Ekologia artykuły.docx

(74 KB) Pobierz

Pierwszy statek transportowy wykorzystujący energię słoneczną2009-07-10 (14:48)
 

Jednym z najbardziej szkodliwych dla środowiska elementów ludzkiej działalności jest bez wątpienia transport (za Wikipedią: w 2005 roku sektor ten był odpowiedzialny za wygenerowanie 19% dwutlenku węgla). Nic więc dziwnego, że to właśnie w transporcie stawiane są pierwsze kroki w tworzeniu pojazdów zasilanych energią alternatywną. Prawdopodobnie już za dwa lata firma Toyota Motor Corporation będzie korzystała z usług Auriga Leader - statku towarowego częściowo napędzanego energią słoneczną.

Auriga Leader, to statek do przewożenia ładunków suchych. Powstał z współpracy firm Nippon Oil (ENEOS) – japońskiego giganta dystrybucji ropy naftowej i zajmującego się transportem NYK Line (Nippon Gusen Kabushiki Kaisha). Co ciekawe, od momentu decyzji, że firmy połączą siły w tworzeniu systemu częściowo wykorzystującego energię słoneczną w zasilaniu statków morskich, do owoców tej decyzji minęły zaledwie 4 miesiące. Po raz pierwszy został zaprezentowany w grudniu w porcie japońskiego miasta Kobe.

328 paneli słonecznych wartych łącznie 1,68 mln dolarów będzie dostarczać energii równej 40kW. To zaledwie 0,2-0,3% kW potrzebnych takiemu kolosowi, ale jest to pierwszy krok w wykorzystaniu alternatywnych źródeł energii. Wynik zwiększy się znacząco, gdy w 2010 na statku zostaną zamontowane specjalne akumulatory, które będą wstanie gromadzić energię na zapas, np. podczas postojów w portach lub pomiędzy rejsami.

Auriga Leader musi przejść liczne testy i próby, a jeżeli te zakończą się satysfakcjonująco statek rozpocznie pracę dla firmy Toyota Motor Corporation, transportując samochody. Długi na 200 metrów transportowiec będzie w stanie załadować na raz ponad 6 tysięcy samochodów. Żeby to osiągnąć statek będzie posiadał wyporność rzędu 66 213 ton.

NYK Line, to przedsiębiorstwo, którego początki sięgają roku 1870, a konkretnie założonej wtedy firmy Tsukumo Shokai Shipping, która już pięć lat po powstaniu (pod nazwą Mitsubishi Shokai) utworzyła swoje pierwsze pasażerskie połączenie Jokohama-Szanghaj. Obecną nazwę przedsiębiorstwo przyjęło po fuzji z Kyodo Unyu Kaisha w 1885 roku. Dysponowało wtedy 58 parowcami, które umożliwiały błyskawiczną ekspansję, najpierw na Wschód, a potem na cały glob.

Na początku XX w. NYK Line staje się monopolistą. Większość floty handlowej pod banderą japońską pływa właśnie dla nich. Dysponują licznymi połączeniami, także międzykontynentalnymi. W czasie II Wojny Światowej obsługiwali transport sprzętu wojskowego Armii i Marynarki Japońskiej. Wiele ich statków zostało zatopionych lub odebranych (na stałe lub czasowo) jako repatriacje wojenne. 

Michał Nowakowski



 (wp.pl)

http://odkrywcy.pl/kat,111394,title,Pierwszy-statek-transportowy-wykorzystujacy-energie-sloneczna,wid,11304642,wiadomosc.html


Transport morski - niedoceniane zagrożenie

2009-05-26 (12:04)


Jeśli zapytamy kogoś o zagrożenia związane z ekologią, które mają wpływ na nasze zdrowie, z pewnością usłyszymy o emisji gazów cieplarnianych, wycinaniu lasów, zanieczyszczaniu wód etc. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie stwarza transport morski. Zgodnie z ustaleniami, jeden ogromny kontenerowiec emituje podobną ilość chemikaliów, powodujących raka i astmę, co 50 mln samochodów. 

Poufne dane, pochodzące z przemysłu morskiego, oparte na badaniach rozmiarów silnika i rodzaju paliwa wykorzystywanego przez samochody i statki, pokazują, że zaledwie 15 największych na świecie okrętów może emitować zanieczyszczenia na takim poziomie, jak 760 mln samochodów, jeżdżących obecnie na ziemi. 

Niskogatunkowe paliwo statku zawiera nawet do 2 tysięcy razy więcej siarki, niż paliwo diesla używane w amerykańskich i europejskich autach. 

W związku z tym wzrasta presja na Międzynarodową Organizację Morską ONZ i UE, żądająca zaostrzenia prawa, które dotyczy zanieczyszczeń emitowanych przez statki. Rząd amerykański już utworzył strefę buforową na 230 mil, ciągnącą się wzdłuż całego wybrzeża USA. 

Posunięcie rządu USA jest wynikiem badań, które dowodzą, że zanieczyszczenia pochodzące z 90 tysięcy statków, pływających na świecie, rocznie są przyczyną zgonów 60 tysięcy osób w samych Stanach Zjednoczonych, a koszty leczenia wywołanych przez nie chorób kształtują się na poziomie 33 miliardów dolarów. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska szacuje, że utworzenie strefy buforowej, o niskim poziomie zanieczyszczeń emitowanych przez statki, rocznie uratuje życie 8 tysiącom ludzi, oraz pozwoli ograniczyć emisję siarki, zawartej w paliwie, o 98%, a tlenku azotu o 80%. 

Badania duńskiej Agencji Ochrony Środowiska tylko potwierdzają te ustalenia. Zgodnie z nimi, koszt leczenia, raka i chorób serca wywołanych przez zanieczyszczenia emitowane przez statki, wynosi rocznie 5 miliardów funtów. Dodatkowo ocenia się, że blisko tysiąc osób umiera przedwcześnie z tego powodu. 

Europa, która posiada jedne z najbardziej uczęszczanych szlaków wodnych na świecie, w ciągu ostatnich 20 lat drastycznie ograniczyła emisję siarki i azotu w transporcie drogowym. Jednak nie potrafi tego zrobić w odniesieniu do transportu morskiego, pomimo, że obecne technologie na to pozwalają. 

Według szacunków, samochód, przejeżdżający w ciągu roku 15 tysięcy km, emituje przeciętnie 101 gram tlenku siarki. Silniki diesla największych statków pływające w ciągu roku, przeciętnie przez 280 dni, produkują blisko 5200 kg tlenku siarki.Zgodnie z planami UE, po 2015 powstaną jedynie 2 strefy ograniczonej emisji - Morze Bałtyckie i kanał La Manche. Jednak obie nie są potraktowane tak rygorystycznie jak ich amerykański odpowiednik, ponieważ nie zakłada się na ich obszarze ścisłego limitu emisji. 

Liczba zanieczyszczeń emitowanych przez statki bardzo wzrosła w ciągu ostatnich 15 lat, co wiąże się z ekspansją gospodarczą Chin. Zbudowano w tym czasie nowy, bardziej ekonomiczny, typ kontenerowca, który jednak wykorzystuje potężne silniki diesla, działające na paliwie o słabej jakości. 

Urzędnicy i naukowcy, zajmujący się tą kwestią, przyznają, że niestety emisja zanieczyszczeń emitowanych przez statki, jest jedną z najsłabiej regulowanych spraw, dotyczących globalnego systemu transportowego. Podkreślają oni, że należy zmienić ten stan rzeczy, jednak do tego niezbędna jest szeroko zakrojona współpraca międzynarodowa. 

Artur Olejniczak 

http://i.wp.pl/a/f/gif/11596/rozmowa.gif

 

 

(wp.pl)

 

http://odkrywcy.pl/kat,1013261,title,Transport-morski-niedoceniane-zagrozenie,wid,11162331,wiadomosc.html?smg4sticaid=6bafb


Szczyt klimatyczny w Cancun

2010-11-30 (10:23)


Cancun w Meksyku rozpoczęła się w poniedziałek konferencja ONZ na temat zmian klimatu. Na ceremonii otwarcia pod przewodnictwem prezydenta kraju Felipe Calderona obecni byli przedstawiciele 132 ze 194 krajów uczestniczących w spotkaniu. 

Szczyt ma potrwać do 10 grudnia. 

Od 7 grudnia w szczycie, w którym bierze udział około 25 tysięcy przedstawicieli, uczestniczyć będą także ministrowie środowiska i/lub energetyki. 

Uczestnikom poprzedniej konferencji klimatycznej w Kopenhadze nie udało się ustalić planu działania po 2012 roku, gdy wygaśnie Protokół z Kioto na temat redukcji emisji gazów cieplarnianych. 

"Najważniejsza być może lekcja z Kopenhagi jest taka, że nie ma cudownych porozumień, które rozwiążą problem zmian klimatycznych - powiedziała w przeddzień szczytu przedstawicielka ONZ ds. klimatu Christiana Figueres. - Niemniej ambicją szczytu w Cancun jest +położenie fundamentów+ pod skuteczną architekturę i pomoc krajom najbardziej dotkniętym zmianami klimatycznymi w przystosowaniu się do nieuniknionych zmian". 

"Planeta jest hojna, ale nie możemy wymagać, by dłużej czekała" - dodała, wzywając kraje uczestniczące w szczycie do zaangażowania i kompromisu. 

ONZ chce, by kraje uprzemysłowione jasno sprecyzowały swoje obietnice redukcji emisji gazów cieplarnianych. Oenzetowski panel ds. klimatycznych w 2007 roku uznał, że redukcja do roku 2020 przez kraje bogate emisji o 25-40 procent poniżej ich poziomu z lat 90. może ograniczyć postępujące ocieplenie planety, natomiast biedne kraje powinny spowolnić przyrost emisji.

Wiele krajów uzależnia swoje działania od tego, co uczynią inne państwa. (PAP) 

klm/ ro/ agt/ 

 

(PAP)

http://odkrywcy.pl/kat,111400,title,Szczyt-klimatyczny-w-Cancun,wid,12899354,wiadomosc.html


"Zielone" produkty nie takie zdrowe

2010-11-29 (11:20)


Szczegółowe analizy organicznych lotnych związków chemicznych (VOCs) zawartych w preparatach codziennego użytku, np. płynach do mycia naczyń, odświeżaczach powietrza, czy innych popularnych chemicznych środkach czystości wskazują, iż produkty określane przez wytwórcę jako przyjazne środowisku, "zielone" lub "ekologiczne", nie do końca są takie zdrowe. 

W wielu wypadkach zawierają one silnie toksyczne związki chemiczne, w tym takie, które mogą wywołać raka - donosi "Environmental Impact Assessment Review". 

Od kilkunastu lat po całym świecie rozprzestrzenia się moda na bycie świadomym konsumentem, który celowo wybiera produkty o najmniejszym negatywnym oddziaływaniu na środowisko naturalne, w tym przede wszystkim na zdrowie kupującego. Fakt ten został już dawno zauważony przez producentów, którzy równie świadomie eksponują na etykietach "zielony" charakter produktu. Niestety owa "ekologiczność" etykietkowa nierzadko mija się z rzeczywistością. 

Dzięki pracom badawczym przeprowadzonym przez naukowców z University of Washington (USA), większość najczęściej kupowanych produktów szeroko rozumianej chemii gospodarczej w Stanach Zjednoczonych Ameryki zawiera toksyczne związki chemiczne. Fakt ten jest o tyle znaczący, że etykietki na opakowaniach tych produktów wyraźnie sugerowały, że produkt jest "przyjazny środowisku". 

Do badań wyselekcjonowano 25 najczęściej kupowanych produktów chemii gospodarczej w USA. Następnie ich skład, a dokładniej zawartość organicznych lotnych związków chemicznych (VOCs) przeanalizowano za pomocą bardzo dokładnego urządzenia analitycznego - chromatografu gazowego. Dzięki temu możliwe było określenie składu chemicznego substancji, jakie ulatniają się do otoczenia. Okazało się, że 19 spośród 25 produktów zawierało bardzo niebezpieczne dla zdrowia substancje chemiczne, między innymi aldehyd octowy, formaldehyd, dioksan czy też dichlorometan. Część z tych substancji jest określana jako "karcenogenne" (mogące wywoływać raka). Każdy z 19 trefnych produktów reklamowany był jako "zielony". 

Według naukowców taka sytuacja wynika z braku jednoznacznej interpretacji słów "zielony", "przyjazny środowisku", "ekologiczny" w aspekcie produktów chemii gospodarczej. Dzięki temu producenci praktycznie bezkarnie mogą reklamować swoje wyroby jako "zdrowe", pomimo faktu, że powyższe zawierają substancje, które mogą być nieobojętne dla zdrowia człowieka. 

Problem wpływu chemii gospodarczej na ludzkie zdrowie jest bardzo trudny do badania. Niezmierne trudno udowodnić w badaniach środowiskowych, że to właśnie dany produkt przyczynił się do powstania określonych zmian chorobowych. Co więcej, reakcja człowieka na związki chemiczne (również te w bardzo małym stężeniu) jest osobnicza, czyli u jednego człowieka dana substancja może wywołać np. astmę czy alergię, a nawet śmierć, zupełnie nie szkodząc drugiemu człowiekowi. 

Nadrzędnym wnioskiem przeprowadzonych badań i apelem, który wystosowała do naukowców autorka pracy jest konieczność bardzo intensywnych badań toksykologicznych, które pozwolą na poznanie mechanizmów oddziaływania lotnych związków chemicznych, wydostających się z produktów chemii gospodarczej, na ludzi i środowisko. (PAP) 

klg/ tot/ 

 

(PAP)

http://odkrywcy.pl/kat,111400,title,Zielone-produkty-nie-takie-zdrowe,wid,12895989,wiadomosc.html


Biopaliwa są szkodliwe dla Ziemi!

2010-11-08 (16:10)


Zaplanowane przez UE zwiększenie zużycia biopaliw w transporcie do 10 proc. w 2020 roku będzie szkodliwe dla środowiska naturalnego i podważa wysiłki w walce ze zmianami klimatycznymi - głosi opublikowany 8 listopada 2010r. w Brukseli raport obrońców środowiska. 

"Jeśli UE nie zmieni swej polityki, to dodatkowe biopaliwa wykorzystane w Europie w ciągu najbliżej dekady będą o 81 do 167 proc. gorsze dla klimatu niż paliwa kopalne" - głosi raport przygotowany wspólnie przez szereg organizacji ekologicznych i społecznych. 

Spalanie biopaliw powoduje mniejsze emisje CO2 niż używanie zwykłego diesla czy benzyny, ale zdaniem ekologów bilans jest negatywny dla środowiska, jeśli weźmie się pod uwagę emisje CO2 powstałe przy produkcji i transporcie biopaliw. Dodatkowo krytycy wskazują na ograniczenie tradycyjnych upraw, co grozi dalszą podwyżką cen żywności i szkodami dla bioróżnorodności. 

Raport przestrzega, że produkcja biopaliw wymusi zamianę w pola uprawne 4,1-6,9 mln ha na całym świecie. Stanie się to kosztem lasów, naturalnych ekosystemów i lokalnych społeczności. Ponieważ jest realne ryzyko, że plantacje powstaną w najbiedniejszych krajach świata, do szkód środowiskowych trzeba dodać szkody społeczne - dodają autorzy. Ekolodzy są zdania, że biopaliwa przyczynią się do dodatkowej emisji 27-56 mln ton gazów cieplarnianych rocznie. 

"To tyle, ile wyemitowałoby na europejskich drogach 12-26 mln dodatkowych samochodów do roku 2020" - podkreślono w raporcie. 

"Skala szkód, jakie europejskie kraje spowodują realizacją swoich planów dotyczących biopaliw, jest teraz znana - lasy i przyroda zostaną zniszczone w zastraszający sposób, by dostarczyć paliwa dla naszych samochodów. Emisje szkodzących klimatowi gazów cieplarnianych będą bardziej zanieczyszczały niż w przypadku paliw kopalnych" - powiedział Adrian Bebb z organizacji Friends of the Earth Europe. "Plany UE dają koncernom wolną rękę w celu dalszego zagrabiania ziem najbiedniejszych, by uprawiać rośliny do produkcji biopaliw, które napełnią baki naszych aut - zamiast do produkcji żywności, która napełni żołądki ludzi. Plany UE stanowią zagrożenie dla milionów ludzi i narażają na szwank bezpieczeństwo żywnościowe Afryki" - ostrzegła Laura Sullivan z ActionAid. 

Raport opracowany jest na podstawie danych i prognoz nadesłanych do Komisji Europejskiej przez 23 kraje członkowskie UE. Nie ma wśród nich Polski, bowiem rząd w Warszawie nie dostarczył jeszcze swojego planu rozwoju energii ze źródeł odnawialnych, do jakich zalicza się biopaliwa. 

"Zgodnie z naszymi wyliczeniami, przewidujemy, że Polska będzie zarówno dużym producentem, jak i konsumentem biopaliw w następnej dekadzie" - powiedział PAP Mark Breddy z Greenpeace. 

Biopaliwa drugiej generacji mają dużo wyższą wydajność energetyczną niż paliwa pierwszej generacji, ale ich podstawowa wada to wysoka cena. W dodatku technologia produkcji wciąż nie jest wystarczająco rozwinięta. Zdaniem KE, do 2020 roku technologie będą już bardziej zaawansowane i tańsze, tak że dopuszczone do użytku w UE biopaliwa będą spełniać surowe standardy "zrównoważonego rozwoju". Jednak ekolodzy i o tych biopaliwach drugiej generacji wypowiadają się krytycznie; kraje zaś poświęcają im w swoich planach mało miejsca. 

Do końca roku spodziewany jest raport KE na temat środowiskowych skutków promocji biopaliw. KE stoi na stanowisku, że produkcja biopaliw zajmie dodatkowo tylko 2-5 mln ha i w Europie jest wystarczająco dużo wolnej ziemi uprawnej, by nie musieć wycinać lasów w krajach trzecich. 

Z Brukseli Michał Kot (PAP) 

kot/ je/ krf/

 

(PAP)

http://odkrywcy.pl/kat,111400,title,Biopaliwa-sa-szkodliwe-dla-Ziemi,wid,12832441,wiadomosc.html


Toksyczne zbiorniki Europy

2010-10-11 (10:00)


Wyciek toksycznych substancji z przerwanego zbiornika z odpadami w zakładach aluminiowych w Ajkai na Węgrzech jest już drugą w tej dekadzie katastrofą tego typu, która poważnie zagraża Dunajowi. Takich tykających bomb zegarowych jest w tym regionie Europy więcej, alarmuje organizacja ekologiczna WWF. 

Z przerwanego zbiornika wyciekło milion metrów sześciennych wyjątkowo żrącego i lekko radioaktywnego materiału, tzw. „czerwonego szlamu”, poważnie szkodząc ludziom i przyrodzie. Szlam zawiera bardzo niebezpieczne metale ciężkie, takie jak ołów, kadm, arsen i chrom. Wczoraj substancja przedostała się do Dunaju. Trudno na razie przewidzieć, jakie będą długofalowe konsekwencje katastrofy – metale ciężkie przenikają do łańcucha pokarmowego i pozostają w środowisku przez długi czas. 

W Europie jest wiele podobnych zbiorników. Często zawierają metale ciężkie lub radioaktywne. Ta katastrofa pokazuje nam, że żaden z nich nie jest całkowicie bezpieczny. Bez zaostrzenia obecnych norm bezpieczeństwa i stałego monitoringu takich miejsc, możemy być świadkami kolejnych wycieków i szkód społecznych, gospodarczych i środowiskowych – mówi Piotr Nieznański, Kierownik Działu ochrony przyrody WWF Polska. 

Wypadek przypomina to, co stało się w Rumunii 10 lat temu, w styczniu 2000 roku. Z fabryki złota Aurul w Baia Mare, w wyniku przerwania zapory wyciekł wtedy cyjanek i inne metale ciężkie. Toksyczne związki szybko przedostawały się do kolejnych rzek w Rumunii, na Węgrzech, w Serbii i Bułgarii, zabijając ryby i inne organizmy żywe oraz zatruwając wodę pitną.Na terytorium samych Węgier znajdują się dwa podobne składowiska, zawierające równie toksyczny, zasadowy czerwony szlam z wytwarzania boksytu. Jeden z nich, w Almásfüzitő, 80 km w górę rzeki od Budapesztu zawiera około 12 milionów ton tego typu substancji. WWF przygotował mapę zbiorników z toksycznymi odpadami znajdujących się pomiędzy Węgrami a Deltą Dunaju. Sama Delta, niezwykle cenny przyrodniczo obszar, jest zagrożona przez stumetrowe hałdy porzuconych pojemników z huty stali oraz składowisko czerwonego szlamu z zakładów aluminiowych Tulcea o powierzchni 20ha, z którego toksyczne związki przenikają do środowiska. 

Katastrofom tego typu miała zapobiec unijna dyrektywa EU Mining Waste Directive, przyjęta po katastrofie Baia Mare. WWF był zaangażowany w jej przygotowanie. Już w 1999 roku dla krajów starej Unii przygotowaliśmy raport, który opisywał potencjalne skutki tego typu katastrof dla środowiska i wskazywał sposoby, jak im zapobiec. Niestety, regulacje zawarte w dyrektywie zostały poważnie osłabione ze względu na lobbing ze strony przemysłu i nie odzwierciedlają wszystkich naszych postulatów – dodaje Nieznański. 

WWF

 

(WWF)

http://odkrywcy.pl/kat,111394,title,Toksyczne-zbiorniki-Europy,wid,12744586,wiadomosc.html


Zmiany klimatu to więcej pożarów2010-08-26 (15:04)
Rekordowe upały, w połączeniu z zaniedbaniami w gospodarce leśnej, są przyczyną pożarów, które dotknęły ostatnio Rosję i Grecję. Wzrost liczby pożarów to jedna z konsekwencji powodowanych przez człowieka zmian klimatu – alarmuje organizacja ekologiczna WWF. 

Kilka dni temu spłonął jeden z najważniejszych ekosystemów leśnych w rejonie Morza Śródziemnego – endemiczny las palmowy Preveli na Krecie. Minęły zaledwie trzy lata, odkąd Grecja poważnie ucierpiała z powodu pożarów. W 2007 roku ponad 270 hektarów lasów doszczętnie spłonęło, a ponad 80 osób straciło życie. 

Katastrofalne w skutkach pożary dotknęły także Rosję. Według oficjalnych informacji, tego lata w Rosji spłonęło około miliona hektarów lasów, a wciąż płonie 14 niezwykle cennych obszarów chronionych. Zniszczonych zostało co najmniej 127 miejscowości i zginęły 52 osoby. Większość lasów i domów pochłoniętych przez ogień znajdowała się w najbardziej zaludnionej europejskiej części Rosji, w której lasy mają szczególną wartość społeczną i ekologiczną. 

Prawdopodobieństwo wystąpienia pożarów rośnie wraz ze wzrostem częstości występowania upałów i susz. Według NASA Goddard Institute for Space Studies dekada 2000-2009 była najgorętsza w historii pomiarów, czyli od 1880 roku. W tym roku kolejne miesiące biją rekordy ciepła. W Polsce tegoroczny lipiec był, obok tego z 2006 roku, najcieplejszy od 55 lat. Konsekwencją tego długoletniego wzrostu średniej globalnej temperatury są coraz częstsze ekstremalne zjawiska meteorologiczne, takie jak fale upałów, susze, ale również nawałnice czy trąby powietrzne. 

W Rosji i Grecji katastrofalne skutki pożarów rosną ze względu na nieprawidłowe gospodarowanie lasami, brak odpowiednich zasobów ludzkich oraz wyposażenia służb leśnych i pożarniczych, a także niewystarczające działania prewencyjne. Kryzys finansowy, który dotknął Grecję, zdziesiątkował i tak ograniczone fundusze na ochronę i zarząd...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin