Julia Hartwig.doc

(56 KB) Pobierz

Julia Hartwig

(ur. 14 sierpnia 1921 w Lublinie) – polska poetka, eseistka i tłumaczka literatury pięknej. Uczyła się w Gimnazjum im. Unii Lubelskiej w Lublinie (matura w 1939). Podczas II wojny światowej była łączniczką AK, uczestniczką podziemnego życia kulturalnego. Studiowała polonistykę i romanistykę na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim (1942-1944) i Uniwersytecie Warszawskim (1946) oraz Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 1947-50 przebywała we Francji, gdzie była stypendystką rządu francuskiego i urzędniczką w dziale kulturalnym Ambasady Polskiej w Paryżu, w tym okresie związana była z K. Pruszyńskim i Z. Kałużyńskim. Mieszkała następnie w Warszawie. W latach 1952-69 była autorką słuchowisk nadawanych w Polskim Radiu. W latach 1970-74, razem z mężem, Arturem Międzyrzeckim przebywała w USA. Prowadziła też wykłady w University of Ottawa i Carleton University w Kanadzie. W 1976 była sygnatariuszką „Memoriału 101”. W 1989 roku była członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie. Swoje wiersze i artykuły ogłaszała w pismach: „Odrodzenie”, „Poezja”, „Tygodnik Powszechny”, „Twórczość”, „Zeszyty Literackie”. Tłumaczyła na język polski twórczość takich pisarzy, jak: Guillaume Apollinaire, Allen Ginsberg, Max Jacob.

Dwie poezje Julii Hartwig

·         Julia Hartwig wiersze zaczęła pisać w czasie wojny ale debiutancki tomik Pożegnania ukazał się dopiero w 56 r. Drugi tomik Wolne ręce ukazał się trzynaście lat po debiucie, kolejny – Dwoistość – dwa lata później. Da się to wytłumaczyć tym, że poetka pisze tylko wtedy, kiedy czynność ta staje się dla niej wewnętrzną koniecznością.

·         Każdy z jej tomików odbiega od dominujących współcześnie konwencji poetyckich, poetka nie ulega poetyckim modom a wręcz pisze przeciwko nim.

Pożegnania:

·         jasne, nasycone słońcem, kolorowe, malarskie obrazy - wrażliwość na barwy, biele,

·         dominują tu wiersze kulturowe, związane ze sztuką, poezją, muzyką,

·         wiersze okolicznościowe – dotyczące jej podróży,

Przemiana w poezji poetki zachodzi pod wpływem lektury Gerarda de Nervala. Przemianę tą można określić jako przenicowanie się: z zewnątrz – do wewnątrz, z jawy – w sen, z jasności  w ciemność, z normy dnia – w pasję nocy. Pastelowe impresje zastąpione zostały przez niesamowite wizje, przez parabole i rozważania oniryczne. Słońce – przez wodę, rzeczy przez symbole. Intersubiektywnie sprawdzalne notatki ze świadomości – przez zapisy ewokujące to; co podświadome.

·         poetyka snu, poetyka marzenia sennego,

·         obok poetyki snu pojawiają się scenki realistyczne,

·         znaczny dystans do własnych snów – w mniejszym stopniu przez żart, w większym przez wielką dbałość o kształt artystyczny i element dyskursywności,

·         składnia dyskursywno-retoryczna sygnalizuje postawę dociekliwości poznawczej,

·         poezja ta dąży również do uogólnień socjofilozoficznych, szuka reguł egzystencjalnych,

·         operuje onirycznymi parabolami,

·         jest w tej poezji wielka powaga spraw ostatecznych,

Przyzwyczaiła nas Julia Hartwig do wydawanych co kilka lat tomów poetyckich – tomów, w których z właściwym sobie spokojem, skupieniem i czułością, poszukując najprostszych słów, opowiada o sensie życia; o tym, jak jest ważne, żeby nie usypiać swojej czujności. Nie ma w jej wierszach tego, co moglibyśmy określić mianem taniej poetyckiej atrakcyjności i efektowności. Nie ma pustych gestów i słów, za które nie bierze się odpowiedzialności. Podręcznikowych i kulturowych problemów, które rozpatruje się w modnych teoretycznych dyskursach. Wierszy, które naśladowałyby wiersze.

Na poetycką wyjątkowość składa się chociażby wypracowany, rozpoznawalny styl jej wierszy, literacka kultura, wiara w nieśmiertelność sztuki, harmonia ze światem, uderzająca równowaga, brak zgody na bylejakość – ale nie ma tu łatwych pocieszeń, bowiem „tajemnicza jest nadzieja” i na wiele pytań nie ma odpowiedzi, a ludzie i uczucia potrafią od nas odejść bez pożegnania.

Warto zestawić najnowszy tom poetycki Julii Hartwig – Jasne niejasne – z jej ostatnimi zbiorami wierszy: Nie ma odpowiedzi (2001), Bez pożegnania (2004) czy To wróci (2007), by zobaczyć jak wiele w nich miejsc wspólnych, odrzucenia rozpaczy, mądrej zgody na świat, pamięci o przyjaciołach, pytań o istotę wiersza, sens pisania.

Pamięć, ta dobra i zła – czym jest? Potrzebą, koniecznością, obowiązkiem, fundamentem świata? Pisała Julia Hartwig w Błyskach (2002): Pamięć jednego człowieka zawiera w sobie i strzępy historii ogólnej, i tej najbardziej osobistej. Zatapianie się całych obszarów w niebyt,  niemożliwy już do wskrzeszenia, jest jednym z największych dramatów bezradnej wobec tego procesu osobowości. Zapomnieć to wyrzec się siebie, a niepamięć może stać się bólem i karą. Może stąd tak częste w najnowszym tomie powroty do miejsc i ludzi, prośby o ocalenie w pamięci chociażby tej „jednej chwili z widokiem” czy tych, którzy „ocalili nas od praw, które nie są naszym prawem” – jak w wierszach Klarysew i Do przyjaciół.

Wiele w Jasne niejasne wierszy, które stają się medytacją nad słowem: „aby nie ubierać go zbyt bogato i nie skrapiać wonnościami” (Słowo). Wiele pytań: „Jak uniknąć zakłamania codziennej mowy/ w której tyle jest panaboga/ tyle litanii kierowanych przez ludzi i do ludzi/ tyle odziedziczonych po praprzodkach/ modlitewnych zawołań/ w sąsiedztwie bluzgów i złorzeczeń” (Zapatrzona). Słowo, które potrafi być modlitwą i złorzeczeniem. Znaleźć to jedno, które można by podać zamiast ręki, które potrafi oddać to, co minęło. W przejmujący sposób powracają również pytania o to, kto staje zatem między nami a słowem. Między historią a jej opowieścią. Bo „Kto przekazał nam Jego słowa/ Abba Ojcze/ Oddal ten kielich ode mnie”, kiedy uczniowie spali pogrążeni w głębokim śnie? – pyta w wierszu Getsemane Julia Hartwig, by pokazać nam, jak łatwo zapominamy o najważniejszych pytaniach dotyczących tego, w co wierzymy. Uświadamiając nam, że niedowierzanie i nieufność podyktowana zdrowym rozsądkiem może zostać przemieniona w mądrość i bezgraniczną wiarę w to, że każdy z nas ma swoją własną i jedyną drogę.

O jednej rzeczy chciałbym jeszcze wspomnieć – o powracającej na kartach tego tomu uważności dla natury, o potędze życia, której składa się podziw. Jakby poetka chciała powiedzieć: „Patrzeć uważnie. Zapamiętywać. Zacząć nieśmiertelność już tu, na ziemi”. Bo przecież świat to twoja własna historia. To twoje jedyne i niepowtarzalne życie, i nie łudź się, niczego nie uda ci się uporządkować.

Najnowszy tom Julii Hartwig to zapis chwil, które wypełnione są tajemnicą i paradoksem, zgodą na tajemniczość nadziei. Wiersz nie jest tu ozdobą i zaszczytem. Istnieje na przekór światu, który napełnia się pretensjami. Stanowi świadectwo wiary w „ożywczą siłę słowa”.

„Przeszłość – jakie to przestrzenie/ i przyszłość jak podminowana droga/ tratowana przeczuciami/ wciąż bliska/ To ona a nie przeszłość/ jest wciąż obecna” (Robi się coraz później).

Kto pisał Jasne, niejasne, doszedł do miejsca, z którego widać, jak przeszłość łączy się z teraźniejszością, i widać, że niczego więcej nie widać. Życiową nauką jest dla niego świadomość własnej mowy, pamięć przyjaciół i o przyjaciołach, jest rozważanie znaków, które rozbrajają ambicje poznania ostatecznych tajemnic.

Julia Hartwig "Jasne niejasne"  „Przyznaj że jest w tym coś niejasnego”

Najnowszy tomik wierszy Julii Hartwig Jasne niejasne będzie jednym z najlepszych tomików wydanych w roku 2009. Z całą pewnością można tak rzec, gdyż poetka po raz kolejny udowadnia, że wiersze to nie tylko rozmowa o miłości czy o współczesnych atrakcjach tego świata, ale metafizyczna przestrzeń w której toczy się walka o zrozumienie i byt artysty. Można by powiedzieć, że poetka dopisuje się do wiersza francuskiej poetki – Aldy Merini, która pyta: „Kto przebaczy poecie / że po latach palących klęsk wyszedł z użycia / chociaż w zmysłach pozostał zwycięzcą?” Wiersze z nowego tomiku Hartwig są pełne wyważonego stylu, delikatności i dyskrecji, a każda fraza jest jak subtelna przygoda poetycka, która prowadzi czytelnika do takich miejsc, w których odnajdujemy jeszcze ciepłe myśli poetki.

Autorce kilku tomików wierszy nie przeszkadzało w tym roku przetłumaczyć antologię wierszy Williama Carlosa Williamsa pt: Spóźniony śpiewak, wydaną przez Biuro Literackie. Być może także pod jego wpływem poetka napisała takie, a nie inne wiersze, kierując się myślami Williamsa, że wiersz „cały jest w dźwięku / piosenka nie zawsze piosenką / powinien być piosenką złożoną ze szczegółów / goryczki lotu osy czymś natychmiastowym..”. W wysoką tradycję anglosaską wpisuje się Williams jako, że tworzył w antynowoczesnej tradycji poetyckiej, która odmieniła kształt amerykańskiego wiersza. Jeden z wierszy poetka poświęciła właśnie Williamsowi, pt: Do Williama Carlosa Wiliamsa, w którym zdaje się rozmawiać z poetą.

Hartwig i w nowym tomiku odbiega od nowoczesnej tradycji i wszechogarniającej popkultury. Mówi się, że można zaliczyć jej poezję do klasycystycznej ze względu na zgodę poetki na świat oraz ufność, że sztuka nie przeminie.

Poetka nie daje jednoznacznej odpowiedzi na zadane przez nią samą pytanie: „Gdzie jesteśmy” (Gdzie jesteśmy) – poruszając temat artysty w aspekcie jego istnienia i funkcjonalności. Zadając sobie to pytanie kontynuuje myśli klasycystyczne, gdzie poeta – jak pisze J. M. Rymkiewicz w swoim poetyckim manifeście – obcuje z jednością czasu i kultury, przyzywając to, co zamierzchłe. Hartwig jednak idzie dalej. Pyta o miejsce artysty w dzisiejszym świecie – artysty, który już przeżył swoje życie i żyje „w krainie czarów ale czar został odjęty” (Gdzie jesteśmy). Odjęty? Gdyż znów lepiej się wschłuchać w głos wróżek czy programów telewizyjnych: Madame Salmajour która nauczyła się wróżyć w Oceanii/ przepowiada powszechną alergię na prawdy pierwsze/i twierdzi że do tradycji zaglądamy już tylko/ jak do przechowalni starzyzny (z wiersza Gdzie jesteśmy) .

Hartwig powraca do motywów, które zawarła w poprzednim tomiku – Zobaczone – znów zdaje się obcować z naturą, przybliżając siebie do serca świata. To właśnie natura jest dla poetki sferą sacrum, której oddała swoje korzenie i rozwój. Poetka pisze: „jestem starą jabłonią” (Moja opowieść jest prawdziwa) – możemy odnaleźć tu nawiązanie do przestrzeni sacrum według myśli Eliady. W wierszu Nie wie nawołuje do nadziei: Zanurzyć się w liściach obrosnąć liśćmi ogarnąć nadmiar a potem przyjąć nagość odrzucenia odpokutować i podjąć nadzieję drzewo też nie wie czy przyjdzie czas nowego życia. To właśnie przestrzeń ogrodowa – przestrzeń drzew pozwala poetce ujrzeć świt, choć i tu zbiegną się wszyscy, którzy będą chcieli zobaczyć „jasne niejasne” myśli artystki (Uciekam nie uciekam).

Hartwig dalej powraca także do religijnej wyobraźni. Można by powiedzieć, że jest to powrót do liryki deklarującej wiarę. Także tutaj stara się zachować sferę sacrum. Poetka przywołuje cudowne rozmnożenie chleba i ryb (W hołdzie dla Tintoretta), ogród Getsemane (Getsemane) czy motyw zmartwychwstania (Alleluja). Lecz i to odeszło... – zostało to o czym zbyt szybko zapomnieliśmy wierszom zasycha w gardle a przecież wzruszenie było już wtedy najdawniej zanim jeszcze napełniły się oceany (z wiersza W hołdzie dla Tintoretta) A jednak zostanie ocalone to wszystko, gdy poeta będzie dalej śpiewać swoją pieśń: Byłeś tak przecież już wtedy bo potrzebny był jeszcze ten kto by to chwalił Więc dalej śpiewaj swoją pieśń (z wiersza W hołdzie dla Tintoretta)

W tomiku tym możemy także odnaleźć nutę smutku i przemijania, choć poetka nadal wyznaje zasadę, że to przyszłość jest tym, co buduje rzeczywistość, a przeszłość w jej obliczu nie jest już ważna: Przeszłość – jakie to przestrzenie i przyszłość jak podminowana droga tratowana przeczuciami wciąż bliska to ona a nie przeszłość jest wciąż obecna (z wiersza Robi się coraz później)

A skąd bierze się smutek? Z powodu przemijania, samotności, zapomnienia – Przyjaciele najmłodsi i wy trochę starsi co sprawiło że nadal jesteście mnie blisko gdy cień osamotniania  pustki i zapomnienia (z wiersza Do przyjaciół)

Można powiedzieć, że Jasne niejasne jest zbiorem wierszy poprzez które Hartwig chce oddać czytelnikowi sens pracy i istnienia poety. Wznosi swoisty pomnik – to poeta jest tym wzorcem, który nas kształtuje – O przyjaciele niech was pamiętają ci których ocaliliście od praw które nie są naszym prawem (z wiersza Do przyjaciół)

Kim jeszcze jest zatem artysta? To osoba poszukująca, która nierzadko znajduje już to z czego uszło całe życie, więc o czym dalej pisać? Hartwig zatem pyta o poetę – To tylko chciałabym wiedzieć czy może wytrwać nawet nie wierząc w to co robi (z wiersza O pewnym)

Poetka ciągle zadaje sobie niecodzienne pytania. Chce uniknąć zakłamania w rozmowach. Nie chce mówić hymnami, ani modlitwami, rozmowami, w których „tyle jest panaboga” (Zapatrzona). Hartwig dąży do ocalenia: chce być prawdziwa, jasna i czysta, ażeby „nie roztopić się w odświętnym blasku jeziora” (Zapatrzona). Dlaczego? Ponieważ najpiękniejszą pieśnią jest pieśń prawdy: tylko śpiew tego jednego który wyśpiewuje swoją prawdę i nie myśli o tym by zadziwić (z wiersza Nadsłuchujemy)

Zatem kluczem do artystycznej lekkości, przejrzystości i wybitności nie jest głośne i krzykliwe bycie ale ciche, delikatne nucenie.

Być może nowy tomik Hartiwg jest próbą przebudzenia poetki, która oddaje się poetycznej refleksji nad swoją duszą i twórczością. Zmaga się z przemijaniem, ale to właśnie ten wysiłek jest ciągłą walką o istnienie. Poetka pyta duszę: „Obudź się, duszo, gdzie jesteś?” (Obudź się).

Czy poeta ma nam dziś coś jeszcze do opowiedzenia? Odpowiedzmy sobie na to pytanie, zagłębiając się w lekturze Jasne niejasne.

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin