Bułhakow Michaił - Życie pana Moliera.pdf

(630 KB) Pobierz
Bulhakow Michail - Zycie pana M
Michał Bułhakow
Życie Pana Moliera
Tom
Całość w tomach
Zakład Nagrań i Wydawnictw
Związku Niewidomych
Warszawa 1996
Tłumaczyli:
Irena Lewandowska,
Witold Dąbrowski
 
Tłoczono pismem punktowym dla
niewidomych w Drukarni Zakładu
Nagrań i Wydawnictw Związku
Niewidomych,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
Przedruk z Wydawnictwa
„Młodzieżowa Agencja
Wydawnicza”, Warszawa 1987
Pisała J. Andrzejewska
Korekty dokonały
Ewa Chmielewska
i Irena Stankiewicz
 
Prolog
Rozmawiam z akuszerką
„I cóż przeszkodzi mi, śmiejąc się, mówić prawdę?”
Horacy
„Molier był to sławny pisarz francuskich komedii za panowania Ludwika XIV.”
Antioch Kantemir
Pewna akuszerka, która wykształciła się w swej sztuce w paryskim Hotel_Dieu pod
kierownictwem sławnej Luizy Bourgeois, 13 stycznia 1622 roku przyjęła od
wielmożnej madame Poquelin, z domu Cress~e, pierwszego jej potomka, dziecię płci
męskiej, wcześniaka.
Jestem pewien, że gdyby udało mi się zakomunikować czcigodnej położnej, kogo to
mianowicie przyjmuje, nie jest wykluczone, że ze zdenerwowania uczyniłaby jakąś
krzywdę dziecku, a więc zarazem i Francji.
I oto mam na sobie kaftan o wielkich kieszeniach, a w dłoni nie obsadkę, lecz pióro
gęsie. Przede mną palą się woskowe świece, głowa mi płonie.
- Łaskawa pani - mówię - proszę ostrożniej spowijać noworodka, proszę nie
zapominać, że urodził się przedwcześnie. Śmierć tego dziecka byłaby ogromną
stratą dla waszego kraju!
- Mon Dieu! Pani Poquelin urodzi sobie inne!
- Pani Poquelin już nigdy więcej nie urodzi takiego dziecka, nie urodzi też dziecka
takiego żadna inna kobieta w ciągu kilku najbliższych stuleci.
- Zadziwia mnie pan, łaskawy panie!
- Sam także jestem zadziwiony.
Proszę zrozumieć, że po upływie trzech wieków, w dalekim kraju, będę wspominał
panią dlatego jedynie, że trzymała pani na ręku syna pana Poquelin.
- Zdarzyło mi się piastować dzieci ze znamienitszych rodzin.
- Co pani ma na myśli mówiąc „znamienity”? To niemowlę będzie sławniejsze od
obecnie panującego króla waszego, Ludwika XIII, znamienitsze niż król następny,
a będzie to, łaskawa pani, król, który przejdzie do historii jako Ludwik Wielki albo
Król Słońce! Jest taki daleki kraj, dobrodziko, nie słyszała pani o nim, kraj
Moscovia. Mieszkają tam ludzie, którzy mówią dziwnym dla waszego ucha
językiem. I do tego kraju także już wkrótce dotrą słowa tego, którego pani dziś
odbiera. Pewien Polak, błazen cara Piotra I, przełoży je na mowę barbarzyńców,
 
już nie z waszego języka nawet, ale z niemieckiego.
Błazen, przezwany Królem Samojedów, skrzypiąc piórem, nakreśli koślawe wiersze:
„Gorgoni: Bardzo doprawdy potrzebne wyrzucać wciąż tyle pieniędzy po to, aby
sobie gęby tak paćkać. Gadajcie, coście wy takiego zrobiły tym panom, że pożegnali
się tak ozięble?”
Tłumacz rosyjskiego cara tymi słowami przekaże słowa paninego niemowlęcia z jego
komedii „Pocieszne wykwintnisie”.
W „Opisaniu komedii, jakie tylko są w Rozporządzeniach Carskich po dzień
Trzydziesty miesiąca Maja roku Pańskiego 1709” odnotowano takie między innymi
sztuki - błazeńską „O doktorze obitym” (jest to to samo co „Doktor z musu”) i drugą -
„Ród Heraklesowy, gdzie pierwszą osobą jest Jowisz”. Poznajemy je. Pierwsza to
„Lekarz mimo woli”, komedia napisana właśnie przez to panine niemowlę. Drugą -
„Amfitriona”, napisał również on. Jest to ten sam „Amftrion”, którego monsieur
Moliere wraz z komediantami swymi odegrał w 1668 roku w Paryżu w obecności
Piotra Iwanowicza Potiomkina, wysłannika cara Aleksego Michajłowicza.
A zatem widzi pani, że
Rosjanie jeszcze w tym stuleciu usłyszą o człowieku, którego pani dziś odbiera. O,
związki czasów! O, prądy oświecenia! Słowa dziecka przełożone zostaną na język
niemiecki, przetłumaczone zostaną na angielski, włoski, hiszpański, holenderski. Na
duński, portugalski, polski, turecki, rosyjski...
- Czyż to możliwe, łaskawy panie!
- Proszę mi nie przerywać, łaskawa pani! Na grecki! Na nowogrecki oczywiście. Ale i
na starogrecki także. Na węgierski, rumuński, czeski, szwedzki, ormiański,
arabski.
- Zadziwia mnie pan, łaskawy panie!
- O, nie ma w tym, jak dotąd, nic zadziwiającego. Mógłbym wymienić pani dziesiątki
pisarzy, których dzieła przetłumaczono na języki obce, jakkolwiek nie zasługiwali
nawet na to, aby ich wydano w ich ojczystym języku. Ten jednak nie tylko
zostanie przetłumaczony, o nim samym będzie się pisać sztuki, sami tylko
szanowni rodacy pani napiszą ich dziesiątki. Sztuki takie będą pisali również
Włosi, a wśród nich i Carlo Goldoni, którego narodziny, jak mówiono, także
oklaskiwały Muzy. I Rosjanie.
Nie tylko w waszym kraju, ale i w krajach innych znajdą się jego naśladowcy, będzie
się pisywało przeróbki jego komedii. Uczeni różnych krajów napiszą szczegółowe
rozbiory jego sztuk i będą się starali krok za krokiem prześledzić całe jego tajemnicze
życie. Dowiodą, że człowiek ten, który teraz na pani rękach daje słabe zaledwie
oznaki życia, wywrze wpływ na wielu pisarzy przyszłych stuleci, w tej liczbie na
takich - nie znanych pani, ale znanych mnie - jak rodacy moi, Gribojedow, Puszkin i
Gogol.
Muszę wam podziękować: z ognia
wyjdzie cały,@ kto z wami spędzi
jeden dzień zaledwie,@ kto tym
samym powietrzem co i wy
odetchnie,@ a mimo to zachowa
 
rozum ocalały!@ Precz z tego
miasta! Nie wrócę! Skończone!@ Z
zamkniętymi oczyma za najdalszą
metę,@ w świat, gdzie swój kącik
znajdzie serce znieważone!@
(Z przekładu Juliana Tuwima).
To z finału sztuki mego ziomka Gribojedowa „Mądremu biada”.
Obyście w czuciach waszych,
jak tego wam życzę,@ mogli
czerpać wiek cały prawdziwe
słodycze,@ ja, z wszystkich
stron zdradzony, zdeptany
niegodnie,@ uciekam z tej
otchłani, gdzie panują
zbrodnie,@ będę szukał odległej
na świecie ustroni,@ gdzie
uczciwym człowiekiem być nikt mi
nie wzbroni.@
(Wszystkie cytaty z dzieł Moliera - z przekładów Tadeusza Boya_Żeleńskiego).
A to wiersze z finału sztuki tegoż Poquelina „Mizantrop”, sztuki, którą w mojej
ojczyźnie przełożono w roku 1816.
Czy istnieją podobieństwa między cytowanymi finałami? Ach, mój Boże! Nie jestem
znawcą, niech to rozstrzygną uczeni! Uczeni opowiedzą pani, o ile Gribojedowowski
Czacki przypomina Alcesta_Mizantropa, opowiedzą także o tym, dlaczego Carlo
Goldoni uważany jest za ucznia tego właśnie Poquelina, i o tym, jak Puszkin w latach
młodzieńczych próbował naśladować tego Poquelina, i wiele jeszcze innych mądrych
i ciekawych rzeczy. Co do mnie, nie bardzo się na tym znam.
Interesuje mnie co innego:
sztuki mojego bohatera wystawiane będą przez trzy stulecia na scenach całego świata
i nie wiadomo, kiedy przestanie się je grywać. Oto co mnie interesuje! Oto jaki
człowiek wyrośnie z tego niemowlęcia!
Prawda, chciałem wspomnieć o sztukach. Niezmiernie czcigodna dama, pani Aurora
Dudevant, bardziej zresztą znana pod nazwiskiem George Sand, będzie pośród tych,
którzy napiszą sztuki o moim bohaterze.
W finale jej dramatu Molier wstanie i powie:
„Tak, chcę umrzeć w domu... Chcę jeszcze pobłogosławić moją córkę.”
A książę Kondeusz podejdzie do niego i podrzuci mu replikę:
„Panie Moliere, proszę się wesprzeć na moim ramieniu!”
Zaś aktor Duparc, którego, nawiasem mówiąc, w chwili śmierci Moliera nie będzie
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin