Lama Tenpa Dargie - wykład.docx

(16 KB) Pobierz

Lama Tenpa Dargie

Katowice 14 czerwca 2001


Musimy pamiętać, że jest coś takiego jak nietrwałość i w związku z tym czasem jest tak, że można się spotkać ponownie, na przykład mija rok i znowu się widzimy, a czasem jest tak, że się to nie dzieje. Niezależnie od tego, czy się spotykamy czy nie, najważniejszy jest po pierwsze otwarty umysł, a po drugie wewnętrzny luz. Jeśli mamy te dwie cechy - otwarty umysł, szerokie horyzonty i nie jesteśmy spięci - wtedy niezależnie od tego, z czym się spotykamy, czy są to nasi przyjaciele w dharmie i inni buddyści, czy jest to nasza rodzina, nasi znajomi, krewni, koledzy z pracy, z kimkolwiek przebywamy, po prostu jest miło, i sympatycznie. O ile mamy te dwie cechy, gdy mamy taki umysł.
Umysł w swoim naturalnym stanie, jest właśnie taki, jest otwarty, szeroki, jest rozluźniony, jednak z powodu różnych okoliczności, które się pojawiają w naszym życiu, z powodu zmęczenia, przepracowania, z powodu różnych sytuacji jakie nam się przytrafiają, z powodu naszej wcześniejszej karmy bardzo często te nasze naturalne cechy, należące do umysłu, gdzieś się po drodze gubią i nie odczuwamy ich, nie doświadczamy ich.
Ważne jest, żeby zdawać sobie z tego sprawę. To nasz stan naturalny. Otwartość i wewnętrzny luz. Umysł jest jak przestrzeń, jak niebo, które zawsze jest. Na niebie pojawiają się chmury, czasem niebo jest zamglone, to się zdarza, ale musimy pamiętać, że stanem naturalnym jest otwartość. I powinniśmy w trudnych chwilach, kiedy jesteśmy spięci, napięci, kiedy tracimy te naturalne cechy, pamiętać o tym, że taki stan ciągle jest, mimo mgły, mimo chmur. Musimy wiedzieć, że chmury są chwilowe, znikną, a wtedy pozostaną nasze naturalne cechy, bo one już są.
Niektórzy ludzie całe życie przeżywają w chmurach, deszczu, zawieruchach i we mgle. Jest jednak wiele osób, które mają jakieś środki, żeby sobie z tym radzić, żeby zobaczyć otwartą przestrzeń. Temu celowi służą religie, które są na świecie. Tak więc nie musimy stale przebywać w chmurnym stanie umysłu, gdyż są metody pozwalające usunąć chmury. Wystarczy, że powieje wiatr i nie ma już chmur. Wiatr potrafi przegnać chmury i niebo się oczyszcza. Rozmaite religie podają sposoby, żeby wykorzenić, wyeliminować chmury z naszych umysłów.
Na świecie jest wiele takich metod, wiele religii. Jedne są starsze, inne młodsze. Jest religia chrześcijańska, jest religia buddyjska, jest tego sporo. W buddyzmie mamy wszystko - zarówno pogląd, system filozoficzny, jak i metody, które pozwalają oczyścić umysł; buddyzm jest przez to zwany ścieżką metod. Najbardziej podstawowy pogląd buddyjski i wynikające z tego zachowanie i działanie polega na tym, że staramy się nie nikomu szkodzić, żadnej istocie. Nie krzywdzić nikogo, to program minimum. Jeżeli możemy, staramy się również pomagać; to podstawa wszystkich buddyjskich szkół i nauk. Widać to w sutrach. Kiedy je czytamy, w każdej sutrze jest bardzo wyraźnie i wprost powiedziane, że nie powinniśmy się angażować w wojny, w bitwy, walki, nie powinniśmy krzywdzić istot, szkodzić im; w każdej sutrze jest coś na ten temat. Nie zawsze jest to łatwe, nie zawsze łatwo nie angażować się w walkę, niemniej buddyści starają się tego nie robić, a przynajmniej starają się nie być agresywni. Widać to na przykładzie Tybetu, który został najechany przez Chińczyków. Działo się tam dużo zła. Większość Tybetańczyków unika konfliktów. Czasami Tybetańczycy uciekają z Tybetu, jednak starają się znosić los cierpliwie, nie odpowiadając agresją na agresję.
Niestety jest też tak, że nie wszyscy mają czy znają takie nauki. Niektórzy znają je, ale nie mają wobec nich szacunku albo nie wierzą w nie i robią krzywdę innym istotom. Na przykład w Indiach, gdzie pojawiła się nauka Buddy, buddyzm praktycznie nie istnieje w swej pierwotnej formie; został zniszczony przez inne ludy, które go wyparły. A jednak buddyzm nadal trwa, ponieważ jest to wartościowa nauka. Nic nie stracimy, jeżeli nie będziemy się bić, nie będziemy agresywni. Trzeba być dobrym, to naprawdę popłaca.
Kiedy przytrafia się nam coś niedobrego, na przykład spotykamy się z agresją czy zagrożeniem, jest to nasza karma, po prostu w przeszłości musieliśmy zrobić coś, co zaowocowało tym, że przyciągnęliśmy taką sytuację. Buddyzm opiera się na prawie przyczyny i skutku, musimy pamiętać, że każdy skutek ma swoją przyczynę i nic się nie dzieje ot tak sobie, z powietrza.
Jeśli spotykamy na swej drodze kogoś, kto jest wobec nas wrogo nastawiony, musimy pamiętać, że widać my sami też tak się kiedyś zachowywaliśmy wobec tej osoby, że w nas też są ziarna złości czy agresji. To karma, która do nas przychodzi. Możemy praktykować wobec takiej osoby miłość i współczucie. Możemy starać się podejść życzliwie albo zobaczyć, że na ostatecznym poziomie tak naprawdę nie ma się kogo bać, nie ma nikogo, kto miałby się czegokolwiek obawiać; możemy widzieć, że cała ta sytuacja jest pusta i przemijająca.
Jeżeli w takich trudnych sytuacjach będziemy reagować życzliwością, dobrocią, cierpliwością, wówczas nie będziemy tworzyć następnej złej karmy, oczyścimy stare zasłony i nasze konto będzie czystsze.
Każdemu zdarzają się w życiu trudniejsze i łatwiejsze chwile, jedni mają trudnych sytuacji więcej, inni mniej, ale jeśli będziemy rozwijać pozytywne nastawienie, życzliwość, miłość wobec innych, wówczas na wszystko, cokolwiek się wydarza, będziemy reagować dobrem, cierpliwością itd. Dzięki temu będziemy się na duchowej ścieżce rozwijać i oczyszczać coraz bardziej.
Buddyjska definicja współczucia i miłości jest następująca; miłość i życzliwość, to życzenie innym, żeby byli szczęśliwi, żebyśmy ja i wszystkie istoty byli szczęśliwi. Natomiast życzenie, by nikt nie cierpiał, to współczucie; tak się tłumaczy te dwa pojęcia.
Ponieważ wszyscy mamy przeszkadzające emocje, pojawiają się różne trudne sytuacje, problemy, na przykład kłopoty w pracy, w życiu rodzinnym, osobistym itd. Jest to normalne, taka jest ludzka sytuacja, ale jeżeli będziemy reagować na nie odpowiednio tzn. nie będziemy odpłacać złem w przypadku negatywnych zachowań ze strony innych, wtedy stopniowo nasze trudne sytuacje się oczyszczą i tak w rodzinie, jak i w pracy - na przykład z szefem czy z podwładnymi -wszystko będzie coraz bardziej harmonijne, przyjazne.
Oczywiście, to nie tak, że postanowimy sobie, iż będziemy wspaniali, miłujący, kochający cały świat i natychmiast tacy się staniemy. Do tego dochodzi się stopniowo, dzień po dniu musimy się starać, posuwać się małymi kroczkami. Każdego dnia musimy przynajmniej pamiętać o tym, że trzeba być życzliwym i wtedy stopniowo, stopniowo będzie nam się to udawało coraz częściej i tak powoli, powoli pewnego dnia będziemy bodhisattwami.
Bardzo łatwo byłoby uciec gdzieś na szczyt góry, tam siedzieć i uważać, że jest się wielkim bodhisattwą, że praktykuje się miłość i współczucie wobec wszystkich, nie widząc przy tym nikogo i nie mając żadnych relacji z innymi istotami. To nie na tym polega praca bodhisattwy. Bodhisattwa musi być w trudnych sytuacjach, w normalnym życiu i w zgiełku spraw tego świata pokazywać cechy bodhisattwy. Na tym właśnie polega ten trening - trzeba w normalnym życiu, na co dzień, starać się być dobrym, życzliwym człowiekiem.
Żeby zostać bodhisattwą, aby taka postawa rozwijała się w nas coraz bardziej, możemy sobie pomóc, odwołując się do tych, którzy taki stan umysłu osiągnęli już przed nami, a więc do tych których nazywamy źródłem schronienia, do buddów, bodhisattwów, do tych wszystkich wspaniałych, szlachetnych istot, w których przyjmujemy schronienie i do których można się modlić. W tej chwili nasza energia, zdolności i możliwości są ograniczone, nie potrafimy tak naprawdę w pełni, w stu procentach i w każdej sytuacji być życzliwie nastawieni, ponieważ mamy swoje ograniczenia. Możemy jednak poprzez modlitwę otworzyć się na umysły, które już to osiągnęły i właśnie po to między innymi przyjmujemy schronienie.
Jest na świecie wielu wspaniałych bodhisattwów, było ich również wielu w przeszłości i oni inspirują do dziś. Na przykład Jezus Chrystus był wielkim bodhisattwą, do dziś miliony ludzi bardzo inspiruje swoją postawą, jest dla nich przykładem etyki, szczodrości, cierpliwości itd. W zależności od tego, co bardziej nas inspiruje czy w co wierzymy, możemy modlić się do Jezusa albo do Buddy; błogosławieństwo jest wszędzie. Przyjmujemy schronienie, wyobrażając sobie źródła schronienia, czyli to, co do nas najbardziej przemawia, co nas faktycznie inspiruje. Będąc buddystami, będziemy się modlić do buddów i bodhisattwów, lecz to nie deprecjonuje innych religii.
Przyjęcie schronienia to oficjalny początek buddyjskiej drogi. Od momentu kiedy ma się schronienie, jest się formalnie na tej ścieżce. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że na jej końcu zostanie się buddą czy bodhisattwą; samo przyjęcie schronienia tego nie gwarantuje.
Głównym obiektem schronienia jest budda. To pewien idealny, wspaniały stan umysłu, który charakteryzują: wszechwiedza, doskonała miłość, współczucie, pozytywne właściwości, zdolności, energia.
To nie tak, że Budda był doskonały od wieków, od zawsze. Na początku swojej duchowej ścieżki był jak my wszyscy, przeżywał te same rzeczy, które my przeżywamy, targały nim te same emocje, tak samo się zachowywał. Jednak idąc duchową ścieżką, rozwijając się, stopniowo rozwijając swe pozytywne właściwości, osiągnął ten wspaniały, doskonały stan umysłu, stał się Buddą.
Stan buddy nie polega tylko na tym, żeby samemu być doskonałym; nie o to chodzi, nie po to zostaje się buddą, żeby samemu być kimś wspaniałym. Stajemy się buddą dlatego, że wokół nas jest wiele istot, które cierpią i my sami staramy się stać lepsi, żeby móc pomagać. To dlatego Budda, osiągnąwszy doskonały stan umysłu, zaczął nauczać ścieżki metod, które do tego stanu mogą doprowadzić. Nauki jakie przekazał nazywają się dharmą.
Żeby móc według tych nauk postępować, żeby wiedzieć jak się modlić, co robić, w którym miejscu zacząć, jak się zachowywać, jak postępować, potrzebujemy przykładów. Musimy mieć je na co dzień, mieć z nimi kontakt. Potrzebujemy więc osób, które są na ścieżce i są zaawansowane na tyle, że mają jakieś doświadczenia i mogą nam pomóc. Te wszystkie wspaniałe przykłady, przyjaciół, których mamy na ścieżce nazywamy sanghą.
Te trzy: budda, czyli doskonały stan umysłu, dharma i sangha, to tzw. trzy klejnoty. Te trzy aspekty to tzw. schronienie zewnętrzne. Jest również schronienie wewnętrzne, to jest nasze ciało, nasza mowa i nasz umysł. Nasze ciało odpowiada sandze, mowa - dharmie (naukom), natomiast nasz umysł odpowiada doskonałemu stanowi - buddzie. Ciało niekoniecznie to ciało z krwi i kości, ale ciało na poziomie ostatecznym to sangha. Nasza mowa, a raczej esencja oczyszczonej mowy to dharma. Nasz oczyszczony umysł zaś to budda. Przyjmujemy też schronienie w tzw. trzech korzeniach, czyli w lamie, jidamach i strażnikach dharmy

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin