Adaptacja do nowego miejsca jako proces przejścia - esej zaliczeniowy.docx

(26 KB) Pobierz

      Uniwersytet Jagielloński

Wydział Historyczny

Instytut Etnologii i antropologii kulturowej

 

 

Adaptacja w nowym miejscu jako proces przejścia.

 

Niewtajemniczonym może się wydawać, że zamieszkanie poza granicami naszego kraju na kilka miesięcy lub dłużej jest bardzo ekscytujące. Widzi się tylko same plusy – poznanie (lub podszkolenie) nowego języka, nowej kultury, zawiązanie nowych znajomości, inny klimat i (przede wszystkim) lepsze zarobki – nie można zrobić nic ciekawszego. Osoba wracająca z takiej niezwykłej przygody będzie wzbudzała szerokie zainteresowanie wśród swoich znajomych i nie raz będzie zmuszana do opowiadania barwnych historii, które przeżyła na obcej ziemi. Zostanie nawet uznana za swego rodzaju „eksperta” od zagranicznych wojaży.

Jednak mało kto pyta się o innego rodzaju przeżycia, jakich doznaje osoba rozpoczynająca życie w nowym społeczeństwie. Tak naprawdę musi nauczyć się od nowa zupełnie podstawowych i wydawałoby się bardzo oczywistych dla osób żyjących w danym społeczeństwie elementów codzienności. Jest to bardzo stresujące, niewiedza o zupełnych podstawach funkcjonowania (np. zapoznanie się z systemem działania publicznego transportu) wpływa negatywnie na samopoczucie nowoprzyjezdnegoSądzę, że taką sytuację można zaklasyfikować do grupy obrzędów przejścia, które dokładnie badał Arnold van Gennep.

Cecha charakterystyczną obrzędu przejścia jest zmiana właściwości człowieka, który podlega temu procesowi. Jest on wykorzystywany do symbolicznego zaznaczenia przełomowego okresu, czy wydarzenia w życiu człowieka, wiąże się z przejściem z jednej fazy życia do drugiej, na przykład z zmianą grupy społecznej, czy wiekowej. Cechy obrzędu przejścia posiadają również rytuały odprawiane przy okazji fizycznych zmian miejsca, takie jak przeprowadzki, podróże, przekraczanie granic[1].

Obrzęd przejścia składa się z trzech sekwencji obrzędowych, ale długości ich trwania są tak różne, że niektóre mogą być praktycznie niezauważalne, a inne ciągnąć się latami. Są to:

1.      Faza wyłączenia (preliminalna) – odebranie dotychczasowego statusu jednostki, wyłączenie z grupy.

2.      Faza marginalna (liminalna) – stan zawieszenia, stracenie poprzedniej roli społecznej, lecz jeszcze nie nabywanie nowej.

3.      Faza włączenia (postliminalna) – nadanie nowego statusu.[2]

              Sądzę, że krótkiej charakterystyce obrzędów przejścia już widać, że sytuacja imigranta rozpoczynającego nowe życie jest idealnym przykładem rytuału przejścia, jednak poprzez ten esej mam zamiar przyjrzeć się temu dokładnie.

              Już samo przygotowanie do podróży rozpoczyna ten rytuał. Pakujemy się, szukamy i zdobywamy odpowiednie dokumenty, kupujemy rzeczy niezbędne do podróży. Jednak najbardziej symbolicznym momentem rozpoczęcia obrzędu będzie przekraczanie granicy.  Utwierdzać nas w tym będą słupy graniczne, czy strażnicy stojący przy bramkach na lotnisku. Teraz zostajemy wyłączeni z naszego dotychczasowego środowiska.

Gdy już znajdujemy się w nowym miejscu dotkliwie odczuwamy utratę naszego starego statusu. W tym momencie jesteśmy w fazie wyłączenia, zwanej fazą preliminalną. Przykładowo nikt nie wie, że „u siebie” byliśmy studentami dobrych uczelni, czy nauczycielami. Teraz jesteśmy tylko zwykłymi „robolami”, którzy co wakacje zalewają kraje, w których można lepiej zarobić. Jeszcze bardziej stresujące jest to, że nie znamy nawet podstawowych zwyczajów, które na pierwszy rzut okiem mogą wydawać się zupełnie nieistotne. Są to tak oczywiste zwyczaje, że „eksperci” którzy nas wprowadzają w nowy świat (na przykład rodzina mieszkająca od dłuższego czasu w innym kraju, czy znajomi) zapominają o nich wspomnieć. Nasz „ekspert” przyzwyczaił się już do tego, że przykładowo w Szkocji do autobusu wchodzi się według kolejności przybycia na przystanek, trzeba zawsze powiedzieć „Dzień dobry” osobom wcześniej przybyłym, chociaż ich nie znamy, a wychodząc z autobusu należy zawsze podziękować kierowcy za podróż. Nieznajomość takich szczegółów potrafi zepsuć samopoczucie na długi czas.

Przechodzimy teraz do kolejnego odcinka procesu przejścia, czyli fazy marginalnej, zwanej też fazą liminalną. W tej fazie czujemy się W tym okresie czujemy się wyobcowani, skażeni, niepasujący do żadnej grupy. Wydaje nam się, że nasze niedopasowanie jest doskonale widoczne dla wszystkich, więc staramy się znaleźć grupę osób, które są w podobnej sytuacji, albo już ten etap jest poza nimi.

Idealnie ilustruje taką sytuację Erving Goffman w swojej książce „Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości”. Pisze on, każde społeczeństwo funkcjonuje dzięki standardowym, powszechnie uznawanym tożsamościom łączącym zarówno cechy osobiste (np. uczciwość) jak i strukturalne (wykonywany zawód). Dzięki temu społeczeństwo funkcjonuje naturalnie i rutynowo. Piętno jest tym, co wprowadza w tę społeczną rutynę nieład i niepokój. Tak dzieje się wtedy, kiedy okazuje się, że obcy, którego właśnie spotkaliśmy, ma jakąś cechę odróżniającą go od innych. Taką cechą jest np. kalectwo, nieakceptowany społecznie zawód, czy, tak jak w naszym przypadku, odmienne pochodzenie i nieznajomość tutejszej kultury. Takie osoby odczuwają napiętnowanie ze strony tzw. „normalsów". Pietna oczywiście można się pozbyć (np. dostosowując się do standardów społecznych)[3].

Jednak okres liminalny jest bardzo ciekawym etap z wielu powodów. Zmusza nas do spojrzenia na siebie i swoją sytuacje z innej perspektywy niż dotychczas, do zatrzymania się i namysłu. Znajdujemy się poza codziennością, dzięki czemu możemy dokładnie przyjrzeć się sytuacji w jakiej znajdowaliśmy się wcześniej, którą właśnie opuściliśmy. Umożliwia także zetknięcie się z czymś, o czym wcześniej tylko słyszeliśmy z relacji osób trzecich, swego rodzaju  opowieściami mitycznymi. W zależności od sytuacji może to też być rodzaj zakorzenienia w tradycji – mamy okazję doświadczyć tego, czego wcześniej doświadczali nasi starsi pobratymcy.

Chcąc dobrze funkcjonować w nowym społeczeństwie musimy szybko przyswoić wiedzę na jego temat. Nie jest to łatwym zadaniem, ponieważ zasad regulujących życie społeczne w danej kulturze normalnie uczymy się od najmłodszych lat dzięki procesom socjalizacji, enkulturacji lub kulturacji. W trakcie socjalizacji uczymy się systemu wartości, oraz norm i zachowań obowiązujących w danym społeczeństwie. Enkulturacja lub kulturacja są procesami mającymi na celu nabywanie kompetencji kulturowych. Proces uczenia się tych zasad na nowo i przystosowywania się do nowej kultury to akulturacja i dotyczy on osób wyjeżdżających za granicę. Akulturacja dotyczy osób, które raz już przeszły proces kulturacji, ale w kulturze innej niż ta, w której zaczynają teraz żyć. W efekcie jesteśmy zdezorientowani i możemy doświadczyć szoku kulturowego, który obejmuje funkcjonowanie psychiczne, fizyczne i społeczne człowieka, charakteryzuje się doświadczaniem negatywnych emocji, które skumulowane pogarszają samopoczucie i ogólne funkcjonowanie człowieka[4].

Nasz organizm również musi się zderzyć z nowościami. Inna wielkość posiłków, mikroorganizmy, nowe wirusy, na które nie jesteśmy odporni. Także nowe dźwięki, zapachy, nowe bodźce, których często z początku nie potrafimy zinterpretować. Nasze ciało musi przyzwyczaić się do innego środowiska,  czego rezultatem jest przeziębienie, czy katar.

Kontakt z rodziną staje się utrudniony, przecież nie możemy cały czas dzwonić do domu, co wzmaga uczucie separacji. Znikają oni z naszego najbliższego otoczenia, a wraz z nimi tracimy możliwość rozładowania stresu i odczuwalne wsparcie, nie ma tez do kogo wpaść i po prostu porozmawiać, nie ma nawet bezpiecznego miejsca, w którym można odetchnąć. Jednak  po pewnym czasie (może to być kilka tygodni) jesteśmy w stanie lepiej się odnaleźć w nowym miejscu. Rozpoznajemy miejsca, w których byliśmy, wiemy już jakie zasady obowiązują w publicznym transporcie i w kontaktach z obcymi. Odczuwamy mniejszy strach przy samotnym wyjściu do sklepu, czy na spacer, być może nawet pozwalamy sobie na krótkie rozmowy z „normalsami”. Jest jeszcze lepiej gdy znajdziemy sobie pracę. Po pierwszych stresujących dniach udajemy się do pracy z coraz większą pewnością siebie. Gdy szef okazuje się być zadowolony z naszej pracy odczuwamy satysfakcję, ale cały czas pamiętamy słowa „ekspertów”, którzy straszyli nas wykorzystywaniem pracowników pochodzących z innych krajów, więc ciągle zastanawiamy się, czy pracodawca nie zechce nas oszukać i wykorzystać jako tanią silę roboczą.

Do dalszej walki z nieznajomością kodu kulturowego wykorzystujemy dwie możliwości. Pierwsza z nich to postawa etnocentryczna, czyli interpretacja zachowań innych ludzi z perspektywy norm własnej kultury i tą postawę zazwyczaj przyjmujemy na początku naszego pobytu na obcej ziemi, co niestety utrudnia zaadaptowanie. Druga to uważna obserwacja interakcji występujących miedzy „tubylcami”, wyciąganie odpowiednich wniosków i ostrożna próba naśladownictwa. To nastawienie jest znacznie lepszym rozwiązaniem.

W tym miejscu dochodzimy do ostatniego etapu procesu przejścia – fazy włączenia (postliminalnej). Zostajemy włączeni do nowego społeczeństwa i kultury. Powoli zaczynamy organizować swoje życie, co podnosi nasze poczucie bezpieczeństwa. Nie potrzebujemy już pomocy „ekspertów”, ponieważ sami potrafimy zidentyfikować nowe miejsca, bez problemu poruszamy się w nowej przestrzeni społecznej, także nawiązaliśmy nowe znajomości i przyjaźnie, rozumiemy kody kulturowe. Mamy nowe zajęcia, które zastępują nam utraconą wcześniej pewność siebie, radzimy sobie też ze stresem. Powoli poddajemy się akulturacji, jak i stajemy się dwukulturowi. Obie kultury są dla nas ważne i zajmują podobne miejsce w naszym życiu, co może przejawiać się posiadaniem grona przyjaciół pochodzących z tych kultur, obchodzeniem  świąt, itp. Takie rozwiązanie to integracja. Jednak można wyzbyć się dwukulturowości, przebiegać to może na trzy sposoby:

1.      Asymilacja – wybranie kultury przyjmującej, z jednoczesnym zrezygnowaniem z kultury ojczystej.

2.      Separacja – podejmowanie starań, aby życie na obcej ziemi było jak najbardziej podobne do życia w ojczyźnie i ograniczenie kontaktów z nową kulturą do minimum. Skrajną formą separacji jest powstanie getta kulturowego.

3.      Marginalizacja – zerwanie kontaktu z kultura ojczystą, przy jednoczesnym braku uczestnictwa w kulturze przyjmującej. W tym wypadku imigrant pozbawia się nie tylko więzi społecznych, ale także systemu wartości jaki niesie ze sobą kultura, do której się odsyła, dlatego ta strategia nazywana jest również dekulturyzacją[5].

Adaptacja jest niewątpliwie procesem przejścia. Podczas tego procesu imigrant musi nauczyć się życia na nowo, w zupełnie inny niż dotychczas sposób. Jest to doświadczenie trudne, lecz bardzo ubogacające, pozwalające lepiej poznać naturę człowieka, a także otaczający go świat.

 

Bibliografia:

van Gennep Arnold, Obrzędy przejścia, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2006.

Goffman Erving, Pietno. Rozważania o zranionej tożsamości, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2005.

Milewska – Mądry Elżbieta, Pudło Sylwia, Psychologiczne konsekwencje wyjazdu za granicę.

 


[1] A. van Gennep, Obrzędy przejścia, Warszawa 2006, str. 30.

[2] Tamże, str. 36.

[3] E. Goffman, Pietno. Rozważania o zranionej tożsamości, Gdańsk 2005, str.

[4] E. Milewska – Mądry, S. Pudło, Psychologiczne konsekwencje wyjazdu za granicę.

[5] Tamże.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin