Baśnie Ukrainy, Białorusi i Mołdawii - R. Babłojan, M. Szumska.txt

(84 KB) Pobierz
BA�NIE
UKRAINY,
BIA�ORUSI
I MO�DAWII
BA�NIE
NAROD�W
ZSRR
Prze�o�y� Stanis�aw Ulicki Graficznie opracowa� Michai� Anikst
WYDAWNICTWO
TPPR "WSPӣPRACA"
1987
BA�NIE
UKRAINY,
BIA�ORUSI,
I MO�DAWII
Tytu� orygina�u CKA3KH HAPOflOB YKPAHHbl, EEJIOPYCCMH H MOJIflABHH
Wyboru dokonali Robert Bab�ojan i Mirlena Szumska
 kil �
Copyright for the Polish Edition by Wydawnictwo �Raduga" Moskwa, Wydawnictwo TPPR �Wsp�praca" Warszawa, >1987
ISBN 83-7018-043-2
BA�NIE UKRAI�SKIE
LATAJ�CY STATEK O BIEDAKU I CARZE KRUK�W
Adaptacja: Lidia Kon Ilustracje: Ludmi�a �oboda i Iwan Ostafijczuk
LATAJ�CY STATEK
i sobie dziad i baba. Mieli trzech syn�w: dw�ch  m�drych, a trzeciego � g�uptaka. Staruszkowie m�- drych kochali. Baba im co tydzie� �wie�e koszule szykuje, a z g�uptaka wszyscy si� �miej�, wszyscy go �aja. Siedzi g�uptak na piecu w parcianej koszuli: podsunie mu baba jad�a � poje, jak nie � g��d mu doskwiera. Rozesz�a si� po wsi nowina: wydaje car swoj� c�rk� za m��, ca�e kr�lestwo na obiad zaprasza. A temu da c�rk� za �on�, kto zbuduje lataj�cy statek i tym statkiem przyleci. Udali si� m�drzy bracia do lasu. Zr�bali drzewo, my�l�, jak tu statek lataj�cy zbudowa�.
Podszed� do nich starzec wiekowy:
�   Niech was B�g wspomaga, synkowie! A u�yczcie mi ogie�ka, fajk� chc� zapali�.
�   Nie mamy czasu, staruszku, tob� si� k�opota�! I zadumali si� bracia g��boko.
�  Znamienite �wi�skie koryto zrobicie, dziateczki �
powiedzia� starzec.� A car�wn� zobaczycie jako i w�asne uszy!
Rzek� to i przepad�. Trudzili si�, trudzili bracia � nic im z tego nie wysz�o.
�   Pojed�my konno do miasta � starszy z braci powiada.� Skoro  nie  dane  nam  o�eni�  si�  z  car�wn�,  cho� poucztujemy sobie do woli.
Staruszkowie syn�w pob�ogos�awili i w drog� ich wyprawili. Napiek�a starucha pszenicznego chleba, prosiaka zabi�a, flaszk� gorza�ki da�a.
Siedli bracia na ko�, ruszyli w drog�.
Dowiedzia� si� g�uptak, �e bracia odje�d�aj�, i dalej�e prosi�:
�  P�jd� i ja w �lad za bra�mi!
�  A ty, g�uptaku, dok�d? � rzecze matka.� Wilki w lesie ci� zjedz�.
�  A gdzie�by tam mia�y mnie zje��!
�P�jd� i p�jd�" � upiera si�, trudno z nim doj�� do �adu.
Przygotowa�a baba g�uptakowi torb�, da�a czerstwego razowego chleba, flaszk� wody i na go�ciniec wyprowadzi�a.
Poszed� g�uptak do lasu. Spotka� na drodze wiekowego starca, bardzo starutkiego staruszka z brod� ca�kiem posiwia��, d�ug� � do samego pasa.
�  B�d� zdr�w, dziadku!
�  Witaj, synu!
�  A dok�d to, dziadku, pod��asz?
�  Tak sobie w�druj� po �wiecie, ludziom w biedzie pomagam. A ty dok�d?
�  Do cara na obiad.
�  Czy�by� umia� zbudowa� taki statek, kt�ry lata� potrafi?
�   Nie, nie umiem.
�  To po co idziesz?
�  Poszli moi bracia, to i ja id�. Mo�e szcz�cie si� do mnie u�miechnie.
�  No, mniejsza z tym. Siadaj, pokrzepimy si�, odpoczniemy kape�k�. Wyjmuj z torby co tam masz!
�  Ale ty tego, dziadku, nawet spr�bowa� nie zechcesz: mam tylko razowy chleb, a i to czerstwy.
�   Nic nie szkodzi, dawaj co masz!
Si�gn�� g�uptak do torby, chleb wyj��, ale nie razowy i czerstwy, kt�ry wsun�a mu matka, lecz pszeniczny, wspa-
8
nia�y,  taki,  jaki pan w �wi�ta  zwyk� jada�.  Zdziwi� si� g�uptak. Staruszek u�miecha si� pod w�sem.
Odpocz�li, podjedli jak si� nale�y. Podzi�kowa� staruszek g�uptakowi za pocz�stunek i rzecze:
�   S�uchaj, synku, co ci powiem. Id� do lasu, znajd� d�b, ale taki najwi�kszy z najwi�kszych, na kt�rym ga��zie na krzy� rosn�. Uderz w ten d�b trzy razy toporem, a sam padnij na ziemi� i le� plackiem, p�ki ci� kto� nie zawo�a. Statek b�dzie na ciebie czeka�.  Siadaj i le�, gdzie tylko zapragniesz. Lecz pami�taj, musisz bra� ze sob� wszystkich bez wyj�tku, kt�rych napotkasz na drodze.
Podzi�kowa� g�uptak staruszkowi, po�egnali si� i rozstali. Poszed� g�uptak do lasu, znalaz� d�b, na kt�rym ga��zie na krzy� rosn�, uderzy� trzy razy toporem, a sam upad� na ziemi� i zasn��. Spa�, spa�, nagle s�yszy � kto� go wzywa:
�  Wstawaj, przyjacielu! Szcz�cie ci dopisa�o! Skoczy� na r�wne nogi, patrzy: stoi statek ze szczerego
z�ota,   ze  srebrnymi  masztami,   a  jedwabne   �agle  wiatr wydyma � tylko siada� i lecie�!
Nie namy�laj�c si� d�ugo wskoczy� do �rodka, �agle napi�� i polecia�.
R�wniutko, szybko �egluje! Leci, leci, a sam ci�gle na ziemi� spogl�da. Wyt�a wzrok � jaki� cz�owiek uchem do ziemi przywar� i nas�uchuje.
Krzykn�� g�uptak:
�   B�d� zdr�w, dobry cz�owieku! Co robisz?
�   Nas�uchuj�, czy si� go�cie u cara na obiedzie zebrali.
�  Czy�by� si� tam wybiera�?
�  Oczywi�cie!
�  To siadaj ze mn�, podwioz�. Wsiad� i polecieli.
Lec�,   lec� � i  c�  widz�:   cz�owiek   drog�  w�druje, jedn� nog� przywi�zan� ma do ucha, na drugiej skacze. Krzyczy g�uptak:
�  B�d� zdr�w,  dobry cz�owieku!  Powiedz,  dlaczego skaczesz na jednej nodze?
�   Skacz� na jednej nodze � odpowiada � bo gdybym odwi�za� drug�, w jednej chwili �wiat doko�a bym obszed�. A nie mam zamiaru.
�  A dok�d �pieszysz?
�  Do cara na obiad.
�  To siadaj z nami!
�  Znakomicie!
10
Wsiad� i polecieli.
Lec�, lec�, patrz� � stoi na drodze strzelec i z �uku nie wiedzie� do czego celuje: ni ptaka, ni zwierz�cia � go�e pole doko�a.
�  Witaj, dobry cz�owieku! Powiedz, do czego mierzysz? Nie wida� tu przecie� ni zwierz�t, ni ptak�w.
�  Co znaczy nie wida�? To wy nie widzicie, a ja widz�.
�  A co i gdzie widzisz?
�  O tam, za tym lasem, sto mil st�d, siedzi na d�bie orze�.
�   Siadaj z nami!
Wsiad� i polecieli. Lec�, lec�, patrz� � starzec idzie drog�, w�r pe�en chleba niesie.
�  Dok�d, staruszku, po�pieszasz?
�  Id� � rzecze � szuka� chleba na obiad dla siebie.
�  Masz przecie� ca�y worek!
�   Nie ma o czym m�wi�.  Nawet na jeden k�s nie starczy.
�   Siadaj z nami!
Zabrali ze sob� staruszka i polecieli. Lec�,   lec�,   patrz� � starzec   kr��y   wok�   jeziora, jakby czego� szuka�.
12
�  Co tak chodzisz, dziadku? � krzyczy g�uptak.
�  Chc� pi� � odpowiada � a wody nigdzie znale�� nie mog�.
�  Jak�e to, stoj�c nad jeziorem?
�  A ile� w nim mo�e by� wody! Nawet na jeden �yk nie wystarczy.
�   Siadaj wi�c z nami!
Zabrali staruszka i polecieli dalej. Spotykaj� jeszcze jednego. Idzie w stron� wioski, worek ze s�om� taszczy.
�   B�d� zdr�w, dziadku! A dok�d t� s�om� niesiesz?
�  Do wioski!
�  Co� ty! Czy�by w wiosce s�omy zabrak�o?
�  E � powiada � to nie jest zwyczajna s�oma.
�  A co w niej takiego dziwnego?
�  A  to,   �e  przy  najwi�kszym   skwarze,  gdy  letnie s�onko przypieka, wystarczy tylko j� rozrzuci�, a ju� mr�z siarczysty nadchodzi.
�  No � rzecze g�uptak � siadaj w takim razie z nami, pojedziemy do cara!
�  C� robi�, pojedziemy. Wsiad� i polecieli.
13
r

Nie wiadomo, czy kr�tk�, czy d�ug� mieli podr�, ale na obiad do cara zd��yli. Tam na �rodku dziedzi�ca sto�y stoj�, a na nich r�ne r�no�ci: wo�y pieczone, kie�bas i ptactwa rozmaito��, kasza na mleku, wszystkiego pod dostatkiem, beczki z piwem natoczone po brzegi, s�owem � pij i jedz, ile dusza zapragnie.
A ludzi zebra�o si� chyba z p� kr�lestwa: i starzy, i m�odzi, panowie, kupcy i biedacy� nikogo nie brakuje. I starsi bracia, m�drzy bracia, r�wnie� tu siedz�.
Przylecia� g�uptak z towarzyszami z�otym statkiem, przed carskimi oknami wyl�dowa�. Wysiedli i podeszli do sto��w.
Zdziwi� si� car. Prosty ch�op z�otym statkiem przylecia�, w po�atanej koszuli, w starych, dziurawych portkach, a do tego na bosaka.
Car a� za g�ow� si� z�apa�.
�  Co? Mam wyda� c�rk� za takiego prostaka? Nie-doczekanie jego!
I zacz�� my�le�, jak tu si� od tego ch�opka uwolni�. My�la�, my�la�, a� wymy�li�. Wezwa� s�ug� i powiada:
�   Id� i oznajmij temu prostakowi: mimo �e z�otym statkiem przylecia�, nie zobaczy mojej c�rki, je�li nie przy-
16
niesie �ywej wody, nim go�cie od obiadu wstan�. A je�li nie przyniesie � b�y�nie, �wi�nie miecz, jego g�owa spadnie precz!
Odszed� s�uga.
A S�yszek us�ysza�, co car powiedzia�, i powt�rzy� g�uptakowi.
Zatroska� si� g�uptak, nie je, nie pije, siedzi na �awie, g�ow� zwiesi�.
Kroczek pyta:
�  Co� tak pomarkotnia�?
�  Car  chce,  abym �ywej  wody mu przyni�s�,  p�ki go�cie nie wstan� od sto�u. Jak mam to zrobi�?
�   Nie smu� si�, ja �yw� wod� przynios�.
�  Dzi�kuj�, uratujesz mnie!
Przyszed� s�uga z carskim rozkazem. A g�uptak od dawna wie o wszystkim.
�  Powiedz � rzecze � �e przynios�.
Odwi�za� Kroczek nog� od ucha, da� krok i w jednej chwili znalaz� si� przy �ywej wodzie. Nabra� jej ile trzeba i ju� chcia� wraca�, gdy nagle poczu� zm�czenie.
�P�ki tam jeszcze obiad jedz� � duma � si�d� sobie pod krzaczkiem,  odpoczn� troszeczk�."  Usiad� i  zasn��.
17
Carski obiad ko�ca dobiega, a Kroczka jak nie ma, tak nie ma. Siedzi g�uptak na wp� �ywy ze strachu, my�li: �Przepad�em z kretesem!" S�yszek ucho do ziemi przy�o�y�, nas�uchuje. S�ucha, s�ucha...
�   Nic si� nie martw � powiada � zasn�� taki owaki pod krzaczkiem.
�  Ale co my teraz zrobimy? � g�uptak pyta.� Jak go obudzi�?
Strza�ek mu na to:
�   Nie b�j si�, ju� ja go obudz�!
Naci�gn�� �uk, strza�� wypu�ci� do krzaczka; ga��zie poruszy�y si� i po�askota�y Kroczka. Ten zerwa� si� na r�wne nogi, da� krok � go�cie nie zd��yli obiadu doje��, jak �yw� wod� przyni�s�.              �
Car zdziwi� si�, lecz nic nie powiedzia�.
�  Id� � rzecze car s�udze � i powiedz temu prostakowi: je�li potrafi wesp� ze swymi towarzyszami zje�� za jednym zamachem dwana�cie par wo��w i tyle chleba, ile si� pomie�ci w dwunastu piecach, wtedy oddam mu c�rk� za �on�. Lecz je�li nie zje �   b�y�nie, �wi�nie miecz, jego g�owa spadnie precz!
Us�ysza� to S�yszek, g�uptakowi powt�rzy�.
18
�  Co ja mam teraz robi�? Nawet jednego chleba na raz zje�� nie potrafi�! � g�uptak rzecze.
I zn�w zasmuci� si�, g�ow� zwiesi�. Odezwa� si� Ob�artek:
�   Nie  smu�  si�,  przyjacielu,  podjem  sobie  za  was wszystkich, jeszcze b�dzie ma�o.
Przychodzi s�uga, a g�uptak powiada:
�   Znam ju� carski rozkaz! Wracaj do pa�acu, niech jad�o szykuj�.
Dwana�cie par wo��w upieczono, upieczono dwana�cie piec�w chleba. Jak Ob�artek wcina� zacz�� � zmi�t� wszys...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin