KAZIMIERZ WIERZYŃSKI
Śpiew dionizyjski
Podnieśmy wraz kielichy! Trąćmy się radośnieI niechaj huczny śmiech nasz cały świat obleci,Nam serce w nieobjęty ogrom globu rośnie,Zdrowie bogów pijemy, niebiescy poeci.Życie nam ucztę sprawia; stół w pośrodku saduPosypany jest ziemią, na której lśni rosa;Uwieńczyliśmy głowy liśćmi winograduI dusze nasze pełne są Dionizosa.W Grecji pod cytar dźwięki, na szalone świętaTańczyliśmy pijani w pogańskim zachwycie,Dzisiaj gra w nas ta sama pełnia nieobjętaI tańcząc, tańcząc idziem poprzez całe życie.Entuzjaści człowieka, który zmazę, zetrzePlamy swych szat godowych i glorią zaświeci,Z bogami popod rękę wiedziem przez powietrzePląs ócz wzniesionych z ziemi, niebiescy poeci.A gdzieś w oddali wieki zadziwione wznosząKości swe spod piramid, kolumn i grobowców,I naszą krwią wskrzeszone, i zdjęte rozkosząOklaskują w piorunach swych wiecznych synowców.O, bracia! Pijmy zdrowie tego, co tańcamiPrzepływa w śnie i pieśni, marmurach i gipsie.Wiwat! Niech żyje życie! Cały świat wraz z nami:Wszak tańczy już w krąg słońca na swojej elipsie.
Wiosna i wino
Wiosna i wino: dwa płuca oddechemMłodym wezbrane i w ślepym zachwycieWyśiewujące pogańskim swym śmiechemZiemię, panteizm, człowieka i życie.Wisna i wino: dwie wargi, co swymiPocałunkami mieszają sny w głowie,Że się zawraca do góry i dymi!...O, przyjaciele! Piję wasze zdrowie!
Zielono mam w głowie
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną,Na klombach mych myśli sadzone za młodu,Pod słońcem, co dało mi duszę błękitnąI które mi świeci bez trosk i zachodu.Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukietyRozdaję wokoło i jestem radosnąWichurą zachwytu i szczęścia poety,Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.
Manifest szalony
Precz z poezjami! Z duszą tromtadrata!Niech żyją bzdurstwa, bujdy, banialuki!Dosyć rozsądku! Wiwat trans wariata!Życie jest wszystkim! Nie ma żadnej sztuki!Dosyć bezpłciowych, literackich stylów,Form, psychologii, manier, problematów!Dzisiaj pegazem: czwórka krokodylów,Gryząca w pyskach swych orzechy światów!Dziś gra się słońcem football-match ogromny!Bóg strzela gole - po ludzku, wspaniale!Dziś skok na ziemię z nieba karkołomny,Cesarskie cięcie i salto mortale!Dalej, Kolumbie! Odkrywaj Europę!Jest trzeci między dwoma biegunami!Świat się zamienił w kolosalną szopęI wszystko chodzi do góry nogami!Literatura kona w dzikich krzykach,A tłum się śmieje, śmieje do rozpuku!Kpy jakieś tango tańczą na pomnikachI wieszczom wrzeszczą: tere-fere kuku!Pereł już nie chcą jeść wybredne świnie,"Hop!" krzyczy smarkacz, nim zrobi dwa kroki,Miód z ptasim mlekiem w wodociągach płynieI jeden ogon mają wszystkie sroki!Szlag trafił wreszcie raz strachy na Lachy,Jak trawa rośnie - słychać w całym mieście,Ziarnkami grają ślepe kury w szachyI Meksyk leży sobie w Budapeszcie!Na dłoni rosną włosy, brwi i rzęsy,Święci tureccy chodzą stale w fraku,Przedziwnie mądre są wszystkie nonsensyI ludzie rodzą się dziś w szapoklaku!Łącz się, hołoto! Hurmą do szeregu!Pod słońcem błyska twoja ciemna gwiazda!Bij, zabij! Razem pierwsi lepsi z brzegu!Wal krokodyla! Pegaz rusza! Jazda!
Filozofia
Dziś drugi raz się urodziłem.Sylabizuję: a, b, c.Na śliwki chodzę, puszczam bańkiI marcepanów mi się chce.Jakby na drożdżach rosnę, rosnęNa łeb, na szyję, dzień po dniu,Mam gimnazjalną czapkę z daszkiem,Mam pierwsze w życiu rendez-vous.Umiem już pływać, grywam w football,Ćmię papierosy w biały dzień,Noszę binokle, kocham StaffaI jestem pono straszny leń.A potem - potem piszę wiersze,I mówią do mnie już przez pan:"Panie Wierzyński, co to będzie,Jaki na przyszłość ma pan plan?"Ach, ja na przyszłość po ulicachMam zamiar śmiać się, śmiać na głos:Jakąś niemądrą filozofiąPrzesiąkł mi w głowie każdy włos.Wszystko porywa mnie, rozrywa,Rozum pomieszał się jak czas,Wyprowadziłem się ze siebie,Mieszkam za darmo w każdym z was.I tak weselę się, weselę,Aż się od śmiechu trzęsie glob,Zygzakiem latam przez powietrzeI krzyczę wszystkim wam: hop, hop!
karolina.s1604