High Hallack 6 - Kryształowy gryf.txt

(397 KB) Pobierz
tytu�: "Kryszta�owy gryf"
autor: Andre Norton

Oto pocz�tek przyg�d Kerovy,
przysz�ego pana-dziedzica
na Ulmsdale z High Hallack
Urodzi�em si� dwakro� przekl�ty. Po pierwsze, ojcem  moim by� Ulric, Pan na Ulmsdale na p�nocy. A o jego  krwi m�wiono zatrwa�aj�ce rzeczy. M�j pradziad, Ulm  Rogor�ki, ten kt�ry poprowadzi� sw�j lud na p�nocne  niziny i wynaj�� w��cz�g�w morskich, za�o�ycieli Ulmsportu, ograbi� by� pewn� siedzib� ludzi Starej Rasy, zabieraj�c  zamkni�ty w niej skarb. Wiadomo by�o, �e nie by� to skarb  zwyczajny, bo ja�nia� w ciemno�ci. Natomiast po grabie�y  nie tylko Ulma, ale wszystkich, kt�rzy towarzyszyli mu  podczas owej strasznej wyprawy, nawiedzi�a bolesna choroba cia�a, od kt�rej wi�kszo�� z nich pomar�a.
Gdy urodzi�em si� ja, m�j ojciec dobiega� ju� �redniego  wieku. Zanim wzi�� moj� matk�, mia� ju� dwie panie  i ka�da z nich powi�a mu dzieci, lecz rodzi�y si� martwe lub  wcze�nie schodzi�y ze �wiata, bowiem wszystkie by�y s�abe  i chorowite.
Lecz on poprzysi�g� sobie mie� dziedzica, wi�c odsun��  swoj� drug� ma��onk�, gdy sta�o si� jasne, �e nie da mu  potomstwa i poj�� moj� matk�.
Krew mojej matki r�wnie� obci��y�a mnie kl�tw�. Matk�  mi by�a Pani Tephana, c�rka Fortala z Paltendale, doliny  le��cej nieco bardziej na p�nocny zach�d. S� jeszcze tacy;  kt�rzy kre�l� znaki urok odczyniaj�ce, napotkawszy mieszka�ca Paltendale, i twierdz�, �e w czasach, gdy nasze
plemi� osiedli�o si� na tej ziemi, �yli tam jeszcze przedstawiciele Starej Rasy, podobni do ludzi, i �e nasz lud, zwany Granicznikami, zmiesza� si� krwi� z nimi, wi�c potomkowie tego plemienia nie s� w pe�ni lud�mi.
Jak by nie by�o, m�j ojciec pragn�� rozpaczliwie dziedzica. Tephana, niedawno owdowia�a, by�a ju� matk� zdrowego dziecka, Hlymera, w owym czasie maj�cego blisko dwa lata. M�j ojciec got�w by� zapomnie� o posagu, og�uchn�� na wszelkie pog�oski o krwi pomieszanej i przywita� pani� z wszelkimi honorami. Z tego, co s�ysza�em, zgodzi�a si� ch�tnie, nawet mimo przekle�stwa, kt�re ci��y�o na rodzie mojego ojca za kradzie� skarbu.
Rozwi�zanie nadesz�o za wcze�nie i w dziwnych okoliczno�ciach. Moja matka by�a w�a�nie w drodze do chramu Gunnory, aby z�o�y� ofiar� na syna i szcz�liwy por�d. O dzie� drogi od chramu nagle poczu�a b�le. Nie by�o w pobli�u �adnego dworu ani nawet chaty, a zbiera�o si� na wielk� burz�. S�u��ce i zbrojna eskorta wnie�li j� pod dach, kt�ry w innych okoliczno�ciach omini�to by: do wn�trza owych tajemniczych i budz�cych groz� ruin po Dawnych - ludziach Starej Rasy posiadaj�cych niezwyk�� Moc. W�adali oni na dolinach w zamierzchlej przesz�o�ci, zanim nasi dziadowie przyw�drowali tu z po�udniowych stron.
Budowla by�a w dobrym stanie, co cz�sto si� zdarza w przypadku konstrukcji pozostawionych przez �w tajemniczy nar�d. Poniewa� zdaje si�, i� Starzy Ludzie umieli spoi� kamienie czarami tak silnie, �e nawet czas ich nie m�g� naruszy�. Dlatego niekt�re ich miejsca sprawiaj� wra�enie, i� opuszczono je zaledwie wczoraj. Nikt nie wiedzia�, czemu w�a�nie ta s�u�yli. Lecz wewn�trz na �cianach widnia�y rze�bione postaci kobiet i m�czyzn, i inne, przypominaj�ce ludzi.
Matka rodzi�a nielekko i s�u�ki obawia�y si� o jej �ycie. Gdy si� urodzi�em, niemal �a�owa�y, �e prze�y�a. Kaza�a sobie poda� niemowl� i obejrzawszy mnie ca�ego, krzykn�a strasznym g�osem i straci�a zmys�y, a ma�o brakowa�o,
�eby i rozum. Przez kilka nast�pnych tygodni my�l jej b��dzi�a po jakich� nieznanych rozdro�ach.
Nie by�em podobny do innych dzieci. Moje stopy nie ko�czy�y si� palcami jak u ludzi, ale rozszczepionymi kopytami pokrytymi rogiem jak paznokcie. Z mojej twarzy, pod sko�nymi brwiami, wyziera�y oczy koloru bursztynu, niepodobne do �adnych oczu na ludzkim obliczu. St�d wszyscy, kt�rzy na mnie spojrzeli, poznali, �e cho� zdawa�em si� silniejszy i zdrowszy od moich nieszcz�snych przyrodnich braci i si�str, we mnie przekle�stwo objawi�o si� inaczej. Nie s�abowa�em, nie umar�em, ale rodem i chowa�em si� dobrze.
Jednak�e matka nie chcia�a mnie zna� twierdz�c, �em diabelskim podrzutkiem i wyros�em z czar�w zasianych w jej �onie. Gdy zaniesiono mnie do niej, zacz�a bredzi� nieprzytomnie, tak �e obawiano si�, czy wr�ci do zdrowia i czy jej stan si� nie utrwali. Wreszcie oznajmili, i� nie ma innego dziecka pr�cz Hlymera - a p�niej mojej siostry Lisany, kt�ra urodzili si� w rok potem: jasnowlosa panienka bez �adnej skazy. Ona sprawia�a mojej matce wiele rado�ci.
Natomiast dla mnie brak�o miejsca pod dachem zamku ~llmskeep i odes�ano mnie, abym chowa� si� u jednego, z le�nik�w. Chocia� matka si� mnie wypar�a, ojciec - nie powodowany uczuciem, poniewa� uczucia nigdy mi moi najbli�si nie okazali, ale dum� rodow� - zapewni� mi wychowanie godne mojego urodzenia. Nada� mi imi� Kerovan, noszone niegdy� przez jednego z mych dziad�w, ws�awionego w bojach, i dopilnowa�, bym uczy� si� w�adania broni� jak przysta�o m�odzie�cowi szlachetnego rodu i znaku, wyznaczaj�c mi na opiekuna niejakiego Jagona. By� to m�� dobrze urodzony, cho� nie posiada� wlasnej ziemi, a u mego ojca zarz�dza� dworem, p�ki nie okula� po wypadku w g�rach.
Jagon by� mistrzem sztuki wojennej, zr�czny nie tylko w po�ledniejszych �wiczeniach, kt�rych mo�na wyuczy� ka�dego ch�opca o silnych cz�onkach i bystrych oczach, ale
i we wszystkim, co wymaga�o zmy�lnych sposob�w i co wi�za�o si� z rozkazywaniem wi�kszym lub mniejszym grupom ludzi. Ten niegdy� ruchliwy m�czyzna, teraz okaleczony i zmuszony �y� zaledwie po�ow� �ycia, zmusza� sw�j rozum do pracy tak, jak niegdy� cia�o. Wci�� zg��bia� wiedz� bitewn� i czasami noc� widywa�em go nachylonego nad kawa�kiem wyg�adzonej kory, cierpliwie i z trudem spisuj�cego nieforemnym pismem przypadki �amania obl�e�, prowadzenia natarcia i tym podobne. Przy tym ca�y czas m�wi� do mnie i dla podkre�lenia tej czy innej uwagi, k�u� kor� ostrzem no�a, kt�rego u�ywa� zamiast rylca.
Jagon w swoim �yciu widzia� o wiele wi�cej ni� wi�kszo�� .mieszka�c�w dolin, kt�rzy poznawali najwy�ej trzy, mo�e cztery doliny poza w�asn�. We wczesnej m�odo�ci trafi� za morze i podr�owa� razem z gro�nymi kupcami z Sulkaru, �eglarzami i w��cz�gami morskimi, do krain owianych legend� - Karstenu, Alizonu i Estcarpu. Niewiele mi opowiada� o tej ostatniej i zdawa� si� niepokoi�, gdy prosi�em go, aby mi opisywa� swe w�dr�wki. M�wi� tylko, �e by� to kraj, gdzie zakl�cia i czary by�y tak pospolite jak zbo�e, �e wszystkie tamtejsze kobiety by�y czarownicami i uwa�a�y si� za lepsze od m�czyzn, trzymaj�c si� od nich z dala; wi�c by�o to miejsce, gdzie trzeba by�o mie� ocz otwarte, st�pa� ostro�nie i m�wi� niewiele.
Wspominam Jagona z wdzi�czno�ci�. Najwyra�niej widzia� we mnie zwyk�ego ch�opca, a nie potwora. Dlatego gdy by�em razem z nim, mog�em zapomnie� o swojej inno�ci, by� spokojny i zadowolony. Tak wi�c Jago uczy� mnie sztuki wojennej - a w�a�ciwie tego wszystkiego, co dziedzic doliny wiedzie� powinien. Bowiem w owych dniach nie znali�my prawdziwej wojny, wojn� nazywaj�c drobne utarczki mi�dzy rywalizuj�cymi panami albo wyprawy przeciw wyj�tym spod prawa mieszka�com Ziem Spustoszonych. Ich widywali�my cz�sto podczas d�ugich zim, kiedy g��d i z�a pogoda gna�y ich przeciw nam. �upili nasze spichrze i walczyli o nasze ciep�e dwory i zagrody. W latach p�niejszych wojna zmieni�a twarz na bardziej
srog� i m�owie mieli jej a� nadto. Nie by�a to ju� gra; kt�ra .toczy�a si� wed�ug pewnych regu�, i w kt�r� mo�na . by�o bawi� -si� tak, jak przesuwa si� pionki na planszy w d�ugie zimowe wieczory:
Je�eli Jago� by� mi nauczycielem szermierki, to Riwal M�dry. objawi� mi, i� po �wiecie mo��a kroczy� r�nymi .drogami. Pows�echnie -uwa�ano, �e tylko niewiasta- mo�e posi��� - sztuk� leczenia i czyni� zakl�cia, do kt�rych uciekamy si� w potrzebie cia�a i ducha. St�d-Riwa� jak i-ja byli�my obcy naszym r�wie�nikom. Pragn�� on wiedzy tak, jak g�oduj�cy mo�e pragn�� chleba. Czasami wyrusza� na w�dr�wki nie tylko po lesie, lecz dalej, bo zapuszcza� si� nawet na Ziemie Spustoszone, zwane Od�ogami. Wraca� obarczony ci�arem tobo�a niby w�drowny kupiec, kt�ry obnosi ze sob� zapasy swych towar�w.
By� spokrewniony z Naczelnym Le�niczym i dlatego zezwolono mu przej�� jedn� z pobliskich cha�up. Uszczelni� j� i ociepli� w�asnymi r�koma, a nad drzwiami zawiesi� mask� z kamienia, kt�rej rysy nie przypomina�y �adnego ze znanych nam ludzi. Owszem, spozierano bokiem na Rivvala, lecz niech Tylko zaniemo�e zwierz� c�y m�� zlegnie powalony nieznan� chorob� - po niego posy�ano.
Wok� jego sza�asu ros�y przer�ne zio�a; niekt�re od dawna znane ka�dej niewie�cie z dolin. Lecz by�y tu te� i inne, sprowadzone przeze� z daleka, kt�rych korzenie ok�ada� grubo ziemi� i piel�gnowa� wielce troskliwie. Wszy�-tko rnu - ros�o; tote� rolnik, - kt�ry pragn�� mie� najlepsze zbiory, szed� do� w czas siejby z czapk� w gar�ci i prosi�, by M�dry raczy� rzuci� okiem na jego ziemie i doradzi�.
Nie tylko umia� zbudzi� �ycie zielone, ale i wykrzesa� �ywot z wszelkiego stworzenia, co na skrzyd�ach wzlatuje tub biega na czterech �apach. Choic ptaki i zwierz�ta przychodzi�y do niego same albo �stre�nie zanosi� je do swojej cha�upy: Tam je leczy� i opiekowa� si� nimi, p�ki nie mog�y same � siebie zadba�.
J~ to wystarczy�oby, aby towarzysze odsun�li si� od
niego, a wiadomo by�o wszystkim, �e Riwal chadza� te� do miejsc nale��cych do Dawnych i szuka� tajemnic nigdy przez nasze plemi� nie poznanych. Dlatego obawiano si� go. Mimo to wszystko, a w�a�ciwie dzi�ki temu mnie poci�ga�.
Mia�em wyostrzony s�uch jak ka�de dziecko, kt�re widzi, �e m�wi si� o nim zas�oniwszy wargi d�oni�. Zna�em opowie�ci o mym pochodzeniu, o kl�twie ci���cej na rodzie Ulma, jak r�wnie� wzmianki o przedziwnej mieszaninie, kt�ra skazi�a krew mojej matki. By� mo�e dowodem na obie kl�twy by�o to, co by�o moim cia�em. Wystarczy�o mi spojrze� w lustro wypolerowanej tarczy Jagona, aby si� o tym przekona�.
Szed�em do Riwala na poz�r odwa�nie, lecz czuj�c wewn�trzny ch��d, kt�ry mimo mego m�odego wieku stara�em si� zwalczy�. Zasta�em go na kolanach: rozsadza� ro�liny o li�ciach d�ugich, ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin