dawczyni śmierci_16.pdf

(430 KB) Pobierz
293001637 UNPDF
ROZDZIA Ł SZESNASTY
Gdydrugiwschódsłońcazacząłgórowaćnad budynkami Circe,biegliśmyprzez
ulice takszybkojakpozwalałynamnatonaszesiłyNiezatrzymywaliśmysięczęsto
podczas czasuwyznaczonegonamprzezSandulfa,więcobojebyliśmywycieńczeni
Mimoto,zakażdymrazemgdyczułam, żemojaenergiajestnawyczerpaniu,Andorbrał
mnienaręceikontynuowałbiegbezchoćbynajmniejszejprzerwyZa pierwszym razem
próbowałamprotestować, aleuciszyłmnie jednym spojrzeniem. Po tym zdarzeniu
nauczyłam się rozluźniać w jego ramionach i czerpać ulgę którą mi oferował
Proponowałlot bynabraćtempaizaoszczędzićczasu,alesamamyślolataniusprawiała
żebyłominiedobrzePorazostatnipostawiłmnienanogi, gdywchodziliśmydomiasta,
mójczasuciekałjakziarnapiaskuwklepsydrzeZastanawiałamsię, czySandulfwciąż
nasśledziiwiedziałam, żeAndorzna odpowiedźBałamsięjednakspytać.
Byłampewnanaszegocelu, doczasugdyujrzałammurukazującysięprzednamii
Andorskręciłgwałtownie wstronęczerwonejstrefyMyślałamowyrwaniusięzjego
uścisku i ucieczce do punktu granicznego, ale trzymał moją dłoń w śmiertelnym
uchwycie.
- Czy to bezpieczne? – spytałamzwięcej, niżjednegopowodu
Andorniewiedział o mojej poprzedniejwyprawiedotegomiejsca,aleznałmoją
osobowośćPrzyjęłam, żesamprzedstawisobiewszystkiemożliwescenariusze,bez
potrzebybymjamówiławszystko nagłos
- Tojestneutralnaziemia,AlexioChoćniejesteśmyoficjalniepoza terytorium
zmieniaczy,togdyjesteśmywśrodkuMenażerii,niejesteśmyjednak bezpośrednio„na”
ziemi zmiennokształtnych Sandulf nic nam nie może zrobić po tej stronie muru,
będziemymiećrównieżczasnaodpoczynek, nim wejdziemy do Georgetown.
Skorosamaniemiałamlepszegoplanu,niemiałamwyborujaktylko sięznim
zgodzićPrzeciągnąłmnieprzezsłabostrzeżonewejście bezchoćbyjednejprzeszkodyi
poprowadziłmnienateren, któryomijałamjakplagi,podczasmoichpoprzednichwizyt
– JaskiniePrzyjemności
293001637.002.png
ZwierzęceMenażeriebyłyułożonejakgrupanocnychklubówzgromadzonychw
jednym,olbrzymimbudynkuWewnątrztychścianzpewnościądlakażdegoznalazłoby
sięcościekawegoJaskiniePrzyjemnościbyłygrupąpokoiprzeznaczonychdlanagłych
pragnieńichklientów,ludziizwierzątWyglądałjakhotel,każdypokójzłóżkiem
godnymkróla,oszklonymiścianamiiprywatnymi sypialniami. Słyszałam, żeniektórez
nichbyłynawetwyposażonewróżnego rodzajufetyszeZewzględunaróżnorodną
klientelę, nigdyniemożnabyłoprzewidziećcomożeszspotkaćwjednymztakich pokoi.
Andor załatwił pokój, podczas gdy ja próbowałam patrzeć w każdą stronę
jednocześnieCzułamnasobiewielespojrzeńParanoiczka?Ja?Ochtaak,zaczynałam
bzikowaćLedwozauważyłamAndora, którypopchnął mnie wzdłużdługiegokorytarza
wstronępokojuWłączyłamkażdemożliweświatło,nawettoczerwonenadłóżkiemi
upuściłamtorbęnaziemię
- Co teraz? – spytałam
Słyszałamzmęczeniewmoimgłosieidziwiłamsię,żewciążbyłamwstaniestać
prosto.
- Teraz ty odpoczywasz, ajastojęnastraży.
- Wiem,żeteżjesteśwykończonyNiesądzisz,żejestna tylebezpieczniebyśmy
obydwojemoglizaznaćodrobinysnu?
Wydawałsięto przezchwilę rozważać.
- MożliweJednakże,niesądzębyudałonamsię„odpocząć”gdybym dołączyłdo
ciebienałóżku,Alexio,apotrzebujeszodpoczynkuWeźpryszniciidźspaćObudzęcię
za cztery godziny, bymsammógłsiętrochęprzespać
Oznakąmojegozmęczeniabyłfakt, żejegosłowawznieciływemniejedynie
niewielką iskręNaprawdębyłampadniętaZamiastsięznimsprzeczać,zaciągnęłam
siebie do łazienki. Mycie włosów było wyzwaniem godnym podziwu, więc gdy
skończyłamoparłamsięościanęZimnawodazaskoczyłamnieizdałamsobiesprawę,
żezasnęłamnastojącoWyszłamspodprysznicu,wrzuciłamnasiebiejakąśkoszulkęi
293001637.003.png
jakimścudemznalazłamdrogędołóżkaAndorbezsłowapatrzyłjakwślizgujęsię
pomiędzypościel
ObudziłamsięnadźwiękwaleniadodrzwiUsiadłabym, gdybynieżelaznaobręcz
trzymającamniewmiejscuSpojrzałamwdółbyodkryć, żebyłatorękaAndora,który
za mną leżał.
- To nie do nas. – powiedział
Nasłuchiwałamizdałamsobiesprawę, żemaracjęNiktniedobijałsiędo
naszych drzwi. Położyłam sięzpowrotemipróbowałamrozluźnić, ale sama obecność
AndorazamoimiplecamiminatoniepozwalałaMojeoczyspoczęłynazegarkukoło
łóżkaizobaczyłam, żespałammniejniżtrzygodzinyMojeciałobyłowykończone, ale
mójumysłniemógłsięwyłączyć
- Myślałam,żemaszzamiarstać na straży.
Zaśmiał sięcicho– Wyglądałaśtakprzytulnie,żeniemogłem sięoprzećpokusie
dołączeniadociebieBiorącpoduwagętwojechrapanie,wiedziałem, żełatwosięnie
obudzisz,jajednakmamlekkisenNiccięniezranigdyjatujestem
- Janiechrapię– zaprotestowałam,gdymojeoczyzaczynałysięzamykać
- OśmielęsięsądzićinaczejJestem zaskoczony, żeniktniewaliłwścianężebyto
przerwać.
Zaczęłam wiercić się w jego ramionach z zamiarem odwrócenia się by
zaprotestować, patrzącmuwoczyJegouściskzacieśniłsięizłożyłpocałuneknatyle
mojejgłowy
- Odprężsię,AlexioRanekitaknadejdziezbytprędko
Świadomość, że miał racje nie pomagała Przestałam się kręcić i zaczęłam
przypominaćsobieprojektlaboratoriumWkrótcezasnęłam.
293001637.004.png
Obudziły mnie mocne dźwięki bębnienia Przez chwilę, po prostu leżałam,
próbującprzypomniećsobiewczyimłóżkubyłamidlaczegoWiedzatawróciładomnie
powoli, gdy odpoczywałamwramionachAndoraCzułamruchjegoklatkipiersiowej,
gdyoddychał przy moim karku,jegociepłoprzepływałoprzezmojąkoszulkęCoroczna
Konferencja na Rzecz Ludzkich Naukowców zaczynała się dzisiejszego dnia w
LaboratoriumCastora,amymusieliśmysięnaniądostać
Gdytylkosięporuszyłam,zdałamsobiesprawę, żeAndorjest przytomny. Jego
ramięwciążotaczało moją talię,jegorękaspoczywałapodmojąpiersiąPołożyłam
swojądłońnajegoiprzesunęłamjąwyżej,napierającnaniegocałymciałem
- Alexio. – wyszeptał,cosprawiło, żesięuśmiechnęłam,słyszącpożądaniewjego
głosie
- Wiem, nie mamy czasu. – odszepnęłam,nawetniepróbującukryćmojego
rozczarowania.
- WkrótceGdytowszystko sięskończy,poświecę godziny na czczenie ciętakjak
natozasługujesz– odparł, poczympossałmojąszyję
Tendotyksprawił, żedreszczeprzebiegłymipokręgosłupieistraciłamdech
Jego ręka ścisnęłamojąpierśprzezt-shirt,ajegonogawsunęłasiępomiędzymojeuda
Zdałamsobiesprawę, żebyłnagiijęknęłamwaprobacie
- Naprawdę nie mamy na to czasu – wyszeptał, wsuwając rękę pod moją
koszulkę
Poprysznicuzgóryzrezygnowałamzbielizny,ponieważwyszukiwaniejejz
mojejtorbywydawałosięzbytpracochłonneByłamnaglebardzozadowolonazmojego
lenistwa,kiedyjegorękaspoczęłanamoimnagimbiodrzeiczułamjakijegoerekcja
napieranamójtyłek
- Niepotrzebujęfinezji,AndorzeTomożebyćszybkinumerek– powiedziałamz
pozbawionymtchuśmiechem
293001637.005.png
Wydał niski dźwięk, podobny do pomruku nim poczułam jego palce
przeczesujące skręcone włosy pomiędzy moimi nogami Nabrałam powietrza, gdy
wsunąłwemniepalecbysprawdzićmoją gotowość. Otworzyłamszerzejnogi
- Następnymrazem―
- Tak, tak. – zgodziłamsię,ocierającsięoniego
Czułamjegodłońpomiędzynaszymiciałami,gdyzmieniałswojepołożenie,
wstrzymałamoddechczującjakwemniewchodziWsunąłsięwemnieizamknęłam
oczy,jęczącjegoimię
- Och, kochanie. – wysapał,zapadającsięgłębiej
Początkowoporuszałsiępowoli,nimwpadłwrytmpodobnydoodgłosów
bębnienia, dudniącychzadrzwiaminaszegopokojuSięgnęłamdotyłuizłapałamjego
udo,zachęcającgojękamiiwłasnymposuwistymruchemZacząłporuszaćsię szybciej,
sprawiając, żestraciłamoddechzprzyjemnościCzułamjegorękęponowniesięgającąw
dół, pomiędzy moimi nogami, pocierając mnie w małych, stanowczych, kolistych
ruchachprzybliżającmniedo szczytu uniesienia.
- Och, Andorze. – wysapałam,mójorgazmbudowałsięstopniowo
Zacząłsięporuszaćjeszczemocniejiszybciej,całyczasdotykającmniewten
sam,miarowysposób,ażpoczułamjakiskrawmoimwnętrzuzapalasięiwybucha
Krzyknęłamjegoimię,wbijającpaznokcie w jego udo, znieruchomiał i ugryzł tyłmojej
szyiCzułamjakdrugiorgazmprzeszywamojeciałoinasienieAndorawypełniłomnie
swoimciepłem
- Alexio, och, moje kochanie. – wymruczałprzymojejskórze,trzymającmnie
mocno przy swojej piersi.
Obydwoje leżeliśmydysząc,walczyłamzpokusąnadciągającejnieświadomości
snuWszystkoczegochciałam,topójśćspaćwjegoramionachizapomniećowszystkim
ByłamzmęczonabiegiemiciągłymzmartwieniemChciałamspaćpotymwybuchu
świetnegoseksuCzułamramionaAndoraotaczającemnie, gdyprzewróciłmniena
293001637.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin