Adam Sikora Od Heraklita do Husserla Spotkania z filozofi� Zak�ad Nagra� i WYdawnictw Zwi�zku Niewidomych Warszawa 2000 Przedruk: Wydawnictwo "Open", Warszawa 1999 Jasiowi Od autora Zbi�r szkic�w "Od Heraklita do Husserla", kt�ry przedk�adam Czytelnikom, opatrzy�em podtytu�em "Spotkania z filozofi�". Jak wszystkie spotkania, tak i te przynosz� kontakt raczej przelotny i do�� powierzchowny. Zale�a�o mi bardziej na wst�pnym i popularnym zapoznaniu Czytelnika z problematyk� filozoficzn� ni� na rozwini�tej i �cis�ej terminologicznie prezentacji system�w. Przede wszystkim za� chcia�em zach�ci� do samodzielnych studi�w nad tekstami filozoficznymi. My�l� bowiem, i� jest to trud op�acalny. Spotkania, jak to spotkania, nie obejmuj� od razu wszystkich znajomych. I w gruncie rzeczy trudno mi powiedzie�, czemu w�a�nie tym, a nie innym filozofom po�wi�ci�em swoje szkice. Cz�ciowo zawa�y�y tu osobiste sympatie, cz�ciowo tradycja. Niech�e wi�c Czytelnik nie pyta, dlaczego pomin��em takie czy inne uznane wielko�ci, a tak�e - takie czy inne w�tki ich filozoficznych doktryn. Spotkania te nie wymagaj� dalekich w�dr�wek. Obracaj� si� w kr�gu europejskiej kultury filozoficznej nie dlatego, i�by to by�a kultura jedyna czy jedynie "prawdziwa". Wiek XX ostatecznie przyczyni� si� do zmierzchu europocentryzmu i nauczy� nas skromno�ci. Zrozumieli�my, �e nasza europejska cywilizacja sta�a si� mo�liwa dzi�ki innym, wcze�niejszym, do kt�rych nawi�zywa�a; �e rozwija�a si�, inspirowana przez odmienne wzory; �e obok niej funkcjonuj� inne modele wzbogacaj�ce cywilizacj� og�lno�wiatow�. Ale droga do poznania innych kultur wiedzie przez �wiadomo�� kultury w�asnej, rodzimej. Rozpoczynam od prezentacji pogl�d�w kilku filozof�w staro�ytnej Grecji nie dlatego, i�bym by� zwolennikiem teorii "cudu greckiego". Teoria ta sytuowa�a filozofi� greck� w intelektualnej pr�ni, traktowa�a j� jako swoisty fenomen, powsta�y w oderwaniu od innych kultur i cywilizacji. A przecie� sami Grecy niejednokrotnie podkre�lali wp�yw, jaki wywar�o na nich obcowanie z narodami staro�ytnego Wschodu. Ich oryginalna kultura, wiedza i sztuka formowa�y si� pod wp�ywem zapo�ycze� i nawi�za�. Synkretyczny charakter filozofii greckiej, fakt, �e zaakceptowa�a ona elementy zaczerpni�te z innych kultur, sprawia, i� sta�a si� ona ogniwem w historii cywilizacji - zakotwiczona w przesz�o�ci i otwarta na przysz�o��. Poczet omawianych tu filozof�w rozpoczyna Heraklit, ko�cz� za� Nietzsche, Freud i Husserl - kt�rych dzie�o zamyka histori� nowo�ytnej filozofii i zarazem otwiera jej wsp�czesno��. Pogl�dy my�licieli wsp�czesnych nie s� jednak tematem tej ksi��ki. Prezentuj�c pogl�dy filozof�w cz�sto im samym oddawa�em g�os - wtedy wypowiedzi bohatera szkicu zosta�y wyr�nione pismem pochy�ym (w wydaniu brajlowskim druk pochy�y uj�to w cudzys��w - przyp. red.). Pos�ugiwa�em si� przy tym g��wnie cytatami z dzie� opublikowanych w ramach "Biblioteki Klasyk�w Filozofii" PWN oraz cytatami z wybor�w ich tekst�w, stanowi�cych integraln� cz�� monografii z serii "My�li i Ludzie" Wiedzy Powszechnej. Ze wzgl�du na popularny charakter ksi��ki pomin��em adresy bibliograficzne i nazwiska t�umaczy. O po�ytkach p�yn�cych z historii filozofii W rozmy�laniach nad filozofi� niejednokrotnie przywo�ywano dwie opinie pozornie sprzeczne. Oto Platon w swoim dialogu "Teajtet" powiada, �e �r�d�em filozofii jest zdziwienie, cech� za� swoist� bycia filozofem - to dziwi� si� wszystkiemu. Inaczej Marek Aureliusz, rzymski cesarz i stoik: jego zdaniem filozofia uczy nas tego w�a�nie, aby si� niczemu nie dziwi�. Stwierdzi�em jednak, �e s� to opinie tylko na poz�r sprzeczne, jako �e daj� si� one po��czy� i zsyntetyzowa� w pewnej formule og�lniejszej. Mo�na przecie� rozumie� je tak, i� ta pierwsza dotyczy genezy filozofowania, podczas gdy druga odnosi si� do celu filozofii oraz u�ytku, kt�ry powinni�my z niej czyni�. W takim uj�ciu wolno nam powiedzie�, �e filozofia ze wzgl�du na swoje psychologiczne �r�d�a powstaje z zadziwienia i �e jeste�my filozofami dlatego, i� dziwimy si� wszystkiemu, ale te� jeste�my nimi po to, �eby si� niczemu nie dziwi� i wszystko usi�owa� zrozumie�. Zdziwienie pojawia si� w�wczas, gdy cz�owiek wykracza poza egzystencj� naturaln� i bezrefleksyjn�, poza sfer� instynktownych reakcji, nawyk�w i przyzwyczaje�, kiedy wi�c u�wiadamia sobie samego siebie w swojej odr�bno�ci od tego, co go otacza. Wtedy to pojawia si� poczucie obco�ci wobec �wiata, kt�ry jest �r�d�em zdziwienia. Prze�ywa si� �w �wiat jako rzeczywisto�� zewn�trzn�, obc�, a nawet wrog�, jako co�, do czego si� nie pasuje, co nieustannie zdolne jest wprawia� w stan zak�opotania i grozi� czym� niespodziewanym. I oto teraz, w pracy my�li asymiluj�cej �wiat, usi�uje si� ow� obco�� przezwyci�y�, pragnie si� �wiat zrozumie� i uczyni� przejrzystym, aby w nim �wiadomie �y� i aby zapanowa� nad nim oraz nad w�asnym losem. Dlatego to zadaje si� pytania o racj� tego, co by�o, co jest i co si� staje, poszukuje si� sensu istnienia. Czy jednak sens ten zawiera si� w �wiecie w gotowej i ostatecznej postaci, po prostu tak, jak ��tko znajduje si� w jaju czy orzech w skorupie? Czy mo�e raczej �w sens bywa dopiero �wiatu nadawany w wysi�ku kolejnych pokole�, w historycznym procesie tworzenia kultury? Nie s� to tylko pytania teoretyczne, ale tak�e praktyczne. Czy� twierdzenie, i� �wiat ma sw�j sens, nie pozostawia ludziom jedynie troski o jego ujawnienie i dostosowanie w�asnego �ycia do poznanych wymog�w? Czy w takiej sytuacji pojednanie ze �wiatem nie dokonuje si� przez podporz�dkowanie si� �wiatu, podporz�dkowanie, kt�re zwalnia cz�owieka od odpowiedzialno�ci za jego kszta�t? I czy za�o�enie, �e ludzie nie egzystuj� w �wiecie, kt�ry ma w�asny, raz na zawsze dany, gotowy sens, lecz �e sens taki bywa dopiero �wiatu nadawany - nie afirmuje ludzkiego wysi�ku, nakazuj�c przekracza� zastan� posta� istnienia i bra� na siebie moraln� odpowiedzialno�� za kszta�t przysz�o�ci? S� to pytania wa�ne. Wspomnia�em o zdziwieniu i rozumieniu jako �r�dle i celu filozofii. C� jednak nas, ludzi XX wieku, mog� obchodzi� owe zadziwienia i refleksje sprzed setek lat? Czy� nie s� to sprawy anachroniczne, przebrzmia�e, niedost�pne ju� naszej wra�liwo�ci? Nawet wino, kt�remu czas s�u�y, dodaj�c aromatu i mocy, z up�ywem zbyt wielu lat marnieje. Czy� zatem warto pochyla� si� nad dokumentami przesz�o�ci i zadawa� sobie trud ich poznawania? Jest to obiekcja powa�na, a na tak� trzeba odpowiada� powa�nie. Z tego, �e co� tam gdzie� i kiedy� si� sta�o, nie wynika wcale, i� musimy o tym wiedzie� i pami�ta�. Nie jeste�my przecie� rejestratorami martwych zdarze� i zakrzep�ych my�li. I je�li zwracamy si� ku przesz�o�ci, to czynimy tak i chcemy tak czyni� wtedy tylko, gdy mo�emy mie� nadziej�, �e wiedza ta b�dzie zdolna wzbogaci� nasz w�asny �wiat. Nie pytamy wi�c po prostu o przesz�o��, lecz o jej znaczenie i warto�� dla nas, dla naszych czas�w. Nasze zainteresowanie przesz�o�ci� jest interesowne. Kiedy jednak owa interesowno�� przekracza pewne granice, musimy zada� sobie pytanie, czy przesz�o�� nie sta�a si� aby wygodn� fikcj�, kt�r� przywo�ujemy od czasu do czasu, chc�c co� uzasadni� albo co� u�wi�ci� czy skompromitowa�. Historyk filozofii jest niejako archeologiem my�li: wydobywa z przesz�o�ci skamieliny pogl�d�w, idee, kt�re panowa�y nad umys�ami. Usi�uje odpowiedzie� na pytanie, o czym i w jaki spos�b filozofowie ongi� my�leli. Usi�uje, poniewa� oddziela go od jego bohater�w nie tylko dystans czasu. Nawet wtedy, gdy dysponuje oryginalnym tekstem dawnego dzie�a (a jak�e cz�sto skazany jest na przek�ady czy nawet po�rednie relacje), musi by� �wiadom faktu, �e w mniejszym lub wi�kszym stopniu zmianie uleg� sens poj�� i termin�w, �e inne s� ich znaczeniowe odcienie oraz sposoby rozumienia. Niekiedy zmieni�y si� one tak dalece, �e ka�da pr�ba adekwatnego opisu czyich� pogl�d�w zaczyna przywodzi� na my�l wysi�ek czytania z ruchu warg intensywno�ci i bogactwa wewn�trznych prze�y�. Wspominam o tym, by uzmys�owi�, �e �adna wyk�adnia minionych pogl�d�w nie mo�e pretendowa� do miana ostatecznej, �e pozostaje zawsze lepiej lub gorzej uzasadnion� hipotez�. Historyk filozofii jest nie tylko historykiem, lecz tak�e filozofem. Interesuje go przesz�o��, to prawda, ale zajmuj�c si� ni�, nieuchronnie anga�uje si� w sp�r, kt�re z dawnych pogl�d�w s� "�ywe", "aktualne", "dobrze uzasadnione", a nawet "prawdziwe" - i jako takie przekraczaj� czas miniony. Pytanie to nie nale�y ju� do dziedziny historyka, lecz w�a�nie filozofa. Wspomniana dwoisto�� zada� nie wynika zreszt� tylko z charakteru samej dyscypliny, lecz r�wnie� z oczekiwa� zainteresowanych ni� ludzi. Czytelnik pragnie odby� podr� w czasie, pozna� odr�bny, specyficzny kszta�t duchowy minionego �wiata, uchwyci� dawne pogl�dy w ich autentycznej postaci, rozpozna� ich sens na tle niegdysiejszych dyskusji, problem�w oraz ich rozstrzygni��. Ale przecie� oczekuje tak�e odpowiedzi na pytanie, jak te dyskusje, problemy i rozstrzygni�cia maj� si� do dnia dzisiejszego, co one znacz� tu i teraz, jaka jest ich aktualna warto��? Mo�na powiedzie�, i� historyk filozofii - tak zreszt� jak czytelnik jego prac - umieszcza dawnego my�liciela w kontek�cie jego czasu i zarazem wyrywa go z tego kontekstu, aby mu zadawa� pytan...
Sergio3