Adolf Rodewyk - Demoniczne opętanie dzisiaj przełożyła Małgorzata Grzesik
O. Adolf Rodewyk SJ
DEMONICZNE OPĘTANIE DZISIAJ
Fakty i interpretacje
przełożyła Małgorzata Grzesik
R.A.F. SCRIBA
RACIBÓRZ 1995
O. Adolf Rodewyk, urodzony 4 grudnia 1894 r. w Kolonii-Muhlheim, nauka w gimnazjum, od 1914-1918 żołnierz i oficer; 1918 wstępuje do Towarzystwa Jezusowego; studia teologiczne w Bonn, Innsbrucku i Valkenburgu (Hol.). Po święceniach kapłańskich praca duszpasterska, od 1932-1938 dyrektor Kolegium św. Alojzego w Godesburgu, później rektor szkoły im. św. Ansgara w Hamburgu; podczas II wojny światowej duszpasterz w służbie szpitalnej.
Jego główne zainteresowanie dotyczy hagiografii. Na nowo opracował i wydał książkę "Helden des Christentums" (Bohaterowie chrześcijaństwa) o. Konrada Kircha. Ze względu na szczególne okoliczności o. Rodewyk zajął się szczegółowo problemem demonicznego opętania i egzorcyzmów.
Pattioch Yerlag 1988 © Weltbild Yerlag GmbH Augsburg wydanie polskie:
© Wydawnictwo R.A.F. SCRIBA 1995 Racibórz, ul. Bogumińska 51 przekład: małgorzata grzesik korekta: marta chamów okładka: kazimierz fraczek
ISBN 83-85578-47-1
WPROWADZENE
W swojej powieści Istnieje droga1 opartej na autentycznych wydarzeniach Perry Burges opowiada o młodym amerykańskim farmerze, który został ranny podczas pożaru. W czasie badania lekarskiego na jednym jego ramieniu odkryto niewrażliwe miejsce. Lekarz domowy nie przypisywał temu żadnego znaczenia. Gdy niedługo potem farmer ten z powodu następnego niewrażliwego miejsca odwiedził innego lekarza, również ten nie potraktował tego tragicznie, lecz ponieważ nie potrafił wyjaśnić, co ów symptom może oznaczać, poradził temu młodemu człowiekowi, aby udał się do lekarza w dużym mieście, dysponującego większym doświadczeniem. Ten z kolei był zdziwiony. Coś podejrzewał i skierował pacjenta do doświadczonego lekarza chorób tropikalnych, który po szczegółowym badaniu orzekł krótko i zwięźle: "To jest lepra, pan choruje na trąd". Chociaż wszyscy ci lekarze słyszeli coś o trądzie podczas studiów, diagnozę mógł postawić dopiero czwarty, który ukończył studia specjalistyczne- Dwaj pierwsi nie podejrzewali czegoś takiego, ponieważ od młodości żyli w przekonaniu, że w Ameryce trąd nie występuje. W kraju o tak wysokiej kulturze uważano trąd za pokonany -a jednak wystąpił.
Podobnie myśli się w naszym kraju o opętaniu. Wprawdzie wszyscy w czasie czytań ewangelii słyszeli o nim, lecz z książek medycznych słowo to, w swoim pierwotnym, biblijnym znaczeniu zostało skreślone2, w przekonaniu że współcześnie opętanie, w każdym razie w Europie, już nie występuje. Podręczniki teologiczne nie posuwają się tak daleko, chętnie jednak powtarzają zdanie z Rituale Romanum, iż nie należy zbyt pochopnie przyjmować, że ktoś jest opętany przez diabła3. Wiele
' Perry Burges, Es gibt einen Weg (Istnieje droga), Hamburg-Wiedeń 1959, Wydawnictwo Pauł Zsolnay.
2 Kar! Jaspers, Allgemeine Psychopathologie (Psychopatologia ogólna), 4 wydanie Beriin-Heidelberg 1946, s. 615. - W literaturze stówo "opętanie" zupełnie straciło znaczenie. Np. książka Catu Browna: "The wind-up doli" w niemieckim tłumaczeniu nosi tytuł: "Vom Damon besessen" (Opętanie przez demona), mimo że w całej książce zarówno słowo demon lub diabeł jak i oznaki prawdziwego opętania ani razu nie występują. "Opętany"oznacza tu najwyżej tyle, co "owładnięty wielką namiętnością".
3 Ne facile credat (exorcista), aliquem a daemone obsessum esse (RR 3).
osób pomija w tym zdaniu stówa "zbyt pochopnie" i uważa, że w ogóle już nie trzeba wierzyć w opętanie. Ale nie to zostało tam napisane, bo opętanie istnieje jeszcze i zdarza się również w naszych czasach.
W kręgach teologów wydaje się być zachwiana przede wszystkim wiara w aktualność znaków opętania zestawionych przez Rytuał. To, co opat dr Alojzy Wiesinger napisał w swojej książce Okkulte Phano-mene im Lichte der Theologie (Fenomeny okultystyczne w świetle teologii), może być poglądem wielu:
"Znaki prawdziwego opętania podane w Rytuale rzymskim muszą zostać zmodyfikowane zgodnie z obecnym stanem wiedzy. Jako znaki opętania podaje się: prowadzenie lub rozumienie dłuższych rozmów w językach obcych nieznanych opętanemu". To wydaje się o tyle pewną oznaką, że dotychczas nie zdarzyło się, żeby w stanach okultystycznych osoba znajdująca się w transie prawidłowo używała języka obcego do uporządkowanej mowy. Zawsze, gdy media cytowały języki obce, były to jasnowidzące rozpoznane zdania z jakiejś książki lub coś z wcześniejszego poznania, o czym przypominały sobie w następstwie hypermne-zji występującej w transie. Ale do uporządkowanych zdań i odpowiedzi nie dochodziło w transie nigdy. Gdyby to miało więc kiedyś miejsce, wskazywałoby to na opętanie.
Dalej Rytuał mówi: ujawnianie ukrytych i odległych faktów5. Oznaka ta jest już nieużyteczna, odkąd znamy fakt telepatii i jasnowidzenia. Również następne staje się problematyczne: wykazywanie możliwości i siły nieproporcjonalnie wielkiej do wieku i charakteru, oraz podobne6, bo podczas seansów widziano - ku zaskoczeniu uczestników - podnoszenie i unoszenie się w powietrzu ciężkich przedmiotów"7.
Gdy w 1952 r. opublikowano w Rzymie nowe wydanie Rituale Roma-num, w rozdziale dotyczącym cytowanych znaków dokonano jedynie dwóch nieznacznych zmian. Czyżby przypadek? Niczego się nie odwołuje, mówi się jedynie, że to mogą być znaki opętania8. Poza tym
4 Ignota lingua loqui plurimis verbis, vel loquentem intelligere (RR 3).
5 Distantia, et occulta patefacere.
6 Vires supra aetatis seu conditionis naturam ostendere. Uwaga! napisano tu nie tylko "naturam". Chodzi tu o siły, których - uwzględniając warunki fizyczne i psychiczne danej osoby - nie można oczekiwać, lecz które je przekraczają.
7 Graz-Wiedeń 1952, Wydawnictwo Styria, s.325.
8 Signa autem obsidentis daemonis sunt; teraz: esse possunt.
zmodernizowano tylko przestarzałe wyrażenie. Nie mówi się już o "melancholii" lecz o chorobach psychicznych9. Ponieważ więcej nie zmieniono, należy chyba przyjąć, że znaki opętania - prawidłowo interpretowane - zachowały swoje znaczenie.
Zainspirowany przez Wiesingera i Marquarta10, Mons. Corrado Bal-ducci, który pracuje aktualnie w papieskim sekretariacie stanu, w obszernym dziele'\ zajął się objawami opętania i opartej na nich diagnozie oraz naświetleniem jej w oparciu o posiadaną gruntowną wiedzę z dziedziny medycyny i parapsychologii. Zwraca uwagę przede wszystkim na to, że objawów tych nie należy przeceniać, bo ostatecznie są jedynie "signa, indicia", tzn. oznaką, symptomem, wskazówką, lecz nie samym opętaniem. Są one mniej więcej tym, czym dla ognia jest dym. Gdy widzę dym, otrzymuję wskazówkę, że pali się. Lecz dym nie jest samym ogniem. Mówiąc językiem medycznym, oznaki są objawami.
Lekarz, który chce postawić diagnozę, zwraca uwagę na objawy, które mogą być mu wskazówką. Pewna grupa objawów jest dla określonej choroby charakterystycznym zespołem objawów (syndrom). Pojedynczy objaw (np. gorączka) jeszcze niewiele mówi, bo pozostawia jeszcze wiele możliwości. Gdy dochodzą dalsze objawy, możliwości coraz bardziej zawężają się, aż w końcu wyłania się jednoznaczna diagnoza.
Z opętaniem nie jest inaczej. Pojedyncza oznaka jeszcze niewiele mówi i można ją różnie interpretować. Np. "wiedza o odległych i ukrytych faktach" może mieć miejsce przy czysto naturalnym jasnowidzeniu lub może występować na płaszczyźnie nadnaturalnej i wtedy pozostawia jeszcze otwartym pytanie, czy jest pochodzenia Boskiego czy demonicznego. Im więcej oznak dochodzi, tym węższy staje się krąg rozpoznania różnicowego12. Dlatego też Rytuał mówi, że im więcej oznak występuje łącznie, tym wskazówki stają się bardziej jednoznaczne13.
Już 350 lat temu (pierwsze wydanie 1614 r.) Rytuał z zadziwiającą jasnością określił, że opętanie wywołuje fenomeny w czterech różnych
9 Qui vel atra bile, vel morbo aliquo laborant; teraz: Qui morbo aliquo, praesertim ex psychicis, laborant.
10 Fr. X. Marquart, L'exorciste devant les manifestations diaboliques. Satan, s. 328-348.
11 Gli indemoniati. Rzym 1959, Coletti.
12 Por. Ro, s. 76-77.
13 Et id genus alia, quae cum plurima concurrunt, maiora sunt indicia (RR 3).
obszarach: w sferze religijnej, cielesnej, psychicznej i parapsychologii. Na tym Rytuał opiera się przy ustalaniu diagnozy.
Aż do najdrobniejszych szczegółów bada Balducci zjawiska psychiczne występujące w opętaniu i konfrontuje je z odpowiednimi zjawiskami w psychopatologii14. Porównuje również fenomeny parapsychologii z występującymi w opętaniu15. Choremu psychicznie, który cierpi może z powodu urojeń religijnych, w których diabeł gra wielką rolę, daleko jeszcze do opętania. Żeby mogła być mowa o opętaniu, Balducci uważa za konieczne, by doszły do tego fenomeny parapsychologiczne, a prócz tego jeszcze to, co nazywa on t o n a l i t a lf>, określone zabarwienie (odcień, właściwość) w sferze religijnej. Wysuwa on dwie zasady:
1. Gdy w człowieku jednocześnie pojawią się anormalne psychiczne oraz metapsychiczne (parapsychologiczne) fenomeny, jest to już samo w sobie silną oznaką istnienia demonicznego opętania17.
2. Gdy zakłócenia i siły pochodzą z czysto naturalnego porządku, wykazują właściwą im formę, która jest zupełnie inna w przypadku pochodzenia demonicznego18. "Fenomeny metapsychiczne tłumaczą psychiczne, a te ze swej strony nadają tym pierwszym specjalne zabarwienie. Fenomeny te w swojej zgodnej całości objawiają obecność jakiejś wyższej istoty, której nadzwyczajne możliwości ujawniają się nawet w samych tylko fenomenach psychicznych. Tak więc odraza do wszystkiego co święte nie jest przypadkowa i ślepa, lecz stała, a przy tym jednocześnie rozjaśniona zdolnością wyczuwania Boskości. Mówiąc konkretnie, charakterystyczna jest szczególna nienawiść do Matki Boskiej, jeszcze większe trudności w okazywaniu szacunku kapłanowi (...), niechęć wobec poszczególnych stopni jurysdykcji kościelnej (...) i wobec użytych relikwii, zupełnie niezależnie od tego, czy opętany wie o ich użyciu"19.
Dla nowoczesnego lekarza, przede wszystkim dla psychiatry, to religijne zabarwienie stwarza niebezpieczeństwo przeoczenia lub zlekce-
14 Bci s. 113-230.
15 Bci s. 237-380.
16 Bci s. 411.
17 Bci s. 407.
18 Bci s. 411.
19 Bci s. 416.
ważenia czegoś istotnego w opętaniu. Nawet nie można z tego powodu robić mu zarzutów. Ma dużo do czynienia z umysłowo chorymi, a także z histerykami, u których wszystko wydaje się obracać wokół spraw religijnych, co dla diagnozy i leczenia jest jednak bez znaczenia. Francuski psychiatra Jean Lhermitte napisał bardzo interesującą rozprawę na temat pseudo-opętania20, którą później rozszerzył i wydał w formie książkowej21. W bardzo dobrych przykładach, które przytacza, sprawy religijne i demoniczne wydają się mieć decydujące znaczenie, podczas gdy w rzeczywistości jest to bez znaczenia. Wyciągając wnioski z takich przypadków, nawet wierzący psychiatra łatwo skłania się do zupełnego wyłączenia elementu religijnego z obrazu choroby.
Aby pozostać przy wyżej przytoczonym przykładzie, przy niechęci pacjenta do rzeczy świętych, nie troszczyłby się o ukierunkowanie tej niechęci, a na zdolność wyczuwania Boskości nie zwróciłby uwagi, w każdym razie wydawałaby się mu bez znaczenia. Tym samym przeoczyłby w przypadku prawdziwego opętania rozstrzygające kwestie i twierdziłby, że ma do czynienia ze zjawiskami czysto naturalnymi. Nie rozpoznałby wartości całej grupy symptomów i w ten sposób doszedłby do błędnej diagnozy, tzn. nie przyznałby, że istnieje jeszcze coś, co jest poza zasięgiem jego kompetencji.
O ile rzecz sama w sobie jest trafna, to pojęcie "tona/ita" (odcień), które wprowadza Balducci, wydaje się jednak nieco zamazane. Przypomina ono "poziom kształtu" (Formniueau) w grafologii Klaggesa. Kto ma wyczucie dla tych spraw, rozpozna je od razu, lecz inni czynią bezradne poszukiwania. Dlatego inni grafolodzy starali się obejść bez owego Formniueau.
Podobnie i ja chciałbym, aby wyrażenia tonalita unikano. W moich długoletnich studiach nad opętaniem, o których relacjonowałem w swojej książce Die damonische Besessenheit22, doszedłem w gruncie do tych samych wyników co Balducci. Lecz w moich wykładach o opętaniu, które prowadziłem już od 1948 r. zawsze podkreślałem, że obok sfery fizycznej, psychicznej i parapsychologicznej równie ważna jest sfera religijna. Dla mnie opętany jest człowiekiem anormalnym pod wzglę-
20 Les pseudo-possessions diaboliques. Satan, s. 472-492.
21 J. Lhermitte, Vrais et faux possedes. Paryż 1956 (Bibl. Eccelsia, Nr 19).
22 Aschaffenburg 1963, Wydawnictwo Pattioch.
dem religijnym, fizycznym i psychicznym, a jednocześnie bardziej lub mniej wyraźnie rozwija się w nim cala skala fenomenów parapsycho-logicznych, tak że należy brać pod uwagę istnienie wytłumaczenia, leżącego poza sferą czystej psychologu względnie psychiatrii. To odróżnia go od każdego zdrowego i chorego człowieka pod względem róż-nicowo-rozpoznawczym.
Wychodząc z pojęcia opętania wyłania się kolejny czynnik. Teoretycznie rozumiemy przez nie pewien stan, w którym diabeł wziął w posiadanie ciało człowieka i tak nim dysponuje, jakby było jego własnym23. Oznacza to, że mamy tu do czynienia z dwoma osobowościami: człowieka i diabła, który go "posiada", opanowuje. Tym samym stoimy przed problemem podwójnej osobowości w szczególnej formie, której jednak nie wolno stawiać na równi z rozszczepieniem osobowości lub jaźni, jak to wielu dziś, z powołaniem się na T. K. Oesterreicha, czyni24.
Do pierwszej osobowości odnosimy się jak do każdego innego człowieka i w każdej chwili możemy podjąć z nią kontakt. Następna (2., może też 3. i 4.) osobowość ukazuje się tylko w czasie transu. Gdy tylko stan ten następuje, możliwe jest podjęcie z nią kontaktu słownego - zobaczyć jej nie można.
Przy rzeczywistym rozszczepieniu jaźni, w stanie transu wychodzi w tym przypadku na jaw jedynie to, co znajduje się w podświadomości danego człowieka, lub to, co zależnie od okoliczności telepa-tycznie odbiera od innych. W opętaniu natomiast druga osobowość, która zgodnie z definicją ma być diabłem, musi mieć o wiele więcej do zaoferowania; treść jej myśli nie może się po prostu całkowicie pokrywać z treścią myśli pierwszej osobowości (opętanego człowieka), lecz pod wieloma względami przewyższać ją. Nie oznacza to, że nie mogą w części lub dalece pokrywać się, ale nie mogą się jedynie pokrywać. Aby móc to osądzić, konieczna jest znajomość przekonań ideologicznych opętanego, a także posiadanie informacji o jego wykształceniu. Im prostsza jest jego wiedza religijna, tym bardziej rzucałoby się w oczy, gdyby np. nagle z dużą
23 Dictionnaire apologetique IV, 56; por: Ro 22. 21 Traugott Konstantin Oesterreich, Die Besessenheit (Opętanie). Langensalza 1921.
pewnością zaczął poruszać wzniosłe problemy teologiczne, nawet wydawałoby się, że nimi żyje.
To, co w przypadku opętania ujawnia się w wypowiedziach drugiej osobowości, musi nadto jeszcze nosić określone piętno. Musi zgadzać się z obrazem diabła, który znamy z objawienia, szczególnie z Nowego Testamentu. W Biblii zawarty jest poniekąd list gończy diabła ze wszystkimi jego personaliami. Obraz diabła, który widzimy w pseudo-opętaniu, łatwo rozpoznać jako odbicie wyobrażeń ludowych. Oddaje on jedynie to, co pacjent wyobraża sobie pod pojęciem diabła, i nic więcej.
Druga osobowość natomiast, z którą spotykamy się w prawdziwym opętaniu, jest pełna życia i intelektu, pełna afektu i dynamiki, jest przeciwnikiem pełnym nieprzejednanej nienawiści o wyraźnie ukierunkowanym "chceniu", wrogiem podstępnym i kłamliwym. Jest całkowicie panem siebie, zarozumiały, bez poczucia niższości, który nadto dobrze wie, co potrafi, i dokładnie zna granice swoich możliwości. Wyraźnie kontrastuje z opętanym, którego zna nie tylko w niektórych warstwach - jak to ma miejsce w rozszczepieniu jaźni - lecz na wylot, i robi z nim co chce-
Dochodzi jeszcze dalsza osobliwość: owa druga osobowość może wprawdzie włączyć się, kiedy chce, w każdej chwili, bez uprzedzenia, ale istnieje też punkt, gdy musi się włączyć, nawet gdy tego nie chce. Dzieje się to poprzez egzorcyzm. Istnieje więc możliwość zmuszenia jej do nieuniknionego wystąpienia z ukrycia, czy tego chce, czy też nie (w tym tkwi duża różnica w porównaniu z transami przy rozszczepieniu jaźni). Egzorcyzm odmawia osoba bezstronna. Uprawniony do tego jest każdy chrześcijanin na mocy chrztu, w większej mierze jednak ktoś, kto otrzymał specjalne święcenia (święcenia kapłańskie, niższe święcenia egzorcysty), oraz misję (oficjalne polecenie właściwego biskupa). Podczas gdy według prawa obowiązującego w Kościele rzymskokatolickim25, zadanie to powierza się jedynie kapłanom, to Kościół wschodni nadal uznaje egzorcyzmowanie przez obdarzonych charyzmatem laików.
Egzorcyzm jest "w imieniu Boga (Jezusa) skierowanym do diabła rozkazem opuszczenia, względnie pozostawienia w spokoju ludzi lub
"CJCcan.ll51.par. l; RR l; por. Ro 112. 26 L Th K 2. wyd. 3, 134.
przedmiotów"26. W najkrótszej formie brzmiałby więc: "Rozkazuję ci, duchu nieczysty, kimkolwiek jesteś, abyś odstąpił od tego człowieka w imię Ojca i Syna, i Ducha Sw." "Chociaż działanie egzorcyzmu jest wielkie - mówi Balducci27 - to nie jest ono jednak niezawodne", tzn. że nie doprowadza natychmiast do końca opętania; w tym celu potrzeba nieraz wielu egzorcyzmów. Lecz z nielicznymi wyjątkami (o widocznych powodach) wymusza, że diabeł zdradza się w jakiś sposób.
T o jest rozstrzygającym akcentem dla rozpoznania opętania, a nie wielki spektakl nadzwyczajnych fenomenów parapsychologicznych, chociaż z początku wywierają one silne wrażenie. Gdy prawidłowe odmówienie egzorcyzmu pozostaje bez reakcji, rozstrzyga to już właściwie o tym, że opętanie nie istnieje (przyjmując, że egzorcyzm był tak odmówiony, że opętany w żadnym razie nie wiedział o tym). Tam, gdzie natomiast istnieje, dojdzie wskutek egzorcyzmu do jakiegoś ujawnienia28, bądź to w słowach, bądź w czynach. W tym przypadku można by - pod warunkiem, że obserwacja i ocena jest prawidłowa - być pewnym istnienia opętania.
Mimo to nikt rozsądnie myślący dzisiaj się tym nie zadowoli, lecz przestudiuje również dokładnie fenomeny z wyżej podanych obszarów i nie "polega na swoim rozsądku"29, lecz zasięgnie rady innych znawców, poprosi o sprawdzenie przez lekarza, czy jednak nie może chodzić o chorobę, przez parapsychologa, czy znajduje wystarczające wyjaśnienie fenomenów, przez teologa, czy występujący obraz drugiej osobowości odpowiada biblijnemu diabłowi.
Kto przeszedł przez przyrodniczo ukierunkowane wyższe szkoły naszych czasów, instynktownie opiera się przed uznaniem opętania. Próbuje raczej ośmieszyć wszystko, widzieć w tym czystą sensację lub załatwić lekkim machnięciem ręki jako "średniowiecze". Rytuał z góry widzi w nas ludzi, którzy "niełatwo wierzą w opętanie" (RR 3). Nie ostatnim tego powodem jest jednak to, że większość nie miała nigdy okazji widzieć prawdziwie opętanego. W poprzednich wiekach wypędzania diabłów dokonywano na otwartym rynku przy zgromadzonej ludności. Dzisiaj dokonuje się to w ciszy, najczęściej przy zamkniętych drzwiach w jakimś
...
pawelp781