipotezę Boltzmanna o statystyczno-probabilistycznym charakterze wzoru na entropię, wyrażającego tendencję układu do przejścia od stanu mniej prawdopodobnego do stanu bardziej prawdopodobnego. W dużym skrócie rozumowanie Smoluchowskiego było następujące: jeżeli entropia ma rzeczywiście charakter statystyczny, to dla mikroukładu jej wielkość powinna się odchylać od wartości przeciętnej w tym samym stopniu in plus, jak in minus, czyli podlegać fluktuacjom. Przede wszystkim więc w mikroskali powinny występować procesy "antyentropijne". Doświadczalnym potwierdzeniem słuszności tego wniosku są wahania wokół średniego stanu (równowagi) układu występujące w takich zjawiskach, jak ruchy Browna (zygzakowate ruchy cząstek zawieszonych w cieczy lub gazie), fluktuacje stężeń czy opalescencja.

W ujęciu lapidarnym wszystkie zjawiska są więc w zasadzie odwracalne. Pozornie jednokierunkowy bieg procesów, które obserwujemy, sprowadza się do długiego stosunkowo czasu powrotu (patrz I. Szumilewicz: Teoria śmierci cieplnej wszechświata. PWN, Warszawa 1961 oraz O kierunku upływu czasu PWN, Warszawa 1964).

Niewątpliwie we wszechświecie istnieją procesy przebiegające, podobnie jak ruchy Browna, wbrew drugiemu prawu termodynamiki.

Spośród autorów ostatniej doby ciekawą wypowiedź na temat zjawisk prawdopodobnych i nieprawdopodobnych czytamy w książce Alberta Szent-Gyorgył, laureata Nagrody Nobla z biochemii w 1937, Wstęp do biologii submolekularnej, PWN, Warszawa 1968:

"Fizyka jest nauką prawdopodobieństw. Jeśli proces przebiega 999 razy w jednym kierunku i tylko 1 raz w odwrotnym, fizyk nie zawaha się przyjąć pierwszy kierunek jako pewny. Biologia jest nauką o zjawiskach nieprawdopodobnych i myślę, że, w zasadzie, organizm żywy funkcjonuje na bazie reakcji, które są statystycznie nieprawdopodobne". Szent-Gyorgyi przestrzega: "Biolog zależny jest od sądów fizyka, ale powinien ostrożnie podchodzić do stosowania kryteriów prawdopodobieństwa".

Powyższa uwaga jest ważna z tego względu, że matematyka stosuje przede wszystkim prawdopodobieństwo "a priori" lub "a posteriori" (Bayes). Bardzo ważną rolę gra też wybór rozkładu prawdopodobieństw: może to być rozkład normalny (Gaussa), rozkład Poissona (prawo wydarzeń rzadkich), rozkład dwumianowy, rozkład Eeyleigha (random walk), "prawo serii", rozkład logistyczny i wiele innych (patrz: J. M. Smith oraz J. Beisson Matematyka w biologii).

Powtórzmy raz jeszcze za Boltzmannem, iż w naturze nie ma nic niemożliwego, mogą być tylko wydarzenia w najwyższym stopniu mało prawdopodobne.

Perrin obliczył, że na to, aby cegła ważąca 1 kg została na skutek ruchów Browna dźwignięta na wysokość II piętra, trzeba czekać więcej niż 1010000000000 lat.

Obliczenia tego rodzaju nie należy bynajmniej traktować jak rozważania scholastycznego typu: "ile aniołów może pomieścić się na główce szpilki"... Perrin – fizykochemik – był trzeźwym i rzeczowym eksperymentatorem. Jego doświadczenie, stwierdzające – niezgodny z postulatem Clausiusa – aerostatyczny rozkład zawiesiny w cieczy (pionowy rozkład przeciętnej gęstości gumiguty) i wyznaczenie na tej drodze liczby Avogadry, należy do najbardziej klasycznych eksperymentów fizyki współczesnej (1908 r.).

Kto wątpi jeszcze w realność wydarzeń tak nieprawdopodobnych, jak odstępstwo od prawa dyfuzji, niech spojrzy na błękit nieba. Nie widzielibyśmy tego błękitu, gdyby nie ciągłe fluktuacje gęstości, działające podobnie jak zawiesina. Jest to tzw. cząsteczkowe zjawisko Tyndalla.

Musimy więc liczyć się z tym, że i my możemy w życiu codziennym napotkać fakt, który tak dalece odbiega od norm naszego zwykłego doświadczenia, iż należy nazwać go "wydarzeniem nieprawdopodobnym". Uprzytomnienie sobie realnej możliwości takiego faktu stanowi niewątpliwie poważny wstrząs. Mimo woli nasuwa się pytanie: czy niektóre spośród tzw. cudów i objawów nadprzyrodzonych lub – inaczej mówiąc – paranormalnych nie należą do zjawisk tej kategorii?

Wokół pojęcia "entropii", "negentropii" oraz procesów odwracalnych i nieodwracalnych wywiązały się zaciekłe ł nieraz kontrowersyjne dyskusje, których wciąż jeszcze nie można uważać za zakończone. Na przykład Mahlberger powołując się na Smoluchowskiego wskazuje, że prawidłowa interpretacja statystycznego sformułowania drugiej zasady termodynamiki prowadzi do stwierdzenia jej symetryczności względem czasu. W ten sposób dyskusja objęła realność istnienia ujemnego czasu..

W ostatnich latach dobrze znane jest na terenie międzynarodowym nazwisko prof. D. I. Błochincewa. W jednej z ostatnich prac – Przestrzeń i czas w mikroświecie (1970) – relacjonuje on swe stanowisko w stosunku do teorii czasoprzestrzeni Einsteina – Minkowskiego. Dochodzi on do wniosku, że w mikroświecie pojęcie "wcześniej" lub "później" przestaje obowiązywać (str. 255-256). Jeszcze wcześniej podobne stanowisko odnośnie "związku przyczynowego" można znaleźć w polskiej literaturze filozoficznej (J. Łukasiewicz: Analiza i konstrukcja pojęcia przyczyny w pracy: Z zagadnień logiki i filozofii. 1961). Ponieważ w jednym z wzorów na "splot, czyli związek przyczynowy" nie występuje wielkość czasu, Łukasiewicz wyciąga następujący wniosek: "Stosunek czasowy jest obojętny dla powiązania przyczynowego, przyczyna nie musi poprzedzać skutku, może nawet następować po nim".

Zacytowane wypowiedzi są niezmiernie cenne dla zorientowania się, jakie może być naukowe podejście do tematyki "parapsychologii" czy "psychotroniki", a w szczególności do sprawy prognozowania wydarzeń przyszłych. Równocześnie widać, na jakie trudności natrafiają autorzy, którzy mają zamiar spopularyzować, lecz nie "zwulgaryzować", nowe kierunki badań naukowych.

Należy przede wszystkim liczyć się z tym, że terminy matematyczne nie zawsze mają odpowiedniki w języku potocznym. Nie wolno też zapominać, że opisy matematyczne mają charakter modelowy. Jest dużo spostrzeżeń hipotetycznych, na które nie można dać zdecydowanej odpowiedzi, czy mogą być one wyjaśnione obiektywnie, czy też nie mogą. W zagadnienia tego typu obfituje przede wszystkim kosmogonia.

Przyjmując tezę o zjawiskach odwracalnych, okresowych lub quasi-okresowych, nie można również zapominać o przebiegach, pozostawiających po sobie trwałe ślady. Umiejętność odczytywania tych śladów jest też jednym z przedmiotów zainteresowania psychotroniki. Siady są wynikiem różnego rodzaju zjawisk nieliniowych, czyli nieodwracalnych zniekształceń w różnych ciałach żywych i martwych. Siady mogą być bardzo różnego typu: mechaniczne, chemiczne, akustyczne, plazmowe lub mieszane (np. w wyniku fal Alvena). Szczególnie efektownym fenomenem śladowym jest tzw. hologram.

W ostatnich czasach nauka zapoznała się ze śladami wywoływanymi przez różnorakie tzw. "fale uderzeniowe", powodowane przez wybuchy bomb atomowych, silniki odrzutowe lub różnego rodzaju sprzęt komunikacyjny oraz przemysłowy.

Do podstawowych zagadnień współczesnej biofizyki, będących przedmiotem szczególnego zainteresowania psychotroniki, należy sprawa zdalnych oddziaływań energetyczno-informacyjnych między organizmami żywymi i materią martwą, zwłaszcza za pośrednictwem fal elektromagnetycznych. Wyłania się tu wiele bardzo ciekawych problemów.

W związku z rozwojem wielkiej chemii cierpimy coraz częściej na choroby uczuleniowe i różnorodne stresy. Zjawisko nadwrażliwości, czyli hiperestezji, odkrył i badał Charles Richet, ale przecież to zjawisko jest nadal przedmiotem zainteresowań parapsychologii i psychotroniki. Do takich samych zagadnień należy fenomen widzenia skórnego, odkryty jeszcze w XIX wieku i będący obecnie przedmiotem studiów naukowych w wielu krajach, m. in. w ZSRR, USA i Francji.

Nauka współczesna zmusza człowieka do coraz większej skromności. Jeszcze do niedawna byliśmy przekonani, iż człowiek dokonał szeregu wynalazków, jak np. w dziedzinie telekomunikacji. Tymczasem obecnie coraz wyraźniej dochodzimy do wniosku, iż ludzie ich nie wynaleźli, lecz raczej tylko odkryli. Najróżniejszych wynalazków dokonała w drodze ewolucji sama przyroda.

Do powyższych wniosków prowadzi szybki rozwój w ostatnich czasach takich dyscyplin czy kierunków, jak cybernetyka (w szczególności matematyczna teoria informacji), fizyka, chemia, biofizyka, biochemia, bionika, geofizyka, geochemia, elektronika, chemiotronika, biologia submolekularna, genetyka matematyczna, fizyka molekularna i quasi-cząstek, astrofizyka magnetochemia, paleobiochemia, automatyka i technika komputerowa.

Na zakończenie przypomnę tezę nowoczesnej fizyki: od wydarzeń możliwych do tzw. wydarzeń nieprawdopodobnych istnieje ciągłe przejście.

"Sekret wszystkich odkrywców polega – jak twierdzi Liebig – na tym, że nie uznają oni rzeczy niemożliwych".

Prof. dr Stefan Manczarski

 


Wstecz / Spis Treści / Dalej

I. Duchy, media i uczeni

Przedziwne doznania, odgadywanie myśli, przeczucia, glosy wewnętrzne, wizje odległych zdarzeń i sny wieszcze... Władza duchowa nad własnym ciałem, nad innymi ludźmi, nad zwierzętami, roślinami, przedmiotami martwymi...

Czy istnieje druga równie zagadkowa, fascynująca człowieka od tak dawna – chyba od zarania ludzkości – a tak nieuchwytna poznawczo sfera zjawisk? Mówią o nich pradawne mity i kroniki historyczne, święte księgi i protokóły z procesów czarownic, sprawozdania z eksperymentów mediumicznych i niezliczone relacje z "osobistych doświadczeń"... Wiara w realność tych zjawisk jest zadziwiająco trwała, nie liczy się z negatywnym stosunkiem kościoła ani sceptycyzmem nauki. Często towarzyszą jej mistyczne wyobrażenia, iż poza światem dostępnym naszym

zmysłom i narzędziom badawczym istnieje niepoznawalny świat zjawisk niematerialnych, świat duchów i sił nadprzyrodzonych, -który jakoby manifestuje się w owych zadziwiających, "nadnaturalnych" zjawiskach.

W ciągu ostatnich dwu wieków sprawa realności i rzeczywistego podłoża owych paranormalnych, czyli nie mieszczących się w kręgu powszechności i powszedniości dysipozycji psychicznych przykuwała również raz po raz uwagę lekarzy i uczonych. Jednak systematyczniejsze badania w tym zakresie podejmowane były rzadko i z obawą przed zarzutami pseudonaukowości. Brak rozstrzygających wyników, mylne interpretacje oraz nagromadzone wokół przedmiotu tych badań nieporozumienia i uprzedzenia nie ułatwiały sytuacji i dziedzina zjawisk zwanych parapsychicznymi (termin również mylący – sugerujący, iż chodzi tu o zjawiska "obok" czy "nadpsychiczne") pozostawała stale poza obszarem zainteresowania nauk przyrodniczych. Czy zresztą można się temu dziwić, jeśli się zważy, że pierwszym problemem, przed jakim stanęli badacze, były tu tajemnicze "sygnały zza grobu?..."


1. Spirytyzm

Połowa XIX wieku – czasy Faradaya, Maxwella, Darwina i Comte'a, czasy młodości Pasteura, Mendelejewa i Marksa... Empiryzm wspomagany krytycyzmem i realizmem toruje drogę poznaniu i postępowi technologicznemu. W walce o oczyszczenie nauki z wszelkiej metafizyki, dogmatyzmu i przesądów tworzą się zasadnicze elementy nowoczesnego, przyrodniczego obrazu świata.

I właśnie wówczas – w połowie XIX wieku – docierają zza oceanu do Europy przedziwne wieści o zjawiskach, będących jawnym wyzwaniem rzuconym naukowemu poznaniu. Ich świadkowie stwierdzają, iż udało się "ponad wszelką wątpliwość" nawiązać kontakt ze światem pozagrobowym, co, rzecz jasna, oznaczać musi zasadniczą rewizję poglądów na przyrodę i naturę ludzką. Okazuje się przy tym, że nawiązanie łączności, a zwłaszcza dialogu z duchami, nie jest bynajmniej trudne – wystarczy znaleźć człowieka obdarzonego zdolnością pośredniczenia między "tym" a "tamtym" światem. Takich zaś ludzi mogących pełnić rolę "środka przekazu", czyli – po angielsku – "medium", ponoć wcale nie jest mało, tyle że sami nie zdają sobie sprawy ze swych niezwykłych właściwości. Trzeba więc szukać kontaktów z "tamtym światem" nawet u siebie w domu – a nuż córka czy żona okażą się wspaniałym medium...

Szybko więc poczynają szerzyć się najpierw w Stanach Zjednoczonych, wkrótce i w Europie, "duchownicze" praktyki, przybierające w niektórych krajach postać niemal epidemii ogarniającej salony arystokracji i bogatego mieszczaństwa. Świat naukowy, rzecz jasna, nie może zamykać oczu na fakty. Ale i on jest zaskoczony i podzielony. Co prawda, zdecydowani materialiści i pozytywdści kpią z "duchowniotwa", nazywanego później już powszechnie "spirytyzmem", ale nie brak także wybitnych przedstawicieli nauk przyrodniczych skłonnych uznać realność obserwowanych zjawisk.

Czy jednak rzeczywiście "epidemia spirytystyczna" była w owym czasie czymś zaskakującym? Sto lat wcześniej z podobnymi rewelacjami "naukowymi" występuje Emanuel Swedenborg (1688 – 1772). Uczeń Newtona i Halleya, wybitny szwedzki uczony i wynalazca, autor szeregu dzieł z zakresu fizyki, chemii, astronomii, geologii i filozofii, członek Akademii Nauk w Uppsali, asesor zarządu kopalń państwowych, świetny organizator 5 ekonomista, w roku 1743 doznaje "olśnienia". Osiągnął – jak oświadcza – dar widzenia duchowego i komunikowania się z duchami zmarłych. Ogłasza więc światu, iż z rozkazu bożego zakłada nowy kościół (tzw. Nową Jerozolimę), porzuca całkowicie pracę naukową, rezygnuje ze stanowisk publicznych i poświęca się wyłącznie pisaniu dzieł na tematy religijne o treści mistycznej i wizjonerskiej, spędzając resztę swego życia na rozmowach z duchami i aniołami. Te typowe objawy zaburzeń psychicznych – urojenia i halucynacje – przyjmowane są wówczas dość powszechnie jako dowód "nawiedzenia". Swedenborg zdobywa sławę jako prorok i jasnowidz. Wyznawcy jego idei organizują w 1788 r. w Anglii odrębne ugrupowanie religijne, które podejmuje również działalność w Niemczech i Stanach Zjednoczonych.

Jeśli jednak ziarnem były paranoiczne wizje Swedenborga, to glebę pod bujny rozkwit "duchownictwa" w XIX wieku przygotował w niemałym stopniu romantyzm. Przecież on właśnie, czerpiąc szeroko z idei "proroka północy", zapowiadał tryumf ducha nad materią, głosił prymat wiary i uczucia nad "mędrca szkiełkiem i okiem", gardził postępem cywilizacyjnym, szukając oparcia w tradycji i wierzeniach ludowych. Pociągała go wszelka niezwykłość, fantastyka, siły tajemne, charyzma, i tym karmił wyobraźnię odbiorców tworzonej przez siebie sztuki.

Romantycy nie znaleźli jednak wspólnego języka ze spirytystami. Szybko nastąpiło rozczarowanie. Spirytyzm nie wzbogacił w czymkolwiek idei romantyków. Przeciwnie – od samego początku był

rażącą wulgaryzacją ich marzeń o "królestwie ducha".

W 1848 roku w miejscowości Hydesville, niedaleko Rochester w stanie Nowy Jork w domu farmera Johna Foxa, pewnego wieczoru usłyszane pukanie w ściany i szmery przypominające odgłosy przesuwania ciężkich przedmiotów. Zjawiska te poczęły się powtarzać, a występowały tylko w obecności córek farmera – ośmioletniej Margaret i sześcioletniej Kate. Dziewczynki nie tylko przyjmowały bez obaw manifestowanie się ducha, ale wymyśliły nawet sposób porozumiewania się z pukającą istotą: odpowiadała ona na ich pytania w ten sposób, że trzy stuknięcia oznaczały potwierdzenie, zaś jedno – zaprzeczenie.


Dom Foxów w Hydesville – kolebka spirytyzmu.

Gdy zdolności "medialne" Margaret i Kate stały się głośne w okolicy – starsza ich siostra Leah, zamieszkała w Rochester, wzięła sprawę w woje ręce i od 1849 roku poczęła urządzać płatne zebrania pokazami kontaktów ze światem duchów. W roku 1850 .organizowała pierwsze seanse w Nowym Jorku i choć nie brak było sprawozdań prasowych utrzymanych w siceptyczlym tonie – szeregi entuzjastów szybko rosły. Leah założyła też wkrótce pierwsze w świecie towarzystwo spirytystyczne; poczęły mnożyć się kółka próbujące nawiązać łączność z "zaświatami"; pojawiły się mowę media zdolne produkować zjawiska nie tylko dźwiękowe, ale także mechaniczne (ruchy mebli, powiewy, dotknięcia), a nawet optyczne świecenia, zjawy).

W ciągu paru lat ruch spirytystyczny rozszerzył się na Europę, ogarniając sfery arystokratyczne i dwory panujące Małgorzata Fox uczestniczyła seansach z królową Wiktorią, zaś Katarzyna – z carem Aleksandrem III). Udoskonalano też szybko metody komunikowania się z duchami. Ważną rolę począł odgrywać stolik zwany "wirującym" (tj. obracający się), zarówno jako "ośrodek koncentracji psychicznej" uczestników seansu, jak też jako źródło sygnałów dźwiękowych czy mechanicznych. Jeśli w seansie uczestniczyło uzdolnione medium, nierzadko wystarczyło zasiąść przy stoliku, położyć na nim dłonie tak, aby stykając się ze sobą tworzyły krąg "magnetyczny", a stolik zaczynał się poruszać, wystukiwać sygnały według jakiegoś ustalonego umownie kodu (np. liczba stuknięć wskazywała literę w kolejności ponumerowania), z których powstawały słowa i całe zdania.

Taki sposób porozumiewania zajmował jednak wiele czasu i już stosunkowo wcześnie poczęto stosować dalsze udoskonalenia techniczne. Na krawędzi stołu wypisywano litery, a po stole posuwał się odwrócony spodem do góry talerzyk, na którym spoczywały palce uczestników seansu z medium na czele. Talerzyk wędrował po powierzchni stolika, wskazując kolejno litery przekazywanego przez duchy komunikatu zza grobu. Jeszcze wygodniejsza była ekierka z osadzonym w niej ołówkiem, który pozostawiał trwałe znaki.

Chociaż efekty fizyczne wywoływane przez media jeżyły nieraz Włos na głowie uczestnikom seansów, doświadczeni spirytyści cenili wyżej media "psychiczne" od "fizycznych". Co prawda "duchy" nie manifestowały się przez nie tak namacalnie jak przez .te ostatnie, ale jakież bogactwo przekazywanych informacji dawało np. "automatyczne pismo".

Medium w transie poczyna pisać, a ruchami jego ręki kieruje rzekomo przybyły z zaświatów "duch", który odpowiada w ten sposób na pytania uczestników seansu. Nie jest to pisanie pod dyktando – są to całkowicie nieświadome, automatyczne ruchy, jak gdyby rękę medium prowadziła inna osoba.

Czasem tego rodzaju zdolności medialne ujawniały się podczas seansu niespodziewanie, z zadziwiającą siłą. Do stolika zasiadały osoby nie przejawiające uprzednio żadnych właściwości medialnych: ujmowały wspólnie jeden ołówek i oto, po pewnym czasie, zaczynał on pisać mniej lub więcej sensowne zdania, ku ogromnemu zdziwieniu obecnych.

Przykładem takich spontanicznie ujawniających się zdolności była seria seansów spirytystycznych przeprowadzonych w latach 1854–1863 w pałacu hrabiego Gustawa Olizara (1798–1865) w Dreźnie. Hr. Olizar – poeta i romantyk, przyjaciel Mickiewicza i dekabrystów1, w okresie wzrastającej fali zainteresowania spirytyzmem postanowił spróbować, czy i jemu, w gronie najbliższej rodziny, nie uda się nawiązać kontaktu z duchami. Już pierwszy seans, przeprowadzony 1 października 1854 r. z córką Lili Chodkiewiczową i bratanicą "Wiktorią, przyniósł pełny sukces – ołówek trzymany przez obie .panie począł "sam" pisać. I odtąd na długie lata tajemnicza istota, nazywająca siebie "Almażenną", bywała stałym gościem w pałacu Olizarów.

Protokóły z tych seansowi sporządzane przez Olizara; rzucają sporo światła na psychologiczny mechanizm kontaktów spirytystycznych2.

Z treści sprawozdań hr. Gustawa można łatwo wywnioskować, że funkcje medium! kierującego ruchami ołówka pełniła Liii, jakkolwiek Wiktoria chyba też w pewnym, stopniu wpływała na biegi "przekazu". Czynnikiem sprzyjającym atmosferze silnego zaangażowania emocjonalnego, niezbędnego do ujawnienia się zdolności medialnych, była tu – obok wiary w możliwości nawiązania kontaktu z zaświatami, spotęgowanej' jeszcze pierwszym, szybkim "sukcesem" – napięta sytuacja polityczna i rodzące się nadzieje odzyskania niepodległości przez Polskę, wiązane z wojną krymską.

Niestety, sam "duch", chociaż okazał się nader interesującą osobowością, zawiódł oczekiwania Olizarów. Jego zdolności jasnowidcze i wieszcze okazały się bardzo ograniczone: nie chciał (a może nie potrafił) wyjaśnić, co się stało z zaginionymi w pałacu pieniędzmi, a w sprawach wielkiej polityki mylił się fatalnie przepowiadając np. wzięcie Sewastopola przez Francuzów i powstanie Polski z niewoli, jako "monarchicznej republiki" w dziewięć miesięcy po zawarciu pokoju na Morzu Czarnym...

Nie wszyscy łatwo ulegali "epidemii" spirytystycznej. W miarę jak ruch "duchownictwa" poszerzał teren geograficzny i społeczny swych wpływów, wzrastały nie tylko szeregi entuzjastów, ale i sceptyków. Płatne publiczne pokazy, komercjalny charakter działalności wielu mediów, narzucane przez media i organizatorów seansów ograniczenia dotyczące warunków kontroli (ciemność, parawany, szafka itp.) budziły nieufność, nie mówiąc już o samej formie i treści przekazów.

O tym, że nieufność była uzasadniona – świadczyły coraz częstsze przypadki łapania mediów na oszustwie, i to zarówno przez specjalnie powołane komisje złożone z naukowców, a czasem i zawodowych iluzjonistów, jak też po prostu sceptycznie nastawionych uczestników "eksperymentów". (Najcięższy jednak cios – jak mogło się wydawać – zadały spirytyzmowl same siostry Fox: 21 października 1888 roku na łamach New York World ukazało się oświadczenie Małgorzaty3, w którym ujawnia ona mechanizm fabrykowania tajemniczych stuków i trzasków. Ogłoszenie owych rewelacyjnych wyznań, potwierdzonych zresztą później przez Katarzynę, było swoistą zemstą obu sióstr na Leah, z którą się poróżniły.

Wyznanie Małgorzaty Fox stanowi potwierdzenie słuszności podejrzeń sceptyków i zastrzeżeń wysuwanych przez komisje naukowe niemal od początku działalności sióstr. Już w roku 1850 kilku obserwatorów (m. dm. lekarz E.P. Longworthy i J. W. Hurn z Rochester oraz duchowni J. M. Austin i D. Potts) prawidłowo określiło źródło dźwięków, a nawet niektórzy z nich demonstrowali publicznie sposób ich wytwarzania poprzez trzaskanie w .stawach palców nóg. Do podobnych wniosków – tj. że dźwięki są wytwarzane przez siostry Fox – doszły komisje uniwersyteckie z Buffalo, Haryardu i Pensylwanii.

Czy jednak zawsze zjawiska występujące na seansach spirytystycznych były zamierzonym oszustwem – sztuczkami rzekomych mediów lub – jak się to czasem zdarzało – dowcipnisiów spośród uczestników eksperymentów1, próbujących zabawić się kosztem entuzjastów łączności ze światem pozagrobowym? Takie uogólnienie byłoby niesłuszne. Nierzadko bowiem szczerość w zachowaniu się medium można uznać za niewątpliwą. I nie chodzi tu tylko o przypadki zaburzeń psychicznych – urojeń i omamów u mediów cierpiących ,na schizofrenię. Również w stanie hipnozy i silnej sugestii czy autosugestii, charakterystycznej dla tzw. transu, występują przejawy – ograniczenia świadomości. Rzecz w tym, że media mogą oszukiwać, ale mogą też oszukiwać się same – po prostu błędnie interpretować produkowane przez siebie nieświadomie zjawiska. Nie ma też alternatywy, że spirytyści rzeczywiście nawiązują za pośrednictwem mediów kontakt ze światem duchów albo są oszukiwani przez rzekome media. Istnieje jeszcze trzecia możliwość – że zarówno bierni uczestnicy seansów, jak i media są ofiarami nieporozumienia.

Czym jednak wytłumaczyć stukania i ruchy stolików oraz przesuwanie się talerzyków i ekierek, na których spoczywają palce uczestników seansu, w przypadkach, gdy z całą pewnością można wykluczyć świadome oszukańcze działanie?

Pierwsza prawidłowa odpowiedź dana została zaledwie w parę lat po narodzinach spirytyzmu. Już bowiem w roku 1852 znakomity fizyk i chemik angielski Michael Faraday (1791–1867) wykazał doświadczalnie, iż ruchy tych przedmiotów powodowane są mimowolnymi ruchami rąk ludzkich. Przyrząd służący temu celowi był bardzo prosty: składał się z dwóch tekturek i szklanych wałków między nimi. Do górnej tekturki przymocowana była słomka, jako wskaźnik ruchu. Człowiek opierał lekko dłoń na górnej tekturce i miał za zadanie utrzymywanie przyrządu w bezruchu. Było to łatwe dopóty, dopóki patrzył na słomkę i mógł kontrolować swe ruchy, gdy jednak tylko odwrócił wzrok, tekturka poczynała przesuwać się to w przód, to w tył, mimo iż starał się on nie dopuszczać do mimowolnych ruchów.

Eksperymentalne wykazanie istnienia ruchów mimowolnych stanowiło, rzecz jasna, tylko wstępny, choć zasadniczy (krok do wyjaśnienia spirytystycznych fenomenów. Przecież na stole opierają się ręce wielu uczestników seansu i ich ruchy mimowolne nie mogą być skoordynowane.

Można jeszcze zrozumieć, iż mimowolne ruchy różnych ludzi, dodając się i odejmując, powodują w pewnych chwilach ruch stolika, a w konsekwencji pojedyncze i przypadkowe stuknięcia. Ale przecież stolik nie tylko stuka, lecz wystukuje, według ustalonego z góry kodu, litery wiążące się w słowa i całe zdania. Jak to się dzieje?

Otóż ruchy rąk, choć są mimowolne, nie są tu całkowicie przypadkowe, lecz podlegają wpływom bodźców myślowych. Tę właściwość psychofizjologiczną znano już w starożytności. Jednym z najstarszych przyrządów wykorzystywanych do wróżb było wahadło ze sznurka z zawieszonym na nim ciężarkiem.

Jeśli (będziemy trzymać w palcach takie wahadło z poleceniem, aby nim nie ruszać, a jednocześnie intensywnie będziemy myśleć o określonym kierunku ruchu, to rzeczywiście po pewnym czasie wahadło pocznie zachowywać się zgodnie z naszym życzeniem, ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin