Naturalne Samoleczenie Wzroku - poradnik leczniczy.pdf

(714 KB) Pobierz
Naturalne leczenie wzroku bez okularów
Doktor William Horatio Bates był bez najmniejszych wątpliwości geniuszem na
miarę XX wieku. W wieku przyspieszonego postępu naukowo-technicznego wyprzedził
swoją epokę o całe stulecie, co w czasach wcześniejszych oznaczałoby minimum kilkaset
lat. To jeden z aspektów znamionujących cechy geniuszu. Kolejne cechy to tytaniczna
praca i zdolność do wysunięcia całkowicie nowej teorii, której założenia diametralnie
różniły się od współczesnych mu naukowych ustaleń, nota bene niewiele różniących się
od aktualnych poglądów oficjalnie lansowanych przez okulistykę w zakresie ogólnej
fizjologii, mechaniki i optyki funkcjonowania oka. Miarą jego geniuszu i tytanicznej pracy
były dziesiątki tysięcy wyleczonych pacjentów, a niejako skutkiem ubocznym, głęboki
ostracyzm środowiska medycznego. Chociaż teoria Bates'a jest często kwestionowana w
części teoretycznej, jako oparta na błędnych założeniach, to jednak nikt nie kwestionuje
setek tysięcy udokumentowanych przypadków osób, które dzięki jego metodzie odzyskały
prawidłowy wzrok. Warto w tym miejscu dodać, że jak zwykle w takich sytuacjach do
Bates'a trafiały najtrudniejsze przypadki, osoby najbardziej zdesperowane, którym nikt nie
potrafił pomóc. To co jest również znamienne dla genialnych odkryć, to fakt że postać i
sama metoda Bates'a jest stosunkowo mało znana i chociaż dzięki niemu na całym świecie
żyją miliony dobrze widzących osób, to na naszym rodzimym gruncie mało który okulista
w ogóle słyszał o takiej postaci i tej metodzie leczenia wzroku. Dr William H. Bates
urodził się w Newark w Stanie New Jersey w 1860 r. Ukończył Cornell University w
1881, stopień medyczny uzyskał w 1885 w College of Physi-cians and Surgeons.
Rozpoczął praktykę w Nowym Jorku, równocześnie pracując w Manhattan Eye and Ear
Hospital, Bellevue Hospital (1886-1888) i w New York Eye Infirmary (1886-1896).
Otrzymał tytuł profesora w wieku 26 lat, prowadził prace badawcze odkrywając wraz z
zespołem między innymi adrenalinę, wykładał w New York Postgraduate Medical School
and Hospital w latach 1886-1891. W 1886 zrezygnował z pracy w szpitalach zajmując się
przez szereg lat pracami badawczymi. Po powrocie do praktyki pracował w Harlem
Hospital (1907-1922). Książkę “Better Eyesight Without Glasses" opublikował po raz
pierwszy w 1919 r., a więc niemal po trzydziestu latach leczenia pacjentów, pracy
badawczej i naukowej — w wieku 59 lat.
Metoda Bates'a została rozwinięta i udoskonalona (o ile było to w ogóle możliwe)
przez szereg jego następców i obecnie jest powszechnie uznawana, stosowana i nauczana
w instytutach naturoterapii na całym świecie. Bates prezentując wyniki swoich badań i
rewelacyjne rezultaty stosowania swojej metody był w ostrej opozycji do naukowego
establishmentu swoich czasów. Jak można zauważyć, ta książka jest w dużej
mierze'polemiką z powszechnie wówczas akceptowanymi teoriami i praktyką leczenia
wad i chorób oczu. Co więcej ta książka i zawarte w niej treści nie przystają również do
1
991213518.001.png 991213518.002.png 991213518.003.png
 
współczesnych nam poglądów okulistów końca XX wieku. Posłużę się tutaj cytatami z
pozycji wydanej w 1993 r. przez wydawnictwo W.A.B. Autorstwa okulisty dr Guy
Lefebvre pt. “Zaburzenia wzroku" (wyd. oryg. 1991 r.). Przedstawione w niej opinie i
poglądy jako żywo przypominają teorie z końca XIX w. cytowane przez Bates'a:
“(...) To pierwsze oznaki starczej nadwzroczności. Nie denerwuj się jednak, bo to
nie żadna choroba. To efekt stwardnienia soczewki, która traci elastyczność i nie może
odpowiednio się przekształcić, by umożliwić widzenie z bliska.
Jedynym lekarstwem są okulary (sic!). Wątpliwe pocieszenie, że nikogo to nie
ominie".(str. 101)
Cóż za defetystyczna i pesymistyczna postawa. Przecież to tak jakby powiedzieć
choremu pacjentowi: “wkrótce pan umrze, nie ma dla pana lekarstwa, możemy dać panu
tylko środki przeciwbólowe. Ale niech się pan nie martwi, przecież każdy umiera".
W zestawieniu z faktami, z tysiącami udokumentowanych przypadków wyleczenia
starczowzroczności, wreszcie po zapoznaniu się z rozdziałem 16 książki Bates'a
traktującym o tej wadzie, czytelnik zyska możliwość wyrobienia sobie poglądu na to, jak
można określić stanowisko francuskiego okulisty.
Inne nie mniej ponuro brzmiące wersy zaczerpnięte z tej aktualnej publikacji
wyrażają opinie o beznadziejnie złych rokowaniach w przypadkach innych wad wzroku:
“(...) krótkowzroczność zwykła często zaczyna się w wieku szkolnym i czasami
rozwija się bardzo gwałtownie. Na Boże Narodzenie dziecko czytało jeszcze 10/10, a
podczas letnich wakacji nie widziało statku w dali i mrużyło oczy. Już przy
krótkowzroczności l dioptria widoczność zmniejsza się o 2/10. Co roku będzie się
zwiększać i nie ma na to rady. (sic!) w końcu sama się ustabilizuje (...). Czy można
powstrzymać jej rozwój? Niestety nie, i nie ma znaczenia, czy nosi się okulary stale czy
nie, czy zaczęło się je nosić wcześnie czy późno. I tak się rozwija. Nawet gdy pozornie się
ustabilizuje, zawsze możliwy jest jej rozwój (...). Jedno jest pewne. Krótkowzroczność nie
maleje z wiekiem", (str. 91)
Po zapoznaniu się z treścią książki Bates'a, czytelnik zdobędzie świadomość tego, że
rzeczywiście jedno jest pewne: czas zmienić ustalone przed z górą stu laty poglądy
dotyczące funkcjonowania i wad wzroku.
O ile same założenia i teoretyczne podstawy metody Bates'a bywały przyczyną
sporów, o tyle nikt nie kwestionował jego rzeczywistych, nieraz graniczących z
cudotwórstwem udokumentowanych w pracach naukowych i archiwach dokonań.
Przypadki wyleczeń pozornie beznadziejnych przypadków, były przedmiotem badań i
dociekań wielu współczesnych Bates'owi okulistów podejrzewających oszustwo naukowe,
a nawet szarlatanerię. Jednakże sam Bates był zarówno lekarzem jak i naukowcem i jego
praca spełniała wszelkie wymogi metodologii jak i weryfikacji przeprowadzonych badań i
eksperymentów. Na koniec sami wyleczeni z przeróżnych chorób i wad wzroku stanowili
2
naoczne świadectwo skuteczności metody.
Najbardziej chyba znanym przykładem jest historia wybitnego pisarza A. Huxley'a,
który w wyniku długotrwałej i ciągle pogarszającej się wady wzroku, pomimo stosowania
coraz mocniejszych szkieł, doszedł do stanu, gdy jego podstawowe zajęcie — czytanie, w
wieku 46 lat stało się niemożliwe. Jego jedno oko było w stanie rozróżnić jedynie światło i
ciemność, drugie zaś przy pomocy bardzo silnych okularów i ciągłym zakrapianiu
atropiny pozwalało rozróżniać znaki wielkości 25 centymetrów z odległości niecałych
trzech metrów. Przy czym widzenie powodowało bezustanne zmęczenie i napięcie. W
1939 r. Huxley po kilku miesiącach intensywnych ćwiczeń reedukacji wizualnej, mógł
czytać bez okularów, zaś niemal niewidzące uprzednio oko, rozpoznawało na tablicy
Snella literę wielkości 3 centymetrów z odległości 30 cm.
To co wydaje się najbardziej znamienne u Bates'a to podejście do pacjenta i jego
choroby. Bates nie zastanawiał się, tak jak to czynią niemal wszyscy okuliści w jaki
sposób dobrać pacjentowi najlepsze szkła. On myślał o tym jak można naprawdę pomóc
danemu pacjentowi, czyli jak go wyleczyć z dolegliwości tak aby był w stanie zdrowia,
czyli równowagi organizmu, aby mógł normalnie widzieć. Powiedzmy sobie jasno, że
przepisanie okularów przez okulistę pacjentowi z wadą wzroku, absolutnie nie przybliża
go do zdrowia! Często bywa nawet zupełnie odwrotnie. To tak jakby do chirurga
przyszedł pacjent ze złamaną nogą, a ten patrząc na niego, nie składając i nie gipsując mu
nogi obdarowałby pacjenta wózkiem inwalidzkim i proszkami uśmierzającymi ból,
mówiąc: “no o co chodzi, przecież może się pan poruszać."
Bates nie dawał wózka, on jak prawdziwy lekarz po prostu leczył ludzi z ich
dolegliwości.
Ciekawym i jakże nowatorskim wątkiem w pracach Bates'a było odkrycie
wzajemnych powiązań ciała, umysłu, pamięci i wyobraźni. Funkcjonowanie i sposób
działania zastosowanych przez Bates'a technik stało się tak naprawdę zrozumiałe na
gruncie współczesnej psychologii, dopiero w ostatnich dwudziestu latach. Techniki pracy
z wyobraźnią, ruchy i ustawienie pozycji ciała, ogólna koncepcja relaksacji, paradoksalna
technika “gorszego widzenia", nakładanie obrazu wyobrażonego na rzeczywisty, technika
punktu, nacisk na stresogenne podstawy chorób oczu i ich nierozłączny związek z
umysłem, to wszystko są przecież odkrycia psychologii końca lat 70. i 80. naszego
stulecia! Odkrycie efektu sprzężenia zwrotnego, przy którym wyleczenie wady wzroku, a
często samo dojście pacjenta do stanu “centralnej fiksacji" pozwala na uwolnienie chorego
od stresu stricte psychologicznego, to rzecz tak doniosła, że psychologowie i psychiatrzy
powinni chylić czoła, gdyż daje im to narzędzie do obejścia metody i drogi analizy danego
przypadku, na rzecz działania bezpośredniego poprzez skoncentrowanie się na (w tym
przypadku) zmyśle wzroku i ewentualne późniejsze pogłębienie efektu terapeutycznego
tradycyjnymi technikami.
3
Bates z iście amerykańskim pragmatyzmem, bynajmniej nie pomijając kwestii
etiologii choroby, skoncentrował się głównie na pytaniu jak ją wyleczyć. Stąd też niektóre
z proponowanych przez niego ćwiczeń mogą się wydać paradoksalne i absurdalne, lecz
one głównie i to w skuteczny sposób odpowiadają na pytanie: jak? Pragnę w tym miejscu
zwrócić uwagę na fakt, że jedna z bardzo skutecznych psychologicznych technik
terapeutycznych rozwinięta pod koniec lat osiemdziesiątych naszego stulecia, NLP
(programowanie neurolingwistyczne) jest jakby żywym odbiciem praktycznych idei
Bates'a. Na bazie NLP można wyjaśnić tak wysoką skuteczność metody Bates'a.
Zakładając, że w ciągu naszego życia ukształtowaliśmy w naszej psychice i w naszym
ciele zespół programów odpowiadających na sytuacje powtarzalne i podobne, i że mamy
niemal stuprocentową tendencję do powtarzania i stosowania tych programów (w dosyć
ubogiej i niewielkiej wbrew pozorom wariacji), możemy stwierdzić, że posiadamy (w
przypadku wady wzroku) “program" niewłaściwego używania zmysłu wzroku. Tak, tak,
całego zmysłu, a nie tylko oka. Jedynym możliwym rozwiązaniem jest
“przeprogramowanie" tej niepożądanej tendencji, czy też sytuacji. Te programy na
poziomie fizjologicznym to tendencja do przebiegu informacji w mózgu po stale tych
samych sieciach neuronowych, kodujących metodą ciągłych powtórzeń wciąż ten sam
układ. Czy ten układ jest ogólnie korzystny czy nie z punktu widzenia naszych interesów,
dla naszego superkomputera — mózgu nie ma najmniejszego znaczenia. Zmiana
programu wymaga wytworzenia nowej neuronowej “ścieżki" informacyjnej i nie jest to
takie proste. Otóż w świetle ostatnich odkryć, techniki zaproponowane przez Bates'a
dzięki zastosowaniu paradoksu, wizualizacji, nakładania obrazów wyobrażonych na
faktycznie widziane, lub prawie widziane, poprzez widzenie “gorsze" tam gdzie
dotychczas widziało się lepiej, oraz dzięki rewelacyjnej, niemal mistycznej (o czym za
chwilę) technice czarnej kropki, okazują się być ogromnie skuteczne w owym
“przeprogramo-wywaniu" ścieżek neuronowych, którymi podążały dotychczas impulsy z
bitami informacji.
Warto w tym miejscu zwrócić uwagę psychologów na to, jak niezmiernie ważne i
doniosłe w znaczeniu są implikacje wynikające z odkrytych przez Bates'a korelacji
pomiędzy poprawą stanu zdrowia oczu i zdrowia psychosomatycznego, a co za tym idzie,
zadziwiających postępów w nauce dzieci w klasach (szkołach) specjalnych (rozdz. 22),
jak również na wpływ wielomiesięcznego procesu leczenia wzroku na wyleczenie chorych
na ciężką nerwicę (rozdz. 23). Rzecz, która teraz u progu XXI w zaczyna docierać do
naszej świadomości, została następująco zdiagnozowana przez Bates'a: “napięcia wzroku i
wynikająca z niego wada refrakcji, jest tylko zewnętrznym przejawem napięcia
umysłowego".
Bates oczywiście nie rozpatrywał zagadnień wad wzroku z powyżej
zaprezentowanego punktu widzenia. Z prostotą geniuszu swojego rodaka Edisona doszedł
4
do wniosku, że jeżeli zaszedł proces powiedzmy niekorzystny, to należy go odwrócić.
Zatem jeżeli przy bliskowzroczności oś gałki ocznej jest zbytnio wydłużona, to dlaczego
nie miałaby z powrotem ulec spłaszczeniu. Jeżeli zaś przy dalekowzroczności uległa
spłaszczeniu, to też nie ma przeszkód, żeby ją wydłużyć. Odpowiedź na pytanie jak, zajęła
mu ponad dwadzieścia lat naukowych badań i dociekań, lecz na szczęście dla nas ta
odpowiedź zawarta jest w tej oto książce.
Niektórzy mogą twierdzić, że Bates nie był tak bardzo odkrywczy i nowatorski, jako
że metody leczenia wzroku podobne w założeniach, a nawet sposobach obecne były we
wschodnich systemach leczniczych i medytacyjnych od tysięcy lat. Technika relaksacji to
pierwszy z licznych przykładów, inny to centralna fłksacja, której dokładny odpowiednik
nazywa się tratak w medycynie ajurwedycznej, a liczne sylaby, mandałe lecznicze, jantry
i specjalne leczące wzrok obrazki z sylabami (zobacz tył okładki) wraz z
odpowiadającymi im technikami patrzenia na nie, mogą stanowić odpowiedniki
dynamicznej relaksacji wzroku osiąganej w Ba-tes'owskich ćwiczeniach przesuwania i
kołysania. Lecz wielkość Bates'a polega na samodzielnym dojściu do tych rozwiązań i
spójności całego systemu, wobec braku jakiegokolwiek odpowiednika w systemie nauki
zachodniej czy wschodniej.
Te nasuwające się zbieżności ze wschodnimi systemami leczenia i medytacji
wskazują na fakt jak wielką ilość wiedzy i informacji czerpał Bates z własnego
doświadczenia i własnej intuicji. Jest coś fascynującego nawet w tak prostym ćwiczeniu
jak palming. Osobiście cierpię na niewielką wadę bliskowzroczności i tłumacząc tę
książkę zacząłem wypróbowywać niektóre spośród podanych ćwiczeń. Doświadczenie z
palmingiem okazało się niespodziewanym przeżyciem. Polegało to po pierwsze na tym, iż
okazało się że zobaczenie czarnego koloru wcale nie jest takie łatwe jak się to na pozór
wydaje! Początkowo wykonując to ćwiczenie od razu zobaczyłem dość intensywny czarny
kolor, ale szybko zorientowałem się, że sam siebie po prostu oszukuję, że przesuwają się
jaśniejsze, a nawet żółtawe plamy, jakieś błyski i że wcale nie jest czarno, ale dość szaro.
Palming okazał się swoistym testem prawdy. Miarą stopnia samooszu-kiwania się.
Wówczas zgodnie z sugestią Bates'a zacząłem przypominać sobie czarne przedmioty,
takie jak fortepian, gumowce, lakierki, kot, studnia, dziura itp. I proszę sobie wyobrazić,
że te przedmioty nie chciały być przed oczyma mojej wyobraźni stuprocentowo czarne,
nie chciały osiągnąć takiej czerni jaką prezentowały w rzeczywistości. Gdy jednak okiem
wyobraźni udałem się w głąb wyimaginowanej studni, zrobiło się coraz ciemniej i po
jakimś czasie prawie całkiem czarno. I wtedy zdarzyła się rzecz niesłychana, mój umysł
zareagował nagłym lękiem i rozjaśnił obraz. Poczułem brak odniesienia i poczucia
bezpieczeństwa w tego rodzaju absolutnej czerni, na zasadzie: lepsze znane piekiełko niż
nieznany raj. Było to dotknięcie nieznanego, stanu pełnej relaksacji wzroku, stanu od
którego mój umysł niechętny zobaczeniu odległych przedmiotów nieświadomie cały czas
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin