O trollu i czarodziejskich dzieciach do 18.rtf

(1252 KB) Pobierz

Tytuł oryginału: Of Trolls and wizard kids

Autor: LLALVA

Zgoda: jest

umaczenie: dosia1982

Beta: Flagelle, ZIl i Tyone

Do tłumaczenia: http://www.fanfiction.net/s/6665919/1/O_trollu_i_czarodziejskich_dzieciach

Rated:  K - Polish - Hurt/Comfort - Harry P. & Severus S.

 

 

Pierwszy rok Harry'ego. W chwili, gdy nauczyciele zdają sobie sprawę, jak rodzina traktuje Złotego Chłopca, postanawiają, że potrzebny jest mu odpowiedni opiekun. Wybór pada na... sarkastycznego Mistrza Eliksirów!

 

 

O trollu i czarodziejskich dzieciach

 

 

1-szy rok.

 

Rozdział 1.

 

 

To był zwyczaj.

Niepisana reguła.

Bardzo dobra zasada w miejscu, gdzie wszyscy dorośli stanowili jedność i potrzebowali czasu z dala od ich zwykłej działalności (a może również trochę rozmów tylko dla dorosłych). Czas na relaks i zabawę, filiżankę kawy albo herbaty z ciasteczkami, może nawet piwo kremowe lub coś mocniejszego, jak Ognista Whisky. Mogli grać w szachy, karty, warcaby, a nawet szarady; wymieniać uwagi na temat ich klas, kolegów czy woźnego.

To było spokojne i nieformalne miejsce, gdzie mogli się integrować. Dzielili przecież wspólny los: życie w zamku pełnym młodych i lekkomyślnych stale uczących się czarodziei. Miejsce, w którym wszystko mogło się zdarzyć. Musieli chociaż próbować trzymać się razem, nawet podczas nieporozumień. Współzawodniczyli w rywalizacji Domów, a po pracy żartowali ze sobą w figlarny, nieszkodliwy sposób.

Severus korzystał z tych spotkań.

Nie, żeby zaszczycał ich swoją obecnością każdej nocy, ale lubił raz czy dwa w tygodniu, po ocenieniu esejów i prac domowych, pospacerować po korytarzach i spotkać się w salonie z innymi nauczycielami. W ciągu ostatnich kilku lat ulubionym tematem Severusa było przypominanie Minerwie, jak świetnie jego Ślizgoni radzą sobie w quidditchu. Jego samego nieszczególnie obchodził ten sport, ale kochał fanatyczny sposób, w jaki ta kobieta broniła swego zdania. Zawsze i bez końca. Ale to jego drużyna wygrała Puchar Domów.

I mimo różnorodności tematów, zawsze wspominano wszystkie punkty, które odjął ich Domom. Z punktu widzenia innych - zawsze niesprawiedliwie. Oczywiście dla nich małe bestie zawsze były aniołami! A on wtedy przystępował do wyjaśnienia, dlaczego i w jaki sposób odebrał punkty, ciesząc się swoimi mądrymi wypowiedziami i bezmyślnie wyjąkiwanymi wyjaśnieniami w odpowiedzi. Zupełnie jakby po raz kolejny stały przed nim małe półgłówki.

To były dobre dni. Ale teraz bał się tam chodzić.

Od początku roku jedynym omawianym tematem był Harry Potter.

Harry Potter, który przybył do Hogwartu, aby zakłócić spokojny byt Snape'a. Nie dość, że jego obecność uzmysławiała wszystko to, co Severus mó mieć, a co zostało utracone. Nie dość, że za każdym razem, gdy Snape go zobaczył, czuł nieopanowane wzburzenie na wspomnienie Jamesa i jego przyjaciół. Nie dość, że obiecał Lily utrzymać dziecko bezpieczne.

Teraz jeszcze musiał stawić czoła przymilającym się chłopakowi nauczycielom i ogólnemu poklaskowi dla jego uczynków. Harry Potter nauczył się transmutować wykałaczki w szpilki! Muszą mu postawić za to pomnik. On również może napisaćtransmutacja” bez błęw ortograficznych. Dziwne, nikt jakoś nie zauważ, że jego pismo jest prawie nieczytelne! Bęwnież wspominać, że wie, jak zawiązać buty, wszystko sam! Miał nadzieję, że moda pod tytułem „Chwalmy Harryego Pottera” wkrótce zginie. W innym wypadku będzie musiał odejść i spróbować porozmawiać z trytonami. Przynajmniej mó być pewny, że oni nie wychwalająynnego Chłopca-Który-Przeż!

Jedyną jego pociechą było krytykowanie dziecka w klasie eliksirów. Chłopiec był tak zdezorientowany! Nie posiadał ani grama talentu. Obecnie zmuszony był powtarzać zdarzenia tylko sobie. Reszta personelu była „zaczarowana” przez chłopca i jego czyny. W ramach bonusu mó czasem skrzyczeć go na korytarzach. Nie zdarzało się to często, ale naprawdę sprawiało mu to satysfakcję.

Severus postanowił odwiedzić pokój nauczycielski tej nocy, gdy usłyszał o wydarzeniu, które miało miejsce w klasie latania, aby przekonać się, co jego koledzy mieli na ten temat do powiedzenia. Przypisał dwieście linii panu Malfoyowi za udział w tym incydencie. Chciał wiedzieć, czy Złoty Chłopiec otrzymał swoją część kary.

Tak jak w drugim tygodniu semestru, gdy zaczęły się lekcje latania, Severus korzystał z relacji pani Hooch, zwłaszcza o poszczególnych uczniach i ich pierwszych doświadczeniach z miotłą. On i Minerwa zawsze mówili o tym, jak obiecujący mogą być później dla drużyn quidditcha.

Wszedł do sali w momencie, gdy pani Hooch wyjaśniała, jak miotła Longbottoma sama z siebie uniosła go oraz że chłopiec nie chwycił mocno trzonka, chociażby po to, żeby ocalićasne życie. Głupi chłopak był w skrzydle szpitalnym, lecząc złamany nadgarstek. Lecz to, co nastąpiło potem, było znacznie ciekawsze. Pani Hooch, jako że pomagała Longbottomowi, nie była obecna, ale Minerwa widziała wszystko przez okno.

To był moment, gdy zdał sobie sprawę, że dziecko potrzebuje stałego nadzoru i dyscypliny.

...a potem Harry skierował miotłę w dół z całą prędkością, jak gdyby urodz się już wiedząc, jak latać. A trzeba pamiętać, że to jego pierwsza lekcja. Złapał małą przypominajkę i zatrzymał się, zanim rozbił się na ścianie zamku! zdawała żywiołowo relację nauczycielka latania.

Na pewno odziedziczył zdolności po ojcu. Minerwa nie miała żadnych wątpliwości w tej kwestii.

Pamiętasz jak James grał? zapytała z nostalgią Hooch.

Jak mogłabym zapomnieć. Oglądanie lotu Harryego ożywiło wspomnienia! westchnęła tęsknie profesorka transmutacji.

On jest urodzonym szukającym! stwierdziła autorytatywnie Hooch.

A Wood ćwiczył z nim po południu. Mówi, że nie znaleźlibyśmy lepszego szukającego. Minerwa w duchu widziała już Puchar Quidditcha unoszony przez Wooda w geście zwycięstwa, po ostatnim meczu rozgrywek.

CO! przerwał Severus. Planujesz wprowadzić pierwszorocznego do drużyny quditicha?

Widzisz Severusie, te zasady są dlatego, że pierwszoroczni muszą się nauczyć porządnie latać, ale Harry… on jest naturszczykiem! wykrzyknęła z euforią Gryfonka.

Proszę, Minerwo, powiedz mi, że zrobił coś jeszcze oprócz chwalenia go. Mały tępak mó rozbićowę o ścianę lub ziemię. Snape nie mó uwierzyć w beztroskę koleżanki, zwłaszcza wobec Pottera.

Cóż… Tak, ale jego intencje były dobre zauważa głucha na wszelkie racjonalne argumenty Minerwa.

To dobry zwrot na nagrobek ironizował Mistrz Eliksirów.

Nie jesteś zabawny oburzyła się Opiekunka Gryffindoru.

Nie widzę tu nic zabawnego. Pozwalasz, żeby... dziecko... Wiem, że zasady nie mają do niego zastosowania i że może robić, co mu się podoba, o ile jego intencje są dobre. I nie tylko nie ponió najmniejszych konsekwencji, ale zezwolił mu na naginanie reszty reguł, a także granie w zespole swojego Domu! Snape czuł, że go ponosi, ale nie kompletnie nie mó nic na to poradzić.

Drogi Severusie, nie powinieneś pić tyle kawy. Jestem pewna, że filiżanka gorącej herbaty pozwoli ci zauważ, że Harry jest po prostu dobrym chłopcem. Minerwa próbowała uspokoić wzburzonego kolegę.

Severus wyczuł mały alarm. Jeden z jego młodych Ślizgonów opuścił pokój wspólny; było już za późno, aby mó to być tylko przypadek. Jakkolwiek był rozdrażniony tym spotkaniem wstał i, rzucając jedno ze swoich słynnych, mrożących spojrzeń, wyszedł z pokoju.

 

***

 

Dziesięć minut później raczył się herbatą swojej ulubionej marki. Wokół unosił się jej delikatny zapach. Pan Malfoy był z powrotem w łóżku, wierząc, że jego Opiekun Domu ma nadnaturalne zdolności i bęc przekonanym, że już nigdy ponownie nie opuści ciepłego łóżka po ciszy nocnej, o ile nie chce wrócić do niego z rozgrzanym tyłkiem.

Nigdy nie zrozumie dziecięcego poczucia lojalności, które zabrania swobodnie mówić o czynach i współsprawcach. Cóż, przynajmniej Malfoy nauczył się nie zachować tajemnicy złonej profesorowi i niedługo reszta jego współlokatorów będzie wiedziała, że nie należy opuszczać swoich łóżek.

Severus czuł, że jego duma została zraniona i nie przyszedł na nocne spotkania aż do następnego tygodnia. Jak miał zapewnić bezpieczeństwo temu zielonookiemu dziecku, jeśli gwałtownie szybowało po niebie w trakcie tej niebezpiecznej gry? Przynajmniej powinien być w stanie zaufać zdrowemu rozsądkowi swoich kolegów.

Wszedł do komnaty i zobaczył, że byli tam opiekunowie Domów oraz pani Hooch wraz z nauczycielami arytmetyki i starożytnych runów. Wszyscy wygodnie siedzieli, niektórzy przy kominku grali w szachy. Flitwick, Minerwa i pani Hooch przeglądali jakiś magazyn.

Bez żadnego wysiłku Snape domyślił się, że to magazyn Quidditcha i nie był zdziwiony, gdy odkrył, że miał co do tego rację.

Herbaty, Severusie? Powinieneś skosztować tych pysznych ciastek cynamonowych, są niesamowite. Pomona zachęcająco podstawiła mu pod nos talerzyk pełen słodyczy.

Dziękuje, Pomono. Co oglądacie, nowe stroje dla drużyn? zapytał z zaciekawieniem.

Nie, pokazuję pani Hooch, któ miot...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin