Historia.pdf

(105 KB) Pobierz
Historia
Archiwum Rzeczpospolitej Online
Strona 1 z 5
HISTORIA JAK POGODZIĆ PAMIĘĆ POLSKĄ I UKRAIŃSKĄ
Cie ń "Kłyma Sawura"
GRZEGORZ MOTYKA
Rok 1943. Pomordowani Polacy z Kolonii Lipniki (powiat kostopolski). Zginęły co najmniej 182 osoby.
Fotografia z ksiąŜki Władysława i Ewy Siemaszków "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na
ludności polskiej Wołynia 1939 - 1945"
C zy walka o niepodległo ść Ukrainy usprawiedliwia wybijanie do nogi całych polskich wsi? Je ś li nie, to
czy kto ś , kto wydawał rozkazy do ich niszczenia, zasługuje na bezkrytyczn ą pami ęć wyra Ŝ an ą w
pomnikach? To pytania, które wcze ś niej lub pó ź niej Polacy i Ukrai ń cy b ę d ą musieli sobie zada ć .
W ostatnim czasie na Ukrainie nasiliły się głosy na rzecz przyznania partyzantom Ukraińskiej Powstańczej Armii
praw kombatanckich. Tego rodzaju postulaty wystosowały do Rady NajwyŜszej m.in. samorządowe Rady
Obwodów Lwowskiego, Iwano-Frankiwskiego? i Rówieńskiego. W tym duchu wypowiedział się premier Ukrainy
Anatolij Kinach, w parlamencie zaś przygotowano projekt ustawy na ten temat. Wskazuje się przy tym, Ŝe
członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i UPA walczyli o niepodległość Ukrainy z Niemcami i
Sowietami. Wśród dowódców UPA, których pamięć jest przywoływana przy tej okazji, pada m.in. nazwisko
Dmytra Kljaczkiwśkiego, w pracy konspiracyjnej uŜywającego najczęściej pseudonimu "Kłym Sawur". W jego
biografii chyba najdobitniej zderzają się polskie i ukraińskie racje za i przeciw uznaniu członków UPA za
kombatantów.
Kljaczkiwśki urodził się w 1911 r. w ZbaraŜu. Według jednych historyków, w rodzinie "ubogich rolników",
zdaniem innych - "bogatych kułaków", jednak w dokumentach NKWD w rubryce "pochodzenie" wpisano
"robotnicze". Ci, którzy go znali, widzieli w nim zdolnego organizatora, energicznego i samodzielnego dowódcę,
uparcie broniącego własnych racji.
Większość swojego krótkiego, niespełna 35-letniego Ŝycia mieszkał w II Rzeczypospolitej. UwaŜał, podobnie
jak duŜa część polskich Ukraińców, Ŝe Ŝyje pod okupacją. Ta konstatacja prostą drogą zaprowadziła go
Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która szansę na utworzenie niepodległego państwa ukraińskiego
upatrywała wyłącznie w bezwzględnej i bezkompromisowej walce, niezwaŜającej na ofiary własne i - tym
bardziej - przeciwnika. OUN nie cofała się przed terrorem, ofiarą jej zamachów padali zarówno Polacy, jak i
opowiadający się za współpracą z państwem polskim Ukraińcy.
W szeregach banderowców
Po upadku II Rzeczypospolitej Kljaczkiwśki natychmiast zaangaŜował się w dalszą działalność podziemną. Tym
razem przeciwko ZSRR. Gdy OUN w lutym 1940 r. podzieliła się na dwie frakcje, nazywane od nazwisk
przywódców - Andrija Melnyka i Stepana Bandery - melnykowcami i banderowcami, bez wahania przystał do
tych drugich. MoŜna wręcz powiedzieć, Ŝe był typowym przedstawicielem tej frakcji - młodzieńcem
zbuntowanym przeciwko rodzicom, którzy w 1918 r. nie wykorzystali szansy na wywalczenie niepodległości
Ukrainy, członkiem zakonu bezgranicznie oddanego sprawie własnego kraju.
Banderowcy pod okupacją sowiecką przygotowywali się do wybuchu powstania. Aktywność OUN sprawiła, Ŝe
od połowy 1940 r. znakomita większość uderzeń sowieckiego aparatu terroru, dotąd skierowanych przeciwko
Polakom, coraz częściej zaczęła dotykać Ukraińców. Działania NKWD nie sparaliŜowały OUN, zadały jej jednak
cięŜkie straty. Wśród aresztowanych znalazł się równieŜ Kljaczkiwśkyj. W styczniu 1941 r. trafił na ławę
oskarŜonych. W głośnym publicznym, propagandowym procesie działaczy organizacji, tak zwanym Procesie
http://weber.is.uw.edu.pl/zaklady/zsocog/joanna/Polecane_Publ/Motyka2.htm
2006-05-21
40611526.004.png 40611526.005.png
Archiwum Rzeczpospolitej Online
Strona 2 z 5
59, został skazany na karę śmierci. Uratował go wybuch wojny niemiecko-sowieckiej. W lipcu 1941 r. uciekł z
więzienia w Berdyczowie.
Po pierwszym okresie euforii spowodowanej natarciem Wehrmachtu polityka Niemców szybko przyniosła
Ukraińcom rozczarowanie. Banderowcy nie doczekali się wymarzonej niepodległości, zaczęły się natomiast
aresztowania. Bandera, podobnie jak wielu innych przywódców OUN-B, trafił do obozu koncentracyjnego
Sachsenhausen. Ich stanowiska przejmowali kolejni w organizacyjnej hierarchii. W styczniu 1942 r.
Kljaczkiwśkyj "Kłym Sawur" został mianowany Krajowym Prowidnykiem (Przewodniczącym) OUN-B Wołynia i
Polesia. Jesienią tego samego roku na jego terenie zaczęły powstawać pierwsze oddziały partyzanckie, będące
zaląŜkiem Ukraińskiej Powstańczej Armii, jednak kierownictwo OUN nie chciało jeszcze w tym czasie
przystępować do otwartej walki partyzanckiej.
Walka z wrogami Ukrainy
W dniach 17-23 lutego 1943 r. w pobliŜu Oleska w obwodzie lwowskim odbyła się III Konferencja OUN.
Podczas obrad wyraźnie zarysowało się niezadowolenie części przywódców OUN z pełniącego obowiązki
prowidnyka Mykoły Łebed'ia. Do grupy niezadowolonych naleŜał teŜ Kljaczkiwśkyj. Razem z Romanem
Szuchewyczem opowiadał się za rozpoczęciem otwartej walki partyzanckiej. Jego zdaniem, największym
wrogiem Ukrainy byli Sowieci i Polacy. Ostatecznie zebrani na konferencji delegaci OUN zdecydowali
najprawdopodobniej, Ŝe naleŜy tworzyć silne podziemne struktury wojskowe, które jednak nie będą prowadziły
większych akcji zbrojnych, czekając na odpowiedni moment. Ale, jak czytamy w zeznaniach Mychajło
Stepaniaka, jednego z ówczesnych przywódców OUN, "... w późniejszym czasie pod wpływem R.
Szuchewycza polityka OUN w kwestii walki zbrojnej odeszła od postanowień konferencji i poszła w kierunku,
który w praktyce zastosował na Wołyniu dowódca UPA ČKłym SawurÇ - tzn. walki przeciwko czerwonym
(radzieckim) partyzantom i Polakom".
Jeśli wierzyć tym zeznaniom, "Kłym Sawur" rozpoczął na Wołyniu masową walkę partyzancką na własną rękę,
łamiąc ustalenia konferencji. Faktem jest, Ŝe od marca 1943 r. na Wołyniu i Polesiu zdecydowanie nasiliła się
działalność partyzantki ukraińskiej. Parę miesięcy później, w kwietniu 1943 r. Łebed' zrezygnował z funkcji
przywódcy OUN-B. Z czasem pełnię władzy w organizacji przejmuje Roman Szuchewycz.
Decyzja o rozpoczęciu na szeroką skalę działań partyzanckich wiązała się z dezercją stworzonej przez
Niemców ukraińskiej policji pomocniczej. Kilka tysięcy policjantów zasiliło szeregi OUN-UPA. W takiej sytuacji
"Kłym Sawur" musiał sobie postawić pytanie: co dalej? Odpowiedź nasuwała się sama: bezwzględna walka ze
wszystkimi wrogami Ukrainy! Kljaczkiwśkyj postanowił w pierwszej kolejności opanować tereny wiejskie
niszcząc wszelkie punkty oparcia Niemców i Sowietów. Jednocześnie uwaŜał, Ŝe trzeba pozbyć się
"niepoŜądanych elementów" stanowiących nawet tylko potencjalne zagroŜenie dla partyzantki, a więc
komunistów, współpracowników Niemców, sprzeciwiających się przywódczej roli OUN-B przedstawicieli innych
ukraińskich ugrupowań politycznych. Do kategorii "niepoŜądanych elementów" zaliczono takŜe wszystkich
Polaków. Było oczywiste, Ŝe jedyne, na co UPA mogła liczyć z ich strony, to wroga neutralność.
Od początku 1943 r. przeprowadzono wiele akcji przeciwko Niemcom, sowieckim partyzantom, Polakom, a
takŜe konkurencyjnym ukraińskim ugrupowaniom politycznym. Wydarzenia na Wołyniu wywołały w OUN
wewnętrzne tarcia. Informacje z Wołynia o walce partyzanckiej i działaniach przeciwko Polakom nie wywołały
początkowo w Galicji entuzjazmu, lecz odwrotnie - ogromne zaniepokojenie. Część banderowców uwaŜała je
za przedwczesne, powodujące niepotrzebny rozlew ukraińskiej krwi. Z kolei na Wołyniu zaczęło narastać
niezadowolenie z postawy Galicji, z tego, Ŝe nie poszła ona drogą otwartej walki. Głęboko bowiem wierzono w
to, Ŝe Armia Czerwona przyjdzie na ziemie zachodnioukraińskie osłabiona i wykrwawiona, Ŝe będzie moŜliwe
rozpoczęcie powstania i - poprzez rajdy oddziałów partyzanckich - doprowadzenie do wybuchu wielu zrywów
narodowych, które zniszczą ZSRR. Koncepcje tę określano "marszem na Helsinki", co zapewne wiązało się z
docelowym punktem planowanych rajdów UPA.
Jesienią 1943 r. na Wołyń przybył Roman Szuchewycz. Wizytacja ta zmieniła jego poglądy i od tej pory stał się,
jak wspomina jeden z działaczy OUN-B Myrosław Prokop: "wiernym obrońcą wołyńskiej taktyki". Jednocześnie
jednak Kljaczkiwśkiego poinformowano, Ŝe przestaje być dowódcą całej UPA. Pozostawiono mu dowodzenie
oddziałami OUN-UPA na Wołyniu. Pod jego rozkazami pozostawało 10-12 tys. partyzantów.
http://weber.is.uw.edu.pl/zaklady/zsocog/joanna/Polecane_Publ/Motyka2.htm
2006-05-21
40611526.006.png
Archiwum Rzeczpospolitej Online
Strona 3 z 5
Fot. ZBIORY GRZEGORZA MOTYKI
Rycerz bez skazy
Na początku 1944 r. Wołyń zajęła Armia Czerwona. UPA rozpoczęła otwartą walkę z największym wrogiem
niepodległości Ukrainy. Starano się nie dopuścić do powstania komunistycznej administracji, nawoływano do
bojkotowania poboru do armii i nieoddawania kontyngentów. Napadano na mniejsze grupy Ŝołnierzy NKWD i
Armii Czerwonej, likwidowano bezwzględnie członków partii komunistycznej i wszystkich współpracujących z
władzą. W marcu 1944 r. Sowieci zanotowali 270 akcji UPA. W lutym w przypadkowym starciu podkomendni
"Kłyma Sawura" zranili dowódcę 1 Frontu Ukraińskiego, gen. Nikołaja Watutina. W ranę wdała się gangrena i
Watutin zmarł w szpitalu w Kijowie.
Jednak nadzieje, Ŝe w efekcie tych działań ZSRR się rozpadnie, okazały się naiwne. Tym bardziej Ŝe władze
radzieckie zastosowały radykalne środki. Rodziny osób związanych z podziemiem lub choćby tylko o to
podejrzewanych wysiedlano na Syberię. Prowadzono wielkie "czekistowsko-wojskowe" operacje czyszczące,
podczas których niejednokrotnie ginęli cywile. Niektórych schwytanych członków UPA tracono w publicznych
egzekucjach.
W ciągłych walkach siły wołyńskiej UPA błyskawicznie topniały. NKWD chciał jednak przede wszystkim dostać
w swoje ręce "Kłyma Sawura". Operację mającą na celu jego schwytanie oznaczono kryptonimem "Szczur". Na
początku 1945 r. Sowietom udało się aresztować jednego z dowódców wołyńskiej UPA Jurija Stelmaszczuka
"Rudego", który w śledztwie ujawnił miejsce pobytu Kljaczkiwśkiego. NKWD nie mogło nie wykorzystać takiej
szansy. 11 lutego sprawnie zorganizowana obława natrafiła na oddział UPA, który rozbito. Jak się okazało, była
to ochrona "Kłyma Sawura". Następnego dnia koło wsi Suska enkawudyści natrafili na trzech partyzantów.
Grupa operacyjna 20 Brygady Wojsk Wewnętrznych NKWD zabiła najpierw dwóch partyzantów osłaniających
odwrót trzeciego, a następnie równieŜ jego. Był nim "Kłym Sawur". Kierownictwo ukraińskiego podziemia
pośmiertnie przyznało mu stopień pułkownika i Złoty KrzyŜ Zasługi UPA.
Śmierć Dmytro Kljaczkiwśkiego nie oznaczała końca walki. Okrutna i beznadziejna wojna z totalitarnym
państwem sowieckim trwała na Wołyniu do 1956 r. Ostatnią grupę partyzantów zlikwidowano w Tarnopolskiem
w roku 1960. Sowieckie represje będące odpowiedzią na działania UPA dotknęły na Zachodniej Ukrainie około
pół miliona ludzi (liczbę ofiar śmiertelnych szacuje się na ponad 150 tysięcy). Terror komunistyczny dotknął
więc prawie kaŜdą ukraińską rodzinę w tym regionie.
Pamięć "Kłyma Sawura" jest dziś na Ukrainie w wielu środowiskach czczona. W miejscowościach, gdzie się
urodził i zginął, stanęły pomniki. Rówieńska Rada Obwodowa wystąpiła o przyznanie mu tytułu "Bohatera
Ukrainy". W licznych publikacjach jest on przedstawiany jako "rycerz bez skazy", który w walce o wolność
ojczyzny oddał to, co miał najcenniejsze - Ŝycie. Pomija się przy tym fakt, Ŝe odpowiada on za masowe akcje
przeciwko polskiej ludności cywilnej.
http://weber.is.uw.edu.pl/zaklady/zsocog/joanna/Polecane_Publ/Motyka2.htm
2006-05-21
40611526.007.png 40611526.001.png
Archiwum Rzeczpospolitej Online
Strona 4 z 5
Woły ń skie masakry
O działaniach UPA przeciwko polskiej ludności pisze się w ukraińskiej literaturze nierzadko enigmatycznie, w
niektórych publikacjach wręcz się je przemilcza lub główny cięŜar odpowiedzialności przerzuca na prowokacje
Sowietów i Niemców. Coraz częściej przyznaje się jednak, Ŝe były to wydarzenia tragiczne. Nie ulega
wątpliwości, Ŝe w duŜej mierze odpowiada za nie "Kłym Sawur". Do pierwszych mordów na Polakach doszło
bowiem właśnie na Wołyniu na początku 1943 r. Najbardziej znane miejscowości, gdzie doszło do masakry
mieszkańców, to Parośle i Janowa Dolina. Nie wiemy, czy te pierwsze akcje były spontanicznym odruchem
dowódców niŜszego szczebla niszczenia wszystkich wrogów Ukrainy, czy teŜ dokonano ich na bezpośrednie
polecenie Kljaczkiwśkiego. Oficjalny rozkaz dotyczący Polaków "Kłym Sawur" wydał najpóźniej w czerwcu 1943
r. Zdaje się to potwierdzać przebieg wydarzeń. W dniach 29 i 30 czerwca mamy do czynienia z kolejnymi
uderzeniami UPA na niektóre polskie wsie, zaś 11 lipca doszło do masowej akcji przeciwko Polakom w skali do
tej pory niewidzianej. W lipcu i sierpniu 1943 r. zginęło na Wołyniu więcej Polaków niŜ w ciągu poprzednich
sześciu miesięcy. Masakrom tym towarzyszyły rozkazy "Kłyma Sawura" o rozparcelowaniu wśród chłopów
zdobytej ziemi oraz powołaniu wiejskich samorządów.
Nie ulega zatem wątpliwości, Ŝe Kljaczkiwśki odpowiada za antypolską akcję na Wołyniu. Przebiegała ona za
jego wiedzą i zgodą, zapewne był wręcz jej inicjatorem. W wyniku działań podległych mu oddziałów OUN-UPA
śmierć poniosło co najmniej 35 tysięcy (a wiarygodne szacunki pokazują, Ŝe ofiar mogło być nawet 50-60
tysięcy) męŜczyzn, kobiet i dzieci. Dziwne zatem by było, gdyby oznaki czci dla Kljaczkiwśkiego Polacy przyjęli
jako coś obojętnego.
Zdecydowanie czy cierpliwo ść ?
Co zatem zrobić z pamięcią o "Kłymie Sawurze" i UPA? Jak pogodzić pamięć polską i ukraińską tak, by nie
utrudniać dzisiejszych wzajemnych relacji, i tak przecieŜ na płaszczyźnie stosunku do przeszłości nie
najłatwiejszych? Próby odpowiedzi na to pytanie są przez polskich autorów podejmowane często, lecz w
gruncie rzeczy skupiają się one wokół dwóch przeciwstawnych stanowisk.
Pierwsze z nich przynosi odpowiedź jednoznaczną i stanowczą: Dmytro Kljaczkiwśkyj to okrutny zbrodniarz, jak
zresztą wszyscy członkowie UPA, niezaleŜnie od tego, gdzie i kiedy działali. Pamięć o nich mogą szanować
jedynie nacjonaliści. Sprawa stosunku do UPA winna stać się papierkiem lakmusowym prawdziwych intencji
dzisiejszej Ukrainy i Ukraińców. Jeśli Ukraińcy rzeczywiście chcą dobrych stosunków z Polską, powinni uznać
UPA za organizację zbrodniczą. Przyznanie jej członkom praw kombatanckich oznacza, Ŝe Ukrainę naleŜy
traktować jako państwo wrogie.
Drugie stanowisko zaleca cierpliwość. Według jego zwolenników Polacy dłuŜej cieszą się niepodległością niŜ
Ukraińcy i dzięki temu są narodem bardziej dojrzałym, potrafiącym zachować dystans wobec własnych
historycznych mitów. Powinni zatem poczekać, aŜ Ukraińcy "dojrzeją" do krytycznej oceny własnej historii i
potępienia wydarzeń nieprzynoszących im chluby.
Zwolenników obydwu stanowisk dzieli równieŜ stosunek do polskich win wobec Ukraińców. Zdaniem
pierwszych nie naleŜy o nich wspominać, gdyŜ to relatywizuje cierpienia Polaków i łatwo moŜe zostać przez
ukraińskich autorów wykorzystane dla usprawiedliwienia przewin UPA. Jeśli się juŜ do czegoś przyznawać, to
tylko do tego, co Ukraińcy sami odkryją i udokumentują. Według drugich, o polskich winach naleŜy mówić z całą
otwartością. W ten sposób moŜna bowiem m.in. dać Ukraińcom wyraz dobrej woli, co powinno ich skłonić do
równie otwartego mówienia o "czarnych kartach" własnej historii.
Łatwo wskazać słabości obydwu stanowisk. Zwolennicy pierwszego nie dostrzegają, Ŝe ich koncepcja jest
dyktatem nie do przyjęcia dla Ukraińców. W państwie ukraińskim jednoznacznie niechętne wobec OUN-UPA
poglądy mają głównie komuniści. Oficjalne wysunięcie takiego Ŝądania oznacza w praktyce zamroŜenie bez
mała wszystkich kontaktów. Nietrudno przewidzieć, Ŝe - mówiąc umownie - po stronie "Kłyma Sawura" staną
natychmiast nawet dotychczas obojętni wobec tej problematyki Ukraińcy. Nie ze względu na sympatię do UPA,
lecz z powodu uraŜonej godności - Ŝaden naród nie lubi, gdy ktoś z zewnątrz próbuje mu narzucić wizje własnej
historii. Za rehabilitacją UPA opowiada się wielu polityków umiarkowanej prawicy nie odnoszących się
niechętnie do Polski. Dla nich przyznanie upowcom praw kombatanckich jest jednoznaczne z uznaniem, Ŝe
walczyli oni o niepodległość, a nie z pochwałą mordowania Polaków. Co więcej, ci, którzy chcą rehabilitacji UPA
i uhonorowania m.in. "Kłyma Sawura", czynią tak często przez szacunek dla członków swoich rodzin -
mordowanych, więzionych lub wywoŜonych na Sybir przez NKWD.
Drugie stanowisko wcale nie jest bardziej przekonujące. Inaczej - brzmiało ono przekonująco na początku lat
90., lecz Ukraina cieszy się niepodległością juŜ od 11 lat. I choć historycy ukraińscy w badaniach działalności
OUN-UPA poczynili w tym czasie ogromne postępy, to ich oceny wydarzeń na Wołyniu - czy szerzej
antypolskiej akcji OUN-UPA w latach 1943-1944 - mogą budzić ciągle rozczarowanie strony polskiej. Choć dziś
właściwie nikt nie przeczy, Ŝe partyzanci z OUN-UPA zabili kilkadziesiąt tysięcy Polaków, to przewaŜnie próbuje
się fakt ten ukryć za róŜnymi eufemizmami i niedopowiedzeniami. Historycy, jak np. Iwan Łysiak-Rudnyćkyj czy
Ihor Iljuszyn, otwarcie potępiający działania ukraińskiej partyzantki przeciwko polskiej ludności, naleŜą do
mniejszości. Musi to budzić i budzi rozczarowanie Polaków. Propozycja, by być cierpliwym wobec Ukraińców,
http://weber.is.uw.edu.pl/zaklady/zsocog/joanna/Polecane_Publ/Motyka2.htm
2006-05-21
40611526.002.png
Archiwum Rzeczpospolitej Online
Strona 5 z 5
jest teŜ przynajmniej w jednym punkcie z góry skazana na niepowodzenie: jak bowiem przekonać do niej tych,
którzy z ręki UPA stracili bliskich? Sugerowanie, Ŝe w interesie państwa powinni zapomnieć - choćby tylko na
jakiś czas - o postawieniu krzyŜa na często dotąd bezimiennych mogiłach, musi budzić wątpliwości etyczne.
Wszak uczczenie pamięci bliskich zmarłych było uświęconym obowiązkiem juŜ w staroŜytności.
Pytania bez odpowiedzi
Jak zatem ocenić dziś "Kłyma Sawura", by w polsko-ukraińskich relacjach nie wywoływać demonów
przeszłości? Był bohaterem czy zbrodniarzem? A moŜe jednym i drugim? Nie ma łatwej odpowiedzi na te
pytania. Ale moŜe warto sobie zadać inne: jak naleŜy oceniać działania UPA przeciwko Sowietom? Czy była to,
podobnie jak w Polsce powojenna działalność Wolności i Niezawisłości czy Narodowego Zjednoczenia
Wojskowego, słuszna walka z totalitarnym państwem, czy teŜ trwanie w lesie fanatycznych nacjonalistów
uciekających przed odpowiedzialnością? A z drugiej strony - czy walka o niepodległość usprawiedliwia
wybijanie do nogi całych wsi? Jeśli nie, to czy ktoś, kto wydawał rozkazy do ich niszczenia, zasługuje na
bezkrytyczną pamięć wyraŜaną w pomnikach? A jeŜeli zasługuje, to czy nie naleŜy otwarcie przyznać, Ŝe
walcząc o niepodległość "Kłym Sawur" nie uznawał litości takŜe wobec ludności cywilnej? Tego typu pytania
wcześniej lub później Polacy i Ukraińcy będą musieli sobie zadać. Moim zdaniem, lepiej zrobić to juŜ dziś.
Autor jest pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych PAN oraz Biura Edukacji Publicznej IPN w
Lublinie. Wydał m.in. "Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukrai ń skie w latach 1943-1948". W
opublikowanej wła ś nie ksi ąŜ ce "Tygiel narodów" jest autorem rozdziału "Postawy wobec konfliktu
polsko-ukrai ń skiego w latach 1939-1953".
http://weber.is.uw.edu.pl/zaklady/zsocog/joanna/Polecane_Publ/Motyka2.htm
2006-05-21
40611526.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin