Mateusz Dymek Trzy dni Dzie� pierwszy Znowu On. � Czego chcesz tym razem? � Tego, co zwykle. Tego, czego pragn� ca�y czas. I ja i m�j Pan. � Zejd� mi z drogi. � Dok�d si� wybierasz? � Wychodz�. To m�wi�c, si�gn��em po p�aszcz, za�o�y�em buty. Sprawdzi�em jeszcze, czy mam w kieszeni papierosy. Tak, tego mi teraz trzeba, papieros pozwoli mi zapomnie� o tej "boskiej" gadaninie. � Id� z tob�. � I jak to sobie wyobra�asz? �e b�d� szed� i gada� do kogo�, kogo nikt nie widzi? Zamkn� mnie gdzie� i dadz� do pokoju tylko gumowy materac. � Nie martw si�. � Ale si� martwi�. Nie o ciebie przecie�. Wyszed�em, zamykaj�c za sob� drzwi. Wiedzia�em, �e anio�om nie przeszkadza materia, ale warto by�o zaryzykowa� � mo�e zrozumie ukryte przes�anie? Nie zrozumia�. Zobaczy�em go czekaj�cego na mnie pod blokiem. Nie pozna�em go od razu. Mo�e to dlatego, �e pierwszy raz widzia�em anio�a w br�zowym p�aszczu? Z drugiej strony to nie ja wymy�li�em te bzdury z bia�ymi prze�cierad�ami. Stara�em si� nie zwraca� na niego uwagi i poszed�em przed siebie. Po chwili znalaz� si� jednak przy moim boku. Dlaczego anio�owie s� tacy upierdliwi? Mia�em nadziej�, �e anio� pozwoli mi odby� spacer w milczeniu, w kr�tkim towarzystwie w�asnych my�li, bez potrzeby dzielenia si� nimi. Mia�em tyle my�li, kt�rym chcia�em po�wi�ci� cho� chwilk�. Chocia�by ostatnie znikni�cie Thanatos. Nie wzi�a nawet swoich rzeczy. Po prostu, gdy wr�ci�em, nie by�o jej w domu. Nawet nie mia�em czasu si� zastanowi� nad podstawowym pytaniem: "Dlaczego?". Zaraz po jej znikni�ciu pojawi� si� ten ca�y anio�. Na c� mi anio�? Czy�bym nie dawa� sobie rady? Od tych paru lat, kiedy pozna�em Thanatos, wydawa�o mi si�, �e jest coraz lepiej. Ale... pojawi� si� on. Chwilka ciszy... Moje z�udzenia rozwia�y si� gdy chowa�em paczk� papieros�w z powrotem do p�aszcza. � Mo�e mnie pocz�stujesz? � zapyta� najnormalniej w �wiecie, spogl�daj�c na paczk� papieros�w, kt�r� w�a�nie wyci�gn��em z kieszeni. � Zwariowa�e�? Co ON na to powie? � Oczyszcz� sobie p�uca. Chcia�e�, �ebym by� bardziej na twoje podobie�stwo? To udziel mi cz�ci swojej w�asno�ci. � Masz, truj si�. Anio� wzi�� papierosa i odpali� go o powietrze. Po wykonaniu tej sztuczki spojrza� na mnie, jakby czeka� na wyraz mojego podziwu nad jego cyrkowym popisem. Gdy uzna�, �e nie uzyska tego, czego chce, w�o�y� papierosa do ust. Wcale nie wygl�da�o podejrzanie to, �e dym unosi� si� spod p�aszcza i zza ko�nierza. Wcale... � Mo�e da�by� mi spok�j? � iskierka nadziei... � Cierpienie jest udzia�em Szatana w naszym �yciu. W�a�nie spok�j chc� ci ofiarowa�. � W jaki spos�b? Od czterdziestu dni chodzisz za mn�, ca�y czas gadaj�c co� o wewn�trznym spokoju, a jeszcze nie powiedzia�e�, w jaki spos�b mam to wszystko osi�gn��. Nie postawi�e� �adnych warunk�w. � Uwa�asz, �e jeste� gotowy? Wi�c dobrze, powiem ci. Przeka�e, co nakaza� Najwy�szy. � D�ugo to potrwa? � W twoim �yciu, tego dnia, mo�e si� to okaza� d�ugim czasem, lecz na przestrzeni wiek�w zrozumiesz, jak� nico�ci� by�y te chwile. � Dobrze, rozumiem... Zastanawia�em si� nad tym, dlaczego w�a�ciwie si� pyta�em o czas, jaki to zajmie. Anio� ma racj� � � Wystarczy, �e po�wi�c� wiele godzin tylko po to, by da� mi spok�j. W ko�cu zrozumia�em, dlaczego. Powodem tej niecierpliwo�ci by� g��d, kt�ry mnie naszed�. Nic dziwnego, �e nie rozpozna�em uczucia g�odu... Odk�d pojawi� si� ten anio�, nie przypominam sobie abym kiedykolwiek by� g�odny. W�a�ciwie � dlaczego mia�bym nie po��czy� nudnej przemowy tego... czego� z po�ytecznym dla siebie uczynkiem � posi�kiem. O ile dobrze sobie przypominam, gdzie� tutaj znajdowa�a si� knajpa spod szyldu McDonalds`a. � Zrobimy tak: wejdziemy do knajpy, zam�wi� co� i ja b�d� jad�, a ty prawi�. Mo�e by�? � Nie widz� przeciwwskaza�. Doszli�my do knajpy. Poci�gn��em za drzwi. Zamkni�te. Spojrza�em na zegarek. � Ju� po 23. Zamkn�li ju�. Sprz�taj�. � Zapukaj, mo�e ci� wpuszcz� i obs�u��. � Nie... nie chce robi� k�opotu. � Jakiego k�opotu? Jeste� g�odny? Dlaczego, w dobie kapitalizmu, klient ma chodzi� g�odny? � Bo jest po 23? � Zastukaj w szyb�. Zastuka�em delikatnie. Podesz�a jaka� sprz�taczka. � Przepraszam, ale ju� zamkn�li�my. Chcia�a zamkn�� drzwi ale Anio� wsadzi� buta w framug�. � A nie mog�aby pani obs�u�y� mojego przyjaciela? � Nie, przykro mi. Kasy ju� zamkni�te. Poczu�em si� niezr�cznie, by�o mi �al tej kobiety. Diabli wiedz�, ile musia�a dzisiaj pracowa�. Odci�gn��em anio�a od drzwi. Sprz�taczka natychmiast je zamkn�a. � Daj spok�j. Zaraz wr�cimy do domu. Tam zjem. Nie ma problemu. � Jest problem. Zastukaj jeszcze raz. � Nie. Nie ma sensu. � Jak to nie ma sensu? Jeste� g�odny? To si� nasy�! � Nie! Nie trzeba! Zjem p�niej! � Twoja wola. Z drugiej strony to dziwne, �e nie chcia�a ci� obs�u�y�. Ile pracowa�a? Sze�� godzin? Za te pieni�dze, jakie jej p�ac�, mog�aby popracowa� jeszcze pi�tna�cie minut, nieprawda�? � Nie, "nieprawda". Wracajmy do domu. Zamilk�. Zapali�em kolejnego papierosa. Smakowa� jako� inaczej. Nie tak, jak kiedy�. Wyrzuci�em go. Mo�e nadszed� czas, by rzuci� ten przekl�ty na��g. Spojrza� na wyrzuconego papierosa, jakby mu by�o go �al. Szli�my w milczeniu. Zastanawia�em si� nad jego nag�ym wybuchem przy restauracji. Pewnie chcia� jak najszybciej porozmawia� ze mn�, a zdawa� sobie spraw�, �e je�li nie zjem tutaj, to b�dzie musia� z tym zaczeka� a� wr�cimy do domu. Trudno � jak dotrzemy, to z nim pogadam. Faktycznie, m�czy� si� ze mn� i z moim uporem, o chrapaniu nie wspominaj�c � przez tyle czasu. Mia� ju� pewnie dosy� tego ziemskiego pado�u. Sam nie wytrzymuj�, dlaczego wi�c on mia�by si� m�czy�? Tak, to ju� postanowione: jak wr�cimy, otworz� sobie piwo i pogadam z nim. Doszli�my do bloku. Wyj��em klucz od klatki i otworzy�em nim drzwi. Drzwi od mojego mieszkania jak zwykle by�y otwarte. Bo niby co mieli mi ukra��? Wszystko, co mia�em to bia�a lod�wka pe�na piw. Jedno wyci�gn��em. Ca�a reszta �ycia straci�a dla mnie ostatnio znaczenie. Mo�liwe, �e by�o par� w�ama�, a ja tego nie zauwa�y�em. Usiedli�my na kanapie. Anio� nie mia� ju� p�aszcza. Dopiero, gdy zwr�ci�em na to uwag�, zauwa�y�em, �e ja siedz� nadal w swoim. Ale nie widzia�em potrzeby zdejmowania go. Mia�em w nim wszystko � papierosy, otwieracz... Postanowi�em zacz�� jako� t� rozmow�. Nie mog�em odwleka� jej w niesko�czono��. Jednak najpierw w��czy�em cicho muzyk� � moj� odwieczn� �yciow� towarzyszk�, kt�ra nigdy mnie nie opu�ci. Chwyci�em za pilota od wie�y. W �rodku by�a p�yta Theriona. Swoj� drog� to ciekawe, jak anio� zareaguje na niebia�skie ch�ry w po��czeniu z ci�kim brzmieniem gitar i mefistofeliczn� barw� skrzypiec. Anio� przyj�� muzyk� dosy� dobrze, zauwa�y�em nawet, �e wybija� dyskretnie stop� rytm. Czas nadszed�. Obraca� w palcach wyj�te przed paroma minutami ma�e pude�eczko. � Mo�e doko�czymy nasz� rozmow�? � w odpowiedzi na moje pytanie, anio� od�o�y� pude�ko na st�. � O ofiarowywaniu pokoju? � W�a�nie t�. � Zaczn� mo�e od tego, w jaki spos�b mia�by� ten pok�j dawa�. M�j, a tak�e tw�j Pan uzna�, �e ludzie za du�o cierpi� przez choroby, wojny i katastrofy... Na razie rozmowa nie wydawa�a mi si� odkrywcza, cho� przynajmniej bardzo konkretna. � ... i wybra� w�a�nie ciebie na tego, kt�ry odmieni obecny stan rzeczy. � Mo�e... zanim przejdziemy do sposobu, w jaki mia�bym to uczyni�, powiedzia�by� mi, dlaczego ja? To pytanie gn�bi mnie od d�u�szego czasu. � Dlatego, �e jeste� wyj�tkowy. Masz dar. I to w�a�nie na tych zdolno�ciach zale�y naszemu Panu. � Ale jakie� to zdolno�ci? Jestem porywczy, �atwo mnie zdenerwowa�, Nawet nie jestem wierz�cy. � Ale wierzysz we mnie? � Nie jestem pewien. Chyba nadal uwa�am, �e to tylko przed�u�aj�cy si� sen. � To zacznij traktowa� ten sen powa�nie. Wracaj�c do twoich zdolno�ci, to w�a�nie na nich zale�y naszemu Panu, to one czyni� ci� szczerym wobec rzeczywisto�ci. Chcemy... aby� zapanowa� nad �wiatem, aby� sta� na czele wszystkich, zjednoczonych pa�stw. � I ja mam uwierzy�, �e to nie sen? Jak niby mam tego dokona�? � Tutaj zaczyna si� kwestia wiary i zaufania. Poprowadzisz lud przeciwko obecnemu systemowi. Co� na skal� �wiatow�. On m�wi� tak spokojnie, jakby to by�o faktycznie kwesti� dnia lub dw�ch. � Ale� to oznacza tysi�ce ofiar! � Ale po tym pok�j! Koniec wojen! Gospodark� mo�na wyr�wna�. To zapocz�tkuje solidarno�� wszystkich ludzi. Wypi�em �yk piwa. Smakowa�o cudownie. Zimne. � A co z p�niejszymi powstaniami? Przecie� ludzie nie zgodz� si� tak po prostu na zmian� stosunk�w si�owych, ekonomicznych i ideologicznych. � Przedstawi�em ci plan w wielkim skr�cie... � Ale tak nie mo�na! Je�li B�g chce dokona� zmian na �wiecie, to na pewno zna inny spos�b! Wypi�em jeszcze �yk piwa. By�o gorzkie. I te okropne b�belki. Z�by mnie zacz�y bole� przez to zimno, jakie panowa�o wewn�trz mnie. Powoli zaczyna�em dochodzi� do strasznych wniosk�w. � Nie, nie powstan� przeciwko ludziom. Na �wiecie jest pe�no choleryk�w. To nie musz� by� ja. � To MUSISZ by� ty! Pan tak chce! � Ale nie ja! Solidarno�� mi�dzy lud�mi zacznie si� w tym pokoju: nie zabij�! Nie doprowadz� do masakry! Je�li to wszystko, co chcia�e� mi zaoferowa�, to szkoda by�o twojego czasu! � Nie! To nie wszystko! Jeszcze jedno! � Co? � Pok�o� mi si�! Na kolana! � Czego ty ode mnie chcesz? Kim jeste�? Kim jest ten Pan, kt�rego nigdy nie nazwa�e� Bogiem? � Ma wiele imion. � Szatan? � Zwracaj si� do niego: Ojcze. Wsta�em zza kanapy i stan��em za ni�, powi�kszaj�c m�j dystans od przybysza o przeszkod�. Kiedy teraz mu si� przygl�da�em, zauwa�y�em zmarszczki, kt�rych na pewno nie by�o wcze�niej. Jego twarz pociemnia�a. Jego bia�a szata zacz�a szarze�. � Pok�o� si� przed swoim Panem! Oddaj cze�� swojemu Ojcu! Powoli zacz�� si� unosi�. Kolor szaty coraz bardziej przypomina� czer�. Muzyka by�a coraz g�o�niejs...
kris9192