cykl_katechez_z_2008_r.doc

(219 KB) Pobierz

Święty Paweł, wzór wiary i życia   katecheza z 2 VII 2008

Drodzy bracia i siostry,
chciałbym dziś zapoczątkować nowy cykl katechez, poświęcony wielkiemu apostołowi świętemu Pawłowi. Jak wiecie, został mu poświęcony ten rok, który trwa od uroczystości liturgicznej świętych Piotra i Pawła 29 czerwca 2008 do tego samego święta w roku 2009. Apostoł Paweł, postać wybitna i niemal niedościgła, a jednak pobudzająca do działania, jawi się nam jako wzór całkowitego oddania Panu i Jego Kościołowi, a także wielkiego otwarcia na ludzkość i na jej kultury. Słusznie więc zajmuje on szczególne miejsce nie tylko w naszej czci, ale też w wysiłku zrozumienia tego, co ma on do powiedzenia także nam, chrześcijanom dnia dzisiejszego. Podczas tego naszego pierwszego spotkania chcemy zatrzymać się nad rozważeniem środowiska, w jakim przyszło mu żyć i działać. Wydaje się, że tego rodzaju temat mógłby nas zaprowadzić daleko od naszych czasów, zważywszy że musimy cofnąć się do świata sprzed dwóch tysięcy lat. Jest to jednak prawdą tylko pozornie a w każdym razie tylko częściowo, ponieważ będziemy mogli stwierdzić, że pod wieloma względami dzisiejszy kontekst społeczno-kulturowy nie bardzo odbiega do ówczesnego.

Pierwszorzędnym i podstawowym czynnikiem, o którym należy pamiętać, jest związek między środowiskiem, w jakim urodził się i wzrastał Paweł, a kontekstem globalnym, w jakim potem działał. Pochodził on z dokładnie określonej i umiejscowionej kultury, niewątpliwie mniejszościowej, jaką była kultura narodu Izraela i jego tradycji. W świecie starożytnym, a zwłaszcza w imperium rzymskim, jak mówią nam specjaliści z tej dziedziny, Żydzi musieli stanowić około 10% ogółu ludności; ale tu, w Rzymie, ich liczba w połowie I wieku była proporcjonalnie jeszcze mniejsza, sięgając co najwyżej 3% mieszkańców miasta. Ich wierzenia i ich styl życia, jak to bywa i dzisiaj, wyróżniały ich zdecydowanie na tle środowiska; mogło to mieć dwa skutki: albo pośmiewisko, które mogło prowadzić do nietolerancji, albo podziw, który wyrażał się w różnych formach sympatii, jak w przypadku "bogobojnych" czy "prozelitów", to znaczy pogan, którzy garnęli się do Synagogi i podzielali wiarę w Boga Izraela. Jako konkretne przykłady owej dwojakiej postawy możemy przytoczyć, z jednej strony, jadowitą ocenę takiego mówcy, jakim był Cyceron, który pogardzał ich religią a nawet miastem Jeruzalem (por. Pro Flacco, 66-69), a z drugiej stronę postawę żony Nerona - Poppei, którą Józef Flawiusz wspomina jako "sympatyzującą" z Żydami (por. Starożytności żydowskie 20,195.252; Żywot 16), nie wspominając o tym, że już Juliusz Cezar oficjalnie przyznał im szczególne prawa, o których wspomina nam wymieniony już historyk żydowski Józef Flawiusz (por. tamże 14,200-216). Pewne jest, że liczba Żydów, jak to zresztą dzieje się także dzisiaj, była znacznie większa poza Izraelem, a zatem w diasporze, niż na obszarach zwanych przez innych Palestyną.

Nie dziwi więc, że sam Paweł był przedmiotem dwojakiej, sprzecznej oceny, o której mówiłem. Jedno jest pewne: partykularyzm kultury i religii żydowskiej znajdował bez trudu miejsce dla siebie w łonie tak wszechogarniającej instytucji, jaką było cesarstwo rzymskie. Trudniejsze i boleśniejsze będzie położenie grupy tych, Żydów czy pogan, którzy z wiarą przystaną do osoby Jezusa z Nazaretu, w miarę jak zaczną się różnić zarówno od judaizmu, jak i od dominującego pogaństwa. W każdym razie dwa czynniki sprzyjały działalności Pawła. Pierwszym była kultura grecka czy raczej hellenistyczna, która po Aleksandrze Wielkim stała się wspólnym dziedzictwem, przynajmniej na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego i na Bliskim Wschodzie, chociaż przyswajała sobie też wiele elementów kultur narodów tradycyjnie uważanych za barbarzyńskie. Jeden z pisarzy tamtych czasów stwierdzał w związku z tym, że Aleksander "rozkazał, aby wszyscy uznawali za ojczyznę całą ekumenę ... i żeby Grecy i Barbarzyńcy niczym się już nie różnili" (Plutarch, De Alexandri Magni fortuna aut virtute, §§ 6.8). Drugim czynnikiem była struktura polityczno-administracyjna cesarstwa rzymskiego, która zapewniała pokój i stabilizację od Brytanii po południe Egiptu, łącząc obszary o niespotykanych dotychczas rozmiarach. W przestrzeni tej można się było poruszać z wystarczającą swobodą i bezpiecznie, korzystając m.in. z niezwykłego systemu dróg i znajdując w każdym punkcie docelowym podstawowe cechy kulturowe, które nie naruszając miejscowych wartości, tworzyły jednak wspólną tkankę, łączącą super partes, tak iż żydowski filozof Filon Aleksandryjski, współczesny samemu Pawłowi, sławi cesarza Augusta, gdyż "zgromadził w zgodzie wszystkie dzikie narody ... stając się strażnikiem pokoju" (Legatio ad Caium, §§ 146-147).

Wizja uniwersalistyczna, typowa dla osobowości św. Pawła, przynajmniej dla Pawła chrześcijanina, po wydarzeniu na drodze do Damaszku, swój podstawowy bodziec zawdzięcza niewątpliwie wierze w Jezusa Chrystusa, jako że postać Zmartwychwstałego jawi się już poza jakimkolwiek partykularnym ograniczeniem; w istocie dla Apostoła "nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie" (Gal 3, 28). Jednakże również sytuacja historyczno-kulturowa jego czasów i jego środowiska musiała wywrzeć wpływ na jego decyzje i działanie. Ktoś nazwał Pawła "człowiekiem trzech kultur", mając na myśli jego żydowskie pochodzenie, jego język grecki i jego przywilej "civis romanus", czego dowodzi nawet imię łacińskiego pochodzenia. Należy pamiętać przede wszystkim o filozofii stoickiej, jaka panowała w czasach Pawła i wpływała, choć marginesowo, także na chrześcijaństwo. W związku z tym nie możemy pominąć imion filozofów stoickich, jak twórcy Zenon i Kleantes, a następnie chronologicznie bliższych Pawłowi, jak Seneka, Muzoniusz i Epiktet: znajdujemy u nich najwyższe wartości humanizmu i mądrości, które oczywiście przejęło chrześcijaństwo. Jak doskonale pisze jeden ze znawców tej materii, "Stoa... głosiła nowy ideał, który co więcej nakładał na człowieka obowiązki wobec sobie podobnych, ale jednocześnie uwalniał go od więzów fizycznych i narodowych i czynił zeń istotę czysto duchową" (M. Pohlenz, La Stoa, I, Firenze2 1978, str. 565 i nast.). Wspomnijmy na przykład o doktrynie wszechświata, pojmowanego jako jedno wielkie harmonijne ciało, a w konsekwencji o doktrynie równości wszystkich ludzi, bez różnic społecznych, o równości, przynajmniej co do zasady, między mężczyzną a kobietą, a następnie o ideale wstrzemięźliwości, złotego środka i panowania nad sobą dla uniknięcia wszelkiej przesady. Kiedy Paweł pisze do Filipian: "Wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie... to miejcie na myśli" (Flp 4, 8), nie robi nic innego, jak przejmuje koncepcję typowo humanistyczną, właściwą dla tej mądrości filozoficznej.

W czasach św. Pawła panował też kryzys religii tradycyjnej, przynajmniej w jej aspektach mitologicznych a także obywatelskich. Po polemicznym stwierdzeniu Lukrecjusza już wiek wcześniej, że "religia doprowadziła do wielu zbrodni" (De rerum natura, 1,101), taki filozof jak Seneka, wychodząc poza wszelki zewnętrzny rytualizm, uczył, że "Bóg jest blisko ciebie, jest z tobą, jest w tobie" (Listy do Lucyliusza, 41,1). Podobnie, gdy Paweł zwraca się do audytorium filozofów epikurejskich i stoickich na ateńskim Areopagu, powiada dosłownie, że "Bóg... nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką... w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" (Dz 17, 24.28). W ten sposób odzwierciedla on niewątpliwie żydowską wiarę w Boga, którego nie można wyrazić w terminach antropomorficznych, ale ucieka się także do długości fali religijnej, którą dobrze znali jego słuchacze. Musimy zresztą liczyć się z faktem, że wiele kultów pogańskich nie miało oficjalnych świątyń w mieście i odbywało się w miejscach prywatnych, co sprzyjało inicjacji adeptów. Nie było więc powodów do zdziwienia, że także spotkania chrześcijan (ekklesíai), jak o tym świadczą przede wszystkim Listy Pawłowe, odbywały się w domach prywatnych. Nie istniały zresztą wówczas żadne budynki publiczne. Dlatego zgromadzenia chrześcijan musiały się wydawać współczesnym zwykłą odmianą ich własnych najtajniejszych praktyk religijnych. W każdym razie różnice między kultami pogańskimi a kultem chrześcijańskim nie są błahe i dotyczą zarówno świadomości tożsamości ich uczestników, jak i wspólnego udziału mężczyzn i kobiet, sprawowania "wieczerzy Pańskiej" i lektury Pisma.

Na zakończenie, z tego pobieżnego oglądu kulturowego środowiska pierwszego wieku ery chrześcijańskiej, wynika wyraźnie, że nie sposób właściwie zrozumieć św. Pawła bez umieszczenia go na tle, tak żydowskim, jak i pogańskim, jego czasów. W ten sposób jego postać nabiera historycznej i ideowej wartości, ukazując jednocześnie wspólnotę i oryginalność w stosunku do otoczenia. Ale podobnie dotyczy to chrześcijaństwa w ogóle, którego apostoł Paweł jest właśnie pierwszoplanowym wzorcem, od którego wszyscy możemy się ciągle jeszcze wiele nauczyć. Oto cel Roku Pawłowego: uczyć się od św. Pawła, uczyć się wiary, uczyć się Chrystusa, nauczyć się w końcu wejścia na słuszną drogę.

Źródło: Wiara.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Paweł wzorem głoszenia Ewangelii dzisiejszemu światu   katecheza z 27 VIII 2008

Drodzy bracia i siostry,
w ostatniej katechezie przed wakacjami - dwa miesiące temu, na początku lipca - rozpocząłem nową serię tematyczną z okazji Roku św. Pawła, omawiając świat, w którym on żył. Chciałbym dzisiaj podjąć i nadal rozwijać refleksję nad Apostołem Narodów, proponując jego krótki życiorys. Ponieważ przyszłą środę poświęcimy na omówienie niezwykłego wydarzenia, do jakiego doszło na drodze do Damaszku, czyli nawrócenia Pawła, które stało się zasadniczym zwrotem w jego istnieniu w następstwie spotkania z Chrystusem, dziś zatrzymajmy się wspólnie pokrótce nad jego życiem. Biograficzne granice Pawła znajdujemy odpowiednio w Liście do Filemona, w którym określa się on jako "stary" (Flm, 9; presbýtes) i w Dziejach Apostolskich, które, opisując ukamienowanie Szczepana, nazywają go "młodzieńcem" (Dz 7,58; neanías). Oba te określenia są oczywiście ogólnikowe, ale - według starożytnej rachuby czasu - "młodzieńcem" był mężczyzna w wieku ok. trzydziestu lat, "starcem" natomiast nazywano tego, kto dochodził do siedemdziesiątki. Używając określeń absolutnych, data narodzin Pawła zależy w wielkim stopniu od ustalenia daty powstania Listu do Filemona. Tradycyjnie jego redakcję umieszcza się na czas uwięzienia rzymskiego, czyli na połowę lat sześćdziesiątych. Paweł miał się urodzić w roku 8, a zatem miałby mniej więcej 60 lat, podczas gdy w chwili ukamienowania Szczepana był trzydziestolatkiem. Taka chronologia powinna być słuszna. I trwające obecnie obchody Roku Pawłowego przebiegają właśnie zgodnie z tą chronologią. Rok 2008 został wybrany z myślą o jego narodzinach mniej więcej roku 8.

W każdym razie urodził się on w Tarsie w Cylicji (por. Dz 22,3). Był to ośrodek administracyjny regionu i w roku 51 przed Chrystusem jego prokonsulem był ni mniej ni więcej tylko sam Marek Tuliusz Cyceron, podczas gdy w 10 lat później, w roku 41 Tars był miejscem pierwszego spotkania Marka Antoniusza z Kleopatrą. Paweł był Żydem z diaspory, mówił po grecku, chociaż nosił imię pochodzenia łacińskiego, utworzone zresztą ze względu na podobieństwo z hebrajskim oryginałem Saul/Saulos, oraz miał obywatelstwo rzymskie (por. Dz 22, 25-28). Paweł jawi nam się zatem na pograniczu trzech różnych kultur - rzymskiej, greckiej i żydowskiej - i być może także z tego powodu był przygotowany do płodnego otwarcia uniwersalistycznego, do pośredniczenia między kulturami, do prawdziwej powszechności. Opanował również rękodzieło, być może po swoim ojcu - zajmował się mianowicie "wyrobem namiotów" (por. Dz 18,3; skenopoiós), aby pracować prawdopodobnie jako wytwórca surowej wełny koziej lub włókna lnianego do wytwarzania mat bądź namiotów (por. Dz 20,33-35). Mając 12-13 lat, a więc osiągnąwszy wiek, w którym chłopiec żydowski stawał się bar micwa ("syn pełnoletni"), Paweł opuścił Tars i przeniósł się do Jerozolimy, aby kształcić się pod kierunkiem Rabbiego Gamaliela Starszego, potomka wielkiego Rabbiego Hillela, według najsurowszych norm faryzejskich i osiągnąć wielką gorliwość dla Tory mojżeszowej (por. Gal 1,14; Flp 3,5-6; Dz 22,3; 23,6; 26,5).

Na fundamencie tej głębokiej prawowierności, której nauczył się w szkole Hillela w Jerozolimie, dostrzegł w nowym ruchu, który odwoływał się do Jezusa z Nazaretu, ryzyko, zagrożenie dla tożsamości żydowskiej, dla prawdziwej ortodoksji ojców. Wyjaśnia to fakt, że był dumny z "prześladowania Kościoła Bożego", jak to trzykrotnie zaznaczył w swych Listach (1 Kor 15,9; Gal 1,13; Flp 3,6). Nawet jeśli trudno jest wyobrazić sobie konkretnie, na czym polegało to prześladowanie, to jednak ogólnie odznaczał się postawą nietolerancji. I tu dochodzi do wydarzenia z Damaszku, do którego powrócimy w następnej katechezie. Jest oczywiste, że od tej chwili jego życie zmieniło się i stał się niezmordowanym apostołem Ewangelii.

Rzeczywiście Paweł przeszedł do historii bardziej za to, co zrobił już jako chrześcijanin, co więcej jako apostoł, aniżeli jako faryzeusz. Tradycyjnie dzieli się jego działalność apostolską na podstawie trzech podróży misyjnych, do których dodaje się jako czwartą jego przybycie do Rzymu w roli więźnia. Wszystkie je opisał Łukasz w Dziejach Apostolskich. Mówiąc jednak o trzech podróżach misyjnych, trzeba wyróżnić pierwszą z nich od dwóch pozostałych.

Za pierwszą bowiem (por. Dz 13-14) Paweł nie jest bezpośrednio odpowiedzialny, gdyż powierzył ją Cypryjczykowi Barnabie. Razem wypłynęli z Antiochii nad Orontesem, wysłani przez tamtejszy Kościół (por. dz 13,1-3) i wypłynąwszy z portu w Seleucji na wybrzeżu syryjskim, przemierzyli wyspę Cypr od Salaminy do Pafosu; stamtąd przypłynęli do południowych wybrzeży Anatolii, dzisiejszej Turcji i nawiedzili miasta Atalia, Perge w Pamfilii, Antiochię Pizydyjską, Ikonium, Listrę i Derbe, skąd powrócili do punktu wyjścia. W ten sposób narodził się Kościół narodów, Kościół pogan. A w międzyczasie, przede wszystkim w Jerozolimie, wybuchła ostra dyskusja wokół pytania - w jakim stopniu ci chrześcijanie, którzy przychodzili z pogaństwa, byli zobowiązani do wchodzenia również w życie i prawa Izraela (różne przepisy i nakazy, które oddzielały Izrael od reszty świata), aby rzeczywiście mogli uczestniczyć w obietnicach proroków i naprawdę wejść w dziedzictwo Izraela. Aby rozwiązać ten problem o podstawowym znaczeniu dla narodzin przyszłego Kościoła, zebrał się w Jerozolimie tak zwany Sobór Apostolski w celu rozstrzygnięcia tego zagadnienia, od którego zależały skuteczne narodziny Kościoła powszechnego. I postanowiono nie nakładać na nawróconych pogan obowiązku przestrzegania prawa mojżeszowego (por. Dz 15,6-30): nie zostali więc zobowiązani do zachowywania norm judaizmu; jedynym wymogiem było bycie z Chrystusem, życie z Chrystusem i zgodnie z Jego słowami. Tak więc, będąc Chrystusowymi, byli także Abrahamowymi, Bożymi i mieli udział we wszystkich obietnicach. Po tym decydującym wydarzeniu Paweł oddzielił się od Barnaby, wybrał Silasa i rozpoczął drugą podróż misyjną (por. Dz 15,36-18,22). Pozostawiwszy za sobą Syrię i Cylicję, znalazł się znów w Listrze, gdzie przyjął do siebie Tymoteusza (bardzo ważna postać rodzącego się Kościoła - syn Żydówki i poganina) i dał go obrzezać, przemierzył Anatolię środkową i dotarł do Troady na północnym wybrzeżu Morza Egejskiego. A tam doszło do nowego ważnego wydarzenia: we śnie widzi jakiegoś Macedończyka z drugiej strony morza, to znaczy w Europie, który mówi do niego: "Chodź i pomóż mi!". Była to przyszła Europa, która prosiła o pomoc i światło Ewangelii. Pobudzany tym widzeniem przybył do Europy. Dlatego wyruszył do Macedonii, wkraczając w ten sposób do Europy. Wylądowawszy w Neapolis, przybył do Filippi, gdzie założył piękną wspólnotę, po czym dotarł do Tesaloniki i opuściwszy to miasto ze względu na trudności czynione mu przez Żydów, przemierzył Bereę i przybył do Aten.

W tej stolicy starożytnej kultury greckiej nauczał, najpierw na Agorze, a następnie na Areopagu, pogan i Greków. I właśnie przemówienie na Areopagu, opisane w Dziejach Apostolskich, jest wzorem tego, jak należy przekładać Ewangelię na kulturę grecką, jak doprowadzić do zrozumienia przez Greków, że ten Bóg chrześcijan, żydów, nie jest Bogiem obcym ich kulturze, ale jest nieznanym Bogiem, oczekiwanym przez nich, prawdziwą odpowiedzią na najgłębsze pytania ich kultury. Później z Aten przybył do Koryntu, gdzie spędził półtora roku. I tu mamy do czynienia z wydarzeniem bardzo pewnym, najpewniejszym w całej jego biografii, gdyż w czasie tego pierwszego pobytu w Koryncie musiał on stanąć przed zarządcą prowincji senatorskiej Achai, prokonsulem Galionem, oskarżony o nielegalny kult. Na temat owego Galiona i czasu jego panowania w Koryncie istnieje starożytny napis znaleziony w Delfach, stwierdzający, iż był on prokonsulem w Koryncie w latach 51-53. Stąd mamy datę bezwzględnie pewną. Pobyt Pawła w Koryncie przypada na te lata. Dlatego możemy przypuszczać, że przybył on tam mniej więcej w r. 50 i pozostał do 52. Następnie z Koryntu, przez Kenchry - port na wschód od miasta - udał się do Palestyny, osiągając Cezareę Nadmorską, skąd wyjechał do Jerozolimy, aby powrócić później do Antiochii nad Orontesem.

Trzecia podróż misyjna (por. Dz 18,23-21,16) rozpoczęła się jak zawsze w Antiochii, która stała się miejscem narodzin Kościoła pogan, misji wśród pogan i która była także miejscem, gdzie narodziło się pojęcie "chrześcijanie". To tu po raz pierwszy, jak mówi nam św. Łukasz, wyznawców Chrystusa nazwano "chrześcijanami". I stąd Paweł udał się do Efezu - stolicy prowincji Azji, gdzie spędził dwa lata, rozwijając posługę, która owocnie oddziaływała na cały ten region. Z Efezu Paweł napisał listy do Tesaloniczan i Koryntian. Ludność miasta została jednak podburzona przeciw niemu przez miejscowych złotników, którzy widzieli zmniejszenie się swych zysków z powodu osłabnięcia czci oddawanej Artemidzie (poświęcona jej w Efezie świątynia - Artemizjon - była jednym z siedmiu cudów starożytności); dlatego musiał uciekać na północ. Przemierzywszy ponownie Macedonię, znalazł się znów w Grecji, prawdopodobnie w Koryncie, pozostając tam trzy miesiące i pisząc sławny List do Rzymian.

Stamtąd znów odwrócił swe kroki: wrócił do Macedonii, aby statkiem wypłynąć do Troady, a następnie, otarłszy się jedynie o wyspy Mitylenę, Chios i Samos, przybył do Miletu, gdzie wygłosił ważną mowę do Starszych w Kościele Efezu, kreśląc portret prawdziwego pasterza Kościoła, por. Dz 20. Stąd wypłynął, biorąc kurs na Tyr, skąd wyruszył do Cezarei Nadmorskiej, aby jeszcze raz udać się do Jerozolimy. Tutaj aresztowano go na podstawie nieporozumienia: niektórzy Żydzi wzięli za pogan innych Żydów pochodzenia greckiego, wprowadzonych przez Pawła na teren świątynny zastrzeżony tylko dla Izraelitów. Przewidziana dla niego kara śmierci została mu oszczędzona w wyniku wmieszania się w sprawę rzymskiego trybuna z kohorty przy Świątyni (por. Dz 21,27-36); wydarzyło się to w czasie, gdy prokuratorem cesarskim był w Judei Antoniusz Feliks. Spędziwszy jakiś czas w więzieniu (jego długość jest przedmiotem dyskusji) i będąc obywatelem rzymskim, Paweł odwołał się do Cezara (którym w owym czasie był Neron), a wówczas następny prokurator Porcjusz Festus wysłał go pod strażą wojskową do Rzymu.

Podróż do Rzymu objęła wyspy śródziemnomorskie Kretę i Maltę, a następnie miasta Syrakuzy, Regium i Puteoli. Chrześcijanie Rzymu wyszli mu na spotkanie na Via Appia aż do Forum Appiusza (ok. 70 km na południe od stolicy), inni zaś aż do Trzech Gospód (ok. 40 km). W Rzymie spotkał przedstawicieli wspólnoty żydowskiej, którym się zwierzył, że to "dla nadziei Izraela" dźwiga swe łańcuchy (por. Dz 28,20). Ale opowieść Łukasza kończy się na wzmiance o dwóch latach spędzonych w Rzymie pod łagodną strażą wojskową, bez wspominania ani o wyroku Cezara (Nerona), ani tym bardziej o śmierci oskarżonego. Późniejsza tradycja mówi o jego wyzwoleniu, które sprzyjało zarówno jego podróży misyjnej do Hiszpanii, jak i późniejszej wyprawie na Wschód, a zwłaszcza na Kretę, do Efezu oraz do Nikopolis w Epirze. Opierając się w dalszym ciągu na hipotezach, domyślamy się, że został ponownie aresztowany i po raz drugi uwięziony w Rzymie (o czym miał napisać trzy Listy, tak zwane Duszpasterskie, to znaczy dwa do Tymoteusza i jeden do Tytusa) z drugim procesem, który okazał się niekorzystny. Jednakże cała seria przesłanek prowadzi wielu badaczy św. Pawła do zakończenia życiorysu Apostoła Narodów na łukaszowej opowieści z Dziejów Apostolskich.

Do jego męczeństwa powrócimy później w cyklu naszych katechez. Na razie w tym krótkim przeglądzie podróży Pawła wystarczy poprzestać na wiedzy o tym, jak oddawał się on głoszeniu Ewangelii, nie szczędząc energii, stawiając czoła całej serii ciężkich doświadczeń, których wykaz pozostawił nam w Drugim Liście do Koryntian (por. 11,21-28). Zresztą to on sam pisze: "Wszystko zaś czynię dla Ewangelii" (1 Kor 9,23), wypełniając to, co z bezwzględną wielkodusznością sam nazywa "troską o wszystkie Kościoły" (2 Kor 11,28). Widzimy zaangażowanie, które wyjaśnia jedynie dusza całkowicie pociągnięta światłem Ewangelii, zakochana w Chrystusie, dusza wspierana przez głębokie przekonanie, iż konieczne jest niesienie światu światła Chrystusa, głoszenie Ewangelii wszystkim. Wydaje mi się, że to powinno pozostać z tego krótkiego przeglądu podróży św. Pawła: widzieć jego namiętność ku Ewangelii, wyczuwać tym samym wielkość, piękno, co więcej - głęboką potrzebę Ewangelii dla nas wszystkich. Módlmy się, aby Pan, który sprawił, że Paweł dostrzegł Jego światło, pozwolił mu usłyszeć Jego Słowo, poruszył głęboko jego serce, pozwolił również nam widzieć Jego światło, aby także nasze serce zostało poruszone Jego Słowem i abyśmy również my mogli w ten sposób dawać dzisiejszemu światu, który jest tego spragniony, światło Ewangelii i prawdę Chrystusową.

Źródło: Wiara.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Spotkanie Chrystusa otwiera na bogactwo prawdy   katecheza z 3 IX 2008

Drodzy bracia i siostry,
dzisiejsza katecheza poświęcona będzie przeżyciu, jakiego św. Paweł doznał na drodze do Damaszku, a zatem temu, co powszechnie nazywane jest jego nawróceniem. Właśnie na drodze do Damaszku na początku lat trzydziestych I wieku i po okresie, gdy prześladował Kościół, doszło do decydującego momentu w życiu Pawła. Wiele o tym napisano, oczywiście z różnych punktów widzenia. Pewne jest, że nastąpił tam zwrot, co więcej, odwrócenie perspektywy. Wówczas niespodziewanie zaczął on uważać za "stratę" i "śmieci" to wszystko, co wcześniej stanowiło dla niego najwyższy ideał, niemal rację bytu jego istnienia (por. Flp 3,7-8). Cóż takiego się stało?

Mamy tu dwa rodzaje źródeł. Pierwszym, najlepiej znanym, są relacje Łukasza, który aż trzy razy opowiada o tym wydarzeniu w Dziejach Apostolskich (por. 9,1-19; 22,3-21; 26,4-23). Przeciętny czytelnik być może ulega pokusie zbyt długiego zatrzymywania się na szczegółach, jak światłość z nieba, upadek na ziemię, głos wzywający, oślepnięcie, uzdrowienie niczym opadnięcie łusek z oczu i post. Jednakże wszystkie te szczegóły odnoszą się do sedna wydarzenia: Chrystus zmartwychwstały jawi się niczym zachwycające światło i zwraca się do Szawła, przemienia jego myślenie i całe jego życie. Blask Zmartwychwstałego oślepia go: jawi się więc także zewnętrznie to, co stanowiło jego wewnętrzną rzeczywistość, jego zaślepienie na prawdę, na światło, którym jest Chrystus. A później jego ostateczne "tak" dla Chrystusa w chrzcie otwiera na nowo jego oczy, pozwala mu rzeczywiście przejrzeć.

W pierwotnym Kościele chrzest nazywany był również "iluminacją" - oświeceniem, ponieważ sakrament ten obdarza światłem, pozwala rzeczywiście przejrzeć. To, na co wskazuje się tu z teologicznego punktu widzenia, u Pawła dokonuje się także fizycznie: uzdrowiony ze swej wewnętrznej ślepoty, widzi on dobrze. A zatem św. Pawła przemieniła nie myśl, lecz wydarzenie, nieodparta obecność Zmartwychwstałego, w którą nie będzie mógł już nigdy zwątpić, tak bowiem silna była oczywistość tego wydarzenia, tego spotkania. Odmieniło ono zasadniczo życie Pawła; w tym znaczeniu można i należy mówić o nawróceniu. Spotkanie to stanowi serce opowieści św. Łukasza, który, co bardzo możliwe, wykorzystał wersję powstałą prawdopodobnie we wspólnocie Damaszku. Pozwala się tego domyślać lokalny koloryt, jaki wnosi obecność Ananiasza oraz nazwy tak drogi, jak i właściciela domu, w którym zatrzymał się Paweł (por. Dz 9, 11).

Drugi rodzaj źródeł na temat nawrócenia stanowią Listy samego św. Pawła. Nie mówił on nigdy szczegółowo o tym wydarzeniu, jak sądzę dlatego, iż mógł zakładać, że wszyscy znali istotę jego historii, wszyscy wiedzieli, że z prześladowcy stał się gorliwym apostołem Chrystusa. To zaś nastąpiło nie w następstwie własnej refleksji, lecz w wyniku wielkiego wydarzenia - spotkania ze Zmartwychwstałym. Choć nie mówi o szczegółach, to jednak wielokrotnie wspomina on o tym niezwykle ważnym wydarzeniu, to znaczy o tym, że także on jest świadkiem zmartwychwstania Jezusa, którego objawienie otrzymał bezpośrednio od samego Jezusa wraz z misją apostolską. Najwyraźniejszy tekst na ten temat znajduje się w jego opowieści o tym, co stanowi centrum historii zbawienia: śmierć i zmartwychwstanie Jezusa oraz ukazywanie się świadkom (por. 1 Kor 15). W słowach zaczerpniętych z prastarej tradycji, które również on otrzymał od Kościoła Jerozolimskiego, mówi, że Jezus zmarły na krzyżu, pogrzebany, po zmartwychwstaniu ukazuje się najpierw Kefasowi, czyli Piotrowi, następnie Dwunastu, potem pięciuset braciom, którzy w większości żyli jeszcze w tym czasie, z kolei Jakubowi i wreszcie wszystkim Apostołom. Do tej opowieści, przejętej od tradycji, dodaje: "W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie" (1 Kor 15, 8). W ten sposób daje do zrozumienia, że stanowi to podstawę jego apostolstwa i jego nowego życia.

Są też inne teksty, w których pojawia się to samo: "Przez Jezusa Chrystusa otrzymaliśmy urząd apostolski" (por. Rz 1,5); i dalej: "Czyż nie widziałem Jezusa, Pana naszego?" (1 Kor 9,1), są to słowa, w których nawiązuje do tego, o czym wiedzą wszyscy. W końcu w najbardziej rozpowszechnionym tekście czytamy: "Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc się ciała ani krwi, ani nie udając się do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku" (Ga 1, 15-17). W tej "autoreklamie" podkreśla zdecydowanie, że również on jest prawdziwym świadkiem Zmartwychwstałego, ma własną misję, otrzymaną bezpośrednio od Zmartwychwstałego.

Możemy zatem zauważyć, że oba źródła: Dzieje Apostolskie i Listy św. Pawła, są zbieżne i zgodne w zasadniczym punkcie: Zmartwychwstały przemówił do Pawła, powołał go do apostolstwa, uczynił zeń prawdziwego apostoła, świadka zmartwychwstania, powierzając mu szczególne zadanie głoszenia Ewangelii poganom, światu grecko-rzymskiemu. Jednocześnie zaś Paweł nauczył się, że mimo swego bezpośredniego związku ze Zmartwychwstałym, musi on wstąpić do wspólnoty Kościoła, musi dać się ochrzcić, musi żyć w zgodzie z innymi apostołami. Tylko w tej jedności ze wszystkimi będzie mógł być prawdziwym apostołem, jak pisze wprost w Pierwszym Liście do Koryntian: "Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli" (15,11). Jest jedno tylko przepowiadanie Zmartwychwstałego, ponieważ jeden tylko jest Chrystus.

Jak widać, we wszystkich tych fragmentach Paweł nie interpretuje nigdy tego momentu jako faktu nawrócenia. Dlaczego? Jest wiele hipotez, według mnie jednak powód jest oczywisty. Ten zwrot w jego życiu, ta przemiana całego jego jestestwa nie była owocem procesu psychologicznego, dojrzewania czy ewolucji intelektualnej i moralnej, lecz przyszła z zewnątrz: była owocem nie jego myśli, lecz spotkania z Chrystusem Jezusem. W tym sensie nie była zwykłym nawróceniem, dojrzewaniem własnego "ja", lecz była śmiercią i zmartwychwstaniem jego samego: umarło jedno jego istnienie, drugie zaś narodziło się z Chrystusem Zmartwychwstałym. W żaden inny sposób nie da się wytłumaczyć tej odnowy Pawła. Wszystkie analizy psychologiczne nie są w stanie wyjaśnić i rozwiązać tego problemu. Dopiero to wydarzenie - mocne spotkanie z Chrystusem stanowi klucz do zrozumienia tego, co się wydarzyło: śmierć i zmartwychwstanie, odnowa przez Tego, który ukazał się i przemówił do niego. W tym głębszym znaczeniu możemy i powinniśmy mówić o nawróceniu. Spotkanie to jest rzeczywistą odnową, która odmieniła wszystkie jego parametry. Teraz może powiedzieć, że to, co wcześniej było dla niego zasadnicze i podstawowe, stało się dla niego "śmieciem"; nie jest już "zyskiem", lecz stratą, albowiem liczy się już tylko życie w Chrystusie.

Nie powinniśmy jednak sądzić, że Paweł był aż tak zamknięty w ślepym wydarzeniu. Prawda jest odwrotna, gdyż Chrystus Zmartwychwstały jest światłem prawdy, światłością samego Boga. To poszerzyło jego serce, otworzyło je dla wszystkich. W tym momencie nie utracił tego, co było piękne i prawdziwe w jego życiu, w jego dziedzictwie, lecz zrozumiał w nowy sposób mądrość, prawdę, głębię prawa i proroków, w nowy sposób wszedł w ich posiadanie. Zarazem rozum jego otworzył się na mądrość pogan; otwierając się na Chrystusa całym sercem, stał się zdolny do szerokiego dialogu ze wszystkimi, stał się zdolny do tego, aby być wszystkim dla wszystkich. W ten sposób rzeczywiście mógł być apostołem pogan.

Przechodząc teraz do nas samych, zapytujemy się, co to oznacza dla nas. Oznacza to, że także dla nas chrześcijaństwo nie jest nową filozofią czy nową moralnością. Chrześcijanami jesteśmy jedynie wtedy, jeżeli spotykamy Chrystusa. Niewątpliwie nie objawia się On nam w ten sam nieodparty, świetlisty sposób, jak to uczynił Pawłowi, aby stał się on apostołem wszystkich narodów. Ale my również możemy spotkać Chrystusa w lekturze Pisma Świętego, w modlitwie, w życiu liturgicznym Kościoła. Możemy dotknąć serca Chrystusa i poczuć, jak On dotyka naszego. Tylko w tej osobowej relacji z Chrystusem, tylko w tym spotkaniu ze Zmartwychwstałym stajemy się rzeczywiście chrześcijanami. I tak otwiera się nasz rozum, otwiera się cała mądrość Chrystusa i całe bogactwo prawdy. Prośmy zatem Pana, aby nas oświecił, aby obdarzył nas w naszym świecie spotkaniem ze swoją obecnością: i dał nam w ten sposób żywą wiarę, otwarte serce, wielką miłość do wszystkich, zdolną odnowić świat.

Źródło: Wiara.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Apostoł współtwórcą prawdziwej radości   katecheza z 10 IX 2008

Drodzy bracia i siostry,
w ubiegłą środę mówiłem o wielkim przełomie, jaki dokonał się w życiu św. Pawła w następstwie jego spotkania z Chrystusem zmartwychwstałym. Jezus wkroczył w jego życie i przemienił go z prześladowcy w apostoła. Spotkanie to oznaczało początek jego misji: Paweł nie mógł już żyć tak jak do tej pory, czuł się teraz obarczony przez Pana zadaniem głoszenia Jego Ewangelii w charakterze apostoła. I dzisiaj chciałbym mówić właśnie o tym nowym jego położeniu, to znaczy, gdy stał się apostołem Chrystusa. Zazwyczaj, idąc za Ewangeliami, tytuł apostołów utożsamiamy z Dwunastoma, pragnąc w ten sposób wskazać na tych, którzy byli towarzyszami życia i słuchaczami nauczania Jezusa. Ale również Paweł czuje się prawdziwym apostołem i dlatego wydaje się oczywiste, że jego pojmowanie apostolstwa nie zacieśnia się do grupy Dwunastu. Oczywiście Paweł potrafi doskonale odróżnić własny przypadek od tych, "którzy apostołami stali się pierwej" niż on (Ga 1,17): uznaje ich zupełnie wyjątkowe miejsce w życiu Kościoła. Jednakże, jak powszechnie wiadomo, św. Paweł uważa też samego siebie za Apostoła w ścisłym znaczeniu tego słowa. Jest oczywiste, że w pierwszym okresie chrześcijaństwa nikt nie przemierzył tylu kilometrów, co on, na lądzie i na morzu, w jednym tylko celu głoszenia Ewangelii.

A zatem jego pojmowanie apostolstwa wykraczało poza pojęcie związane wyłącznie z grupą Dwunastu a przekazał je przede wszystkim św. Łukasz w Dziejach Apostolskich (por. Dz 1,2.26; 6,2). W Pierwszym Liście do Koryntian Paweł wyraźnie rozróżnia "Dwunastu" od "wszystkich apostołów", wspominanych jako dwie odrębne grupy beneficjentów objawień Zmartwychwstałego (por. 14,5.7). W tym samym tekście przechodzi następnie do pokornego wymienienia samego siebie jako "najmniejszego ze wszystkich apostołów", porównując się wręcz do "poronionego płodu" i stwierdzając dosłownie: "Niegodzien [jestem] zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną" (1 Kor 15,9-10). Metafora poronionego płodu wyraża skrajną pokorę; odnajdziemy ją także w Liście do Rzymian św. Ignacego Antiocheńskiego: "Jestem ostatnim z wszystkich, jestem poronionym płodem; zostanie mi jednak coś dane, jeśli osiągnę Boga" (9,2). To, co biskup Antiochii powie na temat swego rychłego męczeństwa, przewidując, że odmieni ono jego niegodne położenie, św. Paweł powiada w odniesieniu do swego apostolskiego zaangażowania: to w nim ukazuje się owocność łaski Boga, który potrafi nieudanego człowieka przemienić w znakomitego apostoła. Z prześladowcy stał się założycielem Kościołów: oto co Bóg uczynił z tym, który z ewangelicznego punktu widzenia mógłby zostać uznany za odpad!

Co zatem, zgodnie z pojęciem św. Pawła, czyni z niego i z innych apostołów? W jego Listach pojawiają się trzy główne cechy charakterystyczne, które tworzą apostoła. Pierwsza to fakt, że "widział Pana" (por. 1 Kor 9,1), to jest przeżył spotkanie z Nim, które zadecydowało o dalszym życiu. Podobnie w Liście do Galatów (por. 1,15-16) powie, że został powołany, niemal wybrany, z łaski Bożej przez objawienie Jego Syna, aby głosił dobrą nowinę poganom. W końcu to Pan ustanawia apostołem, nie własne mniemanie. Apostołem nie staje się sam z siebie, lecz Pan go nim czyni; apostoł musi zatem nieustannie odnosić się do Pana. Nie bez kozery Paweł mówi, że jest "z powołania apostołem" (Rz 1,1), a więc "nie z ludzkiego ustanowienia czy zlecenia, lecz z ustanowienia z ustanowienia Jezusa Chrystusa i Boga Ojca" (Ga 1,1). Oto pierwsza cecha charakterystyczna: widzieć Pana i być powołanym przez Niego.

Druga cecha to "zostać zaproszonym". Już sam grecki termin apóstolos oznacza właśnie "wysłanego, posłanego", czyli posła i doręczyciela przesłania; musi on zatem działać jako pełnomocnik i przedstawiciel posyłającego. Dlatego Paweł określa się mianem "Apostoła Jezusa Chrystusa" (1 Kor 1,1; 2 Kor 1,1), czyli Jego przedstawiciela, pozostającego całkowicie na Jego służbie, tak iż nazywa siebie "sługą Chrystusa Jezusa" (Rz 1,1). Raz jeszcze wychodzi na pierwszy plan idea inicjatywy kogoś innego, a mianowicie Boga w Chrystusie Jezusie, wobec którego ma się pełnię obowiązków; przede wszystkim jednak podkreśla się fakt, że otrzymało się od Niego misję do wypełnienia w Jego imieniu, odkładając całkowicie na drugi plan wszelki osobisty interes.

Trzecim wymogiem jest pełnienie "głoszenia Ewangelii" wraz z wynikającym z tego zakładaniem Kościołów. Tytuł "apostoła" nie jest bowiem i nie może być tytułem honorowym. Angażuje on w sposób konkretny, a nawet dramatyczny całe jestestwo zainteresowanej osoby. W Pierwszym Liście do Koryntian Paweł woła: "Czyż nie jestem apostołem? Czyż nie widziałem Jezusa, Pana naszego? Czyż nie jesteście moim dziełem w Chrystusie?" (9,1). Podobnie w Drugim Liście do Koryntian stwierdza: "Wy jesteście naszym listem... listem Chrystusowym dzięki naszemu posługiwaniu, listem napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego" (3,2-3).

Nie dziwi nas zatem, że Jan Chryzostom mówi o Pawle jako o "duszy z diamentu" (Panegiryki, 1, 8), i dalej powiada: "W ten sam sposób, jak ogień podkładany pod rozmaite materiały, nasila się jeszcze bardziej..., słowo Pawła pozyskiwało dla jego sprawy tych wszystkich, z którymi się kontaktował, a ci, którzy walczyli z nim, porwani jego mową, stawali się pożywieniem dla tego duchowego ognia" (tamże, 7,11). Tłumaczy to, dlaczego Paweł nazywał apostołów "pomocnikami Boga" (1 Kor 3,9; 2 Kor 6,1), którego łaska działa przez nich. Cechą charakterystyczną prawdziwego apostoła, ukazaną dobrze przez św. Pawła, jest swego rodzaju utożsamianie Ewangelii z ewangelizatorem - czeka ich ten sam los. Nikt bowiem ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin