Zaginione Opowiesci 03 - Darognesti - Morskie Elfy - Paul Thompson, Tonya Cook.pdf
(
1706 KB
)
Pobierz
Zaginione Opowieœci tom3
Dragonlance Saga
Zaginione opowie
ś
ci, tom 3
Paul B. Thompson & Tonya Cook
Darognesti
Morskie elfy
(Przeło
Ŝ
ył Andrzej Sawicki)
Mojemu bratankowi
Matthew Craigowi Carterowi
enfant chéri
T.C.
Rozdział 1 - Wyprawa ratunkowa
Gnane południowym wiatrem, wysokie kolumny dymu unosiły si
ę
nad g
ę
stym lasem u
uj
ś
cia Rzeki Zielonego Ciernia. Bardziej wymowne były jednak napływaj
ą
ce z delty i Zatoki
Ergoth zniszczone wozy, pnie spalonych drzew, trupy łudzi i koni. Wojna domowa tocz
ą
ca si
ę
w
Ergoth dotarła nawet na to niegdy
ś
spokojne wybrze
Ŝ
e.
Stoj
ą
ca w bocianim gnie
ź
dzie qualinestyjskiego statku „Wieczorna Gwiazda” ksi
ęŜ
niczka
Vixa Ambrodel ze smutkiem patrzyła w stron
ę
horyzontu na widoczne tam pobojowisko. Jej wuj,
Mówca Sło
ń
ca elfów Silvanesti, wysłał ich a
Ŝ
tutaj, na południowo-wschodnie wybrze
Ŝ
e Ergoth, z
odsiecz
ą
dla uciekaj
ą
cych t
ę
dy z terenów ogarni
ę
tych wojn
ą
kilku wa
Ŝ
nych osobisto
ś
ci z plemienia
qualinestyjskich elfów. Zakotwiczeni w spokojnej zatoce, ju
Ŝ
drugi dzie
ń
czekali na ambasadora
Quenavalena, jego rodzin
ę
i orszak - ale nie dostali od nich
Ŝ
adnego znaku.
- Zauwa
Ŝ
yła
ś
, pani, co
ś
nowego? - zawołał z pokładu siwy, niemłody ju
Ŝ
elf.
- Ogie
ń
płonie na obu brzegach rzeki - odpowiedziała Vixa, osłaniaj
ą
c oczy przed sło
ń
cem.
- Generał Solamnus przesuwa siły bardzo szybko. Rozumiem,
Ŝ
e wci
ąŜ
nie ma
ś
ladu
Quenavalena ani jego orszaku.
- Na rzece wida
ć
tylko szcz
ą
tki. Ostro
Ŝ
nie, legacie, ju
Ŝ
schodz
ę
.
Obj
ą
wszy nogami zwisaj
ą
c
ą
z bocianiego gniazda lin
ę
, zsun
ę
ła si
ę
w dół. Ostatnie cztery
stopy pokonała, zeskakuj
ą
c na pokład. Ła
Ŝ
enie po takielunku w zbroi nigdy nie było łatwe, a przy
panuj
ą
cym tu okropnym upale stawało si
ę
niemal tortur
ą
. Vixa dyszała ze zm
ę
czenia.
Ludzie stanowi
ą
cy wi
ę
kszo
ść
załogi „Gwiazdy” le
Ŝ
eli na pokładzie i udawali oboj
ę
tno
ść
.
Inaczej zachowywały si
ę
elfy z dru
Ŝ
yny Vixy, dwudziestu wybranych z miejskiego garnizonu
krzepkich i wytrzymałych Qualinestyjczyków. Od dwu dni byli gotowi do walki, nawet jedli i spali
w zbrojach, odk
ą
d „Gwiazda” zarzuciła kotwic
ę
. Byli niespokojni i rwali si
ę
do bitki. Widok
kł
ę
bów dymu na horyzoncie tylko podgrzał ich nastroje.
W zasi
ę
gu wzroku rzek
ę
znaczyły plamki małych łódek i canoe. Wi
ę
kszo
ść
łodzi
przewoziła niedobitków uciekaj
ą
cych przed po
ś
cigiem armii generała Vinasa Solamnusa. Wojska
Imperium Ergoth były w rozsypce, niezdolne stawi
ć
otwarty opór Solamnusowi. Zamiast tego
odst
ę
powały, n
ę
kaj
ą
c nieprzyjaciela przy ka
Ŝ
dej nadarzaj
ą
cej si
ę
okazji. Członkowie oddziałów
osłonowych podkładali ogie
ń
wzdłu
Ŝ
Rzeki Zielonego Ciernia i podpalali zbo
Ŝ
a na pniu i
spichlerze, by pozbawi
ć
ludzi Solamnusa
Ŝ
ywno
ś
ci.
Z ka
Ŝ
d
ą
godzin
ą
przy uj
ś
ciu rzeki pojawiali si
ę
nowi uciekinierzy, rozpaczliwie szukaj
ą
cy
ocalenia i ucieczki z terenów obj
ę
tych walkami. Wi
ę
kszo
ść
z nich stanowili wie
ś
niacy lub le
ś
nicy,
których zaskoczył rozwój wydarze
ń
. Z rado
ś
ci
ą
powitali obalenie szalonego imperatora, nie byli
jednak przygotowani na poniesienie zwi
ą
zanych z tym kosztów. Zniszczone domy, spalone plony,
zabici lub okaleczeni najbli
Ŝ
si - wszystko to okazało si
ę
cen
ą
, jak
ą
przyszło zapłaci
ć
powsta
ń
com.
Vixa przej
ę
ła z r
ą
k legata Armantaro swój polerowany, srebrny hełm, ale nie wło
Ŝ
yła go na
głow
ę
. Lekki wietrzyk przyjemnie chłodził jej twarz i wichrzył krótko przyci
ę
te pszeniczne włosy.
Ksi
ęŜ
niczka była wysoka - przy swoich sze
ś
ciu stopach wzrostu o całe dwa całe przerastała swego
legata. Przez chwil
ę
oboje stali rami
ę
w rami
ę
, badaj
ą
c wzrokiem odległy brzeg. Milczenie obojga
przerwał Harmanutis, dziesi
ę
tnik miejskiej stra
Ŝ
y, który podszedł do Vixy i spr
ęŜ
y
ś
cie zasalutował.
- Pani... chcieliby
ś
my wiedzie
ć
, jak długo przyjdzie nam tu jeszcze czeka
ć
? - powiedział,
wypr
ęŜ
aj
ą
c si
ę
niczym struna.
Armantaro zmarszczył brwi. - Ile b
ę
dzie trzeba, dziesi
ę
tniku.
- Ma prawo wiedzie
ć
- mitygowała go ksi
ęŜ
niczka. - Dziesi
ę
tniku, je
ś
li ambasador nie zjawi
si
ę
do południa, b
ę
dziemy musieli co
ś
zrobi
ć
. - Ukontentowany t
ą
enigmatyczn
ą
w istocie
odpowiedzi
ą
, Harmanutis raz jeszcze zasalutował i odszedł, by podzieli
ć
si
ę
rewelacj
ą
z
towarzyszami.
Stoj
ą
cy obok ksi
ęŜ
niczki stary legat u
ś
miechn
ą
ł si
ę
lekko. - To znaczy... co zrobimy, pani?
- Jak ju
Ŝ
b
ę
d
ę
wiedziała, tobie powiem pierwszemu. - Ksi
ęŜ
niczka odwzajemniła u
ś
miech,
co złagodziło nieco bruzdy strapienia na jej twarzy.
Vixa wygl
ą
dała na nie wi
ę
cej ni
Ŝ
osiemna
ś
cie, dwadzie
ś
cia lat. Elfy bowiem podlegaj
ą
upływowi czasu w mniejszym stopniu ni
Ŝ
ludzie i Vixa w rzeczywisto
ś
ci miała lat sze
ść
dziesi
ą
t
pi
ęć
. Od sze
ś
ciu lat słu
Ŝ
yła w armii Qualinostu, głównie pod dowództwem swej wojowniczej
matki, lady Verhanny Kanan, która z kolei była córk
ą
wielkiego Kith-Kanana, pierwszego z
Mówców Sło
ń
ca. Pomimo
ś
wietnego urodzenia, Vixa zaci
ą
gn
ę
ła si
ę
jako prosty
Ŝ
ołnierz i ci
ęŜ
ko
pracowała na awanse, o co ju
Ŝ
zadbała jej matka. Ta misja była pierwszym samodzielnym
zadaniem dziewczyny.
Na brzegu zacz
ą
ł si
ę
jaki
ś
ruch i kto
Ŝ
yw biegł ku relingom. Wzdłu
Ŝ
linii fal kł
ę
bił si
ę
tłum
Ergotha
ń
czyków. Obładowani tobołami i workami, zbiegali z piaszczystego zbocza i gnali brodem
przez rzek
ę
. Słabsi i starsi potykali si
ę
i przewracali - deptano po nich bezwzgl
ę
dnie - nikt jednak
nie zatrzymywał si
ę
, by im pomóc.
Wkrótce te
Ŝ
elfy poznały przyczyn
ę
paniki. Spomi
ę
dzy drzew na południowym brzegu
rzeki wyłonili si
ę
konni. Byli to ludzie nosz
ą
cy resztki barw ergotha
ń
skich i zbrojni w lance.
Korzystaj
ą
c ze swojej liczebnej przewagi, run
ę
li niczym lawina na bezbronnych uciekinierów.
- To regularny oddział armii Ergoth? - spytał Vanthanoris, jeden z wojów Vixy.
Plik z chomika:
pavelik
Inne pliki z tego folderu:
Margaret Weis & Tracy Hickman - Atlas de la dragonlance.pdf
(30315 KB)
Jak czytać Dragonlance.doc
(51 KB)
Dragonlance - spis tytułów.pdf
(102 KB)
Weis Margaret - Mroczny uczen 01 - Bursztyn i popiól.pdf
(2237 KB)
Brygada Kanga 01 - Brygada smierci - Weis M Perrin D.pdf
(1703 KB)
Inne foldery tego chomika:
Anthony Piers
Buffy komiks PL
Michael Moorcock-Saga o Elryku
Philip Athans-Baldur's Gate2
WagnerCarl-Kane
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin