Prolog.pdf

(42 KB) Pobierz
238434762 UNPDF
„Miłość, przyjacielu,
To dym, co z parą westchnień się unosi;
To żar, co w oku szczęśliwego płonie,
Morze łez, w którym nieszczęśliwy tonie.”
Prolog
Myślałam, że tego jedynego wyjątkowego dnia, zaczęło się moje
prawdziwe życie pełne spokoju i miłości. Że wszystko się ułoży, będzie
tak jak być powinno. Łudziłam się tym marzeniem, coraz bardziej
pogłębiając się w nim. Jednakże żyłam, ale nawet tego specjalnie nie
pragnąc. Byłam martwą duszą, pragnącą szczęścia w żywym ciele.
Chcąc odszukać swego przeznaczenia byłam gotowa niemal na
wszystko. Nawet na to, co niegdyś niepojęte dla mnie.
Z biegiem czasu zaczęłam rozumieć pewną istotną rzecz. Tajemnicę,
ukazującą prawdę, której próbowałam do siebie nie dopuścić. Takiej,
której się wystrzegałam. Jednak ją zrozumiałam. Bowiem w życiu nie
można gonić za przyszłością. To ona, szybciej lub wolniej, dogoni ciebie.
Zrozumiałam swój błąd. Moje życie polegało na szukaniu tego, co tak
naprawdę nie było mi dane. Patrzyłam na piękny świat martwymi i
brudnymi oczami, które już nigdy nie miały zalśnić szczęściem.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin