Okiem biblisty - Powroty Mesjaszy.pdf

(394 KB) Pobierz
344307975 UNPDF
22
ZBAWICIELE SĄ WŚRÓD NAS
Nr 51/52 (511/512) 18 – 30 XII 2009 r.
Powroty mesjaszy
lub unicestwiony. Gigantyczny pożar
sprawi, że stopione metale spłyną
z gór, a ów potok ognia przez trzy
dni będzie oczyszczał ziemię i ciała.
Na skutek tego żaru góry znikną, do-
liny się wypełnią, a na zrównanej
i odnowionej ziemi ludzie cieszyć się
będą wiecznym szczęściem i sprawie-
dliwością. Ciekawe, że spalone ma
być również piekło – taka właśnie
wizja mogła zainspirować koncep-
cję apokatastazy w niektórych nur-
tach judaizmu i chrześcijaństwa.
Nauka o bliskim końcu świata
odegrała istotną rolę w zwiastowa-
niu reformatora perskiego, Zaratu-
stry (ok. X w. p.n.e.), który sam sie-
bie nazywał Saoszjantem, czyli zba-
wicielem (Jasna 48, 8; 46, 3; 53, 2ns.).
Wszystko wskazuje na to, że spodzie-
wał się on urzeczywistnienia bożego
królestwa jeszcze za swojego życia,
a choć nadzieja ta okazała się płon-
na (zgodnie z przekazem tradycyj-
nym, Zaratustra został zamordowa-
ny w świątyni ognia w wieku 77 lat),
zwolennicy Zaratustry nie porzuci-
li jej, co odpowiada zachowaniu
uczniów Jezusa. Późniejsi wyznawcy
do 100 tys. lat. Kalkin zapowiada-
ny jest jako wojownik, który na bia-
łym koniu i z gorejącym mieczem
prawdy przemierzy całą ziemię.
Z kolei tradycja buddyjska okre-
śla tę postać mianem Buddhy Ma-
itreja. Obecnie przebywa on jako
bodhisattwa w niebiosach Tuszita
w Wewnętrznej Świątyni Pałacu
Siedmiu Klejnotów. Określany jest
jako uosobienie życzliwości, przy-
jaźni, miłości, łaski i przychylności.
Buddyjscy „widzący” opisują go ja-
ko wzorzec doskonałego człowieka
przyszłości; istotę o barwie złocistej
z miękkim, przenikliwym głosem.
Kult Maitrei nadał impet mesjani-
stycznym ruchom nie tylko w In-
diach, ale i w Chinach (sekty z nim
związane często stawały na czele
buntów i powstań).
Te i tym podobne wizje pokrywa-
ły się w swej istocie z późnojuda-
istyczną eschatologią o końcu świa-
ta i jego odtworzeniu w lepszym
kształcie. Przepowiadano schyłek świa-
ta pogrążonego w odrażającej bez-
bożności i zastąpienie go nowym
eonem; miało się to stać w sposób
gwałtowny, za sprawą mesjasza paru-
zyjnego, zstępującego od Boga. Czas
w ujęciu Starego Testamentu, podob-
nie jak w zaratusztrianizmie, wyraża
linia prosta. Czas zaczyna Księga Ro-
dzaju, dając początek historii, a koń-
czy moment, w którym przeznacze-
nie ludzkości zostaje wypełnione
w królestwie pokoju i sprawiedliwo-
ści. W miarę krystalizowania się kon-
cepcji mesjasza-wyzwoliciela, który
miał ugruntować „Królestwo Boże”,
początek jego panowania uznano za
zbieżny z końcem historii.
Perspektywę starotestamento-
wego czasu zmodyfikowało chrze-
ścijaństwo . Jednak jeszcze pierw-
sze pokolenie chrześcijan żyło w drę-
czącym oczekiwaniu bliskości koń-
ca świata. Pierwotna społeczność
chrześcijańska patrzyła na wciele-
nie, śmierć i zmartwychwstanie
Chrystusa jako na ten koniec, któ-
ry już nastąpił. Tymczasem przez
fakt „opóźniania się paruzji”, chwa-
lebnego powrotu Chrystusa, stało
się jasne, że historia będzie się to-
czyła dalej. We wczesnym Kościele
narastała świadomość uwzględnie-
nia innego schematu czasu. Doko-
nano więc przesunięcia w tym sche-
macie końca do środka, dzięki cze-
mu linia została przełamana. Odtąd
czas w ujęciu chrześcijańskim poj-
mowany jest jako ruch po dwóch
liniach (czy przełamanej linii), jak
się to wyraża w liczeniu czasu
– przed Chrystusem i po Chrystusie.
Tak więc żydzi spodziewają się
Mesjasza, chrześcijanie Chrystusa,
a pobożni muzułmanie oczekują
imama Mahdiego al-Muntazara
(ostatni imam). Ten ostatni ma od-
nowić islam, podbić świat i zapo-
czątkować erę poprzedzającą koniec
wszystkiego. Znany jako Muham-
mad al-Muntazar zniknął około
878 r. w grocie przy wielkim mecze-
cie w Samarze, by żyć w ukryciu
i powrócić jako Mahdi.
ARTUR CECUŁA
Idea powracającego zbawiciela, który zakończy ten świat
i zapoczątkuje nową erę, znana jest w wielu religiach.
Oczekiwany mesjasz nosi różne imiona:
Saoszjant, Kalkin, Budda Maitreja, Chrystus, Mahdi...
a władzę w państwie przejęli arcyka-
płani boga Amona, co jeszcze pogłę-
biło kryzys państwa.
Wizje mesjasza paruzyjnego,
końca świata i szczęśliwego nowego
początku roztaczano szeroko w Ira-
nie. Zaratusztrianizm , religia irań-
ska, uchodzi za najstarszą z tzw. re-
ligii objawionych. Był religią trzech
antycznych imperiów perskich, rzą-
dzonych przez dynastie Achemeni-
dów , Partów i Sasanidów , a jego
idee wywarły, jak się przypuszcza,
ogromny wpływ na judaizm, chrze-
ścijaństwo i islam. W zaratusztriani-
zmie czas nie był czasem kołowym,
ale linearnym: ma początek i będzie
miał koniec. Dobry bóg Ahura Maz-
da (st.ir. „Pan Mądry”) po to stwo-
rzył świat, by zwyciężyć i unicestwić
zło. Tworząc jako interwał, w któ-
rym rozegra się ostateczna walka
Żyjemy w czasach piętrzącego
się lęku. Specyficzny rodzaj obawy
wywołują zagrożenia totalne dla
ludzkiej cywilizacji, a przy tym nie-
mające aspektu religijnego: kryzys
ekonomiczny, pędzące z kosmosu
asteroidy, globalne kataklizmy, zmia-
ny klimatyczne, pandemie, hiperak-
tywność Słońca czy inne zwiastuny
bliskiego „końca świata”. Wpatry-
wanie się w apokaliptyczne hory-
zonty potęgują ze swej strony ugru-
powania religijne dopatrujące się
„znaków czasu” i głoszące bliskie
powtórne przyjście Chrystusa (lub
kogoś innego), Sąd Ostateczny
i urzeczywistnienie Królestwa Bo-
żego. Wszyscy oni od lat wyznacza-
ją czas końca świata, a ponieważ ich
zapowiedzi okazują się nietrafne,
najzwyczajniej przystępują do no-
wych obliczeń i wyznaczania nowej
daty. Po niespełnionej przepowied-
ni roku 2000 wielu ludzi ulega obec-
nie magii roku 2012.
Oczekiwanie końca świata (nie-
jednokrotnie w najbliższej przyszło-
ści) nie jest ani czymś nowym, ani
specyficznie chrześcijańskim. Prze-
ciwnie, ma tradycję sięgającą czasów
starożytnych, co może prowadzić do
wniosku o pogańskim rodowodzie
przewidywania końca świata przez
pierwszych chrześcijan. Pod określe-
niem „koniec świata” rozumiano
gwałtowną zagładę widzialnej rze-
czywistości, łączącą się najczęściej
z przeistoczeniem – szczególnie ro-
dzaju ludzkiego. Nierzadko, tak jak
choćby w apokaliptyce żydowskiej,
„koniec” łączono z przyjściem me-
sjasza paruzyjnego, który zainicjuje
nową erę. Dramatyczny koniec wiesz-
czyły zwłaszcza te kultury, które poj-
mowały czas linearnie, a nie cyklicz-
nie. W przypadku czasu cyklicznego
były to wieczne powroty świata i trans-
migracja dusz. Ponieważ zakładano,
że doskonały ruch ciał niebieskich
jest kolisty, sądzono, że będące jego
odbiciem procesy zachodzące w cza-
sie także przebiegają ruchem koli-
stym ( Platon , Timajos, 37c–38c).
Taki pogląd na czas i historię
był wspólny dla większości filozo-
fów antycznych . Odnosił się do
stworzonego wszechświata zarówno
w jego częściach, jak i całości. Mnie-
mano, że wszystko obraca się we-
dług odpowiedniej liczby i czas sam
obraca się jako pierwsza z porusza-
jących się rzeczy. Cykle powtarzają
się aż do tej chwili, kiedy cały ko-
smiczny cykl wypełni się w Wielkim
Roku, to znaczy do czasu, kiedy
wszystkie ciała niebieskie, a z nimi
reszta składowych części kosmosu,
znajdą się w tym samym wzajem-
nym stosunku, w jakim były na po-
czątku. Wtedy rozpocznie się nowy
cykl. Twierdzono, że skoro ruch nie-
bios jest ruchem periodycznym, ta-
kie też muszą być jego skutki. Od-
nosi się to zarówno do ludzkich, jak
i kosmicznych dziejów; nawet opi-
nie filozofów będą powracały w tej
samej postaci i w tym samym po-
rządku „nie raz ani dwa, ani kilka
razy, lecz w nieskończoność” ( Ary-
stoteles ). Sposób wyrażania tej świa-
domości przez stoickich i neopla-
tońskich myślicieli, takich jak na
przykład Epiktet , Seneka czy Pro-
klos , czasem przypominał chrześci-
jańskie odczucie „czekania na Bo-
ga”. Najbardziej popularną jej przed-
stawicielką była stoicka teoria „ko-
smicznej pożogi” ( ekpyrosis ), według
której na końcu każdego kosmicz-
nego cyklu świat będzie pochłonię-
ty przez ogień w wielkim pożarze.
Potem porządek kosmiczny zostanie
przywrócony, nastanie złoty wiek, na-
stępnie srebrny, miedziany i w koń-
cu żelazny – wiek upadku, w któ-
rym znajdujemy się teraz.
Rozmaite egzemplifikacje ocze-
kiwania końca mówiły często o na-
staniu nowej ery z nowym władcą.
W starożytności nie brakowało po-
staci, które odgrywały rolę bogów
lub synów bożych i uchodziły za
zbawców. Egipcjanie już w III i II
tysiącleciu p.n.e. pocieszali się wizją
mającego nadejść mesjasza i władcy
oraz nowego Eonu. Zostało to przed-
stawione na przykład w pieśni po-
wstałej z okazji intronizacji Ram-
zesa IV (egip. „zrodzony z Re”):
„Jakiż to piękny dzień! Radują się nie-
bo i ziemia, boś ty jest wielkim pa-
nem Egiptu. Ci, co uciekli, wrócili
do swych miast, a ci, co się ukrywa-
li, wyszli z kryjówek. Ci, którzy gło-
dowali, są syci i radośni, ci, których
dręczyło pragnienie, napoili się. Ci,
którzy byli nadzy, są pięknie przyodzia-
ni, ci, co byli brudni, mają na sobie
białe szaty. Ci, którzy byli w więzie-
niu, odzyskali wolność, a kto był znie-
wolony, teraz odczuwa wielką radość.
Ci, co w tym kraju wojowali ze sobą,
przemienili się w ludzi usposobionych
pokojowo” . To swoiste exposé zupeł-
nie nie znalazło odzwierciedlenia
w faktach. Czasy rządów Ramzesa
IV były okresem słabości Egiptu
i wszechobecnej korupcji. On i jego
następcy (aż do Ramzesa XI ; łącz-
nie dynastia ta panowała w latach
1166–1085 p.n.e.) nie mieli nawet tej
siły, by utrzymać egipskie posiadło-
ści w Palestynie i południowej Syrii.
Przy Egipcie pozostała tylko Nubia,
Budda Maitreja
ze złem, czas linearny i ograniczo-
ny, Ahura Mazda nadał mu sens
(eschatologiczny i soteriologiczny)
i dramatyczną strukturę. Innymi sło-
wy, stworzył czas jako historię świę-
tą. Irański wyzwoliciel i zbawca świa-
ta to Saoszjant (st.ir. „Ten, który
przyniesie dobro”), określany jako
„wysłannik par exellence”; mówio-
no o jego „przyjściu”. Według jed-
nej z możliwych dat, ma się pojawić
w 2401 r., choć między wiernymi
toczą się spory w tej kwestii. Osta-
teczna odnowa świata ma nastąpić
po eschatologicznej ofierze byka
Hatayosa, złożonej przez Saoszjan-
ta. Napój z jego tłuszczu lub szpi-
ku, zmieszany z haomą, ma uczy-
nić przywróconych życiu ludzi nie-
śmiertelnymi. Aryman (st.ir. „zły
duch”) zostanie pozbawiony mocy
albo też wepchnięty w tę samą dziu-
rę, z której dostał się na ten świat,
zaratusztrianizmu utożsamili Zaratu-
strę z Saoszjantem, który miał powró-
cić jako zbawiciel. Sądzi się, że Sa-
oszjantem ma być przybyły z ukrycia
Zaratustra lub sam Ahura Mazda.
Za dynastii Achemenidów roz-
winęła się koncepcja trzech me-
sjaszy . Będą oni stopniowo nisz-
czyć zło, a mesjaszem paruzyjnym
ma być Astwatereta.
Także dwie inne wielkie trady-
cje duchowe, hinduizm i buddyzm ,
oczekują przyjścia z niebios posłań-
ca – wybawiciela ludzkości przy
„końcu czasów”. W hinduizmie wisz-
nuickie tradycje związane zarówno
z kultem Ramy, jak i Kriszny zgod-
ne są, że nastąpi to w czasie, kiedy
świat znajdzie się na krawędzi upad-
ku. Przybyły zbawiciel i sędzia świa-
ta o imieniu Kalkin zapoczątkuje
nową epokę, zwaną Złotym Wie-
kiem, w której ludzie zaczną żyć
344307975.002.png 344307975.003.png 344307975.004.png 344307975.005.png 344307975.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin